Poruszająca historia o miłości i stracie, która wszystko zmienia.
Życie Zoji nie jest usłane różami. Po śmierci ojca jej rodzina zaczyna się rozpadać, mama nie potrafi poradzić sobie ze stratą męża, brat woli uciekać od problemów, a dziadek potrzebuje coraz większej opieki. Jednak pomimo piętrzących się problemów Zoja stara się uśmiechać i sklejać to, co jeszcze się da. We wszystkim pomaga jej Przemek - przyjaciel jej brata. Gdy między tym dwojgiem rodzi się uczucie życie Zoji nabiera nowych kolorów.
Ale nic nie trwa wiecznie. Ich miłość zostaje wystawiona na próbę. Przemek chce wyjechać, a Zoja nie wyobraża sobie zostawienia rodziny, która jej potrzebuje.
Trzynaście lat później Zoja jest cenioną manikiurzystką. Jej życie nie ułożyło się tak jak chciała, ale ona nie narzeka. Nie wierzy już jednak w miłość i szczęśliwe zakończenie. Gdy do miasteczka wraca Przemek, zarówno uczucia jak i stare rany ożywają.
Czy tych dwoje jest w stanie wszystko sobie wyjaśnić? Wybaczyć sobie? Dać drugą szansę?
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-07-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
#współpracarecenzecka #wspolpracarecenzecka #współpracareklamowa #videograf #michalinakowolik #dwakilogramyszczęścia #milość #rodzina #trudnesprawy
Dwa kilogramy szczęścia - Michalina Kowolik
Dziękuję wydawnictwu Videograf za możliwość przeczytania tej książki.
Czy poświęcilibyście miłość w imię rodziny?
To moje drugie spotkanie z piórem autorki.
Tak jak się spodziewałam, to i tutaj był emocjonalny rollercoaster.
Historia, która porusza wiele tematów. Są to m.in.: Utrata bliskiej osoby, alkoholizm, tęsknota, śmierć, rozwód. A także brak wsparcia w postaci rodzeństwa. Ale nie tylko...
Bardzo szybko przeczytałam tę książkę. I tak jak wcześniej napisałam, jest tutaj wiele emocji.
Jak w przypadku każdego z nas są osoby, które chcą nas psychicznie zgnębić lub lubią upokarzać. Tak jest i u naszej bohaterki książki.
Sama nie wiem kto był gorszy, Maciek czy Aneta...
Jeśli chodzi o bohaterów, to moją ulubioną postacią była Pani Aleksandra. 60 latka, dla której nie ma tematów tabu. Jak sama stwierdziła: "Też kiedyś była młoda".
Historia prowadzona dwutorowo; oczami Zoji i Przemka.
Zoja. To zagubiona kobieta, która w wieku już 16 lat musiała dorosnąć. Nie będę się rozpisywać o tym, czy sama bym tak postąpiła. Jest to każdego indywidualna sytuacja, to raz. A po drugie, jak się jest w danej sytuacji, to często i tak jest inaczej, niż się wcześniej sądziło.
Przemek. On był naprawdę przyjemną postacią w tej historii. Zawsze gotowy aby pomóc i nie wymagał niczego w zamian.
Było o wiele więcej postaci, ale tego dowiecie się czytając, bo naprawdę warto.
Czy polecam?
Bardzo!
Nie tylko jest tu wulkan emocji i wiele refleksji, ale...
Można też inaczej spojrzeć na miłość, jej rozumowanie, oraz to, że ta prawdziwa przetrwa długą rozłąkę.
W ciemno chwycę inne książki tej autorki.
Moja ocena 10/10
Cytaty z książki:
" Poświęciłaś miłość, pozwoliłaś jej odejść, uważając, że tak musi być. Byłaś święcie przekonana, że rodziny nie zostawia się w potrzebie, a w szczególności rodzonej matki, ale powinnaś była wtedy odejść. Powinnaś była wyjechać z Przemkiem, nie oglądając się za siebie. Tak właśnie powinnaś była zrobić!"
"- Wiesz, że to nie twoja wina. - Przyjaciółka bierze mnie pod ramię i ruszamy dalej. - Jeśli ktoś jest temu winny, to twoja matka.
- Pola...
- Nie broń jej. Ona zepsuła ci życie! I rozumiem, kochana, że przeżyła tragedię i pochowała miłość swojego życia, ale do cholery jasnej, nie tylko ona straciła bliską osobę. Ty miałaś wtedy szesnaście lat!"
"- Przez niego jest pani sama? - pytam.
- Nie. - Kręci głową. - Jestem sama przez swoje błędy. A ty, kochana, nie bierz ze mnie przykładu.
- Nie rozumiem.
- Jeśli wciąż coś do niego czujesz, a wiem, że czujesz, to walcz. Ja nie walczyłam i sama zobacz. - Wskazuje na siebie. - Jestem starą panną, tyle że bez kotów."
"Coś jest. I czegoś nie ma.
Coś się kończy i nic się nie zaczyna."
"Są w życiu człowieka takie chwile, których się nie zapomina. Są tacy ludzie, których nieustannie nosi się w sercu."
"Czasem mam wielki żal do Boga, bo jeśli jest taki miłościwy, taki wielki i wszechpotężny, to dlaczego robi takie rzeczy?! Dlaczego niszczy rodziny, zabiera dobrych ludzi, a pijacy, mordercy i gwałciciele nadal chodzą po świecie i krzywdzą innych? No dlaczego? Bo ja tego pojąć nie mogę. Gdyby tamtego wieczoru tata wrócił do domu, to mama nigdy nie zaczęłaby pić, Kuba nie zerwałby więzi z rodziną, a ja nie zostawiłabym Przemka. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Lepiej. Byłoby mniej wylanych łez, a więcej śmiechu. Tego jestem pewna."
"- A czy musi się coś stać, żebyśmy się przeszli?
- Nie.
Jestem pewna, że robię się czerwona, ale dzięki panującej nocy nikt tego nie dostrzega.
- Więc jak? Przejdziemy się?
- Dobra. - Kiwam głową. - Dokąd chcesz iść?
- Nie wiem. - Wzrusza ramionami. - Gdziekolwiek.
-Może tam? - Wskazuje na łąkę, której nie widać, bo całkowicie wchłonął ją mrok.
- Chcesz mnie zabić i zakopać?
Przemek nachyla się i mówi wprost do mojego ucha:
- O niczym innym nie marzę."
"- Ja cię nie skrzywdzę – mówi poważnie. - Ja nikogo nie krzywdzę. Nie potrafię.
Uśmiecham się.
-Obiecuję, że zrobię wszystko, aby cię uszczęśliwić. A teraz przygotuj się... - Udaję, że wyrywam sobie serce i kładę je w dłoniach Zoi. - To moje dwa kilogramy szczęścia dla ciebie.
- Serce nie waży dwóch kilogramów, Przemek. Co ty robiłeś na biologii?
- Moje waży - upieram się. - Jestem duży.
Śmiech Zoi jest tym, czego potrzebuję. Jest moim szczęściem.
- Zatrzymaj je - proszę. Zasługujesz na o wiele więcej niż tylko dwa kilogramy szczęścia. Zasługujesz na wszystko."
"Teraz wiem, że miłość to nie tylko czułe słówka, dobre dni i wiara w przyszłość. Miłość to przede wszystkim ciężka praca, walka z wszystkim i wszystkimi, którzy stają na naszej drodze, oraz ciężkie dni, które trzeba przetrwać, bo po burzy zawsze wychodzi słońce.
Miłość jest piękna i brzydka zarazem. Łatwa i ciężka. Uskrzydla i podcina skrzydła. Ważne, aby kochać ponad wszystko i rozumieć, że o uczucie trzeba walczyć i dbać, bo bez tego wszystko stanie się niczym."
