Okładka książki - To był nasz dom

To był nasz dom


Ocena: 5.35 (20 głosów)

Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą...

Eve i jej dziewczyna Charlie zamieszkały w starym domu, na malowniczym wzgórzu otoczonym lasem. Pewnego zimowego dnia ich spokój zakłóca pukanie do drzwi. Na progu stoi mężczyzna z rodziną - Thomas Faust twierdzi, że kiedyś tu mieszkał i chciałby pokazać dzieciom miejsce, w którym się wychował. Eve wpuszcza nieznajomych do środka, choć w jej głowie rozbrzmiewa sygnał alarmowy.

Szalejąca śnieżyca odcina gościom jedyną drogę wyjazdową. Eve i Charlie są zmuszone przenocować obcych. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Gdy rano znika Charlie, Eve postanawia za wszelką cenę pozbyć się niechcianych przybyszów.

Nie powinnaś była ich wpuszczać. Musisz się ukryć. Musisz...

Paranoja, wyrachowana manipulacja, pierwotne zło... Co naprawdę dzieje się w domu na wzgórzu?

,,To był nasz dom" to przerażająca powieść, w której Marcus Kliewer umiejętnie łączy napięcie rodem z ,,Uciekaj" Jordana Peele'a i mroczny klimat najstraszniejszych historii Stephena Kinga.

Marcus Kliewer jest pisarzem i animatorem poklatkowym. Jego debiutancka powieść To był nasz dom pierwotnie ukazała się jako opowiadanie w odcinkach na Reddicie, gdzie użytkownicy forum NoSleep uznali je za najstraszniejszą historię w 2021 roku.

Marcus mieszka w Vancouver w Kanadzie.

Informacje dodatkowe o To był nasz dom:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788381354547
Liczba stron: 352

Tagi: Thrillery i suspens

więcej

Kup książkę To był nasz dom

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Dobrowolny kontakt z tym, czego się boisz, to najlepszy sposób na przezwyciężenie strachu.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

To był nasz dom - opinie o książce

Tytuł: „To był nasz dom”
Autor: Marcus Kliewer
Gatunek literacki: thriller psychologiczny
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 352
Moja ocena: 6/10.


Uwielbiam thrillery psychologiczne- mogłabym je czytać codziennie. Jednak nie lubię powieści grozy- ta totalnie do mnie nie trafia. A jak było z połączeniem tych dwóch gatunków za sprawą debiutanckiej powieści Marcusa Kliewera? Szczerze- średnio. Czytałam z pewną ciekawością, ale nie na tyle mocną, by nie odrywać się od niej- co zresztą robiłam dość często.


„To był nasz dom” zaintrygował mnie skróconym opisem na tylnej okładce. Młode kobiety- Eve oraz Charlie, kupują stary dom na odludziu. Piękne widoki, spokój i budynek pełen uroku miały sporą zasługę w tej decyzji. I mógłby być tak cudownie, gdyby nie niespodziewani goście na progu ich domu. Mężczyzna z żoną i trójką dzieci, który chciałby pokazać swoim potomkom miejsce, gdzie się wychował. Brak Charlie u boku Eve powoduje, że kobieta pozwala im wejść do środka, pomimo wewnętrznych obaw i sprzeciwu. Pogoda również nie sprzyja samotnym planom kobiet- muszą przenocować tajemniczą rodzinkę, ponieważ na zewnątrz panuje śnieżyca, która odcięła jedyną drogę do miasta. Atmosfera tężeje, czuć niepewność, a momentami i strach. Wewnętrzny alarm Eve ponownie rozbrzmiewa, gdy rano znika jej ukochana. Jednak nigdy nie przypuszczała, iż pozbycie się niechcianych gości będzie aż tak trudne, bowiem dom na wzgórzu kryje w sobie sporo mrocznych tajemnic.


