Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znani z powieści Ja, diablica powracają! A to oznacza, że już nikt nie będzie się nudził. W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati... Nieprzyzwoicie zabawna książka o niebiańsko-piekielnej rzeczywistości. Do diabła - to trzeba przeczytać!
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2011-09-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
*współpraca reklamowa*
Drugi tom świetnej anielsko-diabelskiej serii, już sama okładka czaruje a wraz z tytułem powieść chce nas zabrać do nieba. Tylko że to niebo będzie tutaj specyficzne, bo kto to widział, żeby diabły do niego wchodziły? Tutaj możecie się spodziewać nie tylko takich anomalii, a autorka po raz kolejny we wspaniały sposób oddała tutaj moje ukochane demony i anioły, które tak bardzo różnią się od tych biblijnych. Fantastyka pomieszana z komedią, romansem i młodzieżówką, które jest pani wyszło rewelacyjnie.
Wiktoria wróciła do swojej ziemskiej codzienności, nie pamiętając swojego życia piekielnego. Jednak ta niepamięć nie trwa długo, zjada jabłko podarowane jej przez nieznajomego, przez co przypomina sobie wszytko oraz dokonuje przełomowego dla siebie odkrycia. Druga połówkę jabłka zjada też niczego nieświadomy Piotrek, który po raz kolejny zostaje wplątany w rozgrywki pomiędzy niebem i piekłem. Wiktora zaś ponownie stoi w centrum całego zamieszania, jej diabelscy znajomi mają wobec niej ambitne plany, a ona jak to ona, raz za razem jest coraz bardziej zagubiona, choć jej diabelska natura daje o sobie coraz bardziej wyraźnie znać.
Coraz bardziej lubię tą serię, już lata temu wiedziałam, że to coś dla mnie, dlatego mega się cieszę, że jest wznowienie, a ja mogę tą historię systematycznie poznawać. Wiele się naczytałam, że tutaj pojawia się klątwa drugiego tomu, ale ja mam całkowicie inne zdanie. Owszem fabuła się zmieniła, stała się bardziej stateczna, choć tych elementów komediowych wciąż jest sporo i salwy śmiechu wciąż mogą występować. Zmieniło się też oczywiście miejsce akcji, które przenosi się na niebiosa, choć i piekło jak i ziemia też są obecne. Fabuła płynna, raz nabiera tempa żeby za chwilę zwolnić, dzieje się dużo, i nawet pomimo tego że diabły chcą zostać aniołami to od umów, paktów i oszustw się tutaj roi, natury te czorty nie oszukają.
Książka jest lekką historią, z mocnymi akcentami młodzieżówki, ale też i skomplikowaną relacją romantyczną opartą trochę na trójkącie miłosnym, gdzie szanse nie są równe. Co ważne pojawiają się tutaj niemal wszystkie elementy, które są przeze mnie wymagane w fantastyce, począwszy od złożonych (tutaj zdrowo pokręconych) bohaterów, poprzez ciekawą i intensywną fabułę, widmo końca świata, aż po konkretnego złola, który ma swój szalony plan. To wszystko składa się na wciągającą, zakręconą, pełną humoru i zwrotów akcji opowieść, która czyta się sama, i której ja tak naprawdę nie chciałam kończyć. Co prawda wiem, ze bezie ciąg dalszy, ale muszę na niego poczekać a to już wystarczająco ciężka kara.
Książka była świetna, doskonale się przy niej bawiłam, czytała się migiem, a ja czułam że płynę wraz z fabułą, a to moje ulubione uczucie. Co prawda główna bohaterka może nieco irytować swoją naiwnością czy zagubieniem, a niektóre elementy były bardzo przewidywalne, to jednak według mnie nie wpływa to znacząco na odczucia przy lekturze. Mi się podobało, to książka całkowicie w moim guście, dlatego dodaję do ulubionych, i szczerze zachęcam do czytania.
