POPKULTUROWY KOCIOŁEK:
Szereg traumatycznych okoliczności sprawił, że trójka młodych bohaterów musiała szukać schronienia na naszej planecie. Bez rodziców, bez żadnego innego wsparcia, mogą liczyć tylko na siebie. Nowym wyzwaniem, jakie na nich czeka jest szkoła, gdzie wszystko począwszy od budynków, nauczycieli kończąc na uczniach, jest dla nich nowe i zaskakujące. Jednocześnie cały czas muszą oni pamiętać, aby ukrywać swoją prawdziwą tożsamość i posiadane superbohaterskie moce.
Krótki zarys fabuły, jasno wskazuje, że Supersi #1 to kolejna pozycja w ofercie wydawnictwa Egmont, kierowana głównie do młodszego czytelnika. Pierwszy album serii (tryptyk) służy scenarzyście głównie do zarysowania historii i mocniejszego zagłębienia się w psychice bohaterów. Niezwykłe dzieciaki, niemogące liczyć na pomoc i bliskość rodziców, starające się za wszelką cenę wtopić w tłum, często borykają się z wieloma problemami (bardziej dramatycznymi lub śmiesznymi). Autorowi udaje się również stworzyć otoczkę tajemniczości, która sprawia, że z wielką ciekawością przewraca się kolejne strony komiksu.
Frédéric Maupomé kreśli tutaj ciekawą i momentami wzruszającą opowieść o przyjaźni, problemach i radościach. Sięga on również ponadto do klasyki gatunku superbohaterskiego, wykorzystując niektóre sprawdzone schematy (dopasowując je do potrzeb młodszego odbiorcy). W bardzo dużym uproszczeniu można byłoby album porównać do obserwowania dzieciństwa Clarka Kenta i jego szkolnych radości/problemów.
Najmniejszych uwag nie można mieć do samych bohaterów, którzy są niezwykli pod naprawdę wieloma względami. Ich przebojowe charaktery sprawiają, że szybko zyskują oni sympatię czytelnika i z wielką przyjemnością śledzi się ich losy.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2022-08-10
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 112
Tytuł oryginału: Supers vol. 1, Une étoile juste en dessous de Tsih
Dodał/a opinię:
PopKulturowyKoci
Zioła cieszą się ogromną popularnością - nic dziwnego, bo ich zastosowanie jest bardzo szerokie. Wzbogacają smak potraw, pozytywnie wpływają na zdrowie...
I to haniebne, głupie zestawienie z Strindbergiem i Ibsenem. Wątpię, czyby się znalazł w całej Skandynawii jeden człowiek, który by był w stanie mój tak...