Dziś przychodzę do Was z wyjątkową historią, która zapadła mi głęboko w serce, zmusiła do refleksji i pozwoliła docenić tych, którymi się otaczam i wszystko to, co mam. Równocześnie jest mi wyjątkowo trudno ją ocenić, bo najzupełniej w świecie czuję, że nie mam do tego prawa- bo czy ktokolwiek ma prawo oceniać czyjeś uczucia emocje i wspomnienia?
Autorce już w tym miejscu gratuluję olbrzymiej odwagi i podziwiam za to, że podzieliła się z obcymi osobami swą niezwykłą, choć bardzo trudną, momentami niezwykle bolesną historią i pokazała długą i trudną drogę do punktu, w którym znajduje się dziś.
Historia, którą podzieliła się z nami Autorka, pozwala otworzyć oczy na wydawałoby się oczywiste sprawy i spojrzeć na swoje życie pod zupełnie innym kątem, być może coś naprawić, nim jeszcze nie jest za późno, nim wszystko straci sens.
Każdy z nas nosi w sobie traumy, na co dzień konfrontuje się z następstwami złych decyzji, walczy o siebie i swoich bliskich, dlatego jestem całkowicie pewna, że ta książka obroni się sama, a po przeczytaniu jej zrozumiecie dlaczego. Bo to historia o dzieciństwie bez prawa głosu, braku tej najważniejszej matczynej miłości, o dorastaniu w emocjonalnej pustce, o szukaniu siebie i swojej życiowej przystani.
Myślę, że historia Autorki dla wielu osób może ona stać się autentycznym wsparciem i drogowskazem jak radzić sobie z traumami, które towarzyszą nam od dziecka, jak odnaleźć się na nowo w rzeczywistości, w której zostało się samemu, jak zadbać o siebie, nauczyć się życia na nowo i zachować te piękne, ale i te trudne wspomnienia, które wracają niczym rzucony w górę bumerang w najmniej spodziewanym momencie.
"Życie bez korzeni" to książka trudna, a zarazem poruszająca najczulsze struny i momentami rozdzierająca serce na tysiące kawałków. Podchodziłam do niej kilkukrotnie, nie dałam rady przeczytać jej "na raz". Pełna jest ona cierpienia, nieutulonej tęsknoty, na szczęście dla równowagi także pięknej wielowymiarowej miłości, która jest tuż obok...mimo wszystko. Ból i nadzieja. Cierpienie i wiara. Zniechęcenie i walka. Miłość i... strata. Gra przeciwieństw, w której nie ma zwycięzców.
Czyta się ją z wielkimi emocjami, momentami z całkowitym niezrozumieniem dla sytuacji i postępowania poszczególnych osób, olbrzymim wzruszeniem i łzami w oczach, ale z drugiej strony płynie z niej jakiś rodzaj ciepła i nadzieja na to, że mimo wszystko życie się jakoś ułoży.
Książka składa się z kilkudziesięciu rozdziałów, o gdzie każdy obdarzony jest cenną radą jak sobie poradzić w trudnym momencie, ale co ważne Autorka nie narzuca tu swojego zdania, pisze z serca, tak jak czuje, nie lukruje codzienności, ale wskazuje drogę, i co ważne nie mówi "Musisz to zrobić tak..."-wskazuje kierunek, ale nie zmusza, objaśnia w łatwy sposób, nazywa po imieniu to, co dzieje się w niejednej głowie, bo jestem pewna, że wielu czytelników znajdzie w tej historii cząstkę siebie.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak, to historia, która musi wybrzmieć całą swą siłą, obok której nie można przejść obojętnie. Opisująca prawdziwe życie, w którym niejeden z nas niczym w lustrze ujrzy siebie.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2025-03-11
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 236
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Ewelina Górowska