Wiktoria Biankowska wciągnęła mnie do swojego świata w pierwszym tomie swoich przygód. Przyznaję, kolejne części musiały poczekać trochę na swoją kolej, jednak kiedy już się postanowiłam za nie zabrać - nie zatrzymałam się tylko na drugim tomie. Dziś chciałabym opowiedzieć kilka słów na temat Ja, anielica, czyli właśnie drugiej części przygód Wiktorii – czy wypadł on lepiej niż Ja, diablica? Czy niebo okazało się ciekawsze od piekła?
Teoretycznie Wiktoria zdołała już wrócić do siebie po tym, co przeżyła w Piekle. Dziewczyna nie spodziewa się jednak, że do jej życia z hukiem wróci przystojny diabeł Beleth oraz jego przyjaciel Azazel. Nie będą to jedyne postacie, które zechcą namieszać w ziemskim życiu Wiktorii. Tym razem to Niebo będzie potrzebowało drobnej ingerencji ziemskiej kobiety. Do tego wszystkiego dochodzą problemy sercowe – jak wybrać między przystojnym śmiertelnikiem, a równie przystojnym diabłem? No cóż, przed naszą główną bohaterką niezwykle trudny orzech do zgryzienia. Czy Niebo okaże się równie szalonym miejscem, co znane Wiktorii Piekło? Jakie przygody czekają na nią tym razem?
Może zacznę od tego, iż niespodziewanie dla mnie samej bardzo wciągnęłam się w tę część historii o Wiktorii Biankowskiej. Choć początek nie był dla mnie najłatwiejszy (w końcu poprzednią część poznałam już jakiś czas temu), to z czasem gładko weszłam do świata wykreowanego przez autorkę. Jak się okazało, Niebo wcale nie było nudne, a sama autorka zadbała o to, by w książce sporo się działo.
Główna bohaterka zdołała mnie do siebie przekonać zdecydowanie bardziej. Choć nadal zdarzało jej się podejmować naprawdę głupiutkie decyzje, to jednak zauważyłam w niej naprawdę dużo dobrych cech. Wiktoria jest tym typem bohaterki, która ma wielkie serce, ale z drugie oj strony potrafi wyprowadzić z równowagi osobę o nawet anielskiej cierpliwości. Diabły, które skutecznie starały się na powrót wkroczyć do życia głównej bohaterki, wzbudziły moje zainteresowanie, chociaż nie raz przewracałam oczami podczas czytania o ich kolejnych poczynaniach.
Katarzyna Berenika Miszczuk ma naprawdę bardzo dobre pióro, a wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że książkę tę czyta się o wiele lepiej i jest według mnie po prostu lepsza, niż część poprzednia. Czy to tylko moje spostrzeżenie? Być może. Jednak nie mam najmniejszego zamiaru tego ukrywać. Czytanie o tym, co bohaterowie musieli przeżywać w Niebie i jakie niebezpieczeństwa na nich czyhały... to było coś. Przyznaję, po skończeniu lektury tej pozycji poczułam ogromną chęć poznania dalszych tomów, nawet jeśli miałabym je przeczytać w kilka dni.
Ja, anielica to tytuł, który czekał na swoją kolej dość długo, a jednak mam wrażenie, że tak właśnie miało być. Dzięki temu zdołałam spojrzeć na tę historię inaczej i zrozumieć z niej o wiele więcej. No i co tu dużo pisać - jeśli właśnie tak naprawdę wygląda Niebo, to wszyscy jego mieszkańcy z pewnością nie odczuwają nudy.
Ta książka to bardzo dobra odskocznia od problemów dnia codziennego. Wciągnie, na swój sposób rozbawi no i co najważniejsze, skutecznie zajmie naszą uwagę na długie godziny. Zdecydowanie polecam Wam ten tytuł, a ja już zabieram się za lekturę kolejnego.
Po decyzji szatana z poprzedniego tomu Wiktoria układa sobie życie z Piotrkiem. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, a dziewczyna jest naprawdę szczęśliwa. Jednak w jej życiu ponownie zagościł Bereth, który rozbija jej związek i sprawia, że jej wspomnienia powracają. Nie przewidzieli tylko jednej sprawy, chłopak tak szybko nie odpuści. Tym razem demony mają do dziewczyny nietypową prośbę. Chcą by odtworzyła ich utracone skrzydła, ponieważ mają anielskie plany. Co z tego wyniknie? Czy niebo jest tak nudne jak jej było mówione wcześniej? Kogo tam spotka?
Po tym jak skończyłam Ja, diablica musiałam od razu zabrać się za kontynuację. Na szczęście nie było tutaj syndromu drugiego tomu, było jeszcze lepiej!! Akcji było mnóstwo, a powiązań religijnych jeszcze więcej. Tym razem z bohaterami poznajemy Arkadię i prawdziwe oblicza aniołów. Każdy szuka szansy by wykorzystać moc Wiktorii, dziewczyna musi zdecydować komu powinna zaufać, a kto chce ją tylko wykorzystać, do tego ma rozterki miłosne i ktoś niemiło sobie z nią pogrywa.
Tak jak Ja, diablica książkę czytało mi się szybko i z wielką przyjemnością. Bardzo zaangażowałam się w historię i z zapartym tchem śledziłam poczynania Wiktorii. Oczywiście koniec musiał być z wielkim przytupem i tak samo w tej sytuacji musiałam od razu zacząć trzeci tom.
Bohaterowie przechodzą dość mocne zmiany w swoim charakterze. Wiktoria stała się bardziej charyzmatyczna i zacięta. Już nie wierzy na słowo, tylko musi dostać dowody. Zaczyna powoli rozumieć swoje moce i naprawdę nieźle je wykorzystuje. Dla przyjaciół jest w stanie wiele zrobić. Do tego naprawdę fajnie, że nie straciła swojego poczucia humoru. Beneth za to nieziemsko mnie denerwował. Jego zachowanie było bezczelne i nieuzasadnione, okey jest diabłem, ale nawet one nie powinny ingerować w pewne sprawy i przywłaszczać sobie wszystko.
Podsumowując Ja, anielica podtrzymuje poziom poprzedniego tomu, a nawet trochę go przewyższa. Jest tutaj jeszcze więcej akcji i przygód, poznajemy jeszcze bardziej świat stworzony przez autorkę, a bohaterowie zachowują się dojrzalej. To świetna propozycja dla osób, którzy lubią czytać o aniołach i demonach, którzy lubią pełną akcji fabułę i bohaterką, która umie wstrząsnąć światem.
„Ja, anielica” to drugi tom bestsellerowej serii diabelsko – anielskiej, autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Pierwsza część była lekką i wciągającą pozycją, dlatego też z chęcią sięgnęłam po kontynuację przygód Wiktorii Biankowskiej.
W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati...
Znacie to słynne powiedzenie: „gdzie diabeł nie może tam babę pośle?”. Do głównej bohaterki pasuje ono wręcz idealnie. Tym razem Wiktoria trafia wraz ze swoimi piekielnymi znajomymi do Nieba - miejsca, gdzie samochody zamiast spalin wydalają banki mydlane, a załatwianie spraw urzędowych to czysta przyjemność (połączona z możliwością wypicia niebiańskiej herbaty). Przyznam szczerze, że bardziej spodobała mi się wizja piekła, choć niebo wypadło również całkiem ciekawie.
