Fokus. O nawyku skupienia, który da ci czas na to, co ważne

Swojego czasu słuchanie coachów było bardzo modne, co z tego jednak gdy jednym uchem wszystko wpadło a drugim wypadło. Takie frazesy jak "możesz więcej" często tylko irytowały, a książki na ten temat kurzą się gdzieś i człowiek ma poczucie, że są bez sensu.
Gdy na stronie wydawnictwa Muza przeczytałam informacje że Beyonce ma tyle samo czasu dziennie co ja coś mnie tknęło. Faktycznie ostatnio mam poczucie, że pracuję cały czas, ale nie widzę realnych efektów mojej pracy.
Fokus to książka która ma nam powiedzieć coś więcej na temat nawyku skupienia uwagi. Tym razem mam jednak poczucie, że wszystko co jest w niej napisane jest rzetelne i prawdziwe, gdyż autor musiał wykazać się nie lada skupieniem i dodał mnóstwo badań na ten temat (wszystko potwierdzone literaturą). Mnie przekonują konkrety i fakty i taka jest ta książka, to nie gładzenie i dopingowanie przedszkolaka ("możesz więcej, dasz radę tylko chciej") to kubeł zimnej wody ("gdy robisz jedno, nie robisz drugiego").
Autor od razu przechodzi do rzeczy i realnie pokazuje ile mamy czasu i że tak naprawdę wybieramy czy akurat przeglądamy Instagram czy też rozpisujemy konkretny projekt.
Z tą książką zdecydujesz co jest dla Ciebie ważne, oraz co musisz zrobić aby to osiągnąć.To sam konkret, z ćwiczeniami do zrobienia i przemyślenia.
Myślę, że to zdecydowanie książka warta uwagi.

Czas, czas, czas...albo ucieka, że nie sposób go dogonić, albo ślimaczy się, a my z niecierpliwością czekamy na jakieś wydarzenie. Może i nie napisze nic odkrywczego, ale czy wiecie,że każdy z nas ma go w ciągu dnia tyle samo? Równe 24 godziny nie mniej, nie więcej. To na co go przeznaczamy zależy od NAS. 

Często słyszę, jak ty to robisz, czwórka dzieci, w tym jedno małe, szkoła, obowiązki domowe i jeszcze masz czas czytać książki. Moi drodzy, tak mam czas, - nie mam specjalnego czasozmieniacza Hermiony - chociaż, nie powiem, przydałby się. Mam czas bo staram się - uwaga, nie zawsze mi wychodzi - skupiać na tym co dla mnie ważne. Nie lubię oglądać TV, nie przepadam patrzeć cały czas na telefon przeglądając shortsy, reelsy czy co tam jeszcze, czasem się do nich dorwę i wiem jak ciężko przestać je oglądać, bo przecież to tylko jeszcze jeden filmik...jedno zerknięcie na powiadomienia, jedno przejrzenie poczty...itd., itd.... Zaczynasz przegląd różnorakich treści o 14.00 , przy dobrych wiatrach kończysz 14.30, dziecko się budzi, a twój czas wolny pozostał tylko wspomnieniem. 

Skupienie się...z tym jest najtrudniej, ale coraz lepiej mi to wychodzi. 

Książkę, o której dzisiaj piszę, czytałam, przerabiałam kilka tygodni. To nie jest poradnik, w którym przeczytacie: zrób tak i tak i zobaczysz,zaraz będzie dobrze. Nie, to jakby podręcznik z wieloma wskazówkami opartymi na badaniach i doświadczeniem samego autora, który pokazuje jak i co możesz zrobić aby wejść w stan pracy głębokiej, aby twoje skupienie było pełne i przynosiło efekty. 

To co zaznacza autor, te efekty nie będą widoczne teraz, już. Musisz przyjąć do wiadomości, że dopiero za jakiś czas je zauważysz. 

Ja już widzę i wiem, że nie mogę np. słuchać audiobooka jednocześnie przerabiając jakiś materiał z zajęć córki... Mogę sprzątać i słuchać, ale nie słuchać i mówić czy czytać. Nie stawiam sobie zbyt wygórowanych wymagań, małymi krokami i samodyscypliną jestem o 1% bliżej celu. Bo 1 to zawsze więcej niż 0. 

Jedną z rzeczy z jakimi wciąż walczę, a o której autor wspominał non stop, to nieustanne zerkanie na pocztę. Wiadomo, jako mama czwórki nie jestem w stanie ustalić sobie tak harmonogramu tydzień do przodu aby go zrealizować. Ale mogę ustalić jakieś punkty rozpoczynające i kończące dzień, oraz przynajmniej jedno poważniejsze zadanie do wykonania na dany dzień. 

Tak jak i autor, którego humor umilił mi czas z lekturą, zachęcam do refleksji nad sobą. Książkę polecam i pamiętajcie, to co daje efekty natychmiast często nie jest zbyt dobre, najczęściej to efekty widoczne za jakiś czas są dużo bardziej satysfakcjonujące.