Eliza i Nikodem - w ich małżeństwie jest więcej samotności niż bliskości. Dzielą ich żal, niedopowiedzenia i rodzinna tragedia. Są jak dwa kawałki magnesu, które się odpychają. Kiedy on wyrusza z wyprawą naukową na koło podbiegunowe, ona zostaje w domu z myślami i wspomnieniami. Postanawia jednak działać... W tej opowieści jest urzekająca przestrzeń i cisza, a jednocześnie pulsujące uczucia i nadzieje. Arktyka jest tłem historii, a jednocześnie metaforą chłodu przesączającego się do każdego słowa i gestu niegdyś bliskich sobie ludzi. Pięknie napisana historia, w której Żaneta Pawlik dowodzi, że nawet przez ciemność nocy polarnej może przebić się światło. Wydanie książki z dużą, czytelną czcionką.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2025-07-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 390
"Nie ma drugiego takiego doświadczenia, które wywoływałoby w tobie tak polaryzujące doznania. Miłość i nienawiść. Potrzeba powrotu i chęć pozostania. Radość z odwiedzin na odludziu i pragnienie samotności".
Po lekturze najnowszej książki Żanety Pawlik cały czas zastanawiam się nad swoją definicją słowa "daleko". Jak bowiem pokazuje historia ukazana na łamach tej powieści, można być blisko siebie w sensie fizycznym, a jednak dość daleko mentalnie i uczuciowo. I na odwrót również. A wszelkie granice wyznaczamy wyłącznie my sami.
Żaneta Pawlik to absolwentka Akademii Ekonomicznej w Katowicach, a także studiów podyplomowych w Akademii Górnośląskiej. Jest laureatką konkursu O-po-wieść-o-graniczeniu pod patronatem Fundacji Olgi Tokarczuk. Autorka posiada bogate doświadczenie w występowaniu na deskach teatralnych. Powieściowo zadebiutowała w 2022 r., mieszka obecnie na Śląsku.
Eliza to dojrzała kobieta po czterdziestce i uznana pisarka. Decyzja jej męża Nikodema o rocznej wyprawie naukowej na koło podbiegunowe wywołuje w niej szereg przemyśleń dotyczących ich wspólnego życia i wkradającej się samotności. Eliza pomimo wielu niedopowiedzeń, jakie od dłuższego czasu definiowały jej małżeństwo postanawia je ratować. W tym celu podejmuje decyzję, dzięki której będzie bliżej męża.
Arktyka jako drugoplanowy bohater w powieści psychologiczno-obyczajowej polskiej pisarki? Tego chyba jeszcze nie było! Żaneta Pawlik zabiera bowiem czytelników w zasadzie na koniec świata, by właśnie tam, zaserwować im opowieść o chłodzie rozumianym nie tylko w sensie niskiej temperatury, ale przede wszystkim chłodzie wkradającym się w relację dwóch osób. I tacy też przez dłuższy czas wydają się Eliza i Nikodem, bohaterowie niejednoznaczni, wzbudzający ambiwalentne uczucia, po prostu ludzcy, a co za tym idzie, na wskroś prawdziwi, czyli tacy, z którymi każdy z nas w jakimś aspekcie może się utożsamiać. Owe kreacje jeszcze mocniej pogłębia zastosowana przez autorkę pierwszoosobowa narracja protagonistów, której przeplatanie się ze sobą tworzy dość ciekawą mozaikę ludzkich namiętności, obaw i pragnień.
Żaneta Pawlik umieszczając akcję swojej książki na kole podbiegunowym zadbała o polarny klimat tej powieści. Mamy bowiem Svalbard, czyli miejsce, które na każdym wymusza myślenie o śmierci. Jest tundra, są niedźwiedzie, jest przyroda, która weryfikuje ludzkie słabości i jest Ragnar ze swoim prostym życiem i zupą z renifera. Prawdziwym smaczkiem okazuje się jednak warstwa ukazująca codzienność na stacji badawczej, która dowodzi głębokiej kwerendy autorki w tym właśnie temacie. Z powieści można dowiedzieć się bowiem wielu ciekawych informacji o funkcjonowaniu takiego miejsca i kondycji psychicznej polarników doświadczających wielomiesięcznej izolacji.