Powieść Kliewera ma w sobie potencjał. Ten mroczny thriller psychologiczny ze sporą dawką elementów grozy, zasieje niezły mętlik w głowie jego czytelnikom. Zatrze się granica pomiędzy tym, co prawdziwe, a fikcją, będącą wynikiem nadprzyrodzonej manipulacji. Czytelnik pozostanie w świecie własnych domysłów, w których towarzyszyć będzie uczucie niepokoju i dezorientacji. Duszna atmosfera, liczne wątki paranormalne, dom pełen głosów sprawiają, że powinnam się bać podczas tej lektury. Może i powinnam, ale całość przyjęłam ze spokojem i bez większych emocji (mieszkam na wsi w starym poniemieckim domu i tutaj ciągle coś słychać- a to strzela lodówka lub telewizor, a to „ktoś” naciska klamki w drzwiach lub pod wieczór i w nocy słychać odgłosy kroków na panelach- dla mnie to norma). Jak widzicie- mnie nie sposób tak łatwo przestraszyć.


„To był nasz dom” zawiera w sobie kilka tajemniczych zagadek, jak choćby zapisy alfabetem Morse’a, które mnie nie specjalnie ciekawiły, toteż nawet do nich nie podeszłam. I chociaż bardzo się starałam, to połączenie tych dwóch gatunków, nie jest dla mnie. Owszem, jest mrocznie, niebezpiecznie, tajemniczo, aż niekiedy czytelnik zostaje wbity w fotel, czując dreszcze i napięcie (zapewne grono takich odbiorców jest bardzo szerokie), to dla mnie to za mało, bym poczuła zachwyt. Jednak szczerze muszę zaznaczyć, że jak na debiut literacki, to poprzeczka została podniesiona wysoko. Skoro mnie rozczarowała ta książka, to czy polecam ją innym? Oczywiście, że tak. Lubujący się w takich właśnie klimatach, szczególnie w powieściach grozy, znajdą w tej lekturze wiele dobrego. Ja po prostu nie trawię horrorów w książkach. Film jeszcze jako tako, ale też bez większej miłości i sporadycznie, książka- zdecydowanie nie. Choć, jak tylko trafi ta ekranizacja na Netflix, to z czystą ciekawością sprawdzę, jak wypada podobieństwo z lekturą.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zaczytananaemigr
Zaczytananaemigr
Przeczytane:2025-04-06,

Dawno już poza książkami Stephena Kinga, nie czytałam tak mocno trzymającej w napięciu książki!

Książka mnie mocno zaskoczyła i zszokowała, a samo zakończenie pozostawiło mnie w ogromnym niedowierzaniu, wręcz osłupieniu. Nie dziwię się też, że Netflix wykupił prawa do ekranizacji, bo ta książka to gotowy materiał na mrożący krew w żyłach film lub serial.

 


Wyobraźcie sobie, że razem z kimś kupujecie dom na odludziu i po niedługim czasie u progu drzwi pojawia się rodzina, która kiedyś mieszkała w tym domu i chce na chwilę wejść do niego i powspominać. Chwila zmienia się w długie godziny, a może nawet i dni, a goście przez cały czas nie chcą z jakiegoś powodu opuścić domu.

W domu czuć niepokój. Z minuty na minutę niepokój przeradza się w strach, który powoduje, że będziecie bać się głęboko oddychać. Z każdą przeczytaną stroną napięcie będzie wzrastać. Będziecie odczuwać strach przed tym, co za chwilę nastąpi, ale ciekawość nie pozwoli wam odłożyć książki choćby na chwile

 


,,To był Nasz Dom” to genialny thriller psychologiczny, który przeczytałam jednym tchem. Autor stworzył fabułę w taki sposób, że w pewnym momencie nie będziecie wiedzieć co jest prawdą, a co nie. Książka wywarła we mnie ogrom emocji, dzięki którym nie zapomnę o książce na długo.

Jest to jedna z lepszych książek, które czytałam w ostatnim czasie i szczerze wam ją polecam.

