Okładka książki przedstawia dom, w oknach dziwne światło. Może wyglądać to tajemniczo czy też upiornie, zależy jak zinterpretujecie opis. Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówek brak. Książka podzielona została na rozdziały.
Jest to już trzecia w ostatnich dwóch miesiącach książka autora, którą mam okazję czytać. I przyznam szczerze, że jest najlepsza. Kostnica oraz Tengu nie były złe, ale zdecydowanie dzisiaj recenzowany tytuł jest najlepszy. Pióro jak zwykle doświadczone, autor wie w jaki sposób nas zaintrygować i sprawić, by nie móc oderwać się od lektury.
Fabuła jest świetnie przemyślana i niezmiernie się cieszę, że nie była aż tak obrzydliwa. Były co prawda sceny +18, ale nie były odrażające, ani też większego rozlewu krwi tu nie było, z czego pióro autora słynie. Okej, była jedna scena łóżkowa, niezbyt... normalna, ale starałam się szybko przez nią przebrnąć. Mamy do czynienia z duchami, które są specyficzne i wiele mogą. Niemniej jednak tak się wciągnęłam i uważam, że i Wam może przypaść do gustu.
O bohaterach zbytnio rozpisywać się nie będę, po raz kolejny, bo jakoś niespecjalnie przypadli mi do gustu. Horrory autora czytam dla fabuły niźli dla postaci. Mamy Johna, który traci żonę Jane i ona do niego wraca z innego świata. Zresztą nie tylko jego kobieta życia wraca, ale i inni zmarli do swoich bliskich. A wszystko kręci się wokół zatopionego statku sprzed wielu, wielu lat. To, co zamknięte w skrzyni nie daje zmarłym odejść w spokoju.
Są wykreowane postacie jak i zjawy naprawdę dobrze, ale we mnie nie wzbudzili zaufania. Jakoś podchodziłam do nich z dystansem i nie wiedziałam czego się spodziewać. I dobrze, bo często postacie były fałszywe...
Aura tajemniczości, groza, klimacik - budowany jest stopniowo, gdy nagle z wielkim tapnięciem przychodzi i pozostawia nas zdziwionych, dosłownie z opadniętą szczęką. Dzieją się tutaj rzeczy nierealne, ale przyprawiają o dreszcz na skórze. Tym razem jakoś nie podziałała na moje zmysły, bo tak mnie fabuła wciągnęła. Bardzo dużo się dzieje, więc na pewno nie uśniecie przy tej książce, a wręcz przeciwnie, z może i zachwytem i zainteresowaniem będziecie przewracać stronę za stroną, a objętość książki szybko będzie się kurczyć. Ma ona sens i wszystko, co potrzebne dobremu horrorowi.
Reasumując chciałabym raz jeszcze Wam podkreślić, że ten tytuł jest jednym z najlepszych, jakie czytałam od Mastertona. Zdecydowanie polecam, bo jest wartka akcja, klimat, tajemniczość, zjawy, nawet demon, trochę śmierci i brzydkich obrazów, groza... Nudy nie ma. Jeśli lubicie niecodzienne powieści autora, koniecznie sięgnijcie. Warto. :)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 1990 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Pariah
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Górska Danuta
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Manitou nadchodzi... Paniczny strach Karen Tandy skończył się. Teraz nie czuła już nic... Wycieńczone, w nieludzki sposób zniekształcone...
Niepokonany Misquamacus powraca, by dokonać krwawej zemsty. Wcielony w ośmioletniego chłopca zapowiada, że w dniu ciemnych gwiazd odrodzi się dwudziestu...