W ponurym domu, w którym rodzą się niechciane dzieci, sekrety i demony, tylko magia i kobieca siła chroni przed złem
Lato 1970 roku, duszne i lepkie od tajemnic, przynosi piętnastoletniej Nevie nowy rozdział w życiu. Przymusowo wysłana do rygorystycznego ośrodka Wellwood House, przytułku dla ,,upadłych" dziewcząt na Florydzie, ma jedno zadanie: urodzić dziecko i o wszystkim zapomnieć. Tam, wśród innych nastoletnich przyszłych matek, poznaje dziewczęta o złamanych sercach i niespełnionych marzeniach. Wszystkie trafiły tu, zmuszone do separacji od świata przez własne rodziny i otoczenie. Wszystkie mają milczeć. Ale nie wszystkie zamierzają to robić.
Gdy za sprawą tajemniczej bibliotekarki w ręce Nevy trafia stara księga czarownic, rodzi się coś więcej niż przyjaźń - powstaje krąg. Zaklęcia, szeptane po cichu nocą, mają wyzwalać. Dziewczyny rzucają uroki, łamią zasady i budzą coś, czego świat się boi - kobiecą siłę. Bo w świecie, gdzie najstraszniejsze potwory mają ludzkie twarze i władzę absolutną, czary okazują się najmniej przerażające...
,,Geniusz Hendrixa jako autora horrorów polega na umiejętności tworzenia złożonych wątków emocjonalnych. Żadna z jego książek tak doskonale nie uchwyciła ducha czasów, jak Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt. Szokująca i niepokojąca, a jednocześnie piękna i budująca powieść".
,,New York Times"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2025-10-28
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 468
Tytuł oryginału: Witchcraft for Wayward Girls
Lato roku 1970 na Florydzie należało do wyjątkowo gorących. Nie chodzi tu tylko o rozgrzane do czerwoności słupki rtęci, ale również o nastroje społeczne panujące wśród Amerykanów. Demonstracje uliczne przeciw wojnie w Wietnamie i szalejący ruch hipisowski przysłoniły jednostkowe dramaty, które rozgrywały się w zaciszach domów dla samotnych matek. O losach dziewcząt jednego z takich przybytków opowiada Grady Hendrix w swojej powieści pt. „Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” z oferty Wydawnictwa Zysk i S-ka, w przekładzie Tomasza Bieronia.
W swojej najnowszej książce Hendrix udowadnia, że potrafi nie tylko bawić konwencją horroru, lecz również wykorzystywać ją do opowiadania głębszych, emocjonalnie angażujących historii. „Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” to powieść zanurzona w realiach historycznych, oparta na prawdziwych problemach, ale nasycona takim rodzajem grozy, która nie wynika z duchów czy demonów, lecz z ludzkiej bezsilności, społecznych uprzedzeń i krzywd, których nikt nie chce dostrzec.
Dom dla tytułowych „zbłąkanych”, ciężarnych nastolatek, w którym rozgrywa się większa część fabuły, staje się mikrokosmosem Ameryki lat 70. XX wieku: pełnym represji i moralizatorstwa, za którymi kryją się obsesje dorosłych sprawujących władzę. Hendrix kreśli bohaterki z wyjątkową empatią. Dziewczęta nie są tu jednolitym tłem, lecz portretami indywidualnych tragedii i nadziei. Łączy je wspólne doświadczenie odrzucenia i społecznej stygmatyzacji oraz chęć przeciwstawienia się złu, choćby za cenę własnego życia.
„Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” to jednak przede wszystkim opowieść o kobiecej solidarności: kruchej, rodzącej się w bólu, a zarazem ratującej życie. Hendrix, znany z umiejętności łączenia grozy z głęboką wrażliwością, tym razem stworzył książkę, która nie tylko trzyma w napięciu, ale również zmusza do refleksji nad tym, jak społeczeństwo traktuje tych, którzy najbardziej potrzebują wsparcia. To jedna najbardziej poruszających powieści tego autora.
„Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” Grady’ego Hendrixa to książka, którą otwiera się jak stare drzwi na strychu, nie do końca wiemy, co znajdziemy w środku, ale już po pierwszym skrzypnięciu czujemy, że wchodzimy na teren pełen kurzu, sekretów i czegoś, co może odmienić naszą perspektywę.
