Recenzja książki: Nienauczalni

Recenzuje: truskawka2

Kiana znalazła się przejściowo w Greenwich (ma tu być, dopóki mama nie skończy zdjęć do filmu). Przez przypadek w nowej szkole trafia do nie swojej klasy. Ósmej klasy specjalnej, zwanej Nienauczalnymi. Wszystkie zajęcia odbywają się w sali numer 117, w odległej części szkoły. Kiana znajduje się wśród uczniów, na których wszyscy nauczyciele postawili krzyżyk. Mający poważne problemy z nauką i/lub zachowaniem. Nauczyciel, którego im przydzielono, też jest oryginalny. Ma nazwisko Kermit, więc uczniowie złośliwie ochrzcili go Kumkumem (Kermit to w końcu żaba z Muppetów). Kiedyś był pełen zapału, ale kompletnie zgasł po aferze, jaką wywołał jeden z jego uczniów. Od tej pory stara się tylko przetrwać, odliczając dni do końca roku szkolnego. Każdy dzień w sali 117 wygląda tak samo. Kermit rozdaje testy, których nikt nie rozwiązuje, siada za stołem i zajmuje się krzyżówkami oraz piciem kawy. Totalna apatia i beznadzieja. Jednak nieoczekiwane wydarzenia wytrącają wszystkich z obojętności. Dzieciaki uczą się współpracować. Nauczyciel zaczyna stawać murem za podopiecznymi. Okazuje się, że w skreślonych jest jednak potencjał.

Książka zabawna i wzruszająca. Przypomina nieco Stowarzyszenie umarłych poetów. Szczególnie końcówka, gdy uczniowie stają murem za niesprawiedliwie potraktowanym nauczycielem. Lektura pierwsza klasa.

dr Kalina Beluch

Tagi: dla dzieci