Drugi tom, w moim odczuciu wypadł słabiej, w porównaniu z pierwszym. Pierwsze zastrzeżenie mam do trójki głównych bohaterów: Wiki, Beletha i Piotrusia. Pomijając już fakt, że dziewczyna wciąż jest do bólu naiwna, to muszę zauważyć, że w tej części jest mnóstwo nieścisłości, jeśli chodzi o jej niezwykłe zdolności. Niby Biankowska ma ogromne moce, jest potężniejsza od samego Lucyfera i innych diabłów, a jednak za każdym razem gdy bohaterka znajdowała się w jakimś niebezpieczeństwie, nie potrafiła się obronić, a co więcej – szukała pomocy u innych. W ten sposób ta cała potęga bohaterki, którą rzekomo ma, wypada nierealistycznie.
Jeśli chodzi o postacie męskie, to zarówno Beleth, jak i Piotruś działali mi na nerwy. Pierwszego z nich bardzo polubiłam w poprzedniej części, ale to co on wyczynia w kontynuacji, to ludzkie pojęcie przechodzi. Miałam nadzieję, że wyciągnie on jakieś wnioski ze swojego postępowania, jednak srogo się myliłam. Za każdym razem, gdy rozmawia on z obiektem swoich westchnień, czyli Wiktorią, to w jego wypowiedziach jest tyle podtekstów, że momentami robi się to zwyczajnie nużące. Piotruś z kolei nie zmienił się w ogóle. Wciąż jest tak nijaki, że do chwili obecnej nie potrafię zrozumieć, co widzi w nim główna bohaterka.
Z racji tego, że żaden z panów nie skradł mojego serca, to i sam wątek romantyczny w moim odczuciu wypadł bardzo słabo. Pod koniec części drugiej dziewczyna podejmuje decyzję odnośnie swoich uczuć i wyboru partnera, ale ta decyzja jest dla mnie kompletnie niezrozumiała i irracjonalna.
Na całe szczęście pani Miszczuk wykreowała nowych bohaterów, których bardzo polubiłam. Moimi ulubieńcami byli Lucyfer i Gabriel, których słowne potyczki nie raz bawiły mnie do łez. Ciekawą postacią jest również diabeł Azazel, którego nierealne pomysły jednocześnie mnie zadziwiały, jak i bawiły.
„Ja, anielica” podobała mi się mniej niż „Ja, diablica”, nie mniej jednak jestem ciekawa dalszych przygód Wiktorii, dlatego w najbliższym czasie sięgnę po kolejne części. Serię tą mogę polecić osobom, które poszukują lekkiej i zabawnej fantastyki.
Moja ocena: 6/10
"Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk to drugi tom z cyklu "Wiktoria Biankowska".
W życiu Wiktorii ponownie pojawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę. Przed dziewczyną stają naprawdę trudne wybory. Z jednej strony zabiegający o jej względy śmiertelnik. A z drugiej diabelnie przystojny diabeł. W dodatku akcja przeniesie się również do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie.
Powieść napisana jest bardzo dobrze jednak główna bohaterka niestety dalej mnie irytuje. Zwłaszcza to jej niezdecydowanie na mnie działa.
Cóż ale książka mimo wszystko i tak mi się podobała i myślę że jest warta przeczytania. Nie mogę się doczekać dalszych losów Wiktorii.
Powieść należy do fantastyki. Jeśli zaś chodzi o autorkę to znam ją już z innych jej powieści i z przykrością muszę przyznać, że jej wcześniejsze powieści podobały mi się znacznie bardziej. Przynajmniej bohaterka mnie nie wkurzała. No cóż może w następnej części w końcu przestanę to zauważać.
Cóż w każdym razie polecam.
Katarzyna Barenika Miszczuk stworzyła iście diabelsko – zabawną książkę. „Ja diablica...” pokazała nam piekło z zupełnie innej strony jako miejsce pełne dobrej zabawy, a nie wiecznej kary. Pewnie wielu z czytelników zastanawiało się jak w takim razie wygląda niebo. Czy rzeczywiście jest tam tak nudno jak twierdzą diabły? W końcu możemy się o tym przekonać dzięki kontynuacji powieści, również utrzymanej w znakomitym klimacie i dobrym stylu.
