Najpierw nakryła męża na zdradzie. I choć później próbowała rozegrać sprawę po swojemu, to mleko już się rozlało. Wycieranie go ścierką i wyżymanie z powrotem do szklanki nie miało sensu.
To tylko dobra rada. To pan jest mężem Natalii i do pana należy okiełznanie charakternej żony. Osobiście uważam, że czasem trzeba przylać pyskatej babie, żeby przypomniała sobie, gdzie jej miejsce.
Co za różnica, z kim się ożeni? Wszystkie kobiety ze swej natury są fałszywe i niezdolne do szczerych uczuć.
To ciekawe zresztą, że wyszła za malarza. Prawnicy, zwłaszcza ci ze starych rodów, wiązali się raczej między sobą, jak niegdyś arystokracja. Albo psy z rodowodem, dodała w myślach nie bez pewnej złośliwości.
Mężczyzna, jaki by był, niczego w życiu kobiety nie zmieni. Nawet jeśli ją poślubi. Zwłaszcza jeśli poślubi.
Ukochany Doroty był właśnie tym - ukochanym, który albo złamie jej serce, odchodząc, albo zniszczy życie, żeniąc się. Z dwojga złego lepiej to pierwsze.
Ludzie poznają się, zakochują, wiążą przyszłość ze sobą, często powiększają rodzinę, kupują dom, a potem coś zaczyna się psuć. Nie patrzą na siebie już w ten sposób, nie myślą o sobie, jak o partnerze, a raczej jak o współwięźniu, z którym muszą walczyć o każdy akceptowalny dzień wspólnej odsiadki.
Jeśli nie da się dalej ciągnąć małżeństwa, to oczywiście rozumiem to, wtedy sprawa jest jasna. Ale najpierw trzeba je zakończyć. Nie wskakuje się do wyra z kimś innym, dopóki ma się męża. Trzeba okazać odrobinę szacunku swojemu partnerowi.
Czterdzieści lat małżeństwa nauczyło mnie, że nie warto wojować z żoną.
Ślub to coś więcej niż dzień, w którym dwoje ludzi się pobiera, coś więcej niż suknia i smoking; w małżeństwie chodzi o nią i o niego.
To, że ktoś miał nieudane małżeństwo, nie oznacza, że wpływ na nie miało miejsce, w którym się oświadczył.
Panowie, pozwólcie żonom gadać, niekiedy warto zaryzykować.
Ludzie nieustannie opuszczają małżonków i często zdarza się, że robią to bez wyjaśnienia.
Jego marzenie się spełniło, a ona będzie musiała się ze swoim trochę wstrzymać. Czyż nie na tym polega małżeństwo? Na poświęceniu. Na dawaniu i braniu. I wszystkich innych rzeczach, o których ludzie nie wspominają.
Najpierw nakryła męża na zdradzie. I choć później próbowała rozegrać sprawę po swojemu, to mleko już się rozlało. Wycieranie go ścierką i wyżymanie z powrotem do szklanki nie miało sensu.
Książka: Gra pozorów
Tagi: zdrada, mąż, Zona, Małżeństwo, wierność