Geriatryczne biuro śledcze powraca! Silniejsze, zdeterminowane... i jeszcze zabawniejsze!
Nadchodzą święta, a wraz z nimi ślub policjantki Purchawy. Dla Geriatrycznego Biura Śledczego jest to zdecydowanie wielki szok, bo nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy.
Cały Prasławiec o tym huczy także i dlatego, że narzeczony zostaje znaleziony martwy na miejskim rondzie. Podobno...
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy okazuje się, że narzeczony był członkiem prasławieckiej grupy przestępczej zajmującej się escortingiem. Szef tej grupy - pseudonim Dziki Schab - ma za uszami o wiele więcej niż się wszystkim wydaje...
Do akcji włącza się Ada, nieformalna szefowa Geriatrycznego biura śledczego.
Czy to zabójstwo miało uderzyć w policjantkę i ją skompromitować, czy może chodzi o coś o wiele bardziej lukratywnego?
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
"Geriatryczne Biuro Śledcze. Alicja w krainie trupów" to kolejna świetna i przezabawna komedia kryminalna Iwony Banach.
Nawet nie wiem, kiedy ją przeczytałam. Z każdą kolejną stroną było więcej absurdów, zwrotów akcji. Nie da się przewidzieć zakończenia. Autorka co rusz nas zaskakuje.
Wyśmienicie się bawiłam podczas lektury. Znowu mamy do czynienia z BBŚ - uwielbiam tych bohaterów.
W tej części poznamy również tajemnice bohaterów m.in. Ady.
Od początku wiele się dzieje, gdyż bohaterowie dostają zaproszenie na ślub... Niby nic niezwykłego, tylko to ślub policjantki Purchawy! Nikt nie może w to uwierzyć. Tyle, że ślub nie dochodzi do skutku, gdyż niedoszły mąż zostaje znaleziony martwy.
Ile się tutaj działo! Do tego ten humor! Po prostu uwielbiam!
Bardzo polecam, podobnie jak inne książki z tego cyklu!
Tyle się tu działo, że w pewnym momencie nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie "Ale o co właściwie chodzi?"
Znów morderstwo, znów masa podejrzanych. Geriatryczne Biuro Śledcze (nie mylić z CBŚ!) zaciera ręce - znów mogą liczyć na zajęcia (no i trochę na walutę w postaci swojskich wyrobów też). humor, gagi, dowcipne sytuacje - są. Ogólny rozgardiasz - też, niestety, jest. A zaczynało się tak dobrze...
Chodzą słuchy, ze istnieją ludzie, którzy nie są jeszcze gotowi na świąteczną atmosferę i całe jej dobrodziejstwo. Nie rozumiem, ale szanuję ?
Jeśli należysz do tego grona, nic się nie martw- mam propozycję i dla Ciebie.
Prawdę mówiąc, nie tylko dla ,,Grinchów" ale dla wszystkich, którzy doceniają poczucie humoru i lubią kiedy poziom absurdu sięga górnej skali.
,,Geriatryczne biuro śledcze. Alicja w krainie trupów" Iwona Banach @zastroniec
Tej autorki nie trzeba przedstawiać. Wiecie, że czytam wszystko co napisze. Bardzo doceniam jak zacnie żongluje słowem, jak obnaża głupotę zachowań niektórych. W tym przypadku wyznawców płaskoziemia, wszystkim fanom plastiku z Chin w postaci dekoracji ,ale nie tylko.
Święta już za moment, do Geriatrycznego Biura Śledczego dociera szokująca wiadomość o planowanym ślubie Purchawy. Cały Prasławiec już huczy od plotek, a to dlatego, że potencjalny narzeczony zostaje znaleziony martwy. Kto za tym stoi? Czy ma to coś wspólnego z faktem iż był on członkiem lokalnej gruby przestępczej?
Wszystko się komplikuje, kiedy się okazuje, że szefem tejże grupy jest brat Ady (nieformalnej szefowej biura), pseudonim Dziki Schab - i ma wiele na sumieniu.
Akcja leci jak szalona. Nie sposób się nudzić. Dialogi ociekają ironią. Szczególnie podoba mi się jak autorka wypunktowuje, jak niektórzy bardzo się przykładają by święta były na bogato, kolorowo i żeby wszyscy sąsiedzi widzieli, że jest idealnie. Zajrzyjcie do cytatów które dołączyłam, zrozumiecie ?
Polecam tym, którzy doceniają absurd, ironię, przerysowane sytuacje i postacie.
Iwona Banach kolejny raz rozbawi czytelników do łez! Dwie grupy łowców duchów dostają zlecenie certyfikacji ducha w hotelu Astoria w Borkowie Pokutnym...
Na terenie utworzonego przez pewną pasjonatkę kryminałów Prywatnego Parku Zbrodni, dochodzi do morderstwa. Tymczasem nieopodal odbywa się zlot blogerek...
Przeczytane:2025-12-03, Ocena: 5, Przeczytałam,
Jak pojawia się nazwisko Banach to wiadomo, że będzie komedia kryminalna z dużą dozą absurdu, jeszcze większą dozą humoru, a tym razem też szczyptą świątecznego chaosu.
Wyobraźcie sobie mróz, który szczypie w uszy, migoczące światełka, zapach pierników. Tak bywa w normalnych miastach w okresie przedświątecznym, jednak autorka zabiera nas do Prasławca.
Mieszkańcy szykują się do świąt i wielkiego wydarzenia - ślubu policjantki Purchawy - nikt nie przypuszczał, że ta twarda babka stanie na ślubnym kobiercu, a jeszcze bardziej nikt się nie spodziewał, że zamiast miłosnych fajerwerków czeka ich kryminalna bomba. Narzeczony przyszłej panny młodej zostaje znaleziony martwy... i to nie byle gdzie, bo na środku miejskiego ronda! Oczywiście podobno - a w Prasławcu to słowo potrafi zmienić wszystko. To dopiero początek kłopotów. Okazuje się, że denat miał w życiu... hmm... nietypowe zainteresowania zawodowe, bo należał do lokalnej grupy przestępczej zajmującej się escortingiem (czyli płatnym towarzystwem dla klientów - taki rodzaj usług towarzyskich). A jej szef, o wdzięcznym pseudonimie Dziki Schab, ma w zanadrzu jeszcze więcej tajemnic niż świąteczna skarpeta po brzegi wypchana prezentami.
Do akcji wkracza Ada - charyzmatyczna, uparta i absolutnie bezkompromisowa szefowa (choć podobno nieformalna) geriatrycznego biura śledczego, a prywatnie siostra Schaba. Jej spojrzenie na świat to połączenie życiowego doświadczenia z pełnym energii zapałem kogoś, kto nie pozwoli, żeby prawda schowała się pod dywan. Zwłaszcza jeśli to dywan w domu podejrzanego.
Pani Banach po raz kolejny udowadnia, że gatunek komedii kryminalnej jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Autorka bawi się absurdem, przymrużeniem oka komentuje małomiasteczkowe sensacje i tworzy bohaterów, których po prostu nie da się nie polubić. Podczas lektury raz śmiałam się w głos, a chwilę później próbowałam łączyć tropy jak rasowy detektyw - choć przy tak zwariowanej ekipie nie jest to wcale takie proste.