(...) Zoja, trzydziestoletnia kobieta, doświadczona już od młodości przez życie, staje znów w niełatwej sytuacji. Po 13 latach powraca do miasteczka Przemek, jej były chłopak, którego nigdy nie przestała kochać. Dom Przemka znajduje się naprzeciw domu Zoi, co sprawia, że kobieta, prędzej czy później, musi stanąć z nim oko w oko. Wtedy wszystko wraca... cała przeszłość, otwierają się stare rany. Czy uda im się wyjaśnić wszystko, co przez lata tkwiło jak zadra w sercu? Czy wybaczenie i druga szansa jest jeszcze możliwa?
"Dwa kilogramy szczęścia" to poruszająca opowieść o stracie, o miłości, o poświęceniu. Po raz kolejny autorka chwyciła mnie za serce, tworząc piękną historię, wciągającą, emocjonującą, i taką zwyczajnie życiową. Zoja zmagająca się ze śmiercią ojca, załamaniem matki, opieką nad dziadkiem, dokonuje wyboru, który łamie jej serce. Myślę, że może być ona reprezentantką kobiet, które uważają, że muszą sobie ze wszystkim same radzić, bez proszenia o pomoc, jednocześnie zatracając siebie. Bardzo mnie poruszyła jej przeszłość i późniejsze zmagania z uczuciem, gdy pojawił się Przemek. Kibicowałam im gorąco. Zresztą wszystkich w tej powieści bardzo polubiłam ( no może oprócz jednej osoby), poczułam się nawet jak ich koleżanka z sąsiedztwa, przeżywająca wraz z nimi smutki i radości.
Dużym plusem książki jest dwutorowość fabuły, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a relacja wydarzeń przekazywana naprzemiennie od strony Zoi i Przemka, daje czytelnikowi wgląd w całość historii i lepsze zrozumienie pewnych wyborów, decyzji i ich konsekwencje.
Jeśli lubisz książki z gatunku tych, które same się czytają i dopiero przy końcu orientujesz się, że pora na rozstanie, i jest ci z tego powodu bardzo smutno, to "Dwa kilogramy szczęścia" są właśnie dla ciebie
Recenzja
„Dwa kilogramy szczęścia”
Autor: Michalina Kowolik
Wydawnictwo:Videograf
"Miłość jest piękna i brzydka zarazem. Łatwa i ciężka. Uskrzydla i podcina skrzydła. Ważne, aby kochać ponad wszystko i rozumieć, że o uczucie trzeba walczyć i dbać, bo bez tego wszystko stanie się niczym."
Są książki, które bawią, są takie, które uczą, i są też takie, które po prostu dotykają serca, nie krzykiem, a szeptem, nie fajerwerkami, a prawdą. „Dwa kilogramy szczęścia” Michaliny Kowolik należy właśnie do tej ostatniej kategorii. To historia o miłości, stracie i poświęceniu, a jednocześnie powieść o sile, którą trzeba w sobie odnaleźć, aby udźwignąć ciężar codzienności.
Zoja to kobieta, która mogłaby być naszą sąsiadką, przyjaciółką albo… nami samymi. Od najmłodszych lat życie wystawiało ją na próby: śmierć ojca, rozpad rodziny, opieka nad dziadkiem i zbyt duża odpowiedzialność, jak na jej młode barki. Zamiast marzyć o własnym szczęściu, uczy się, jak scalać rozsypany świat najbliższych. To bohaterka niezwykle autentyczna, silna, a jednocześnie krucha, czuła i wierna tym, których kocha.
Przemek to postać, która wprowadza do fabuły energię i burzę emocji. Jego obecność w życiu Zoji staje się symbolem tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby… Życie jednak nie zna trybu przypuszczającego. Gdy ich drogi rozchodzą się, Zoja zostaje ze złamanym sercem i poczuciem, że wybrała obowiązek zamiast siebie. Po trzynastu latach los ponownie stawia ich naprzeciwko siebie, dosłownie, bo Przemek zamieszkuje dom tuż obok. Stare rany otwierają się na nowo, a uczucia, których miało już nie być, znów zaczynają bić mocnym rytmem.