Lato 1970 roku nie przypomina tu wakacyjnego pejzażu z pocztówki. Jest duszne, ciężkie i tętni niepokojem, jakby powietrze samo wiedziało, że wkrótce wydarzy się coś, czego nie da się objąć logiką. To w takim krajobrazie piętnastoletnia Neva zostaje wysłana do Wellwood House, miejsca, które nazywa się „ośrodkiem”, ale bardziej przypomina starannie zaprojektowaną pułapkę. Tu nie ma buntu, tu ma być cisza. A cisza, jak wiadomo, jest najwygodniejsza dla tych, którzy chcą, by nic się nie zmieniło. Wellwood House działa jak wielka maszyneria do mielenia dziewczęcej godności, powolna, skrzypiąca, ale skuteczna. Każda z nastolatek ma jedną rolę: donieść ciążę, oddać dziecko, wymazać swoją historię. To fabryka milczenia. I może właśnie dlatego to tak boleśnie działa, bo w trakcie lektury ma się wrażenie, że obserwujemy coś, o czym świat naprawdę wolał nie mówić.
A jednak ta powieść nie pozostawia czytelnika w mroku bez światełka. Światełko przychodzi w najmniej oczywisty sposób, wraz z tajemniczą księgą czarownic, podaną Nevie niemal mimochodem, przez bibliotekarkę, której spojrzenie mówi więcej niż jakiekolwiek zaklęcie. Nie jest to jednak opowieść o magii, która grzmi z nieba. To magia, która tli się w kącie, w zakazanych szeptach i splecionych dłoniach. Magia jako akt odzyskiwania siebie. Magia jako odmowa bycia niewidzialną. Magia jako język, którego nikt nie potrafi nastolatkom odebrać. Dla mnie właśnie w tym tkwi siła całej historii, w ukazaniu, że największe uroki rzucamy nie na świat zewnętrzny, ale na własny strach. Dziewczęcy krąg rodzi się tu nie z romantycznego czaru, lecz z desperacji, z potrzeby bycia wysłuchaną, choćby szeptem, choćby tylko przez jedną osobę w ciemnej sali sypialnej.
Atmosfera Wellwood House jest tak dobrze skonstruowana, że niemal czułam pod palcami szorstkie prześcieradła i słyszałam stuk obcasów kobiet, które miały pilnować „moralności”, a zapomniały o człowieczeństwie. To nie potwory z czeluści straszą w tej książce. To potworność systemu i to ona boli najmocniej. Bolesne jest to, jak bardzo rodzina potrafi znienawidzić własne dziecko, bo popełniło po prostu błąd, z niewiedzy, z niedochowania przez rodziców należytej staranności w edukacji seksualnej. Hendrix balansuje na granicy gatunków: trochę grozy, trochę powieści obyczajowej, trochę manifestu o kobiecej sile. Ale to, co zostaje po skończeniu ostatniej strony, to przede wszystkim poczucie, że obserwowaliśmy narodziny czegoś niezwykle cennego, a mianowicie solidarności, która potrafi przebijać beton. To nie jest horror, po którym będziesz sprawdzać, co kryje się w kątach pokoju. To jest horror, po którym będziesz jeszcze długo myśleć o tym, jak łatwo było kiedyś i jak łatwo wciąż odebrać dziewczynom głos. Horror o tym, jaki los potrafi jeden człowiek zgotować drugiemu, w imię chorej wiary, zasad i korzyści.
I właśnie dlatego „Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” tak we mnie rezonuje. To książka, która nie krzyczy. Ona szepcze, ale w tych szeptach jest siła większa niż w niejednym krzyku. Jest złość, czułość, ból i coś, co przypomina zaklęcie na przetrwanie. A gdy ostatnia strona się kończy, ma się wrażenie, że gdzieś w ciemnym kącie wciąż skrzy się resztką magii ta stara księga czarownic, jakby czekała, aż ktoś kolejny odważy się ją otworzyć.
Czy warto przeczytać? Tak. Bo to jedna z tych historii, które nie tylko zajmują wieczór, one zmieniają sposób, w jaki patrzymy na milczenie, na dziewczęta i na to, co wciąż próbujemy ukrywać pod ładnym słowem „wstyd”. Ta historia wżera się w skórę czytelnika i pozostaje z nim jeszcze długo po zamknięciu książki.
Przenosimy się do roku 1970, gdzie piętnastoletnia Neva zachodzi w ciążę i zostaje przymusowo wysłana do ośrodka dla "upadłych" dziewcząt. Ma urodzić dziecko, oddać je i zapomnieć o tych zdarzeniach, podobnie jak pozostałe mieszkanki przytułku. Za pomocą tajemniczej bibliotekarki, w ręce Nevy trafia księga czarownic, a zrozpaczone i zbuntowane dziewczęta zaczynają tworzyć krąg i pokazywać swoją siłę...
Ta książka gatunkowo określana jest jako horror. Nie spotkałam się natomiast do tej pory z tak głęboko poruszającym, ważnym społecznie i wielowymiarowym znaczeniowo przedstawicielem tego gatunku. To nie o klasyczne "straszaki" tu chodzi. Macki zła i najbardziej przerażające scenariusze potrafią zgotować ludzie innym ludziom - zwłaszcza najbardziej bezbronnym. Autor bawi się konwencją, wplatając w grozę psychologię, co nieco z literatury pięknej, obyczaj i dramat socjologiczny.
W duszne, ciężkie opary atmosfery Wellwood House wkraczamy, aby się ubrudzić tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Pozornie ułożona placówka, surowa, acz resocjalizujące "zbłąkane" dziewczyny, dająca im nowy start. W praktyce: manipulacja, brutalność, odarcie z godności, wytykanie palcami i odbieranie człowieczeństwa. Począwszy od imienia, które zostaje na nowo nadane w progach, aż po przymusowy odbiórmłodym matkom ich dzieci. Nawet bez wkraczania w sferę nadprzyrodzoną, sam dramat tych bohaterek, który przecież realnie przed reformą miał miejsce, jest absolutnie porażający.
Fabuła, tocząc się z rytmem cyklu ciążowego Nevy, przybliża wspomnianą codzienność mieszkanek, ale i w pewnym momencie wkraczamy w niezwykle sensualną, wielowymiarową treść czarownictwa. I one razem robią piorunujące wrażenie, przede wszystkim emocjami, jakimi grają na czytelniku. Razem z dziewczynami odczuwamy zafascynowanie nowymi zdolnościami, ale też i strach oraz wstręt do ich konsekwencji. Czujemy nadzieję, aby zaraz ją stracić. Przeżywamy, cierpimy i w nieustannym kręgu życia odżywamy na nowo, wciąż z niezwykłą, kobiecą siłą.
Z tej powieści można czerpać garsciami w odkrywaniu metafor, znaczeń i nawiązań. Rewelacyjnie tu współgrają tak odmienne motywy, a całość zapada na długo w pamięci. Serdecznie polecam! 🔥
,,Widzicie, uczono nas, że najgorszą rzeczą na świecie jest diabeł, ale byłyśmy za małe, żeby zrozumieć, że są gorsze rzeczy od diabła. Byłyśmy za młode, żeby zrozumieć, że ich praca polegała na przekonywaniu nas, że najnaturalniejszą rzeczą na świecie jest zło i że większość złych rzeczy na świecie jest naturalna.".
Hendrix przenosi nas na słoneczną Florydę lat 70., a dokładniej do Wellwood House przytułku dla ,,upadłych" dziewcząt, czyli niezamężnych, ciężarnych nastolatek, oddanych tam przez własne rodziny. Pozbawione tożsamości i wszelkich praw, mają w ukryciu urodzić dziecko, a następnie oddać je do adopcji bardziej odpowiednim rodzinom. Potem mogą powrócić do domu, zapomnieć o wszystkim i żyć, jakby nigdy nic się nie wydarzyło...
Piętnastoletnia Nevie jest przerażona niespodziewaną ciążą i zraniona decyzją rodziców, którzy postanowili ukryć ją przed światem, by po cichu pozbyć się problemu. Po przybyciu do ośrodka poznaje inne młode dziewczęta, równie zagubione i odizolowane od świata przez swoich najbliższych. Tutaj Nevie staje się Fern i nie ma miejsca na marzenia ani wolność, a jedyne, co się liczy, to donosić ciążę. Jednak nie wszystkie zamierzają poddać się rygorystycznym zasadom, a w zranionych sercach zaczyna kiełkować bunt. Gdy w ich ręce trafia książka o czarach, zyskują moc, by odgryźć się oprawcom. Tylko każde zaklęcie ma swoją cenę.
Nie jest to horror w klasycznym tego słowa znaczeniu, a tym, co przeraża i szokuje najbardziej, to rzeczywistość miejsca, które piętnuje i obdziera z godności. Jawna niesprawiedliwość, która budzi nasz sprzeciw.
