Do „Szlamu” podeszłam z naprawdę pozytywnym nastawieniem i chyba tylko to pozwoliło mi dotrwać do końca tej powieści.
Liczyłam na tajemnicę, krew, brud i atmosferę strachu, dostałam... komedię. To nie tak, że ja komedii nie lubię, bo lubię, czarny humor zawsze mile widziany, ale tu absurdalne sytuacje mnie przygniotły, a teksty, które miały bawić i powodować wykrzywienie kącika ust w uśmiechu, po prostu drażniły, irytowały. Kreacja samego mordercy, czy motywy jego postępowania, w mojej ocenie wyszły autorowi bardzo dobrze — czaty pełne pedofilów, którzy otwarcie przyznają się do swoich preferencji, oczekiwań i oferują (lub nie) pieniądze oraz kara, która ich za to spotyka — dlatego nie rozumiem czemu z policjantów zabezpieczających znalezione fragmenty ciał i same zwłoki zrobił kompletnych nieudaczników? Takich z dowcipów, że chodzą parami, bo jeden czyta, a drugi pisze? Prokurator też niespecjalnie nadaje się do swojej pracy, niby ambitny, chce się wykazać, a wychodzi zupełnie odwrotnie.
Może zależy jak do tej książki podejść? W każdym razie ja ją zmęczyłam, a nie czytałam z zaciekawieniem. Jednak nie jest ona kompletnie pozbawiona zalet, więc nie daję jej najniższej oceny.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2020-05-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
red_sonia
Czy zwykły wirus, błąkający się od lat po sieci, może zniszczyć świat?Były haker Tom Clark staje na czele tajnego zespołu Cieni. Ma za zadanie rozwijać...
To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga. Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to...