Nie zawiedziecie się.🔥

Link do opinii

Powiem wam, że takiego skonstruowania książki to jeszcze nie czytałam. Z pewnością jest to wciągająca opowieść, ale im byłam dalej, tym częściej miałam ochotę się roześmiać. Tylko nie w formie rozbawienia sytuacją, a jednie nerwowym śmiechem, który wyrażałby wszystko, po za czymś ciepłym i miłym;-) Jest to spowodowane wieloma niecodziennymi sytuacjami. Mam ochotę nazwać ten thriller paranormalnym, gdyż po pierwsze, rodzina, która odwiedziła dom zamieszkały przez dwie kobiety, była co najmniej dziwna. Oni, gdy się od siebie nawzajem oddalali, to zachowywali się jak roboty, albo złe siły, które są stworzone do krzywdzenia innych. Po drugie, kiedy odwiedzali zakamarki domu w którym kiedyś mieszkali, odkrywali miejsca, które przez kogoś pozostały zakryte, albo zamaskowane. Większość z tych miejsc tłumaczyła nam sama zamieszkana, kiedy jej głos z głowy tłumaczył nam znaczenie tych znaków.
A swoją drogą, to w jakimś stopniu ta historia wydała mi się terapeutyczna, gdyż mamy sytuację, kiedy nasz wewnętrzny głos, który często z nas szydzi, ktoś nazwał imieniem z wyobrażeniem sobie jak może wyglądać. W ten sposób, kiedy on dochodził do słuchu, można było go ignorować insynuując, że wcale nie chce dla nas dobrze, więc nie mamy prawa go słuchać. A wpajając mu nasze zdanie, już w lepszej wersji, zmienialiśmy ten głos w coś miłego, co nie negowało naszego dalszego postępowania. Nigdy nie pomyślałam, że w ten sposób mogę sama wyleczyć swoje negatywne myśli;-)
Powracając do lektury, jedna z osób, cokolwiek się nie działo, a dokładniej, kiedy zostawały wypowiadane pewne słowa, ona natychmiast je notowała. Zupełnie jakby odtwarzała pewien rytuał... W późniejszych wydarzeniach, jedna z kobiet znika. Rozpoczynają się poszukiwania i to wtedy zaczynamy odkrywać rzeczy, które były ukrywane, nie dodam przez kogo. Ewidentnie nie grało tutaj wszystko, a niepokój czytelnika wzrasta, gdyż zanim poznamy jakiekolwiek odpowiedzi, odnajdziemy setki tysięcy niewiadomych, które nijak się będą miały do siebie. Dopiero pod sam koniec włos zjeży się wam na głowie, a po plecach poczujecie jak jakaś dłoń dotyka pewnych miejsc. Oczywiście zawsze można to zegnać na nerwowe ruchy unerwień naszego ciała:-) Jeśli więc macie ochotę na całkiem dobry dreszczowiec, to historię wam polecam. W końcu nie ma to jak opowieść o domu w którym ktoś przed nami mieszkał:-)

Link do opinii

„To był nasz dom” autorstwa Marcusa Kliewiera to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Przyznam, że kiedyś horrory uwielbiałam, jednak strach zaczął mnie przytłaczać, dlatego w dużej mierze zrezygnowałam z czytania książek, jak również oglądania filmów w tym gatunku.
Eve oraz jej partnerka Charli, zajmują się renowacją starych domów. Tak właśnie zakupiły dom w środku lasu, do którego się wprowadziły. Pewnego popołudnia do drzwi puka Thomas Faust wraz ze swoją rodziną. Mężczyzna przedstawia się i mówi, że to właśnie w tym domu się wychowywał i dorastał, pyta o możliwość pokazania domu swoim bliskim. Mimo złych przeczuć Eve decyduje się wpuścić do domu nieznajomych. Wskutek splotu wydarzeń i złej pogody, wizyta, która miała potrwać tylko chwilę, znacznie się przedłuża. W domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a po nocy, na którą niespodziewani goście zmuszeni byli zostać, ginie telefon Eve, a także Charlie. Zdarzenia, z którymi mamy do czynienia podczas czytania potrafią wpędzić czytelnika w przerażenia, wzbudzają strach i dają do myślenia, czy aby na pewno nasi bohaterowie nie zwariowali! Autor daje również nadzieję na kolejne spotkanie z bohaterami.
Przyznam szczerze, że podczas czytania tego tytułu zdecydowanie nie brakowało ciar na całym ciele, a nocne godziny czytania sprawiały, że strach było nawet wyjść do łazienki! Autor potrafi zaintrygować i przerazić czytelnika!
Fajnie było poczuć ponownie ten strach, po tak długiej przerwie od sięgania po horrory! Zdecydowanie muszę częściej sięgać po ten gatunek, bo dreszczyk emocji również jest wskazany! Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-03-13, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

Lubicie historie z dreszczykiem emocji?

Tajemniczy dom na wzgórzu otoczony lasem zapewni Wam strach i niepokój.

Pewnego zimowego dnia w progu domu Eve i Charlie staje rodzina Faustów, która twierdzi, że kiedyś tu mieszkała. Thomas Faust chciałby pokazać swojej rodzinie dom, w którym dorastał. Wkrótce szalejąca śnieżyca odcina Faustom jedyną drogę wyjazdową. Eve i Charlie zmuszone są przenocować obcych. Atmosfera robi się coraz bardziej napięta, a gdy rano znika Charlie, Eve za wszelką cenę chce pozbyć się obcych z domu.

Jesteście ciekawi, co takiego wydarzy się w domu na wzgórzu?

"To był nasz dom” autorstwa Marcusa Kliewera to poruszająca powieść, która przenosi czytelnika w świat emocji, pamięci i utraty. Książka opowiada historię rodziny, której życie zostaje wywrócone do góry nogami przez nieoczekiwane wydarzenia. Autor w mistrzowski sposób buduje atmosferę, ukazując zarówno radość, jak i smutek, które towarzyszą bohaterom w ich codziennym życiu. Podczas czytania czuć atmosferę grozy i niepokój.
Styl pisania autora jest bardzo przystępny, a jednocześnie pełen głębi. Autor umiejętnie wplata opisy otoczenia i emocji, co sprawia, że czytelnik może poczuć się częścią opowieści. Postacie są dobrze zarysowane, a ich wewnętrzne zmagania są przekonywujące i autentyczne. Autor zmusza nas do refleksji nad tym, co naprawdę oznacza słowo „dom” i jak różne mogą być nasze wspomnienia związane z miejscem, w którym dorastaliśmy. Książka porusza również ważne tematy, takie jak rodzinna więź, tożsamość oraz znaczenie przeszłości w kształtowaniu przyszłości. Marcus Kliewer nie boi się stawiać trudnych pytań, co sprawia, że lektura staje się nie tylko przyjemnością, ale i intelektualnym wyzwaniem.

"To był nasz dom” to powieść, która z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo po jej przeczytaniu. Zdecydowanie polecam tę książkę każdemu, kto szuka lektury z dużą dawką grozy i emocji.

Czytajcie! Polecam!

 

BRUNETTE BOOKS 

Link do opinii

Tytuł: To Był Nasz Dom

Autor: Marcus Kliewer

Wydawnictwo Otwarte

Data premiery: 26.03.2025r.

 

"Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą."

 

Thriller psychologiczny, który od samego początku trzyma w napięciu, by z każdą kolejną stroną poczuć niepokój i atmosferę grozy.

Autor stopniowo buduje napięcie, a zakończenie nie tylko szokuje lecz sprawia, że czytelnik na nowo zastanawia się co faktycznie było prawdą a co nie.

Pióro autora jest proste i lekkie, aż ciężko uwierzyć, że jest to debiut. Fabuła jest wciągająca i przemyślana.

Dobrze wykreowani bohaterowie, oraz wątki, gdzie ścierają się granice między jawą a urojeniem zwiększają uczucie grozy.

 

Dla fanów horrorów i mrocznych thrillerów psychologicznych - to pozycja obowiązkowa.

PS: Netflix wykupił prawa do ekranizacji tej powieści, także czekam na efekty. 💜

Gorąco polecam.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - dianawiszniewska
dianawiszniewska
Przeczytane:2025-03-06, Ocena: 5, Przeczytałam,

Jeśli lubisz poczuć na karku dreszczyk emocji, a oglądanie horrorów to twoja pasja ta książka z pewnością przypadnie ci do gustu.
Chyba pierwszy raz tak miałam, że obudziłam się w nocy i się zastanawiałam czy otworzyć oczy i czy przypadkiem nie zobaczę jakiejś zjawy (efekt czytania tej książki przed snem :)
Zaczyna się niewinnie, pewna rodzina staje na progu i pyta czy może go zobaczyć, ojciec ponoć się w nim wychował, nasza bohaterka Eve jest osobą dość lękową, neurotyczną a przy tym zupełnie nie asertywną więc się zgadza. Niby wszystko jest w porządku, jednak rodzina zdecydowanie za długo korzysta z gościnności Eve. Kiedy śnieżyca sprawia że muszą przenocować Eve zaczyna czuć się osaczona, a gdy rano znika jej partnerka wpada wręcz w panikę.
Książka ta jest napisana w taki sposób, ze na początku nie sposób stwierdzić czy to Eve popada w paranoję, czy też coś faktycznie jest na rzeczy.
To książka pełna skrzypnięć na strychu, stupotu bosych stóp, dziwnych niekończących się korytarzy w piwnicach, gry świateł, dociekania do odkrycia prawdy pomimo lęku.
Muszę przyznać, że dokumenty, które przedzielają poszczególne rozdziały dodają tej książce klimatu, dzięki któremu robi się naprawdę strasznie.
Czy Eve uda się odkryć tajemnice domu? Kim jest Thomas? Jakie znaczenie ma w tym wszystkim jedyne znane zdjęcie Eve Palmer? Nie zdradzę więcej ten mroczny klimat trzeba poczuć samemu. Uważaj jednak kogo wpuszczasz do swego domu, bo "jak wejdą, nigdy już nie wyjdą".

Link do opinii

Witajcie moi kochani

 

Co byście zrobili gdyby u progu waszego domu stanęła rodzina i zechciałby obejrzeć wasze domostwo? Wpuścilibyście ich? Czy może jednak nie?

Dziś chciałabym przedstawić Wam niepokojącą historię.

 

Tytuł: To był nasz dom

Autor: Marcus Kliewer

Wydawnictwo: Otwarte

 

Eve wraz z partnerką Charlie wprowadzają się do starego domu zlokalizowanego z dala od cywilizacji, za to w bardzo malowniczym miejscu. Jednak pewnego zimowego dnia u progu domu staje Thomas wraz ze swą rodziną. Twierdzi, iż sam się kiedyś w nim wychował i chciałby móc pokazać go swym dzieciom. Po chwili wątpliwości Eve zgadza się na jego prośbę. Tym samym popełniając największy błąd swego życia. Bowiem ,,kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą".

 

I to się nazywa horror, w którym czuć niepokój, dezorientację, a nawet strach.

Początkowo historia zapowiadała się dość schematycznie. Eve i Charlie wprowadzają się do nowego domu, aby cieszyć się życiem. Pewnego dnia u progu ich domu staje Thomas wraz ze swoją rodziną, który prosi o przysługę w postaci okazania domu, bowiem sam się w nim wychował i chciałby, aby jego dzieci mogły go obejrzeć. I to właśnie był dla mnie idealny schemat morderczego horroru. I jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam, iż ta powieść w żadnym stopniu nie jest schematyczna. Nie ukrywam, że byłam również tym usatysfakcjonowana, ponieważ ostatnio rzadko zdarza mi się trafić na powieść, która wzbudzi we mnie niepokój, już nie mówiąc o strachu.

 

A dzięki tej powieści nie tylko odczułam niepokój, strach, ale również i dezorientację. W pewnym momencie sama już nie wiedziałam co jest prawdą, a co halucynacją. I byłam tym zachwycona.

 

Fabuła pozornie nie wyróżniała się niczym szczególnym. Od początku można było przewidzieć, iż pojawienie się Thomasa u progu domu nie wróży nic dobrego. Jednakże takiej akcji się nie spodziewałam. Owszem miałam swoje podejrzenia, w którym kierunku rozwinie się historia. Lecz tego co otrzymałam w żadnym stopniu nie przewidziałam. Tu prawda i realizm mieszały się z kłamstwem i halucynacjami. Stanowiło to idealne połączenie.

 

Ponadto nie spodziewałam się, iż lektura wzbudzi we mnie tyle skrajnych emocji - strach, niepokój, niepewność, dezorientacja, nadzieja. I to również było w tym wszystkim niesamowite.

 

Akcja rozwijała się powoli budując niespokojny klimat powieści. Co ciekawe sama historia głównych bohaterek wzbogacona została o informacje dodatkowe, na przykład w postaci notatek z przesłuchania, czy wycinku z gazety. Pozornie niepasujące do ogólnej fabuły, ale jednak mające z nią pewien związek. Bardzo oryginalny pomysł, który zdecydowanie urozmaicił lekturę.

 

Jeżeli chodzi o bohaterów to w przypadku Thomasa oraz jego rodziny dało się wyczuć bijący od nich mrok. Czułam, że nie są to dobrzy ludzie. Z kolei Eve okazała się być postacią o dobrym sercu, ale niestety z małą wiarą w siebie i zerową asertywnością. Charlie stanowiła jej przeciwieństwo, stanowcza i mówiąca co myśli, nie bojąca się wyzwań.

 

Zakończenie powieści było dla mnie satysfakcjonujące. Jednakże mam nadzieję, iż to nie koniec historii.

 

Reasumując ,,To był nasz dom" to oryginalna powieść wzbudzająca uczucie niepokoju oraz strachu. Zdecydowanie jestem bardzo zadowolona z lektury. Dawno nie czytałam książki, która wywołała u mnie aż tyle skrajnych emocji.

 

Serdecznie polecam, strona.394

Link do opinii
Avatar użytkownika - dajnurawksiazki
dajnurawksiazki
Przeczytane:2025-04-17, Ocena: 5, Przeczytałem,

 

 

??

 

Eve i Charlie wprowadzają się do starego domu na wzgórzu otoczonym lasem. Pewnego dnia Eve otwiera drzwi nieznajomemu, który twierdzi, że wychowywał się w tym domu i prosi kobietę o pozwolenie na wejście, by mógł pokazać rodzinie miejsce, gdzie spędził dzieciństwo. Eve, pomimo niepokoju i mieszanych uczuć, wpuszcza obcych do domu. Wielka śnieżyca odcina przybyszom jedyną drogę odjazdu i sprawia, że ich wizyta znacznie się przedłuża. 

 

??

 

Zdecydowanie była to jedna z bardziej oryginalnych książek jakie kiedykolwiek czytałam. Autor wpadł na bardzo ciekawy pomysł i stworzył historię, która wymyka się gatunkowym schematom. 

 

Wiele scen wywołało we mnie dreszczyk emocji i spory niepokój. Umiejscowienie akcji w starym domu, pełnym ciemnych zakamarków sprawiło, że moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach i tworzyło duszną, klaustrofobiczną atmosferę. 

 

Zakończenie niestety pozostawiło we mnie ogromny niedosyt. Rozumiem, że w tego typu książce autor nie może na końcu podać wszystkiego na tacy. Z drugiej strony na mojej tacy znalazło się zbyt mało zrozumiałych elementów, bym poczuła się usatysfakcjonowana.

 

Jestem bardzo ciekawa ekranizacji. Myślę, że ta historia ma potencjał, by dobrze wypaść w formie filmu/serialu. A może zakończenie będzie miało tam więcej sensu? Zobaczymy. 

 

Polecam do czytania pod osłoną nocy zwłaszcza osobom, które lubią nieoczywiste zakończenia, skłaniające do analizowania fabuły i snucia teorii. 

 

??

 

[współpraca reklamowa z @wydawnictwootwarte]

 

Link do opinii

,,Spomiędzy obsypanych śniegiem pni ziała ciemność i widok ten sprawiał, że kobieta czuła się obserwowana. Jakby coś tam czyhało. Coś gorszego niż śmierć.".

 

Eve i jej partnerka Charlie inwestują w stare domy, remontując je, by później sprzedać je z zyskiem. Niedawno wprowadziły się do starego domu na wzgórzu, ale na razie nie mają sprecyzowanych planów na przyszłość. Ten mroźny piątkowy wieczór miał być chwilą oddechu, spędzoną wspólnie, gdy tylko Charlie wróci z miasta. Dzwonek do drzwi przerywa rozmyślania Eve, wzbudzając w niej lekki niepokój. Na progu czeka mężczyzna z rodziną, który twierdzi, że przed laty mieszkał w tym miejscu i chciałby pokazać swoim bliskim, gdzie się wychował. Pomimo początkowych obaw, kobieta zgadza się na tę wizytę, co rozpętuje lawinę niewytłumaczalnych zdarzeń, których finału nikt nie będzie w stanie przewidzieć. 

 

,,Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą...".

 

Z pewnością znacie to uczucie, gdy podczas lektury lub seansu filmowego ogarnia was wrażenie, że za chwilę wydarzy się coś złego i pojawia się narastająca chęć, by krzyknąć: ,,Nie rób tego!" Takie właśnie myśli kłębiły się w mojej głowie, gdy Eve wpuściła do swojego domu rodzinę Faust. Niby zwykła rodzina: rodzice, dwójka dzieci, ale wyczuwalnie coś było nie tak, wzbudzając niepokój, który stale narastał. Marcus Kliewer postawił na klimat, co niewątpliwie okazało się strzałem w dziesiątkę! Pokazał również, jak duża jest różnica między obrazem, który naprawdę niepokoi, a wątkami, które są jedynie efektowne i szokujące. Wspomnę również  o scenie na strychu, która szczególnie zapadła mi w pamięć i wywarła na mnie duże wrażenie. Fabuła od samego początku rozwija się w swoim własnym tempie, stopniowo zacierając granice między rzeczywistością a iluzją. Potęguje to dreszczyk grozy oraz namacalne napięcie, które niespiesznie wydobywa się z kart powieści. Daje również do myślenia, a pod koniec skłania do wnikliwej analizy i interpretacji wydarzeń. Zastanawiające były pojawiające się pomiędzy rozdziałami strzępki różnych informacji, na przykład z forów, fragmentów przesłuchań czy zagadkowe wydarzenia, które przeplatały się z kolejnymi rozdziałami. Ich znaczenie rozszyfrowałam dopiero później. Nie dziwi więc, że Netflix nabył prawa do ekranizacji tego debiutanckiego thrillera i pozostaje mieć tylko nadzieję, że uda mu się wiernie oddać klimat grozy. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kamela21
Kamela21
Przeczytane:2025-03-26, Ocena: 6, Przeczytałem,

Kto mnie zna, ten wie jak uwielbiam książki z domami na okładce. Kiedy więc zobaczyłam tę, serce zabiło mocniej, a kiedy jeszcze udało mi się wygrać ją w rozdaniu na fb , poczułam się jak największa szczęściara.

I stan ten utrzymuje się aż do teraz, pomimo, że lektura od kilku dni jest już za mną.
Dałam się Autorowi całkowicie omamić i wywieść w pole. Przeraził, zaskoczył i pozostawił mnie w sferze domysłów. A to za sprawą zakończenia, które osiadło, osaczyło i nadal trzyma w kleszczach strachu i niepewności. Kiedy bowiem wydaje się Wam, że już wszystko wiecie i uwierzyliście w koniec historii, uświadamiacie sobie, że ona trwa nadal. Wasze myślenie okazuje się złudne, a interpretacja zniekształcona. To co było prawdą, w rzeczywistości jest mocno iluzoryczne. Obietnicę i przedsmak dostajecie wraz z okładką, która ma wszystko, co najważniejsze w tej mrocznej opowieści, a zastosowane na niej zjawisko iluzji wprowadza w odpowiedni nastrój.

Sama historia naszpikowana jest zwrotami akcji i napięciem, od którego ciężko się uwolnić. Autor umiejętnie je stopniuje,  wdraża i pogrąża czytelnika w mroku i skrywanych tajemnicach. Wprowadza w klimat duszny, mroczny i napędza spiralę strachu, a naszą orientację w opowieści wystawia na niejedną próbę.
To utwierdza nas w przekonaniu, jak niewielki wpływ mamy na to, co dzieje się w naszym życiu. Czy rządzą nim przypadki, przeznaczenie czy inni? A kim są ci inni?

