Recenzja książki: Anioł w majonezie

Recenzuje: szczepanik

Leon Brofelt nie zastanawia się nad tym, o czym wypada pisać, a co mogłoby zostać uznane za wstydliwe i zgorszyć czytelnika. Historie, które wymyśla, nasyca wszystkim, na co ma tylko ochotę. Pomysłami sypie jak z rękawa i układa je w wywiedzione z konceptu, skrzące się dowcipem, dorodne opowieści. „Anioł w majonezie, czyli opowiadania z końca wieku oraz miłe złego początki” to lektura przyjemna i pełna niespodzianek. Rzec można – figlarna i pociągająca zarazem.

 

Część pierwsza, „Opowiadania z końca wieku”, jest zdecydowanie bardziej zróżnicowana pod względem tematycznym niż „Miłe złego początki”. Każda historia zaskakuje czytelnika, nie będąc jednocześnie w żaden sposób związana z którąkolwiek inną z tomu. Najzwyklejsza codzienność przecina się tu z metafizyką, przychodzącą niepozornie czy wręcz prawie niezauważalnie, pod różnymi postaciami. Przykładem na jej istnienie jest tytułowy bohater, a raczej – bohaterka – opowiadania „Anioł w majonezie”. Przewrotność utworu tego, ale i każdego innego, ciągle każe czytelnikowi zastanawiać się, na ile ich treść jest śmieszna, a na ile trzeba podejść do niej poważnie. Wątpliwości tego typu i każdorazowe zastanawianie się nad sposobem odczytu utworów są niewątpliwą zaletą opowiadań Brofelta. Dlaczego? Bo nawet jeśli nie wiemy, czy w danym momencie jesteśmy nabijani w butelkę, czy nie, cały czas myślimy o tym, co czytamy. Najgorszymi książkami są zaś te, które przebiega się wzrokiem, czasem nawet z przyjemnością, ale i bez jakiejkolwiek refleksji – opowiadania Brofelta do takiej kategorii nie należą.

 

Czasami do refleksji bądź też podniesienia kącików ust do góry skłaniają w tych utworach zaledwie drobiazgi. Takie, jak choćby podtytuły opowiadań, trafnie, a jednocześnie humorystycznie, oddające ich charakter. Sugestie podane w nawiasach mówią, na przykład o tym, że mamy do czynienia z: opowiadaniem zadusznym, opowiadaniem kryminalnym, opowiadaniem z drugiej ręki, opowiadaniem jakoby prawdziwym i wieloma innymi. Narzucają one tym samym sposób ich odbioru. „Miłe złego początki” nie są już tak różnorodne jak pierwsza część książki.

 

Opowiadania skupiają się na jednym, głównym bohaterze – Leonie, który wspomina swoje studenckie lata. Wszystkie przygody krążą wokół jednego tematu: seksu. Brofelt jako młodzieniec zdrowy i pełen energii „korzysta z życia” na każdym kroku, w związku z czym utwory szybko stają się przewidywalne – wiadomo, na czym skupi się działalność Leona w kolejnej części jego przygód. W dynamicznie dotąd prowadzoną narrację wkrada się monotonia. Utwory należy zacząć dawkować, w większej ilości przestają być bowiem przyjemnością, a niektórzy mogliby nawet próbować oskarżyć ich autora o szerzenie pornografii.

 

Tak naprawdę mocno uderza jedynie opowiadanie „Pierwszy i jedyny” – motyw gwałtu jako czynności wykonanej z premedytacją, której bohater nie żałuje, może razić, szczególnie kobiety. Tak czy inaczej, lektura utworów Brofelta może być interesującym doświadczeniem. Proza to świeża, soczysta i warta poznania.

 

Anna Szczepanek

Kup książkę Anioł w majonezie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Anioł w majonezie
Autor
Książka
Anioł w majonezie
Leon Brofelt
Recenzje miesiąca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malinką na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malinką na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Déja vu
Jolanta Kosowska
 Déja vu
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwiłł
Do roboty!
A wokół nas pomarańcze
Weronika Tomala
A wokół nas pomarańcze
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie mają uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie mają uszu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy