Czym jest spełnienie, szczęście, czy nasze dotychczasowe życie jest dla nas satysfakcjonujące? Powieść Alicji Filipowskiej Drobne przysługi skłania do takich właśnie refleksji. I jednocześnie daje ogromną frajdę z czytania. To będzie prawdziwy hit tej jesieni, bo moim zdaniem to bardzo jesieniarska książka!

Małe miasteczko, urząd pocztowy, w którym życie toczy się niespiesznie. Główna bohaterka, Halina, jest kobietą dojrzałą, przyzwyczajoną do powtarzalnego rytmu swojego życia. Jej codzienność to praca na poczcie, herbata z pigwówką, telefoniczne rozmowy z siostrą Bożeną, która nigdy nie przestaje pouczać i ustawiać jej życia. Halina pozornie godzi się z losem, nie buntuje się, nie walczy. Sprawia wrażenie, jakby chciała wtopić się w tło, pozostać niezauważalna. Jednak pod tą powierzchnią tkwi tęsknota. Za czym? Za zmianą, za byciem sobą, za tym, by choć raz w życiu odważyć się na coś, czego oczekuje serce, a nie czego żądają od niej inni.
Nagle w placówce pojawia się nowy listonosz. Facet o uważnym spojrzeniu i otwartym sercu. To on ratuje sarny, zna każdy zakątek w okolicy i nie potrzebuje wielkich słów, by okazać życzliwość. Jego obecność staje się dla Haliny impulsem, by spojrzeć na swoje życie inaczej. Nagle codzienność, w której tkwiła latami, przestaje wydawać się jedyną możliwą opcją.
Oprócz Haliny poznajemy także Bożenę, apodyktyczną siostrę głównej bohaterki, która w jakimś sensie uosabia ciężar rodzinnych oczekiwań. Jej obecność jest dla Haliny głosem wewnętrznego cenzora, który tłumi marzenia. Relacja między siostrami jest, niestety, źródłem bólu i ograniczeń. Autorka pokazuje, jak trudno wyrwać się z takiej relacji i zacząć żyć po swojemu.
Powieść dotyka także tematu wspólnoty. Małe miasteczko jest jednocześnie miejscem bezpiecznym i dusznym. Tutaj wszyscy się znają, każdy ma swoją opinię, a zaufanie wobec obcych nie przychodzi łatwo. W tym świecie drobne przysługi mają ogromne znaczenie: gesty wsparcia, ciche rozmowy, obecność drugiego człowieka. To właśnie one sprawiają, że samotność Haliny zaczyna pękać, a ona sama powoli odnajduje siłę, by spojrzeć na siebie inaczej. Książka aż buzuje od emocji. Halina to postać, z którą łatwo się utożsamić. Jej niepewność, strach przed oceną, a jednocześnie potrzeba bliskości – to uczucia znane wielu czytelnikom.
Drobne przysługi opowiadają o sile więzi i o nadziei, że nigdy nie jest za późno, by coś zmienić. Dobrze jest doceniać codzienność, ale Alicja Filipowska przypomina, że nie warto trwać w niej, jeśli nie daje poczucia spełnienia. Halina, z początku pogodzona z losem, odkrywa, że może pragnąć więcej i że ma prawo żyć po swojemu. Poznajemy losy kobiet, które na różne sposoby zmagają się z życiem. Jedne chowają swoje marzenia, inne próbują narzucać je bliskim, a jeszcze inne uczą się, że czasem jeden człowiek potrafi stać się lustrem, w którym zaczynamy widzieć samych siebie.
Drobne przysługi to książka pełna ciepła, refleksji i siły. Pozwala się zatracić, ale też podumać. Uśmiechnąć się i pomarzyć. Polecam!
Uważaj, czego sobie życzysz, bo możesz to dostać... Dwudziestoletnia Kaja marzy o dużej rodzinie i ciepłych relacjach. Zawsze były tylko we dwie:...
Poruszająca opowieść o sile dziecięcej przyjaźni i beztrosce, która nagle zostaje przerwana Lato 1993 roku. Dziesięcioletni Paweł wraca z kolonii pełen...