Recenzja książki: Cuda na śniegu

Recenzuje: Halina Więcek

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗶𝘁𝗮𝗷𝗰𝗶𝗲 𝘄 𝗻𝗮𝘀𝘇𝗲𝗷 „𝗕𝗮𝗷𝗰𝗲”

𝐶𝑢𝑑𝑎 𝑛𝑎 ś𝑛𝑖𝑒𝑔𝑢 to opowieść pełna emocji i ciepła, która mnie otuliła jak miękki koc. Historia pokazuje wiarę w drugiego człowieka i przypomina, że nawet po najdłuższej zimie zawsze przychodzi światło, a nadzieja potrafi pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie. To piękna, klimatyczna, refleksyjna, chwilami zabawna powieść, jednym słowem idealna na długie zimowe wieczory przy kubku gorącej herbaty. Niektórzy czytelnicy twierdzą, że zima i święta nie mają smaku bez książek Joanny Szarańskiej. Do niedawna nie należałam do grona osób, które sięgają po literaturę o tematyce świątecznej, ale w tym roku coś się zmieniło. Z każdym kolejnym tytułem odkrywam, jak wiele uroku kryją historie pełne ciepła, magii i refleksji. Czytam je z takim samym zapałem, z jakim lepi się pierogi przed Wigilią, a gdy odkładam jedną, od razu mam ochotę sięgnąć po następną. 𝐶𝑢𝑑𝑎 𝑛𝑎 ś𝑛𝑖𝑒𝑔𝑢 to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Szarańskiej i przyznam, że jestem tą książką zauroczona. To opowieść, która wypełnia wnętrze ciepłem, pachnie igliwiem i brzmi jak dźwięk kolęd niosących się po zaśnieżonych ulicach. Akcja powieści toczy się w pensjonacie „Bajka”, gdzie magia świąt zamarła wraz z odejściem ukochanej właściciela. Kobieta kochała Boże Narodzenie nade wszystko i potrafiła przemienić to miejsce w bajkową krainę, w której każdy mógł poczuć ducha świąt. Teraz pensjonat pogrążony jest w smutku i nikt nie chce tu przyjeżdżać w ten wyjątkowy czas. Jednak skoro mogą być cuda na kiju, mogą być też cuda na śniegu. I znajdzie się ktoś, kto postanowi przywrócić temu miejscu dawny blask, tchnąć w nie życie i przypomnieć, czym naprawdę jest magia Bożego Narodzenia. Kto i w jaki sposób przywróci dawną atmosferę tego miejsca? O tym opowiada ta pełna emocji, ciepła i wiary w cuda historia.

Ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑛𝑎 𝑔ł𝑜𝑤𝑖𝑒, 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑡𝑟𝑜𝑐ℎę 𝑖 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦𝑘𝑜𝑝𝑦𝑟𝑡𝑛𝑖𝑒. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑧𝑎 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧ą 𝑤 𝑘𝑜𝑚𝑝𝑢𝑡𝑒𝑟𝑦.

Naczelna Julia Grzelak i jej zastępczyni, Zyta Brocka, pracują nad domknięciem ostatniego przedświątecznego numeru miesięcznika „Nowiny Miejskie”. Jakie jest ich zdziwienie, gdy pośród piętnastu ogłoszeń jedna z nich dostrzega takie, które od razu przykuwa jej uwagę. Ktoś na łamach gazety szuka spadkobiercy pensjonatu „Bajka” z ich miejscowości. Obie są zaskoczone i zbulwersowane, bo przecież właściciel ma się całkiem dobrze, a pensjonat wciąż działa. Może to jakiś żart? A może zapowiedź awantury? Albo sprytna forma reklamy? Niektórzy wymyślają cuda na kiju, więc czemu nie na śniegu, skoro właśnie pada?

Nieoczekiwany anons w lokalnej gazecie zaczął żyć własnym życiem, choć najbardziej zainteresowany, czyli Aleksander, nie ma o tym zielonego pojęcia. Ogłoszenie najpierw zobaczył jego bratanek Zygmunt, któremu żona wierciła dziurę w brzuchu o wyjazd na święta do Paryża, potem kuzynka Gizela, w pracy będąca celem nieustannych szykan ze strony szefowej, i kuzyn Waldemar Jurczyk, który stracił pracę, a wraz z nią mieszkanie, na które go nie stać.

W głowie żądnego wzbogacenia się Zygmusia rodzi się niecny plan, w który wciąga swojego kuzyna Waldzia, który chętnie się zgadza, bo jeśli coś można dostać za darmo, to Waldzio jest pierwszy w kolejce. Potem Zygmuś obiecuje swojej Jowitce super niespodziankę na święta i wspólnie wyruszają do Czterech Mostów, do pensjonatu „Bajka”, który w przekonaniu Zygmusia po prostu mu się należy.

