Pięć miesięcy temu pisałam Wam o moich wrażeniach po lekturze pierwszej części. Recenzja nie była zbyt pochlebna, a ja czułam się bardzo rozczarowana. Kiedy pojawiła się propozycja zrecenzowania drugiego tomu, zwlekałam. Stwierdziłam na początku, że nie chcę tracić czasu na kolejnego gniota. Jednak coś mi podpowiedziało, żebym dała drugą szansę tym bohaterom. Czy dobrze zrobiłam? Za chwilę się tego dowiecie.
Łucja, czyli główna bohaterka powieści, kompletnie mnie zaskoczyła. Dotychczas znałam ją jako słabą kobietę, która oddaje się nowo poznanemu facetowi ot tak. Tutaj jednak była jakby obudzona z długiego snu i zaimponowała mi swoją siłą. Dzielnie stawiała się Dymitrowi, choć w pewnym momencie poniosła sromotną klęskę. Nie będę jednak znów na nią najeżdżać, ponieważ zrobiła na mnie tym razem bardzo dobre wrażenie i o dziwo, całkiem ją polubiłam.
Inna rzecz ma się z Dymitrem, którego jak nie cierpiałam, tak nie cierpię dalej. Rozumiem doskonale, że może mieć on jakieś problemy ze sobą z powodu złego dzieciństwa, tak się zdarza. No ale do cholery, jeżeli kobieta mówi "NIE", to znaczy "NIE". Chyba to mnie najbardziej drażniło w tym bohaterze. Zamiast dać spokój tej biednej Łucji, która jako tako starała się wziąć w garść, to wmawiał jej, że ona tak naprawdę chce tego układu, chce jego i najlepiej niech się zamknie i idzie z nim do sypialni. Najbardziej negatywny bohater tej powieści, zdecydowanie.
Igor z kolei to postać, która może się niektórym nie spodobać. Dlaczego? Bohater ten zbyt często i zbyt blisko kręci się wokół głównej bohaterki, oferując jej swoją pomoc. Jest to oczywiście bezinteresowne, ale w pewnych momentach miałam wrażenie, że troszkę zalatuje mi tutaj jakimś fałszem. Dla mnie jednak nie zmienia to faktu, że był on najbardziej pozytywną postacią w książce.
Zaskoczył mnie wysoki poziom, jaki zaserwowała tu autorka. Miałam ogromne nadzieje na to, że będzie to lepsza część niż ta poprzednia, ale nie spodziewałam się, że aż tak! Bardzo poprawił się styl pisania autorki, a także zmniejszona do minimum została ilość używania zwrotu "Fibi", który działa na mnie niczym płachta na byka.
Akcja tu przedstawiona bardzo mnie wciągnęła i kolejne zaskoczenie: nie mogłam i nawet nie chciałam odrywać się od lektury. K.A. Figaro zafundowała tutaj czytelnikom istny rollercoaster emocji, który potrafi totalnie namieszać w głowie. Sama podczas czytania czułam złość, strach, radość i chwilami mściwą satysfakcję, kiedy udawało się utrzeć nosa Dymitrowi. No cóż, nawet przez książki wyłazi ze mnie moja wredna natura.
To, co działo się przez całą książkę, nie dorównuje jednak temu, co wydarzyło się na samym końcu. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i musiałam dwie ostatnie strony przeczytać kilka razy, żeby dotarło to do mnie. Po prostu: wow.
Nachwaliłam się, ale należy pamiętać, że nie jest to też książka idealnie perfekcyjna. Choć dla mnie, w porównaniu do Prostego układu, Zranione uczucia są istnym rajem. Jeżeli czytaliście pierwszą część i nie spodobała Wam się ona, to w wolnej chwili zachęcam do sięgnięcia jednak po tom drugi. Być może i Was pozytywnie zaskoczy ta książka.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2019-08-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Natalia Świętonowska
Buntowałam się, wielokrotnie
oszukiwałam rodziców, byle tylko być w ramionach ukochanego.
Przecież miałam tylko osiemnaście lat. Dziś, kiedy o tym myślę, mam
ochotę strzelić sobie w łeb. Jak mogłam być taka głupia. Szkoda tylko, że
nie uczę się na swoich błędach....
Ekscytująca, pełna namiętności historia niedoświadczonej dziewczyny i zabójczo przystojnego, bogatego mężczyzny! Prosty układ to skrząca dzikim...
Słodko-gorzki smak namiętności. Kolejne, porywające przygody Gai, Kostka i Mikołaja, bohaterów książki Pieprz i sól. Gaja po wstrząsającym odkryciu...
Tak bardzo go kochałam, mimo że nie powinnam, ale chciałam wierzyć, że
odtąd będę tą jedyną.
Więcej