Miłość, która boli i ocala jednocześnie.
Kowolik nie opowiada nam bajki o idealnym romansie. Jej bohaterowie nie są cukierkowi, ich historia jest pełna pęknięć, żalu i niewypowiedzianych słów. To miłość, która dojrzewa razem z nimi, od młodzieńczego zauroczenia po dorosłe, skomplikowane uczucie obarczone ciężarem wyborów i konsekwencji. Autorka stawia przed czytelnikiem pytania, które każdy z nas nosi w sercu: czy można kochać, nie tracąc siebie? Czy da się naprawić to, co kiedyś zostało złamane? Czy druga szansa to naprawdę początek, czy raczej konfrontacja z przeszłością, której nie da się wymazać?
Czym jest te dwa kilogramy szczęścia dla bohaterów tej historii?
Ogromnym plusem tej historii jest narracja prowadzona dwutorowo, przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a wydarzenia poznajemy zarówno z perspektywy Zoji, jak i Przemka. Dzięki temu historia nabiera głębi, a czytelnik zyskuje możliwość zrozumienia motywacji obojga bohaterów.
Kowolik posługuje się stylem lekkim, ale pełnym emocji. Potrafi jednym zdaniem wzruszyć, innym rozczulić, a kolejnym zmusić do refleksji. Jej proza jest pozbawiona przesady, zamiast wielkich gestów i patosu mamy zwyczajność: rodzinne obowiązki, małomiasteczkowe realia, rozmowy i ciszę, która czasem mówi więcej niż słowa. To właśnie ta autentyczność sprawia, że czytelnik nie tylko śledzi losy bohaterów, ale wręcz żyje razem z nimi.
„Dwa kilogramy szczęścia” to książka dla tych, którzy nie szukają bajkowych opowieści, lecz historii bliskich prawdziwemu życiu. To powieść o tym, że szczęście nie zawsze przychodzi w wielkich dawkach, czasem waży tylko dwa kilogramy, ale ma moc, by udźwignąć całe nasze istnienie.
Ta historia przypomina, że nigdy nie jest za późno, by zawalczyć o siebie, nawet jeśli droga do tego celu prowadzi przez ból, rozczarowanie i konfrontację z przeszłością. Michalina Kowolik napisała powieść, która wzrusza, zostawia ślad i długo nie pozwala o sobie zapomnieć.
"Jednak czy nie tak właśnie jest z końcami, że zawsze nadchodzą w najmniej oczekiwanym momencie i usuwają nam grunt spod stóp?"
Zoja ma trzydzieści lat, serce pełne blizn i za sobą bagaż doświadczeń, które odcisnęły na niej głębokie ślady. Nauczyła się żyć bez wielkich marzeń, zadowalając się codziennością i tym, co udało jej się zbudować własnymi siłami. Nie spodziewa się jednak, że los ponownie postawi na jej drodze Przemka mężczyznę, którego kiedyś kochała i którego obecności nigdy do końca nie zapomniała. Gdy Przemek wraca do miasteczka i wprowadza się do domu naprzeciwko. Niewypowiedziane słowa i dawne uczucia ożywają, a przeszłość zaczyna pukać do drzwi z całą siłą.
Polecam. To jedna z tych książek, które warto mieć na półce, nie tylko dla pięknej historii, ale też dla pytań, jakie stawia w sercu każdego czytelnika.
Lubicie książki, do których idealnie pasuje powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje”? Ja bardzo lubię, choć to trochę banalny wątek i wiadomo, jak się skończy. Jednak zazwyczaj taka powieść swoją piękną i czasami poruszającą historią tak wciąga, że pozostaje ze mną na długo. Taką właśnie książką jest „Dwa kilogramy szczęścia” Michaliny Kowolik, na której recenzję Was dzisiaj zapraszam!
