„Zmącona w cichym jeziorze woda”
Wojtek po śmierci matki przeprowadza się z ojcem na Białoruś, gdzie Antoni dostał propozycje pracy. Niezbyt zachwycony tym faktem szesnastolatek nie ma większego wyboru więc się zgadza. On zamieszkuje w domku nad jeziorem podczas gdy ojciec w wynajętym przez firmę mieszkaniu. Chłopak poznaje na miejscu Olgę, starszą kobietę z którą o dziwo świetnie się dogaduje. Intryguje go jej tajemniczość. Wnet poznaje okolice i jej mieszkańców, wśród których jest piękna dziewczyna. Wnet się okazuje, że łączy ją ze staruszką relacja. Svietlana, która wpada w oko Wojtkowi nie jest zwykłą dziewczyną. Wyjawia mu, że jest wodją, topielicą. Przybliża mu co to dokładnie oznacza. Odkrywa również przed nim, że to wcielenie nie jest jej w smak i pragnie na powrót stać się człowiekiem. Choć normalnie tego typu demony są złe, dziewczyna nie stanowi dla Wojtka zagrożenia. Nie mogą jednak być razem tak jak by chcieli, więc plan jest jeden. Zrobić wszystko by wyzwolić nastolatkę z demonicznego stanu. Tu z pomocą przychodzi Olga, która ma wiele do czynienia z zielarstwem. Sprawa nie jest jednak tak prosta jak się może wydawać. Po drodze jest kilka pułapek w iście słowiańskim stylu.
To romans w słowiańskim klimacie, którego bohaterami są nastolatki. On wchodzi wraz z przeprowadzką wkracza w nadprzyrodzony świat, który rządzi się swoimi prawami. Wszelkie wierzenia o których mógł gdzieś czytać lub słyszeć zdają się teraz być na porządku dziennym, a zaklęcia i zioła mają realne praktyczne zastosowanie, które wymaga specjalnej tajemnej wiedzy. Poza demonem wodją są też inne, które w miarę postępu fabuły pojawiają się na drodze bohaterów. Powieść serwuje wachlarz emocji, związanych głównie z relacjami rodzinnymi. Jest również przestrzeń poświęcona Svietlanie, która pragnie poznać własną tożsamość. Tę pierwszą prawdziwą.
Okładka jest niezwykle intrygująca, kusząca, subtelna i tajemnicza. Jest ona tak bardzo słowiańska, że miłośnicy baśni czy podań ludowych nie przeszliby obok obojętnie. Książkę można spokojnie zaliczyć do tych grubszych, po części z powodu dużej czcionki, co akurat jest plusem, aczkolwiek liczne dialogi sprzyjają szybkości czytania.
Niestety, muszę zaznaczyć, że dla mnie zaburzona została proporcja między światem fantastycznym a rzeczywistym. Elementy życia współczesnego zdominowały moim zdaniem nastrój tajemnicy dający się wyczuć w wydarzeniach nad jeziorem, w lesie, słowem w białoruskiej głuszy.
Akcja powieści toczy się na przestrzeni kilku lat. Ta część gdy są młodzi jest całkiem znośna z uwagi na ekscytujące novum oraz pragnienie poznania tych niezwykłych zjawisk i demonów. Druga część dzieje się po latach, gdy w ich życiu trochę się wydarzyło. Nie były to atrakcyjne dla powieści zdarzenia, w skutek czego odczuć się dało mocny niedosyt klimatu z początku książki i nagromadzenie problemów typowo współczesnych i dotyczących związków.
Wymiar obyczajowy powieści stał się dla mnie niezwykle męczący. Nie miałam ochoty czytać o chorobach, problemach, studiach, znajomych, poszukiwaniu korzeni. Jakże męczące było brnięcie przez tę część historii, w której poruszony jest temat choroby młodej osóbki. Również na minus jest fakt, że po drodze wprowadzone zostały kolejne postaci, których jakiś czas po zakończeniu lektury kompletnie nie pamiętam. Nie przypominam sobie ani ich imion, ani co wnieśli do historii, ani co się z nimi działo.
Białoruś i Kraków. Dwa rozbieżne miejsca akcji i gdzieś w międzyczasie jakaś sprzeczność, która nie pozwala zrozumieć z jaką łatwością powiódł się zamierzony plan, choć wyrażenie „powiódł się” nie jest jednak tak jednoznaczne. Szybki przeskok z wydarzenia na wydarzenie sprawia wrażenie, że historia traci na spójności i mogą pojawić się pytania jak naprawdę doszło do tej czy innej sytuacji. Zmiany, które zachodzą w bohaterach nie są dla mnie w pełni uzasadnione i czasami po prostu mało wiarygodne. W efekcie ma się wrażenie pewnej powierzchowności.
Fani baśni mogą jednak być zawiedzeni, bo za mało tego odrealnionego świata w tej historii. Za mało czarów, zaklęć i zjaw i tych ksiąg pełnych zapisków i tych ziół mających niepojęte moce no i tych miejsc które pobudzają wyobraźnie. Niewiele dziejących się na pograniczu dwóch światów zdarzeń. Były te elementy, ale nie na tyle by móc powiedzieć, że to mitologicznie nasycona mikstura po wypiciu której stracimy świadomość i zagubimy się gdzieś nad spowitym mgłą brzegiem kryjącego zbyt wiele jeziora. Po lekturze pozostaję z mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony potencjał był ogromny, ale historia nie potoczyła się w oczekiwanym kierunku. Pozycja pięknie wydana o znacznej ilości stron, z których niemal 1/5 , co ciekawe, stanowi sam epilog. Zakończenie nie niesie za sobą emocjonującego rozwiązania, co najwyżej najrozsądniejsze z możliwych zakończenie historii. Nie powala, ale też nie jest zupełnie beznadziejne. W miarę czytania traciłam do postaci sympatię, do wszystkich, więc taki finał mi odpowiada.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 450
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
lourdes
Anka za sprawą męża wiedzie spokojne, uporządkowane życie i cieszy się poczuciem bezpieczeństwa, którego brakowało jej w dzieciństwie i wczesnej młodości...
Ojciec nastoletniego Kamila zmusza rodzinę do wyjazdu na prowincję, gdzie ma prowadzić badania w wiosce, w której od dziesięcioleci nie przychodzą na świat...