Ruszyłem z uśmiechem na twarzy do domu. Ładnie to brzmiało. Dom. Pewnie rzeczywiście jest tam, gdzie serce twoje.
Świat jest zazwyczaj wredny i okrutny, ale o wiele łatwiej go znieść we własnym domu, na starych śmieciach...
Nie, to nie był jej dom, tylko miejsce kaźni, w którym doświadczyła tylu cierpień, że można by było obdzielić nimi cały Zielony Kamień.
Tam dom twój, gdzie do szczęścia wystarczy ci zamknięcie drzwi i odcięcie się od całego świata.
Zwana żartobliwie kurą domową kobieta pięćdziesiąt lat temu podawała mężowi zupę, prała jego skarpetki w koszmarnej pralce marki Frania i prasowała mu koszule żelazkiem marki Predom. W latach siedemdziesiątych wśród rodzin przeprowadzono ankietę, z której wynikało, że tylko osiem procent panów odkurzało w swoich domach!
Podobno człowiek nie powinien mieszkać wyżej niż na dziesiątym piętrze. Ponad tym poziomem rozpoczyna się już strefa, w której trzeba się liczyć z niekorzystnym wpływem wysokości na organizm. Fizycznym i psychicznym. A to było przecież trzydzieste piętro. Ponad sto metrów nad poziomem gruntu. Jak można żyć w takim miejscu?
Ruszyłem z uśmiechem na twarzy do domu. Ładnie to brzmiało. Dom. Pewnie rzeczywiście jest tam, gdzie serce twoje.
Książka: Jakby jutra nie było
Tagi: Dom