„To był nasz dom” autorstwa Marcusa Kliewiera to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Przyznam, że kiedyś horrory uwielbiałam, jednak strach zaczął mnie przytłaczać, dlatego w dużej mierze zrezygnowałam z czytania książek, jak również oglądania filmów w tym gatunku.
Eve oraz jej partnerka Charli, zajmują się renowacją starych domów. Tak właśnie zakupiły dom w środku lasu, do którego się wprowadziły. Pewnego popołudnia do drzwi puka Thomas Faust wraz ze swoją rodziną. Mężczyzna przedstawia się i mówi, że to właśnie w tym domu się wychowywał i dorastał, pyta o możliwość pokazania domu swoim bliskim. Mimo złych przeczuć Eve decyduje się wpuścić do domu nieznajomych. Wskutek splotu wydarzeń i złej pogody, wizyta, która miała potrwać tylko chwilę, znacznie się przedłuża. W domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a po nocy, na którą niespodziewani goście zmuszeni byli zostać, ginie telefon Eve, a także Charlie. Zdarzenia, z którymi mamy do czynienia podczas czytania potrafią wpędzić czytelnika w przerażenia, wzbudzają strach i dają do myślenia, czy aby na pewno nasi bohaterowie nie zwariowali! Autor daje również nadzieję na kolejne spotkanie z bohaterami.
Przyznam szczerze, że podczas czytania tego tytułu zdecydowanie nie brakowało ciar na całym ciele, a nocne godziny czytania sprawiały, że strach było nawet wyjść do łazienki! Autor potrafi zaintrygować i przerazić czytelnika!
Fajnie było poczuć ponownie ten strach, po tak długiej przerwie od sięgania po horrory! Zdecydowanie muszę częściej sięgać po ten gatunek, bo dreszczyk emocji również jest wskazany! Polecam!
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
Małgorzata Styczeń
Dobrowolny kontakt z tym, czego się boisz, to najlepszy sposób na przezwyciężenie strachu.
Więcej