W tej opowieści pojawiają się też zdesperowana Olga i jej rezolutna córka Ania, które wplątują się w historię zupełnie przypadkowo. Mąż Olgi odszedł do innej kobiety, a ona sama ma na utrzymaniu dziecko. Nie ma wyboru, bo wigilijne miejsce przy stole teściów zajmie nowa partnerka byłego, którą ich córeczka wcześniej ugryzła w rękę. Olga z Anią musi spędzić święta u ojca, choć bardzo by chciała tego uniknąć. Może to, że od lat nie rozmawiają, zmieni się właśnie tej nocy. Przecież Gwiazdka to czas cudów, przebaczenia i nadziei. Nie ma pojęcia, jak ojciec zareaguje na ich widok, przepędzi je, czy zaprosi do stołu. Jedno jest pewne, to będą niezapomniane święta.

Aleksander Śmieszek, zapiekły w swoim bólu, nie zamierza obchodzić Świąt Bożego Narodzenia. Jeśli ludzie szukają tu ducha świąt, w jego pensjonacie, jak twierdzi, go nie znajdą. Pensjonat „Bajka” był marzeniem jego ukochanej Małgosi. To ona wierzyła w „Bajkę” i to dzięki niej miejsce żyło i było niezwykłe. Tu, wraz z nią, odczuwał dziecięcą radość, razem nurzali się w niej jak w świeżym śniegu. A gdy pewnej nocy Gosia zgasła, wraz z nią zgasł Aleksander i magia pensjonatu. Zamilkły śmiechy, ucichły kolędy i zapach łakoci w kuchni. Aleksander nie umie i nie chce się cieszyć świętami, choć innego zdania jest cioteczka Emilia, która pragnie dla niego szczęścia.

Skoro pensjonat nie działa jak dawniej, Aleksander dziwi się, skąd nagle pojawiły się rezerwacje na ten czas. Według niego nie ma tu już magii Bożego Narodzenia, a kto szuka jej tutaj, srodze się zawiedzie.

W tej historii pojawia się grono barwnych postaci, a każda z nich jest przekonana, że to właśnie jej należy się spadek. Gizela Śmieszek, stara panna, kociara i kasjerka marketu budowlanego, czuła się tu jak Alicja w Krainie Czarów albo jak bohaterka u wrót Czarnoksiężnika z Krainy Oz. Zobaczyła w tym miejscu szansę na odmianę losu wraz ze swoim kocurem Panem Kotem. Zygmuś, choć nie narzeka na brak pieniędzy, postanawia walczyć o pensjonat, jakby od jego zdobycia zależało wszystko. Jowitka, jego żona, ma wysoko postawioną poprzeczkę oczekiwań wobec życia, a Waldziu, który ostatnio nie miał szczęścia, również zostaje wciągnięty w to szaleństwo.

Olga Śmieszek i Ania lądują w „Bajce” całkowicie przypadkiem, przez jednego sfrustrowanego jegomościa, który odreagowywał pecha na znaku drogowym, a potem utknął w śniegu, co sprawiło, że niechcący skręcił go w inną stronę. Olga zamiast do domu ojca trafia w zupełnie nowe miejsce, gdzie skierowano ją na nocleg do „Bajki”. Kobieta nie ma pojęcia, jak bardzo to doświadczenie odmieni życie jej i córeczki, bo przez swoje nazwisko, a właściwie byłego męża, jest spowinowacona z właścicielem pensjonatu.

Olga najchętniej ruszyłaby w dalszą drogę, ale jest to niemożliwe, bo śnieżyca zupełnie odcięła miasteczko Cztery Mosty od świata. Operator pługa zamiast odśnieżać drogi zajmuje się ustawianiem tradycyjnej choinki w centrum miasteczka i nie ma czasu na pracę. Wszyscy mieszkańcy skupieni są na jej dekorowaniu, nikt nie przejmuje się tym, czy drogi są przejezdne, czy nie. Olga nie ukrywa swojego niezadowolenia, że musi tu zostać, natomiast Ania jest tak zachwycona tym miejscem, że wcale nie ma ochoty ruszać dalej.

Hubert, były mąż Olgi, liczył, że Ania wspólnie z jego przyszłą żoną zasiądzie do wigilijnego stołu. Ponieważ nie wie, gdzie są, straszy Olgę policją. Olga zastanawia się, że może los wie, co robi. Niech jej szuka u ojca, jeśli chce, były teść zapewne powita go z siekierą w ręku.

