Pełna recenzja na:
http://toreador-nottoread.blogspot.comAkcja powieści rozgrywa się w dwóch różnych epokach, w zupełnie innych czasach i realiach, a do tego opowiada losy dwóch skrajnie różnych i jednocześnie bliźniaczo do siebie podobnych kobiet. Clara żyje w 1929 roku i jest zakochana w imigrancie, którego nie akceptuje jej ojciec. Wątek Isabelle rozgrywa się w 1995 roku i w żaden sposób nie jest powiązany z tym poprzednim, przynajmniej na początku. Poprowadzenie historii na dwóch płaszczyznach, każdą osadzoną w innym czasie i dotyczącą innej bohaterki, to nie lada wyzwanie, któremu Ellen Marie Wiseman udało się sprostać. To, co zostawiła tak naprawdę zawiera w sobie dwie różne powieści, które na samym końcu łączą się w jedną, by zaserwować czytelnikowi ostatecznie rozwiązanie sprawy.
Mój mylny osąd dotyczący gatunku powieści wynikał z faktu zabójstwa ojca Isabelle. Myślałam, że bohaterka będzie dochodzić do tego, co tak naprawdę wtedy się stało i dlaczego to zdarzenie miało miejsce. A tu tajemnica śmierci owszem jest, wielokrotnie się ją przywołuje i o niej mówi, ale dochodzenie do przyczyny jest zepchnięte na dalszy plan, bardzo delikatnie dochodzimy do wyjaśnienia, a gdy ono już następuje, pojawia się niespodziewanie i mimo wszystko zaskakuje.
Powinien zachęcić was też fakt, że oba wątki pośrednio i bezpośrednio dotyczą zakładów psychiatrycznych prowadzonych w dawnych latach, co stanowi niezaprzeczalnie najlepszą i najciekawszą część powieści. Autorce udało się odzwierciedlić realia panujące w takich ośrodkach, przybliżyła sposoby leczenia, możliwości terapii i przyczyny zachorowań. Wszystko sprytnie ujęła w fabule, więc ilość wiedzy idealnie wpasowuje się w treść i jej nie przerasta. Dodatkowo Wiseman informacje czerpała z zaufanych źródeł, a także zbadała historię szpitala w Willard, więc wszystko jest jak najbardziej autentyczne, chociaż doprawione dozą fikcji literackiej.
Lektura owiana jest tajemnicą i niepokojem, zawiera nutkę nadziei i jest cudownie napisana. Czego chcieć więcej? Bo ja się zakochałam, a wymagam nieprzyzwoicie wiele.