Historie dziewczyn są różne, a poznając ich przeżycia, trudno im nie współczuć. W końcu bardzo łatwo wrzucić wszystkich do jednego worka i oznaczyć plakietką zhańbione. Autor dobrze oddaje ich emocje, pozwalając nam śledzić, jak z każdym kolejnym miesiącem nie tylko zmieniają się ich ciała, ale przede wszystkim one same. Dojrzewają, odkrywają w sobie instynkty, o które wcześniej by się nie podejrzewały, a czasem po prostu mają zwyczajnie dość całego tego zamieszania ,,ze wszystkich sił sobie życzyła, żeby jej ciąża została unieważniona." Dużą rolę odgrywa tutaj, sugestywny klimat oczekiwania, ponury, gęsty, silnie oddziałujący na czytelnika. Jest też tytułowe czarownictwo, choć nie w takiej dawce, jakiej się spodziewałam, jednak znacząco wzbogaca ogólny przekaz. To poruszająca opowieść z pogranicza gatunków, o której długo nie zapomnę.
Hendrix to jeden z tych autorów, którzy mają umiejętność tworzenia historii w sposób nieoczywisty, a do tego wzbogacać ją o kontrastowe zabiegi i zestawianie zła z nostalgią, czy makabry z humorem, jednak w ,,Czarownictwie dla zbłąkanych dziewcząt" jest inaczej, jest intymniej, bardziej emocjonalnie, a jednak nieustannie historii towarzyszy mrok.
Powieść od początku przytłacza swoim ciężarem, ponieważ piętnastoletnia Neva trafia do przytułku dla ,,upadłych dziewcząt", miejsca gdzie młode kobiety mają zostać docelowo ,,naprawione" przez wstyd, ciszę i posłuszeństwo. Autor stworzył ten świat z niezwykłym realizmem, gdzie wyobrażania sama podsuwała mi projekcje pokoi, szaty modlitw i te błyszczące oczy matek, błyszczące bezdennym okrucieństwem.
Świat ten zostaje jednak wzbogacony o coś, na co władza nie ma wpływu, a mianowicie magię. Bohaterka odkrywająca starą księgę, która jest swoistym bodźcem do zjednoczenia i wspólnoty dziewcząt, który tworzy coś na wzór wspólnoty mającej pomoc w odzyskaniu godności. Hendrix świetnie połączył wątek nadprzyrodzony z buntem, dając mi historię, która zdecydowanie wymyka się gatunkowi.
Autor znakomicie posterował bohaterki, bo każda z nich skrywa swój dramat, każda na swój sposób złamana przez społeczne oczekiwania. Z jednej strony ich szepty są przejawem desperacji, a jednak dało się w tym wyczuć jakąś nutę nadziei. Historia nie jest o magi w znaczeniu dosłownym, a bardziej ukazuje magie jako środek wyrazu sprzeciwu i gniewu.
Finał nie jest jednoznaczny, pobudza pytania, chociażby o magię, czuć w tym wszystkim melancholię. Hendrix sprawia, że ten finał pozwala bardziej poczuć, czym jest strach zrodzony z bezsilności. Ta historia buła znacznie bardziej poruszająca niż się spodziewałam. Powieść, która boli, przeraża i wzrusza.
"Usiądźcie. Posłuchajcie. Musicie zrozumieć, co nam zrobili, kiedy byłyśmy dziewczynkami. To ważna rzecz, którą musicie zapamiętać. Byłyśmy dziewczynami niezsocjalizowanymi, łatwymi, napalonymi i emocjonalnie niedojrzałymi, które za szybko dorastały. Rose nie miała nawet osiemnastu lat, Holly właśnie skończyła czternaście, a ja piętnaście. Jakkolwiek chcecie nas nazwać, byłyśmy dziećmi."
Grady Hendrix, który znany jest bardziej jako pisarz balansujący na granicy horroru z groteską tym razem sięga po historię społeczną. Jak sam zapewnia, został zainspirowany do jej napisania ponieważ zetknął się z osobami w swojej rodzinie, które były samotnymi matkami w latach, o których traktuje książka.
"Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt" to powieść, która łączy wspomnianą przeze mnie historię społeczną z elementami horroru i opowiada o dziewczętach umieszczanych w domu dla samotnych matek. Rzecz się dzieje w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Towarzyszymy piętnastoletniej Nevie/Fern*, która po przybyciu do ośrodka spotyka inne dziewczyny sobie podobne - Rose, hipiskę, która chce zatrzymać swoje dziecko czy Zinnę, która chciałaby poślubić ojca swojego dziecka. Jednak to nie takie proste i nie jest ważne czego chcą dziewczyny, bo założenie tego domu i ich podobnych jest zgoła inne. Każda z nich ma wykonywać polecenia, słuchać personelu, pokutować za grzechy, a po rozwiązaniu zmuszane są do oddania swoich nowo narodzonych dzieci do adopcji. Bogate pary tylko czekają. Nikogo nie interesuje, co czuje przyszła matka. Przyjeżdża do tego ośrodka by pozbyć się problemu i nie przynosić wstydu rodzinie.
Jeżeli ktoś szuka wspomnianej w tytule magii, to trochę się zawiedzie, choć może wcale nie. Ona jest, ale chyba nie taka, na jaką liczy część czytelników. Faktycznie Hendrix umieszcza za pośrednictwem tajemniczej bibliotekarki księgę czarownic, która trafia w ręce Nevy/Fern. I ona pozwala by uwierzyć przede wszystkim w siebie i we własną siłę ,,bo w świecie, gdzie najstraszniejsze potwory mają ludzkie twarze i władzę absolutną, czary okazują się najmniej przerażające..."
"Byłyśmy ,,dziewczętami". Tak nas nazywali w artykułach, przemówieniach i aktach urzędowych: złe dziewczęta, neurotyczne dziewczęta, nieszczęśliwe dziewczęta, zbłąkane dziewczęta, samolubne dziewczęta, dziewczęta z kompleksem Elektry, dziewczęta próbujące wypełnić pustkę, dziewczęta łaknące uwagi, dziewczęta z przeszłością. Dziewczęta, które potrzebują dyscypliny (...) Dziewczęta, które nie potrafią odmówić."
"Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt" to powieść grozy, mroczna i niepokojąca, ale mimo wszystko pełna nadziei; z trudną tematyką i wciągającą fabułą.
Uważam, że powinno się ostrzec bardziej wrażliwe osoby i kobiety w ciąży. Myślę, że to nie będzie odpowiednia lektura dla nich. W książce znajdują się opisy ciąży i porodu bez filtra/bez upiększania, co porównywane może być, nie bez przyczyny, do horroru ciała.
Nie będę nikogo oszukiwać. Powieść Grady'ego Hendrixa nie jest dla każdego czytelnika, ale ja uważam ją za ważną i bardzo potrzebną.
Można jeszcze dodać - wielkie brawa dla autora za to jak świetnie potrafił ,,wejść w skórę" tych dziewcząt, odtrąconych, niechcianych, złych. Jestem pod ogromnym wrażeniem. A także dla tłumacza polskiego przekładu Tomasza Bieronia, który sprawił, że czułam się jakby do mnie ,,mówiła" dziewczyna/kobieta.
*dwa imiona nie są przypadkiem - dziewczynom nie wolno w ośrodku posługiwać się swoim imieniem i każda z nich otrzymuje nowe imię
#współpracabarterowa
Grady Hendrix rzucił na mnie czar i zmiażdżył! Emocjonalnie.
To jest taka ujmująco tragiczna historia!
Trafimy tu do ponurego przytułku młodych matek, gdzie dziewczęta takie jak Neva, które dokonały złych wyborów ze zwykłej nastoletniej naiwności albo z racji młodego wieku im go narzucono ponoszą ponure konsekwencje. Nastoletnie, ciężarne i niezamężne zbłąkane dusze trafiają do domu samotnej matki, gdzie mają się pozbyć "problemu"... Ale czy da się wrócić do rodziny i społeczeństwa będąc tym samym człowiekiem?
Ta książka boli, rozrywa czytelnika na kawałeczki. Na barki niedoświadczonych dziewczyn spada cały ból i cierpienie. Spotyka je osąd otoczenia. Czują dojmującą samotność i bezbrzeżny wstyd. Nie mają żadnego wsparcia, zwłaszcza ze strony najbliższych. Na czas "problemu" zostały wyklętymi, a to wszystko wywołuje traumę.
Każda z postaci dramatu jest przepełniona cierpieniem, wszystkie próbowano uciszyć... Ale tu, gdzie potwory mają ludzkie oblicza z pomocą magii rodzi się siostrzana przyjaźń i bunt... W rytualnym kręgu odnajdują swój wewnętrzny głos niosący nadzieję w tych, ponurych okolicznościach.
Hendrix zrobił coś niesamowitego! Dosłownie wszedł w skórę tych młodych dziewczyn i opowiedział o patriarchalnym ucisku niezamężnych i ciężarnych nastolatek. I wiecie, co? Zrobił to po mistrzowsku! Do tego jak się uświadomi, że to całkiem niedawno tak właśnie wyglądało?! W Ameryce lat 70.! Wstrząsające!
Ta niesprawiedliwość boli, wywołuje krzyk niezgody na takie traktowanie niewinnych dusz, pozbawienie prawa głosu, totalny brak szacunku i zrozumienia ze stron, które powinny być dla nich opoką, nie tylko lekarzy i pielęgniarek, ale także rodziny.
Ta książka naprawdę potrafi przerazić! To nie jest tylko rozdzierająca serce groza w postaci horroru ciała i krwi, czy drastycznych scen porodu, to także feministyczny krzyk wściekłości przepleciony czarnym humorem i magią. Rzecz pozostawiająca ślad w duszy.
Gorąco polecam!
Katooola patronuje tylko sztosom!
Coś dziwnego dzieje się w salonie meblowym Orsk w Cleveland w stanie Ohio. Co rano pracownicy zastają tam połamane regały Kjërring, stłuczone szklanki...
Przerażająca, a równocześnie mrocznie zabawna opowieść, w której nawiedzony dom przywołuje sekrety z rodzinnej przeszłości Kiedy Louise dowiaduje...
Przeczytane:2025-12-05, Ocena: 5, Przeczytałem,
“Usiądźcie. Posłuchajcie. Musicie zrozumieć, co nam zrobili, kiedy byłyśmy małymi dziewczynkami”.
Floryda, lato 1970 roku. W Wellwood House kryje się ośrodek dla zbłąkanych, upadłych dziewcząt — tak właśnie nazywają go dorośli. To tutaj zostaje przymusowo umieszczona piętnastoletnia Nevie, pozbawiona prawa wyboru. Ma urodzić dziecko i zapomnieć. Ma nie pytać. Ma nie czuć. Najważniejsze, by wszystko zamieść pod dywan, by nie wybuchł skandal. W ośrodku spotyka dziewczyny takie jak ona — młode, zagubione, zaszczute. Każda z nich została tu „przekazana”, najczęściej wbrew sobie, w białych rękawiczkach podpisów i wyciągniętych w modlitwie rąk. Ich dzieci mają trafić do adopcji, a one same wrócić do poprzedniego życia i udawać, że nic nigdy się nie wydarzyło. Ich dni wyznaczają zakazy, nakazy i totalna kontrola. Pracują ponad siły, a każde najmniejsze przewinienie kosztuje je ból, upokorzenie, strach. Wmawia im się, że są grzesznicami, że skalały imię swoich rodzin.
Powieść szczelnie trzyma w napięciu — akcja płynie niespiesznie, jakby celowo dawała czas, by ten niepokój od środka rozlewał się coraz szerzej. Fabuła została poprowadzona tak, że w pewnym momencie zaczynamy czytać szybciej, jakby od tego zależał los bohaterek. Emocje uderzają gwałtownie, bez zapowiedzi. Autor pisze barwnie, dosadnie, w sposób ironiczny, chwilami brutalny i wulgarny, prawdziwy.
“Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt” to historia, która wciąga od pierwszych stron, obnażając zakłamanie, dwulicowość i okrucieństwo amerykańskiego społeczeństwa lat siedemdziesiątych. Społeczeństwa, które ramię w ramię z Kościołem i prawem potrafiło usprawiedliwić najbardziej bezwzględną przemoc wobec samotnych, bezbronnych, ciężarnych nastolatek. Dziewczęta stawały się hańbą, piętnem, brudem do sprania. Bezwartościowe, zbłąkane… nawet jeśli zaszły w ciążę z miłości, naiwności albo z gwałtu. System nie zadawał pytań. System karał. Ale gdy w ich ręce trafia książka o magii i czarownicach, coś zaczyna pękać. Dziewczęta odkrywają własną siłę, dostrzegają, że padły ofiarą perfidnego mechanizmu. Rodzi się bunt. A z niego — gniew. I pragnienie zemsty. Jednocześnie między nimi kiełkuje coś najcenniejszego: lojalność, czuła solidarność i przyjaźń, która daje im więcej, niż ktokolwiek dorosły kiedykolwiek chciał im dać. W tle zaś pobrzmiewa echo wojny w Wietnamie.
To książka ponadczasowa. Dla mnie — nie horror, lecz przejmujący, mroczny dramat o systemie, który stał się potworem. Bez twarzy, bez sumienia, bez litości. Potworem, który niszczył, bo mógł i chciał. Bardzo polecam! Tatiasza i jej książki :)