Jowita, początkowo obrażona na męża, że zamiast Paryża dostała Cztery Mosty i pobyt w pensjonacie, zaczyna doceniać to miejsce. Jest po prostu oczarowana „Bajką”, czuje się tu jak w domu. To zasługa cioci Emilki, która jak dobra wróżka stara się, by wszyscy czuli się tu dobrze, tak jak zależało na tym Małgosi.

Rodzinka, która zjechała się tu pod wpływem ogłoszenia, kierowana chęcią przejęcia pensjonatu i ostrząca sobie pazurki na tę posiadłość, wzbudziła w Aleksandrze nie tylko złość, ale i chęć do walki. Postanowił udowodnić tej zgrai cwaniaków, że pensjonat nie ma jeszcze za sobą najlepszych lat, a on sam wciąż świetnie sobie radzi i nie zamierza oddać miejsca, które tak naprawdę stworzyła jego ukochana Małgosia. Przebiegły Zygmunt nie zamierza tak łatwo zrezygnować ze spadku, który w jego przekonaniu oczywiście należy się wyłącznie jemu. W tym celu potrafi nawet zamknąć Olgę w spiżarni i podać obiad na stół jako własne dzieło, przygotowane wspólnie z Waldkiem, żeby wuj zobaczył, jaki jest pomocny.

Jedynie Olga, mimo że po mężu nosi nazwisko Śmieszek, nie chce mieć z tą draką nic wspólnego. Najchętniej wyjechałaby stąd jak najszybciej, ale nie może, bo miasto ma inne priorytety niż odśnieżanie dróg. Postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce i porozmawiać z opornym pracownikiem, by droga znów stała się przejezdna. Jednak nie wszystko idzie po jej myśli. Spotkanie Olgi z pługiem śnieżnym i jego kierowcą rozbawiło mnie do łez.

𝐶𝑢𝑑𝑎 𝑛𝑎 ś𝑛𝑖𝑒𝑔𝑢 to świetna, sympatyczna i ciepła komedia świąteczna z rezolutną dziewczynką w roli głównej. Bo dorośli tylko wydają się tacy mądrzy. Jedni są pazerni, inni zafiksowani na sobie, z karykaturą człowieka Waldkiem na czele, który jest zakręcony jak słoik od dżemu, jeśli chodzi o oszczędzanie. Tylko mała Ania dostrzega, że naburmuszony Aleksander w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem, tylko bardzo nieszczęśliwym i samotnym. Z kolei on znajduje w tej rezolutnej dziewczynce iskierkę, która na nowo rozpali jego serce i tchnie życie w pensjonat. Ciocia Emilia zaś to prawdziwa oaza spokoju i skarbnica życiowej mądrości. Jej obecność wprowadza do całej historii ciepło, harmonię i poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niej wszyscy czuli, że wśród świątecznego zamieszania zawsze można znaleźć kogoś, kto podpowie właściwą drogę i przypomni, co w życiu naprawdę jest ważne. Ciocia Emilia i mała Ania są dla mnie głównymi bohaterkami powieści. Ich relacja przyciągała i wzbudzała moje zainteresowanie, bo w codziennych gestach i rozmowach widać było autentyczną bliskość, która je łączyła .

Autorka nic nie pozostawiła przypadkowi. Każdy z bohaterów dostał to, na co zasłużył, a niektórzy nawet nową miłość. A kto umieścił ogłoszenie, daję Wam słowo, że będziecie tak samo zaskoczeni jak ja. Fabuła tej książki aż prosi się o przeniesienie jej na ekran. Powstałaby kolejna sympatyczna historia w stylu 𝐿𝑖𝑠𝑡𝑦 𝑑𝑜 𝑀 lub 𝑈𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧 𝑤 𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗𝑎. Poruszająca, pełna ciepła i momentami zabawna historia o drugich szansach, nadziei i wierze, że magia świąt potrafi odmienić nawet najbardziej zatwardziałe serce.

Kup książkę Cuda na śniegu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Cuda na śniegu
Książka
Cuda na śniegu
Joanna Szarańska
Inne książki autora
Mikołaj z ulicy Pogodnej
Joanna Szarańska 0
Okładka ksiązki - Mikołaj z ulicy Pogodnej

Poznaj mieszkańców ulicy Pogodnej i przekonaj się, że każda historia ma w sobie coś magicznego! Kornelia Starska, pieszczotliwe nazywana przez czytelniczki...

Do zobaczenia za rok
Joanna Szarańska0
Okładka ksiązki - Do zobaczenia za rok

Tatrzański szlak, mgła i dwoje ludzi, których łączy tylko jeden dzień w roku Górski szlak, gęsta mgła, potknięcie i pomocna dłoń, która ratuje przed upadkiem...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy