Łapie za gardło, wzrusza, ale też nie pozostawia czytelnika bez nadziei. Powieść Miasto miłości Marleny Wittstock naprawdę angażuje i wyciska z czytelnika sporo emocji. Tym bardziej cieszę się, że przede mną kolejne części trylogii Pewnego razu w Wolnym Mieście.

Gdańsk 1929 roku. Rita Ziegler, sierota wychowywana przez polskie wujostwo, marzy o kursie dziennikarskim. Dziewczyna kocha książki, jest nieco skryta. Towarzyszy jej kuzynka Aniela – przeciwieństwo Rity, ekstrawertyczna i pewna siebie, zawsze gotowa sięgać po to, czego pragnie. Między dziewczętami istnieje więź niemal siostrzana, która jednak wystawiona zostaje na próbę, gdy w ich życie wkracza Janek. To młody strażak, syn polskiego lekarza. Jak możecie się domyślić, tę trójkę połączą wielkie emocje i namiętności.
Rita, wrażliwa i skromna, staje się symbolem kogoś, kto pragnie własnej drogi – nawet, jeśli warunki nie sprzyjają. Aniela, pełna temperamentu, uosabia pragnienie życia pełną piersią, choć jej decyzje prowadzą do dramatycznych konsekwencji. Natomiast Janek, rozdarty między powinnością a uczuciem, może symbolizować dylematy całego pokolenia, wchodzącego w dorosłość w czasach trudnych i nieobliczalnych. Każda z postaci jest prawdziwa, bliska, znajoma.
Jednak wątek miłosny nie jest w tej powieści najważniejszy. Bohaterowie muszą odnaleźć się w realiach Wolnego Miasta Gdańska, gdzie różnice narodowościowe i kulturowe stają się codziennym wyzwaniem. Autorka pokazuje, jak wielka historia przenika codzienność zwykłych ludzi. Coraz mocniej zauważalna obecność ideologii nazistowskiej przytłacza i zaczyna zmieniać życie bohaterów.
Miasto miłości opowiada o uczuciu, które rozkwita wbrew przeciwnościom, o wyborach, które nigdy nie są czarno-białe. O lojalności wobec rodziny, narodu i samego siebie. Autorka potrafi sprawić, że czytelnik nie tylko śledzi losy bohaterów, ale współodczuwa z nimi każde zwątpienie i każdy moment nadziei. To dlatego po lekturze trzeba ochłonąć. A później z radością można sięgnąć po drugi tom – Miasto wojny.
Oczywiście, na szczególną uwagę zasługuje tu także Gdańsk. Miasto piękne, znaczące, które ma w sobie jakąś magię. Myślę, że i Was przyciągnie, a może nawet przekona do małej podróży. W końcu każda pora jest dobra, by odwiedzić Gdańsk!
Miasto wojny to lektura, która wzrusza, skłania do refleksji i zostaje w pamięci na długo. Marlena Wittstock oddała głos młodym ludziom z epoki, ale zarazem opowiedziała uniwersalną historię o miłości, przyjaźni, wyborach i cenie, jaką trzeba za nie zapłacić. Polecam!
Sierpień 1939 r. Janek z powodu polskiego pochodzenia traci stanowisko komendanta straży pożarnej oraz mieszkanie służbowe i wraca z żoną do Gdańska. Wkrótce...
Marzec 1945 r. Nastał armagedon. Kiedy na Gdańsk spadają radzieckie bomby, zamieniając go w gruzy, Rita wspomina przeszłość i opłakuje bliskich naoliwskim...