Rodzina Zoji zaczyna rozpadać się, kiedy umiera jej ojciec. Matka nie może pogodzić się z tą starą, brat ucieka od problemów, a dziadek wymaga coraz większej opieki. Mimo wszystko Zoja stara się jakoś żyć. W tych trudnych chwilach bardzo pomocny okazuje się przyjaciel jej brata Przemek. Z czasem rodzi się między nimi uczucie, jednak niestety ich miłość zostaje wystawiona na próbę i w związku z tym rozpada się ich związek. Mijają lata i tak przez trzynaście lat nie mają ze sobą kontaktu. Po tym czasie oboje ułożyli sobie życie po swojemu. Zoja przestała już wierzyć w miłość i szczęśliwe zakończenie. Jednak wraz z powrotem do miasteczka Przemka, wracają też dawne uczucia oraz stare rany. Czy uda im się wyjaśnić dawne nieporozumienie, które doprowadziło do rozstania? Czy zdołają sobie wybaczyć i tym samym dadzą sobie drugą szansę?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały napisane są przemiennie z punktu widzenia Zoji i Przemka. W tych rozdziałach występują też dwie płaszczyzny czasowe, czyli zdarzenia mające miejsce trzynaście lat wcześniej i te, które mają miejsce w teraźniejszości. Oprócz pięknego wątku miłosnego, który odrodził się po tylu latach, książka ta porusza też inne wątki i poważne problemy związane z alkoholizmem, stratą najbliższych, czy bolesnym rozstaniem. Tak więc, podczas czytania okazało się, że jest to bardzo emocjonalna i poruszająca książka. Główna bohaterka naprawdę nie miała łatwego życia, jednak na szczęście zawsze mogła liczyć na pomoc przyjaciół i te wątki związane z przyjaźnią też czytałam z wielką przyjemnością. Ogólnie książkę tę szybko się czyta, jej bohaterzy, nawet ci drugoplanowi byli ciekawi i większości z nich nie dało się nie polubić. Cała ta historia pomimo smutnych zdarzeń i problemów była piękna i dała nadzieję na to, że w końcu może nadejść szczęście, na które tak długo się czekało i traciło nadzieję, że kiedyś jeszcze nadejdzie.
„Dwa kilogramy szczęścia” jest piękną poruszającą powieścią obyczajową z bardzo ładną okładką, która tak naprawdę w pierwszej kolejności mnie do siebie przyciągnęła. Książka ta porusza wiele poważnych życiowych problemów, trudnych wyborów, a także mówi o tym, że prawdziwa miłość zawsze zwycięża pomimo trudności spotkanych po drodze. Tak więc, jeśli lubicie takie klimaty, to bardzo polecam Wam tę książkę!
„Dwa kilogramy szczęścia” to historia,która porusza dogłębnie serce czytelnika.Wszystko dzięki poruszanym tematom.Tematom trudnych,życiowych i rodzinnych. Powodują to,że wielokrotnie serce pęka,gdy czyta się poświęcenie bohaterki dla najbliższych,a niektórzy tego nie doceniają,tylko grają na emocjach.Ciężko zaakceptować decyzje bohaterki,która nie walczy o miłość ze względu na swoją niedoskonałość.Wszystko przez niską samoocenę,którą wpędzają ją w kompleksy.Jej życie pokazuje,że los bywa okrutny i niesprawiedliwy.
Historia obrazuje pierwszą piękną miłość,która zostaje porzucona i o której się nie zapomina.To także wizerunek wspaniałej walki i akceptacji prawdy,która nie prosta.Dla niej trzeba zmienić marzenia,by chwycić swoje szczęście i być tak naprawdę szczęśliwym.
Powieść potrafi doprowadzić do łez,gdy poznajemy wydarzenia z przeszłości bohaterów i te,które dzieją się obecnie.Widzimy ich decyzje,które nie są proste,lecz z pomocą najwierniejszych przyjaciół dają siłę do działania i nie poddawania się.
„Dwa kilogramy szczęścia” to książka z wartościową historią i tytułem,które odnajdujemy w powieści. Życiowa i lekka opowieść o prawdziwym uczuciu,które zostaje wystawione na próbę.
Czytajcie-Polecam
Zoja zmaga się z trudami życia: śmiercią ojca, dramatycznymi relacjami w rodzinie oraz koniecznością opieki nad dziadkiem. Wsparcie znajduje w Przemku, przyjacielu swojego brata. Ich relacja rozwija się w trudnych okolicznościach, gdzie konflikt między obowiązkami rodzinnymi a pragnieniami serca staje się nieunikniony. Przemek planuje wyjazd, podczas gdy Zoja nie chce zostawić swoich bliskich. Po trzynastu latach, gdy Przemek wraca, dawne emocje i rany znów wychodzą na powierzchnię.
Czy będą potrafili sobie wybaczyć i dać miłości drugą szansę?
Autorka podejmuje poważne tematy – żałobę, rodzinne konflikty, wyzwania samotności – w sposób wiarygodny, bez upiększania.
Czytelnik obserwuje subtelną transformację bohaterki oraz jej wewnętrzne rozdarcie między odpowiedzialnością a marzeniami.
Mimo trudnego przesłania, książkę czyta się szybko. Styl autorki jest lekki, pełen emocji, ale także nuty nadziei, co sprawia, że lektura staje się przyjemnością.
To historia o odwadze, odpowiedzialności i skomplikowanych wyborach między rodziną a własnym szczęściem. Narracja balansuje na granicy romantyzmu i realizmu, ukazując, że miłość może budzić tęsknotę i ból, ale także wskrzesić nadzieję. Książka z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom ceniącym powieści obyczajowe bliskie życiu oraz emocjonalne refleksje.
„Dwa kilogramy szczęścia” to lektura pełna emocji, czuła, a jednocześnie gorzka. Zawiera motywy straty, wybaczenia i nowych początków, tworząc wzruszającą opowieść o tym, jak cienka granica dzieli obowiązki od marzeń. Michalina Kowolik pokazuje, że szczęście bywa czasem ciężarem – tyle co dwa kilogramy – który warto ponieść.
Życie Zoji nie jest usłane różami. Po tragicznej śmierci ojca, jej rodzina zaczyna się rozpadać. Jej mama coraz bardziej pogrąża się we własnych żalach, brat izoluje się od rodziny a dziadek potrzebuje pomocy. Jednak pomimo problemów młoda kobieta stara się być szczęśliwa. We wszystkim stara się jej pomagać przyjaciel jej brata-Przemek. Wkrótce pomiędzy Zoją i Przemkiem rodzi się uczucie. Jednak przychodzi czas, że ich miłość zostaje wystawiona na próbę. Chłopak chce wyjechać. Na to nie godzi się Zoja, która nie chce zostawić rodziny.
Trzynaście lat później Zoja jest manikiurzystką. I chociaż życie nie ułożyło się według jej planów wydaje się być szczęśliwa. Jednak, gdy do miasteczka praca jej dawny ukochany w życiu Zoji zaczyna się czas wielu zmian.
Wcześniejsza książka Michaliny Kowolik rozczarowała mnie. Jednak postanowiłam dać autorce kolejną szansę. Szansę, której nie wykorzystała. Tak naprawdę były momenty w trakcie czytania niniejszej pozycji podczas, których miałam wrażenie, że czytam przedostatnią z jej książek. Dlaczego? W moim odczuciu autorka użyła tutaj podobnych schematów, co w Wszystkie piosenki dla niej. Bohaterowie? Nie mieli konkretnych cech osobowych. Wszyscy zachowywali się dziecinnie. Przez to trudno było mi określić ich przybliżony wiek. Dodatkowo zarówno Przemek, Sara i jej brat Kuba na lata zapomnieli o Zoji... A ta, gdy tylko zobaczyli się ponownie zachowywała się jakby nic takiego się nie stało. Brak jej instynktu samozachowawczego? Możliwe. Udowodniła to nie jeden czy dwa razy.... Ponadto denerwowało mnie nieustanne shipowanie Zoji i Przemka. Znudziło mi się czytanie kolejnych peanów na cześć tej pary... Te wszystkie czynniki sprawiły, że nie byłam zdolna polubić żadnego z bohaterów, którzy przewinęli się przez tę książkę. Ponadto za dużo było w niej tragedii i smutku. Autorka trochę z tym przesadziła.
Dwa kilogramy szczęścia to lektura, która rozczarowała mnie. Wiem, że ta książka ma dobre rekomendacje, ale mnie nie usatysfakcjonowała. Nie potrafiła mnie zaskoczyć. Nie potrafiła zachwycić. Szczerze powiedziawszy zastanawiam się czy to czasem nie moje ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki.
Michalina Kowolik stworzyła dwie czasoprzestrzenie, dzięki czemu mamy szersze spojrzenie na to, co wydarzyło się pomiędzy Zoją a Przemkiem, nim ponownie spotkali się po trzynastu latach. Dlaczego musieli się rozstać, choć tworzyli udany związek? Czy da się posklejać złamane serce?
Zoja wkraczając w dorosłość, nie miała lekko. Musiała wziąć na swoje barki to, co powinno być powinnością rodzica. Obowiązkiem matki było ją wspierać, tymczasem kobieta nie udźwignęła tragicznej śmierci męża, zatracając się w alkoholu. Starszy brat również nie pomaga, stawiając na studia i swoją przyszłą karierę. Dziewczynie towarzyszą trudy codzienności, opieka nad schorowanym dziadkiem, strata, cierpienie i bezradność. Światłem w tunelu okazuje się być Przemek. Jednak i tu okazuje się, że życie to nie bajka.
"Miłość czasem boli, ale jest warta każdej ceny."
Bardzo polubiłam oboje głównych bohaterów. Zarówno Zoja, jak i Przemek zasługiwali na szczęście. Tylko czy potrafili je sobie dać? Czy Zoja zawalczy o miłość? Czy wreszcie postawi na siebie, własne potrzeby?
"(...) miłość to nie tylko czułe słówka, dobre dni i wiara w przyszłość. Miłość to przede wszystkim ciężka praca, walka z wszystkim i wszystkimi, którzy stają na naszej drodze, oraz ciężkie dni, które trzeba przetrwać, bo po burzy zawsze wychodzi słońce. Miłość jest piękna i brzydka zarazem. Łatwa i ciężka. Uskrzydla i podcina skrzydła. Ważne, aby kochać ponad wszystko i rozumieć, że o uczucie trzeba walczyć i dbać, bo bez tego wszystko stanie się niczym."
Niezwykle ujęła mnie postać Kajtka - syna Poli. To rezolutny chłopiec, który widzi i rozumie więcej, niż się dorosłym czasem wydaje.
Autorka porusza problem alkoholizmu. Matka Zoi odmawia jakiekolwiek pomocy. Zarówno bliskich, jak i terapeuty. Widzimy, że nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce przyjąć. Czasem jedynym skutecznym sposobem jest pozostawienie takiej osoby i odejście.
Pięknie został także przedstawiony motyw przyjaźni. Przykład przyjaciółek Zoi przypomina, że nie można jej zaniedbać, trzeba pielęgnować ją każdego dnia. Jest też przyjaźń w związku. Z czasem ogień miłości i namiętności powszednieje, a pozostaje właśnie przyjaźń.
"Dwa kilogramy szczęścia" to pełna emocji i wzruszeń powieść o ludzkich słabościach, stracie, miłości, przyjaźni, trudnych wyborach, próbie wybaczenia, drugiej szansie. To historia, która boli, ale i daje nadzieję... Tylko na co? Sprawdźcie koniecznie!
Wiele razy pisałam Wam o zachwycie nad piórem Pani Michaliny Kowolik. Jestem pewna, że kojarzycie jej poprzednie książki.
Ale dziś o najnowszej historii.
