Na początku miałam mieszane uczucia co do tej książki. Rzeczywiście jest bajkową powieścią o spełnieniu marzeń, to również malutkie okno na świat Indii i czytałoby się ją bardzo przyjemnie, gdyby nie uwielbienie Autorki do dóbr materialnych, które w znacznym stopniu daje się odczuć zwłaszcza w pierwszej części powieści. Wówczas odniosłam wrażenie, iż posiadanie ogromnej willi i pławienie się w luksusach jest jedyną ambicją w życiu pani Alison. I w sumie z tego powodu znienawidziłabym główną bohaterkę gdyby nie fakt, iż w moim odczuciu z czasem zaczęła stopniowo dystansować się do swoich pragnień, w związku z czym ogólne wrażenia po przeczytaniu tej książki są nieco pozytywne.
Informacje dodatkowe o Tam, gdzie śpiewają pawie, czyli jak poślubiłam indyjskiego księcia: