Szczerze? Uwielbiam tę serię i przyznaję, że przypadła mi do gustu dużo bardziej niż Żniwiarz. W mojej opinii jest ciekawsza i w fajniejszy sposób prezentuje naszą słowiańską mitologię.
„Wysłannik” to już czwarty tom serii „Zapomniana księga”, która przez długi czas była trylogią. Pewnie was nie zaskoczę kiedy napiszę, że cieszę się z jej wznowienia i rozbudowania, ale równocześnie mam nadzieję, że piąta część będzie już ostatnią, ponieważ bardzo chciałabym dowiedzieć się, jak to wszystko się zakończy!
Ten tom różni się trochę od pozostałych. Przede wszystkim jego akcji rozgrywa się w podróży, a to z kolei pociąga za sobą rozbudowanie świata, nowych bohaterów, nowe demony oraz nowe przygody. W tej części nic już nie jest takie jasne, jak w poprzednich. Doszliśmy do momenty, w którym nie wiemy, co będzie dalej i komu możemy ufać, przez co historia jest ciekawsza i w miarę dynamiczna. Następną widoczną zmianą jest różnica w „dojrzałości” zarówno bohaterów, jak i samej opowieści. Nie są one może jakieś kolosalne, ale jednak zauważalne. Styl autorki jest bardzo przystępny i lekki, a bohaterowie... cóż ja ich uwielbiam, nawet jeżeli momentami przewracam przez nich oczami ;)
Podsumowując „Wysłannik” to świetna kontynuacja cyklu, a ja osobiście nie mogę doczekać się już „Demona”.
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2020-09-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
TinyGirl
Ostatnie, co zapamiętał Hubert, to eksplozja szklanej piramidy pod Luwrem. Teraz budzi się w zatęchłym pomieszczeniu, ranny, ubrany w łachmany, w ekwipunku...
Magda odrodziła się po raz kolejny. Po powrocie z zaświatów, razem z piekielnym ogarem przy boku, uchroniła Feliksa przed rychłą śmiercią. To jednak dopiero...