Trzeba jasno podkreślić, że "Granice światła" to jednak przede wszystkim opowieść o miłości, ale nie takiej w romansowym wymiarze, bo nie trąci banałem i sztampą w tej materii. Relacja Elizy i Nikodema wymyka się obrazowi uczuć, jakie spotykamy na łamach innych tego typu powieści. Więcej tu bowiem o zaprzyjaźnieniu się z samym sobą, o miłości i nienawiści jednocześnie. O relacji, która może niszczyć. We wspólnej historii bohaterów i ich decyzjach nic nie jest zero-jedynkowe, a to jedynie pobudza czytelnika do analizowania i do skonfrontowania się z własnym światopoglądem oraz wyznawanym systemem wartości.
Nie wiedziałam dokąd zaprowadzi mnie wspólna oraz jednocześnie osobna historia Elizy i Nikodema. Nie spodziewałam się również takiego zakończenia, jakie w finale zaserwowała mi autorka. Żaneta Pawlik zdecydowanie "umie w emocje", a zabierając czytelnika na literacką wycieczkę na koło podbiegunowe, gwarantuje polaryzujące doznania czytelnicze.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
"Granice światła" było moim pierwszym spotkaniem z piórem Żanety Pawlik i jakże udanym. Przepadłam w wysublimawanej, wręcz poetyckiej, niespiesznej narracji, słowach, które barwnie i przede wszystkim obrazowo oddającymi zarówno piękno, jak i surowość opisywanej Arktyki. Bezbrzeżna mroźna przestrzeń, cisza i ciemna noc polarna doskonale kolerują z chłodem, nadzieją i uczuciami bohaterów.
Motywem przewodnim okazała się być relacja małżeńska z szeroko rozbudowaną warstwą psychologiczną. Obserwujemy, jak małżeństwo Elizy i Nikodema chyli się ku rozpadowi. I choć akcja wydaje się być spokojna, to tak naprawdę dzieje się bardzo dużo.
Czy trzeba uciekać aż na koniec świata, by się odnaleźć? Eliza i Nikodem tak właśnie zrobili. Jak się okazało, to nie Spitsbergen był tą najniebezpieczniejszą wyprawą, a ta w głąb własnych emocji. Noc polarna jest tu metaforą wewnetrznej ciemności bohaterów, ich niepewności, samotności i strachu, gdy wydaje się, że zawiodło wszystko - słowa, dotyk, codzienność. Z kolei zorza polarna to poczucie nadziei i sensu tak bardzo potrzebnej, kiedy napotykamy trudności w odnalezieniu drogi do drugiego człowieka.
"Sądziłam kiedyś, że najgorsza jest śmierć. Teraz wiem, że bezsilność. Paraliżująca obręcz trzymająca w uścisku z nikłą nadzieją na szczęśliwe zakończenie."
Czym jest prawda? Dla każdego z pewnością czymś innym. Ale tylko stanięcie z nią oko w oko, rozliczenie się z przeszłością, oczyszczenie sumienia, pozwoli nam pójść dalej.
"Prawda nie zawsze musi wybrzmieć. Nie wtedy, gdy sprawi więcej bólu."
Życie to nieustanna wędrówka, w której ciemność i światło wzajemnie się przenikają. Historia przedstawiona na kartach niniejszej powieści pokazuje, że nawet w najtrudniejszych i najciemniejszych chwilach można znaleźć światełko nadziei. Do tego czasem wystarczy tylko albo aż jedna decyzja.
"Przed sobą nie można uciec, ale można spróbować się oszukiwać. Przynajmniej przez jakiś czas. Dopóki nie obuduje się pancerzem chroniącym miękkie wnętrze. Im dłużej przebywałam na Spitsbergenie, tym większego przekonania nabierałam, że dopóki nie rozliczę się z przeszłością, nie zaznam spokoju."
"Granice światła" to dojrzała, melancholijna, refleksyjna podróż w głąb własnych emocji i uczuć. To obraz wytrzymałości fizycznej, ale i emocjonalnej. To powieść o poszukiwaniu bliskości, mierzenia się z dystansem, tajemnicami i próbą ocalenia miłości. Polecam!
Marząc o lepszym jutrze Anka wraca do Polski po dłuższym pobycie za granicą. Chce zacząć wszystko od nowa. Podejmuje pracę w szpitalu psychiatrycznym...
Emocjonująca opowieść o odwadze, pojednaniu i sile, by zacząć od nowa Klara, po dziesięciu latach posługi, poruszona śmiercią swego brata, opuszcza...
Przeczytane:2025-08-27, Ocena: 6, Przeczytałam,
(czytaj dalej)