Trupia Farma" trochę u mnie przeczekała. Jak wiecie najczęściej sięgam po poradniki i literaturę faktu. Naukowcy wielokrotnie wykorzystywali badania Trupiej Farmy do rozwiązywania kryminalnych zagadek. Książki Billa Bass wielokrotnie były takimi "poradnikami". Literatura faktu to gatunek, po który sięgam z przyjemnością. Lubię dowiadywać się i uczyć nowych rzeczy. Po pierwszym rozdziale pomyślałam... "Eee, a miało być tak pięknie". Po przetrwaniu tego rozdziału było już tylko lepiej i historie w niej zawarte naprawdę są interesujące. Podziwiam ludzi, którzy nie idą przetartymi szlakami, a tworzą coś nowego. Dla dobra nauki. Właśnie z tego powodu powstała Trupia Farma, która naprawdę istnieje! To tam wielokrotnie wystawia się zwłoki na działanie warunków atmosferycznych, aby zobaczyć jak postępuje proces rozkładu. To właśnie Bill Bass wielokrotnie był wzywany do zwłok, fragmentów kości aby odnaleźć prawdę i zidentyfikować umarłych. Czy spalone kości mogą odpowiedzieć na pytanie kim była ofiara? A może mordercy wiedzą jak dokonać zbrodni doskonałej? Wiele procesów zostało rozstrzygniętych dzięki wzorom matematycznym i schematom stworzonym przez twórcę farmy i jego studentów. To oni podchodzą do zwłok zadaniowo. Zależy im na tym, aby stanąć na czele dobra ofiary. Wielokrotnie rozczłonkowują, wygotowują tkanki aby dojść do sedna. A zaczęło się od gotowania kości na kuchence w domu... Książkę zdecydowanie polecam. Na mnie czeka jeszcze druga część i z przyjemnością przyjrzę się nowym śledztwom...
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 344
Dodał/a opinię:
Ksebardo