Zoja jest twardzielką, przynajmniej na zewnątrz. Od czasów nastoletnich, kiedy w tragicznym wypadku zginął jej tato, wzięła na siebie opiekę nad rodziną. Schorowany dziadek, lekkoduszny starszy brat oraz mama, która popadła w chorobę alkoholową. Kiedyś to ojciec sklejał ich rodzinę, teraz Zoja. Stara się być silna i uśmiechać, mimo wszystko. Nawet kiedy miłość jej życia- Przemek- odchodzi i pozostawia ją samą.
Akcja toczy się dwutorowo - kiedyś - czyli w czasach wyżej wspomnianych- i dziś.
Dziś, tj. kiedy nagle po trzynastu latach Przemek wraca.
Mówi się, że dawna miłość nie rdzewieje. Ta nigdy nie zardzewiała, po latach okazuje się jedynie, że jest lekko zakurzona, ale przyciąganie tej dwójki jest niezaprzeczalne.
Co tu się dzieje... kochani, już dawno nie czytałam w takich emocjach. Bo to jest historia o emocjach, o dawaniu drugiej szansy, wybaczaniu, dawaniu sobie prawa do szczęścia. Nawet kiedy tego szczęścia potrzeba tylko DWA KILOGRAMY.
Jestem zauroczona tą historią i absolutnie zakochana w postaciach drugoplanowych- przyjaciółka Pola i jej syn Kajtek skradli moje serce. Siła przyjaźni w najlepszym wydaniu. Niech was nie zwiedzie ta słodka różowa okładka. Nie zabraknie trudnych tematów, takich jak żałoba, alkoholizm, toksyczne relacje i odrzucenie. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o nadziei i miłości takiej prawdziwiej, która może się przydarzyć każdej z nas. Z całego serca polecam!
Zwariowana miłośćTajemnica, która czeka na odkrycie. Miłość, która przynosi nadzieję. I babcia, przy której nie da się nudzić. Mania ma dwadzieścia...
Oliwia to młoda kobieta, którą spotkało wiele nieszczęść. Ukochany ją zdradził i porzucił przed ołtarzem, a mama, siostra oraz ona sama uważają, że na...
Przeczytane:2025-08-31,
Znacie twórczość pani Michaliny Kowolik? Ja niestety nie znałam jej, aż do momentu przeczytania jej najnowszej książki pod tytułem "Dwa kilogramy szczęścia". Główna bohaterka Zoja po śmierci ojca staje się głową rodziny. Kosztem siebie, swojego szczęścia i miłości bierze na swoje barki opiekę nad dziadkiem oraz cierpiącą mamą. Była w związku z Przemkiem, ale niestety poświęciła swoją miłość dla dobra rodziny. Chłopak wyjechał a ona dzień po dniu coraz bardziej zatracała się w tym wszystkim. Ale los bywa przewrotny. Do miasteczka wraca po 13 latach Przemek. Jak zareaguje Zoja? Czy stara miłość nie rdzewieje? A może lepiej nie otwierać zabliźnionych ran? Autorka oddaje w nasze ręce książkę, która porusza już od pierwszych stron bo tak naprawdę jest tak realna, że możemy się z nią utożsamiać. Zoja po ciężkich doświadczeniach stara się posklejać swoją rodzinę, ale przecież to nie ona powinna stać na jej straży tylko mama. Wie, że cierpi ale Zoja też straciła ojca i też cierpi. Ona powinna układać swoje życie i być szczęśliwą. Miłość nie przychodzi na zawołanie a kiedy już jest powinniśmy ją pielęgnować i o nią walczyć. Tutaj nie bardzo było na to przestrzeni. Ale wreszcie pojawia się światełko w tunelu. Bardzo polubiłam tą dziewczynę. Silną, charakterną na zewnątrz a w środku kruchą, potrzebującą ciepła. Ale za to jej mama doprowadzała mnie do szału swoim zachowaniem. Dobrze, że miała przy sobie dziadka, który ją wspierał. Cudna historia o przyjaźni i sile miłości, której każdy z nas tak bardzo pragnie. Emocje gwarantowane.