Mamy tu do czynienia z wątkami paranormalnymi, które Autor z ogromną precyzją wplata w całość. Przenosi nas w miejsca i czas, które sprawiają, że cierpnie skóra. Ciężko jest mnie nastraszyć w literaturze i spowodować, że poczuję lęk czy przerażenie, ale tu się to udało. Została naruszona moja strefa psychicznego komfortu, co przeważyło dość istotnie w ocenie książki.  Wprowadzenie artykułów, notatek, transkrypcji i zapisów z dawnych przesłuchań dodatkowo wprowadzało mnie w całkowitą dezorientację i powodowało "niezdrową" fascynację.
Zastosowane zagadki i zapisy alfabetem morse'a stały się zaś przysłowiową wisienką na torcie.

Jestem pod ogromnym wrażeniem całości historii, która swoim poziomem grozy i tajemniczości uwodzi, oblepia i zaciska na naszym gardle macki. To kawał świetnego przekazu i znakomitego pióra, aż trudno uwierzyć, że Marcus Kliewer w ten sposób debiutuje. Całokształt zasługuje na bezwarunkową ocenę 10/10, a dobra informacja jest taka, że Netflix zakupił prawa do ekranizacji powieści.

Dajcie się zmanipulować, osaczyć i sparaliżować lękiem. Przenieście się do starego domu przy Heritage Lane 3709, uważajcie jednak kogo wpuszczacie za próg. Ja z pewnością zagoszczę tam kiedyś ponownie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - dosia1709
dosia1709
Przeczytane:2025-03-26, Ocena: 6, Przeczytałem,

Paranoja, wyrachowana manipulacja, pierwotne zło...

 

Eve i Charlie cieszą się spokojem w swoim wymarzonym, starym domu na wzgórzu.

Jednak szczęście zakłócają obcy przybysze, którzy twierdzą, że kiedyś tu mieszkali i chcieli pokazać dom swoim dzieciom.

 

Eve pomimo sygnałów alarmowych w głowie, wpuszcza nieznajomych.

Kobieta nie spodziewała się, że będzie musiała przenocować intruzów, gdy za oknem rozpętuje się śnieżyca.

Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Gdy rano znika Charlie, Eve postanawia za wszelką cenę pozbyć się niechcianych przybyszów.

 

Tylko czy to się jej uda?

Kim tak naprawdę są obcy?

 

"Gdy ostrożnie ruszyła przed siebie, chata osiadła. Belki jęknęły. Echem poniosły się ciche trzaski, jakby odezwały się liny odległego mostu. Dźwięk rozchodził się tutaj w szczególny sposób -- był ściszony i ulotny, jakby samo powietrze bało się coś obudzić."

 

Wow... Już dawno nie czułam takich ciary na plecach.

 

"To był nasz dom" to psychologiczny thriller z zadatkami na niezły horror.

Fabuła wciąga od pierwszych stron w swój mroczny i pełen zaskakujących akcji świat.

Przerażające Tajemnice, manipulacje, poczucie nieustannego zagrożenia, straszny dom pełen dziwnych dźwięków, brrrr.... Jeszcze jak o tym myślę to włosy stają mi Dęba.

Autor wykonał kawał dobrej roboty pisząc swoją książkę przyznam, że już dawno nie czułam takiej adrenaliny ostatni raz było to jak czytałam Kinga.

Marcus Kliewer wie jak zbudować napięcie, zaskoczyć czytelnika i dodatkowo rozbudzić jego żądze na więcej.

Zakochałam się w jego piórze, którego czuję niedosyt i wiem, że muszę sięgnąć po kolejne jego książki.

Więc jeżeli szukacie książki z dreszczykiem, istnego rollercoastera emocjonalnego, który przyprawia o szybsze bicie serca to jest właśnie to czego szukacie.

Nigdy bym się nie spodziewała, że tak niepozorna okładka potrafi skrywać tyle emocji.

 

Polecam ?

 

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy