Okładka książki - To jej (#1). To jej wina

To jej (#1). To jej wina



Tom 1 cyklu To jej
Ocena: 5.25 (4 głosów)
opis

Kiedy zaczynałam tę książkę, byłam w stanie, w którym czytanie stało się dla mnie czasem obowiązkiem – chciałam czegoś, co mnie poruszy, wciągnie, sprawi, że znów poczuję „po co czytam”. I „To jej wina” właśnie w pewnym sensie spełniła tę funkcję: nie jako spektakularny show, ale jako cichy, powoli narastający dramat, który zaczyna się czaić w głowie i nie chce w nocy dać spokoju.

 

Bohaterka, Fanny Karlsson – fizjoterapeutka, samotna, na progu trzydziestki – to ktoś, kogo można spotkać obok siebie w tramwaju, w kolejce po kawę czy na spacerze z psem. Przestrzeń jej życia nie jest wielką metropolią pełną świateł, a raczej osiedlem, codziennością. Jej jedynym towarzyszem by­wa pies i starsza sąsiadka. I stąd właśnie płynie siła tej powieści: choć temat – toksyczna relacja, więzień, manipulacja – może wydawać się znany, to przez tę zwyczajność Fanny czujemy, że „to mogło spotkać każdego z nas”. Kiedy ogląda więźnia skazanego za morderstwo i decyduje się z nim korespondować – coś w tym wydaje się impulsywne, wręcz nierozsądne. I w tym jest sedno: nie robimy rzeczy rozsądnych, gdy serce woła inaczej, gdy w duszy kiełkuje pragnienie bycia widzianym i kochanym.

 

Równolegle poznajemy Eddę Nord – kobietę, która porzuca dotychczasową karierę w PR i zaczyna pracę w fundacji wspierającej kobiety. To zmiana pozornie pozytywna, społecznie chwalebna, ale prawdziwość życia okazuje się brutalniejsza niż pięknie brzmiące deklaracje. W tej kontrze między życiem, które sobie planujemy, a tym, które dostajemy, tkwi druga warstwa tej książki – nie tylko „kto zrobił źle”, ale „jak bardzo pozwalamy zrobić źle sobie same, albo innym”.

 

Autorka nie uderza w spektakl przemocy – nie ma nadprodukcji dramatów, krzykliwych scen przesady. Raczej pokazuje, że zagrożenie może wyglądać zwyczajnie: listem, korespondencją, nagłym uczuciem „to właśnie on, to właśnie ja”, momentem zawieszenia. W tym sensie książka przypomina, że czasem największe niebezpieczeństwa mają twarze codzienności. I to mnie ujęło: ten „powolny pęk szklanki”, dźwięk który słyszysz dopiero wtedy, gdy już szkło leży na podłodze.

 

Językowo – Angström pisze oszczędnie, z drobnymi akcentami psychologii, ale bez przepychu. To styl, który nie woła: zobacz mnie! Raczej mówi: poczuj mnie. Jej bohaterki nie są idealne. Fanny czasem irytuje – jej samotność, jej pragnienie, by ktoś ją pokochał, by ją zauważył – to nie heroizm, to raczej prawda wielu z nas w jakimś momencie życia. Edda natomiast odczuwa ciężar wyborów, odpowiedzialności i niepewności. I w tej „zwykłości” jest coś mocnego – bo czytając, myślałam: „chyba sama to kiedyś przeżywałem” albo „byłam bliski tej decyzji”.

 

Mogę wskazać kilka rzecz jasnych, które dla mnie zadziałały w szczególny sposób: po pierwsze – tytuł: „To jej wina”. Z jednej strony prowokacyjny, nabijający się z naszej skłonności do obwiniania. Z drugiej – ostrzeżenie: czasem jesteśmy ofiarami, czasem w pewien sposób – uczestnikami własnej przeszłości, własnych wyborów. Ta ambiwalencja sprawia, że czytelnik zaczyna zadawać pytania: Czy to ona naprawdę ponosi winę? Czy to tylko system? Czy to on? Czy to my kiedy pozwalamy? Po drugie – konstrukcja fabuły: dwie kobiety, dwa światy, które w końcu się przecinają. Dzięki temu nie czujesz, że jesteś w łatwym labiryncie „kto zabił”, tylko w tunelu, w którym ktoś zapalił latarnię i czeka, aż ją doświetlisz sam. I to wolniejsze tempo – początek może wydać się spokojny, wręcz ospały – ale właśnie dzięki temu potem napięcie działa silniej, bo nagle „to” staje się. I po trzecie – temat miłości i relacji. Nie tej „romantycznej” w klasycznym sensie, ale tej, która może być pułapką. Korespondencja z więźniem? Kto normalny by to zrobił? I jednak – Fanny to robi. Bo pragnie, bo wierzy, bo… chce czegoś więcej. I w tej wierze i tym pragnieniu tkwi zagrożenie.

 

Ale aby być uczciwym – nie wszystko mnie przekonało w 100 %. Były momenty, gdy tempo zbyt się wałęsało (zbyt spokojne, zanim coś się wydarzyło). Były sceny, w których czułam pewną przewidywalność: że „to pewnie ten”, że „znowu ktoś taki”. I choć styl autorki to rekompensuje, to przez chwilę zastanawiałam się, czy nie chciałbym więcej „uderzenia”, więcej dramatycznej eksplozji. Ale może to wada czytelnicza – bo może ta książka nie miała być wybuchem, tylko powolnym odkrywaniem. I może to był jej cel – byś nie odskoczył, tylko został. I zostałam.

 

Podsumowując: „To jej wina” to dla mnie książka-odbicie w lustrze, choć nie lustrze idealnym, tylko z lekkim zmatowieniem – w nim widzimy swoją samotność, swoje pragnienia, swoje błędy i swoje ciche krzyki. I jednocześnie widzimy, że czasem miłość może być katem, a wybór – pułapką. To nie powieść łatwa-lekka-na jedno popołudnie, ale taka, którą czytałam, odkładałam i wracałam, bo chciałam wiedzieć, co dalej z tymi bohaterkami, co dalej z tym cieniem, który się nad nimi unosił.

 

Jeśli miałabym ocenić – nie w skali gwiazdek, bo to za proste – dałbym jej mocne „tak”. I wiem, że chętnie sięgnę po kolejną część trylogii, bo czuję, że jeszcze coś jest do odkrycia. Dla tych, którzy lubią kryminały z duszą, psychologiczne historie kobiet-zwykłych-bohaterek, a także dla tych, którzy czasem czują, że może właśnie oni staną się czyjąś literacką Fanny lub Eddą – polecam.

 

Informacje dodatkowe o To jej (#1). To jej wina:

Wydawnictwo: Arkady
Data wydania: 2025-06-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788321353371
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Det hon förtjänar
Dodał/a opinię: Ewelina Białogołąbek

Tagi: Thrillery psychologiczne Thrillery i suspens

więcej
Zobacz opinie o książce To jej (#1). To jej wina

Kup książkę To jej (#1). To jej wina

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
To jej (#2). To jej żałoba
Emma ngström0
Okładka ksiązki - To jej (#2). To jej żałoba

Thriller psychologiczny o granicach zaufania, toksycznych relacjach i cienkiej linii między miłością a zagrożeniem. Życie Lindy rozpada się na kawałki...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy