„ – Halo? – odebrał po trzech sygnałach.
W tle słyszałam jakiś hałas.
- Jesteś we Wrocku? – spytałam bez ogródek. – Błagam, powiedz, że jesteś!
- Eee, wracam z Katowic. Co się dzieje?
Teraz naprawdę chciałam zapłakać.
- Masz moje klucze od mieszkania?
- No tak, u siebie. Co się stało? Straszysz mnie, Jagoda… - Gdy mówił do mnie bez zdrobnień, to był sygnał, że się zdenerwował.
- Wyszłam wyrzucić śmieci. Jestem w samych gaciach. Zatrzasnęłam drzwi. Za czterdzieści minut powinnam być na Rynku, gdzie umówiłam się z Hugo Bosym – brzmiałam ponuro.
- Jagódko… - Maciek chyba próbował panować nad śmiechem. – Oj, Jagódko Borówko…
- Dobra, nie udław się tym tłumionym rechotem. Tylko się pospiesz. Ale jedź ostrożnie.”
" - Mogę ci pomóc z sukienką. - Maciek dopiero się rozkręcał.-Myślę, że Jagoda da radę sama. Gdy ostatnio na nią patrzyłem, a było to nanosekundę temu, miała ręce. Bosy wpatrywał się w Maćka wzrokiem, który można było porównać do spojrzenia żarłacza ludojada krótko przed atakiem. Od razu przypomniały mi się Szczęki.- O tak, nasza Jagódka ma sprawne rączki. - Maciek zaśmiał się i mrugnął do mnie. - Śliczne słodkie paluszki, które chce się nieustannie...Chyba lubił ryzyko. Hugo ruszył w jego stronę, a jego zaciśnięte szczęki zaskrzypiały niebezpiecznie. Musiałam zareagować. W porę znalazłam się między nimi."
Ale aby uniknąć ryzyka, nikogo do siebie nie dopuszczaj. Ludziekochają ranić. Lepiej będzie, jeśli to ty będziesz ranił.
Naucz się nienawidzić. To dobra emocja, daje ci siłę i władzę, a chowa wszystko to, comoże cię osłabiać.
I dlatego cię uczę, bo chcę, abyś kiedyś nie musiał cierpieć, kiedy ktoś zacznie cięranić i nienawidzić.
Niech umiera. Piekło już na niego czeka.
„ – Halo? – odebrał po trzech sygnałach.
W tle słyszałam jakiś hałas.
- Jesteś we Wrocku? – spytałam bez ogródek. – Błagam, powiedz, że jesteś!
- Eee, wracam z Katowic. Co się dzieje?
Teraz naprawdę chciałam zapłakać.
- Masz moje klucze od mieszkania?
- No tak, u siebie. Co się stało? Straszysz mnie, Jagoda… - Gdy mówił do mnie bez zdrobnień, to był sygnał, że się zdenerwował.
- Wyszłam wyrzucić śmieci. Jestem w samych gaciach. Zatrzasnęłam drzwi. Za czterdzieści minut powinnam być na Rynku, gdzie umówiłam się z Hugo Bosym – brzmiałam ponuro.
- Jagódko… - Maciek chyba próbował panować nad śmiechem. – Oj, Jagódko Borówko…
- Dobra, nie udław się tym tłumionym rechotem. Tylko się pospiesz. Ale jedź ostrożnie.”
Książka: Randka z Hugo Bosym