Od teraz nie wyobrażam sobie jesieni bez tej książki. Równie wspaniała, równie malownicza, równie wciągająca, co jej poprzedniczki. Joanna Szarańska "Malarką wiosennych łąk" zachwyciła mnie opisami budzącej się do życia przyrody, "Piastunką letnich snów" sprawiła, że lato w moim sercu było jeszcze intensywniejsze niż zwykle, a "Rzeźbiarką jesiennych mgieł" wprowadziła w stan błogiego spokoju.
Maria przygotowuje wystawę prac pewnej malarki. Wernisaż ma odbyć się 24 października (jakie to cudowne uczucie zobaczyć datę swoich urodzin, która w książce jest w pewien sposób punktem przełomowym w życiu głównych bohaterów). Do tego czasu Maria postanawia zostać w Granicach, aby wspierać przed tym ważnym wydarzeniem Krystynkę. Szybko jednak okazuje się, że Kacper Kosiński, właściciel siedliska, w którym bohaterka gościła już kilkukrotnie, również staje się powodem, dla którego Maria nie opuszcza uroczej wsi. Czy jesień będzie dla bohaterki drugą wiosną, podczas której to uczucia rodzą się na nowo, a miłość kwitnie wraz z pierwszymi pąkami? Może właśnie teraz jest odpowiedni moment na danie sobie drugiej szansy i otwarcie się na miłość? Tylko czy przeszłość będzie łaskawa?
Opisy jesieni, przyrody, która zmienia się wraz ze złoceniem się drzew, wraz z pojawieniem się śliwek w sadach, wraz z pierwszymi kasztanami i zapachem liści, które chrupią pod butami, są w tej książce niezwykłe. Autorka napisała książki o malarce, a tymczasem sama maluje słowem. Będę to powtarzać za każdym razem, kiedy sięgnę po tę serię. Joanna Szarańska potrafi oczarować swoim stylem i językiem, które przelewa na papier. Wierzę w każdą porę roku, którą opisuje. I to, co jest w tym najpiękniejsze to fakt, iż autorka prezentuje pory roku z tej najlepszej, najbardziej urokliwej ich strony.
Uwielbiam wszystkie dotychczasowej części z serii "Leśne pejzaże", ale ta, na tę chwilę, podobała mi się najbardziej.
Może to za sprawą, tego, że za oknem klimat zgrywa się z tym opisywanym w książce, a może za sprawą tego, co wydarzyło się w Granicach. Do "obsady" dołącza Katarzyna — siostra Krystynki, która będzie niezłą mąciwodą i co namiesza to jej. Dodatkowo bliżej poznajemy Kacpra Kosińskiego, a tego troszkę brakowało mi w poprzednich tomach. Ale cieszę się, że nie wszystkie karty zostały odkryte od razu. Autorka stopniowo buduje rozwój sytuacji oraz formuje bohaterów, co w przełożeniu na rzeczywistość ma jak najbardziej sens — ich portrety tworzone są w odpowiednim tempie, co pozwala z czasem dostrzec ich przemiany, ale też daje szansę na przyzwyczajenie się do owych zmian.
To aromatyczna, pachnąca ciastem i rozgrzewającą herbatą historia, która jest takim ciepłym kocykiem na skołatane nerwy. Na sto procent jesienna, klimatyczna, spokojna, niewymuszona, literacko przepiękna podróż do Granic. Z niecierpliwością czekam na zimową odsłonę i już żałuję, że mamy tylko cztery pory roku.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
zaczytania
Pełna emocji historia o ucieczce przed błędami przeszłości i wierze w piękne jutro.Zapach kobiecych perfum na koszuli, późne powroty do domu, weekendowe...
To odpowiednio wyeksponowana okładka książki Joanny Szarańskiej „Wymruczane szczęście”...