Czarownica z Gór Olbrzymich to opowieść o miłości, magii i strachu przed tym, co nieznane.
W sercu dzikich gór, w chacie ukrytej wśród lasów, mieszka czarownica Ulfa. Kobieta potrafi zmieniać wygląd, a jej życie toczy się spokojnie między magią, codziennością i ludowymi wierzeniami. Wszystko się zmienia, gdy w pobliskiej wiosce pojawiają się obcy, natomiast los Ulfy zaczyna splatać się z historią mieszkańców górskiego przysiółka.
W książce opisany jest rok z życia czarownicy – od późnej zimy po wczesną zimę.
Wydawnictwo: Nie powiem
Data wydania: 2025-11-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 190
Język oryginału: polski
Przeczytane:2025-12-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Nie Powiem, Mam, Współpraca,
?Czarownica z Gór Olbrzymich? to opowieść pełna niewysłowionej magii, mitycznych zdarzeń i chwil napawających nie tylko spokojem, ale też cierpieniem.
Jak łatwo można wywnioskować z dobrze skrojonego opisu książki, poznajemy losy czarownicy Ulfy i towarzyszymy jej przez jeden rok życia. Życia, w którym dzieje się wiele magicznych oraz przyziemnych rzeczy. Życia, w którym doświadcza skrajnych emocji, licznych obaw, a nawet spotkań z duchami przodków bądź gór. Życia, którego długości sama nie jest pewna.
I tu w zasadzie pierwszy mankament tej opowieści. Łatwo zgubić się w czasie otrzymanym w backstory Ulfy. Ulfa w jednym momencie twierdzi, że ma około 700 lat. Sporo, ale przecież wiek czarownicy to skomplikowana sprawa. W innym jest wzmianka, jak trafiła pod opiekę swej mentorki jako dziecko, ale kiedy śledzimy losy czarownicy, poznajemy losy, które ciężko czasowo przypisać do jednej lub drugiej wersji zdarzeń.
Mimo to opowieść jest prowadzona w sposób ciekawy, a wręcz intrygujący. Brak tu uroków czy zaklęć. Większość względnie spokojnego życia Ulfy to zielarstwo. Zbieranie, porcjowanie, suszenie, preparowanie ziół oraz innych niezbędnych składników do maści, syropów bądź lekarstw, które mają pomagać mieszkańcom okolicznych wsi.
Jednak nie znaczy to, że brak tu zjawisk mitycznych czy niewytłumaczalnych, charakterystycznych dla prawdziwej czarownicy z krwi i kości.
Blizbor, czyli duch góry, gdzie osiadła chwilowo Ulfa, to postać, którą wraz z nią możemy namacalnie oglądać. Co więcej, otrzymujemy idealny kontrast tej sytuacji, gdyż w jej trakcie towarzysz wędrujący z Ulfą nie zauważa widziadła, ale obserwuje zmiany na twarzy oddalonej nieznacznie kobiety. Najlepsze w tym wszystkim, że on również zna się na ziołach i stosuje je w powszechnej - na tamten czas i warunki - medycynie.
Pod względem technicznym opowieść zbudowana jest świetnie. Otrzymujemy ogromną dawkę wiedzy o roślinach, o miejscach wokół chatki Ulfy, a wszystko opisane zostało pięknym, zrozumiałym językiem. Opowieść toczy się narracją trzecioosobową, aczkolwiek nie powiedziałabym, że mamy tu do czynienia z narratorem wszechwiedzącym, a jeśli nawet, to z pewnością nie zdradza on nam wszystkiego, o czym wie.
Na szczególną uwagę zasługują przepisy dodane na koniec dwóch rozdziałów. Przepis na kąpiel ,,odmładzającą" i zupę. Swoją drogą ciekawa jestem, czy to prawdziwy przepis, bo... może bym skosztowała coś z kuchni Ulfy ?
Autorka serwuje nam w sposób lekki i zarazem wyszukany zestawienie między ,,zabobonami" oraz wierzeniami a osiągnięciami nauki badanej doświadczeniami. Johan, towarzyszy Ulfy, leczy choroby, z którymi teoretycznie nie radzą sobie sposoby czarownicy. Mimo to widzimy, jak wzajemnie się uzupełniają, tworząc harmonijną relację.
Niezwykle bardzo przypadła mi do gustu relacja tej dwójki. Widzimy ją od samego początku, jeszcze zanim los skrzyżował drogi tej dwójki i doszło do spotkania twarzą w twarz. Mamy okazję poznać obawy Ulfy, których sama nie rozumie w pełni, ale też nadzieje, jakie rozbudza w niej ta znajomość. Przez większość książki można odnieść wrażenie, że Ulfa zaczęła się rozwijać, ewoluować, jednakże każda dobra opowieść posiada punkt zwrotny i nie inaczej dzieje się w przypadku tej książki.
Historię, mimo mankamentu z czasem, oceniam wysoko. Zrozumiały język, dobrze poprowadzona narracja, akcja brnąca do przodu zgrabnie i z odpowiednim tempem, a nawet dodatki. Punkt zwrotny wywołuje emocje, mocno miesza w całości i podważa to, co podziało się wcześniej. Nawet na końcu w epilogu czuć nieco... magii.
[współpraca barterowa/ recenzencka]