Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-09-04
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 340
Tytuł oryginału: Working Stiff: Two Years, 262 Bodies, and the Making of a Medical Examiner
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
dr Judy Melinek jest patologiem sądowym i profesorem klinicznym w UCSF Medical Center. Ta książka to szczery zapis wspomnień z pracy w nowojorskim biurze naczelnego lekarza sądowego na stanowisku specjalisty medycyny sądowej. Dr Melinek opowiada o sekcjach zwłok, dokonywaniu oględzin na miejscu zgonu i wspieraniu pogrążonych w żałobie bliskich:
Podczas dwóch lat pracy w Biurze Naczelnego Lekarza Sądowego Nowego Jorku wykonałam 262 autopsje; kilkanaście lat później mam na swoim koncie ponad 2000 sekcji. Mimo to każ-dego dnia uczę się czegoś nowego o ludzkim ciele. Kocham tę pracę, naukę, medycynę. Ale kocham również pozamedyczne aspekty tej pracy – rozmowy z rodzinami, współpracę z po-licją, zeznawanie w sądzie. Wydaje mi się, że najciężej pracuję będąc rzeczniczką zmarłych. Każdy lekarz musi pielęgnować w sobie współczucie, uczyć się go i umieć je wyrażać. Żeby każdego dnia mierzyć się ze śmiercią, widzieć ją na własne oczy, trzeba kochać żywych.
Generalnie książka warta przeczytania, opisane przypadki są ciekawe, chociaż w większości to zgony naturalne, świetny jest rodział o World Trade Center. Minus za całkowicie niepotrzebne i bezsensowne wpieprzanie w ciekawa tematykę tekstów autorki o własnych dzieciach (co to kogo obchodzi :/) - ostatni rozdział, nie licząc bodaj pierwszych 2 stron, na szczeście krótki, dotyczy tylko jej drugiego bachora, nie ma więc sensu nawet go czytać. Kolejny minus za idiotyczne i tendencyjne i szkodliwe napisanie (w książce jakby nie było popularnonaukowej) , że kot zje zwłoki właściciela, a pies ich nie tknie - ciśnienie podniosło mi się niemiłosiernie :/ Autorka, niby wykształcona kobieta, a ciśnie najdurniejszym i nie mającym niec wspólnego z prawda szkodliwym stereotypem :/ co dyktowane jest jedynie jej prywatnej niechęci do kociaków. Gdyby powycinać powyższe fragmenty, ksiązka byłaby naprawdę dobrą i przyjemnie czytająca się pozycją. A tak - niestety, całą radość z ciekawej lektury psują przyprawiające o irytację wtręty.
Autorka książki jest lekarzem patologiem pracującym w nowojorskim biurze lekarza sądowego. Doktor Judy dzieli się swoim doświadczeniem zawodowym choć początkowo nie pracowała w tej branży. Była zwykłym chirurgiem, ale decyzję o zmianie specjalizacji podjęła po wyczerpujących dyżurach na chirurgii. Jak sama przyznaje zawsze gdzieś tam ją ciągnęło do tego i w czasie studiów najszczęśliwsza była w czasie zajęć z patologii. Fascynowała ja ta nauka a pracujący tam lekarze mieli ustabilizowane życie zawodowe. Tak więc jak tylko pojawiła się możliwość podjęcia rezydentury w UCLA nie wahała się ani chwilę.
Czym więc się zajmuje ?
"Patolog sądowy jest specjalistą w tej dziedzinie medycyny, która bada przyczyny nagłej, niespodziewanej lub gwałtownej śmierci poprzez oględziny miejsca zdarzenia, analizę danych medycznych oraz przeprowadzenie sekcji zwłok - wszelkie zgromadzone dowody mogą zostać użyte w sądzie". Tak w skrócie można zdefiniować to czym zajmuje się dr Melinek. Ale taki skrót nie przemawia do wyobraźni zbytnio. Dlatego też autorka przedstawia wiele sytuacji z którymi się spotkała na sali autopsyjnej nazywanej przez nich Norą. Już sam opis jej bardzo pobudza wyobraźnię : zlewy na odpady niebezpieczne, metalowe kliny do podtrzymywania ciała, waga do ważenia organów, beczka z formaliną, a na ścianach w gablotach wiszą dowody w sprawach o morderstwa czekające na proces często mocno zakrwawione. BRRR...
I tak po łagodnych opisach przechodzimy do sedna czyli opowieści o poszczególnych przypadkach dziwnych śmierci albo jeszcze dziwniejszych. a przy okazji dowiadujemy się np co to jest skóra węża. I bynajmniej nie chodzi tu o zwykłą skórę ale o gastropatię wrotną czyli uszkodzenie żołądka w czasie śmierci w hipotermii.
Takich ciekawych przypadków jest mnóstwo, to autopsje związane ze śmiercią z przedawkowania narkotyków, wszelkiego rodzaju wypadki zwłaszcza budowlane, samobójstwa, znalezione zwłoki w rzekach i wiele wiele innych. I choć jestem osobą dosyć zdystansowaną w czasie czytania to tu były momenty, gdzie musiałam pohamować wyobraźnię, bo opisy były bardzo dosadne.
I można się zastanawiać jak można kochać akurat ten dział medycyny ?
A no tak można bo: żeby mierzyć się ze śmiercią trzeba kochać życie.