Lubicie pracę w ogrodzie? Ja uwielbiam patrzeć jak moje starania przynoszą efekty, jak kolejny cykl zatacza koło począwszy od kiełkującego listka, po zbiór owoców pracy i zimowy odpoczynek. To ogromna radość i satysfakcja.
Dlaczego o to pytam? Bo dziś mam dla Was opinię o zachwycającej powieści, w której między innymi ogród okazuje się terapią na złamane życie. To tu najpełniej widoczny jest naturalny życiowy cykl, który w końcu zawsze się zamyka. Pokazuje jak jest piękny i jak okrutnie, bezwzględnie nieodwołalny.
W okładce „Życia Violette” zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a w treści od pierwszych stron. To opowieść o pozornie zwykłej kobiecie, która równie mocno dba o umarłych, jak i żywych. Tym pierwszym zapewnia opiekę i pamięć, tym drugim zawsze służy współczującym słowem i gorącą herbatą. Bo życie Violette związane jest z cmentarzem.
To tu toczy się jej życie każdego dnia od wielu lat w podobnym rytmie. Choć kiedyś było inaczej. Kiedyś miała ukochaną córeczkę i męża. Jedno i drugie zniknęło nieoczekiwanie pozostawiając ogromny ból, pustkę i pytania bez odpowiedzi. Tylko czy ich uzyskanie przyniesie jej ukojenie?
Decydując się na lekturę nie spodziewałam się, że dostanę więcej niż jedną opowieść o trudnej miłości, o radzeniu sobie z traumą, o uczuciach niemożliwych, emanującą magią codzienności, radością z małych rzeczy i siłą kobiecości, która nawet na zgliszczach zacznie ponownie rozkwitać.
Bo w życiu człowieka, jak w naturze przychodzą dni słoneczne, deszczowe, a czasem i niszczący kataklizm. Ważne, by podobnie jak bohaterka powieści odnaleźć w sobie siłę, przeczekać zimę i znów cieszyć się urokami wiosny.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2022-03-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 0
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan