"Jestem mieczem wykutym przez błyskawicę i ogień - Cala i Mavena. Jeden już mnie zdradził, drugi może odejść w każdej chwili. Ja jednak nie boję się tego, że będę miała złamane serce. Nie boję się bólu. Boję się, że pewnego dnia obudzę się w próżni, gdzieś, gdzie nie będzie przyjaciół ani rodziny, będę tylko ja, samotna błyskawica, w sercu mrocznej zawieruchy. Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła i czuję, że powoli zaczynam pękać."
Zaledwie kilka dni wcześniej nie mogłam pozbierać swoich myśli oraz emocji po przeczytaniu fenomenalnej "Czerwonej królowej" Victorii Aveyard. Jednak miałam to szczęście, że od razu mogłam zabrać się za jej kontynuację, czyli "Szklany miecz", jaka to książka swoją premierę będzie mieć 17 lutego bieżącego roku. Jako, że pierwszy tom tej serii okazał się dla mnie niezwykle pozytywną niespodzianką, tak też liczyłam, iż kontynuacja będzie na tym samym poziomie. Będąc już po przeczytaniu z czystym sercem mogę przyznać, że się nie zawiodłam, a nawet więcej - drugi tom jest zdecydowanie lepszy, jeszcze bardziej nieprzewidywalny i naładowany tyloma emocjami, że musiałam wziąć głęboki oddech po dotarciu do ostatniej strony.
Zaznaczę, że ten akapit jest lekkim spoilerem pierwszego tomu, stąd jeśli jeszcze nie czytaliście "Czerwonej królowej", możecie go pominąć. W kontynuacji, podobnie jak wcześniej, rolę narratora znowu pełni Mare. Akcja poprzednika "Szklanego miecza" zakończyła się w momencie, gdy Mare wraz z Calem zostali uratowani przez oddział Szkarłatnej Gwardii, którym dowodziła nieustraszona Farley. Jednak wszyscy wojownicy muszą przedostać się jakoś przez ścigających ich rozwścieczonych Srebrnych na czele z okrutnym królem Mavenem. Na szczęście udaje im się to zrobić i tym samym docierają oni na Klin - niewielką wysepkę. Tam znajdują się wszelkie oddziały buntowników, ale również ich rodziny, stąd też Mare wraz z odnalezionym bratem Shadem ma w końcu możliwość zobaczenia swoich bliskich. Radość nie trwa jednak długo. Dziewczyna wie, że musi odnaleźć wszystkich Nowych - takich samych, jak ona, czyli mających czerwoną krew, lecz umiejętności dorównujące bądź nawet przewyższające te, jakie posiadają Srebrni. Wraz z pomocą Cala, byłego księcia pragnącego zemsty, jak również z Shadem, Farley i Kilornem, postanawia zrobić wszystko, co w jej mocy, by dotrzeć do Nowych przed Mavenem... Wie jednak, że nie będzie to łatwe, lecz wierzy, że musi uratować jak najwięcej istnień by stworzyć armię przeciwko złemu królowi. Jak zatem potoczą się losy Mare? Czy wraz z przyjaciółmi uda jej się odnaleźć ludzi z listy otrzymanej od Juliana? Jak wiele przeciwności będą musieli pokonać bohaterowie? I czy Mare nie stanie się swoim zaprzeczeniem - okrutną i bezwzględną kobietą, dla której liczy się jedynie potęga? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie oczywiście w książce "Szklany miecz".
Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz - uwielbiam tę serię! Jestem tak pozytywnie zaskoczona faktem, że Autorka w swojej kontynuacji stworzyła fabułę, która cały czas trzyma w napięciu i obfituje w nieprzewidywalne zwroty akcji. Już od pierwszy stron nie mogłam oderwać się od tej książki, a jeśli to robiłam to tylko dlatego, że musiałam zająć się czymś ważniejszym. Najchętniej jednak śledziłabym losy bohaterów cały czas, przeżywając wraz z nimi te wszystkie wydarzenia. Ta książka jest genialna, wydawać by się mogło, że wszystko zostało w niej jeszcze lepiej dopracowane niż w pierwszym tomie. Jak "Czerwona królowa" była emocjonalna, tak jej kontynuacja przenosi tę emocjonalność na jeszcze wyższy poziom. Wraz z każdym kolejnym rozdziałem, czułam tyle różnych uczuć, że aż ciężko mi wszystkie wymienić. Zaskoczenie ustępowało irytacji na niektóre zachowania bohaterów, po czym ten lekki gniew zamieniał się z kolei we wzruszenie, a w jednym momencie z moich oczu autentycznie poleciały łzy. Co więcej, w tej książce niczego nie można się spodziewać. Od samego początku tempo akcji było niezwykle szybkie, płynne, a każde wydarzenie obfitowało w opisy budzące grozę. Stopniowo co prawda to tempo nieco zwalnia, pojawiają się momenty bardziej refleksyjne, szczególnie te, podczas których bohaterka zmaga się sama ze sobą, swoimi uczuciami i głosem serca. Jednak mimo wszystko, większa część wydarzeń wręcz mrozi krew w żyłach i sprawia, że aż ciężko zaczerpnąć oddech, nie mówiąc już nawet o samym zakończeniu, które szokuje czytelnika i jedynie zaostrza apetyt na kolejny tom. Ta historia pokazuje, jak wielką wagę ma każda decyzja - bo czasami jeden, fałszywy ruch, może okazać się tym ostatnim. To również opowieść o tym, że my, ludzie, nie zawsze znamy samych siebie i poprzez tę drogę swojego życia, wszelkich sytuacji, przez jakie musimy przebrnąć, niejednokrotnie gubimy to "własne ja". Grunt to jednak w końcu się odnaleźć, mimo że czasami chęć osiągnięcia potęgi przyćmiewa nam prawdziwe wartości. Świetna, wciągająca, trzymająca w napięciu i emocjonalna - polecam każdemu, kto chociaż na chwilę chce się przenieść do świata wykreowanego przez Autorkę.
Jeśli chodzi o bohaterów, widać tutaj ogromną zmianę w zachowaniu Mare. Nie jest ona już zagubioną dziewczynką, jak również próbującą wmieszać się w tłum księżniczką Mareeną. Tutaj pokazuje, że zna ona swoją wartość i ma świadomość, jak wielka moc w niej drzemie. Jednak przyznam się szczerze, że w pewnych momentach nie zgadzałam się z jej wyborami i nawet czułam w stosunku do niej lekką irytację. Na szczęście sprawnie broniła się tym, że mimo wszystko w głębi duszy pozostała tą kruchą i delikatną "dziewczyną od błyskawic". Natomiast nieustannie moją sympatię zyskuje Kilorn, którego uwielbiam i właściwie sama chciałabym mieć takiego przyjaciela. W moich oczach zyskał też Cal, który w pierwszym tomie nie do końca mnie do siebie przekonał. Nie sposób też zliczyć pozostałych bohaterów, bo jest ich mnóstwo, a każdy wykreowany został niezwykle ciekawie, posiadając indywidualne cechy i często intrygującą osobowość. Jedyne co jeszcze mogę dodać to fakt, że po tym drugim tomie jeszcze bardziej zżyłam się z bohaterami, jakich stworzyła Autorka.
Oczywiście jak to ja, nie sposób wspomnieć o wspaniałej oprawie graficznej, która od razu do mnie trafia. Okładka jest przepiękna, praktycznie bardzo podobna do pierwszego tomu. Obie są niby banalne, a jednocześnie tak bardzo przyciągają spojrzenie. Plusem jest także styl Autorki, który w dalszym ciągu pozostaje prosty, a jednocześnie momentami bardzo przyjemny dla moich oczu chcących wyłapać jak najwięcej fragmentów, które mogę sobie gdzieś skrupulatnie zapisać na przyszłość. Tak naprawdę nie mam się do czego przyczepić... No, może jedynie do faktu, że nadal brakuje mi nieco zaostrzenia wątku miłosnego w tej historii, ale mam nadzieję, że przy kolejnym tomie to nastąpi.
Przechodząc więc powoli do końca tej recenzji, mogę Wam z czystym sercem polecić sięgnięcie po "Szklany miecz". Oczywiście wszystko zależy od tego, jak podobał Wam się pierwszy tom, ale jeśli podobnie jak ja, byliście nim zachwyceni, to myślę, że kontynuacja jeszcze bardziej Was zaskoczy. Teraz zatem nie pozostało mi nic innego, jak jedynie czekać z niecierpliwością na kolejny tom, bo najchętniej od razu poznałabym dalsze losy bohaterów.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 560
Tytuł oryginału: Glass Sword
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska-Ostapko
Dodał/a opinię:
StillChangeable
Mieszkańcy Norty dzielą się, ze względu na kolor krwi, na Srebrnych - arystokratów o nadprzyrodzonych umiejętnościach, i Czerwonych- zwykłych ludzi wykorzystywanych...
Pełna akcji i niebezpiecznych niespodzianek nowa, oszałamiająca seria fantasy pióra Victorii Aveyard, autorki bestsellerowej serii „Czerwona królowa“...