“Może wybrała głębiny, może jest wolna”.
Kiedy znika Aura, rodzina Wildingów nie potrafi zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Dziewczyna zostawiła po sobie pamiętnik – wydaje się, że to właśnie w nim ukryła odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania. Na jego kartach znalazło się siedem ilustracji, przedstawiających tajemnicze postacie, a każdą z nich opatrzyła kilkoma wersami. Aura była dla Esther ukochaną siostrą. Kobieta postanawia więc podążyć jej śladami i wyrusza w podróż – z Tasmanii do Kopenhagi, a stamtąd dalej, aż na Wyspy Owcze. Po drodze widzi i doświadcza rzeczy niezwykłych, spotyka kobiety, które dzielą się z nią swoją mądrością, wspierają w chwilach zwątpienia i pokazują jej siłę tkwiącą w codzienności. A nad tym wszystkim unosi się echo nordyckich legend i baśni, które jakby miały w sobie prawdziwą moc.
To historia o sile siostrzanej więzi – więzi, która nie zna granic i trwa nawet wtedy, gdy jedna z sióstr odchodzi. Akcja powieści toczy się niespiesznie, a w powietrzu wyczuwalny jest wir sprzecznych emocji. Prowadzi nas przez Tasmanię, Kopenhagę, aż na Wyspy Owcze, gdzie współczesność miesza się z tajemniczością, mitami, legendami i wierzeniami. Fabuła rozwija się subtelnie, delikatnie, odsłaniając relacje międzyludzkie, przeżywaną żałobę i siostrzaną bliskość. Holly Ringland pisze w sposób piękny, naturalny, pełen lekkości, prowadzi czytelnika w głąb ludzkich dusz – ich potknięć, niewiadomych i pragnienia, by odkryć prawdę. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, których dotknęła tragedia. Ich emocje, wewnętrzne zmagania, próby zrozumienia i pogodzenia się z rzeczywistością są ukazane z niezwykłą szczerością. Esther natomiast to postać z krwi i kości – silna, odważna, a jednocześnie krucha, wrażliwa, pełna emocjonalnych pęknięć. Kibicowałam jej na każdym kroku.
Powieść „Siedem skór Esther” ma w sobie coś niejednoznacznego, wyjątkowego, głęboko poruszającego. To książka, która wyróżnia się subtelnością i emocjonalnym ładunkiem. Pokazuje codzienność, która po dramatycznych chwilach staje się trudna do udźwignięcia. Wyraźnie odczuwamy ból, smutek, strach, rozgoryczenie i bezradność bohaterów. Towarzyszymy im w szukaniu odpowiedzi na pytania, w trudnej wędrówce do przeszłości i w odkrywaniu prawdy o Aurze. Każde odwiedzone miejsce ma w sobie coś magicznego, zaskakującego, jakby czas zwalniał, by dać przestrzeń na refleksję. To także opowieść o wewnętrznej przemianie, walce o tożsamość, odkrywaniu na nowo osób, które wydawały się nam najbliższe, a które skrywały swoje tajemnice. Niewiedza boli i trudno ją zaakceptować, ale prawda – choć bywa bolesna – zawsze ma moc wyzwolenia.
To powieść o błędach i pomyłkach, na których się uczymy. O myleniu dróg, by w końcu odnaleźć tę właściwą. O tajemnicach i niedopowiedzeniach, które długo pozostają w cieniu, a potem nagle domagają się światła dziennego. W tle – motywy skandynawskiej mitologii i tasmańskich wierzeń.
Piękna, przejmująca, inna i jednocześnie trudna historia, której dałam się całkowicie porwać. Polecam – choć wiem, że nie jest to lektura dla każdego. Tatiasza i jej książki :)
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-07-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 600
Tytuł oryginału: The Seven Skins of Esther Wilding
Dodał/a opinię:
Wiesława Biegańska
Zniewalająca powieść, o tym, jak nas prześladują przemilczane historie - i o historiach, które sobie opowiadamy, aby przetrwać. Dziewięcioletnia Alice...
Zniewalająca powieść, o tym, jak nas prześladują przemilczane historie - i o historiach, które sobie opowiadamy, aby przetrwać. Dziewięcioletnia...