Wiktoria nie mogła zbyt długo nacieszyć się spokojnym ludzkim życiem bez pamięci o przygodach w piekle. Diabeł Beleth nie potrafi zapomnieć o obiekcie swoich pożądań, dlatego zjawia się na ziemi i potajemnie wręcza Wiktorii jabłko z gabinetu Lucyfera. Oczywiście bohaterka niczym ta Ewa częstuje nim również swojego ukochanego.
Beleth i Azazel wpadają na genialny pomysł by zostać aniołami. Moc Wiktorii może im pomóc odzyskać utracone skrzydła. Dziewczyna po zdradzie przez swojego słodkiego Piostrusia pomaga diabłom i wyrusza razem z nimi do nieba. Tam poznaje anioła Moroniego, który również knuje coś niedobrego.
„Ja anileica” jest tak samo dobra jak poprzednia część. Tu również nie można powstrzymać się od śmiechu. Dodatkowo co chwilę zaskakuje różnymi postępkami diabłów i aniołów, te drugie również nie muszą być takie idealne. W końcu niebo jest miłosierne i wiele rzeczy wybacza.
Wracają znane nam postacie nasze niezdara Wiktoria, która znów narobi wszędzie zamieszania ze swoimi mocami. Mega seksowny Beleth, który nie spocznie póki nie zaciągnie jej do łóżka, a może tu chodzi o coś więcej niż tylko seks. Słodki Piotruś, który coraz bardziej wciąga się w wir diabelsko - anielskich przygód, by odzyskać swoją dziewczynę. Zakochana w sobie Kleopatra, jak również trochę w Azazelu, który ponownie będzie dążył ku władzy. Kotek Behemot ostrzegający przed niebezpieczeństwem. Śmierć ujawni trochę swojej postaci. Lucyfer i Gabriel będą pilnować swe królestwa przed naszymi bohaterami, aby znów nie doprowadzić do katastrofy, a to nie będzie łatwe.
Pojawia się też zupełnie nowe postacie, a mianowicie mieszkańcy nieba. Okazuje się , że to miejsce nie jest tak nudne jak by się wydawało. Nie należy jednak zamawiać tam herbaty. Ponownie odwiedzimy kilka miejsc na ziemi.
Pełno ciekawych nawiązań, pomysłów, intryg, dobrego humoru. Piękne opisy miejsc zwłaszcza tych znajdujących się w Wyższej Arkadii. Wszystko to sprawia, ze trudno oderwać się od lektury.
Książka jest podobna do pierwszej części jednak fabuła jest nieco bardziej rozbudowana. Więcej się dzieje, przez co jest ciekawej. Straciły na tym jednak żarty wplatane dosłownie co chwilę w „Ja diablicy” tu jest ich niestety trochę mniej.
Wątek między głównymi bohaterami nadal bywa nieco irytujący. Wiktoria też się zmienia. Następuje to tak nagle, że czasem trudno się połapać czego ta dziewczyna tak właściwie chce. Beleth, który się nie zmienił, nawet pojawiło się z jego strony więcej kłamstw i oszustw, nagle staje się dla niej bardziej atrakcyjny.
Podoba mi się sposób wyjaśnienia pewnych rzeczy na tle religijnym przez autorkę. Oczywiście wszystko jest ukazane w sposób humorystyczny nie mniej jest to też całkiem spójne i logiczne. To w jaki sposób ukazała Boga a także innych bogów pojawiających się w różnych religiach. Nawet to w jaki sposób powstają różne kataklizmy i zmiany pogodowe. Niebo okazuje się nie być takie doskonałe.
Okładka w podobnym stylu jak ta z pierwszej części, na pierwszy rzut oka wydaje się trochę tandetna ale jak zerknąć na rugi oko okazuję się być całkiem ciekawa i pięknie obrazując główną bohaterkę, która nie tylko dosłownie skacze między zaświatami. W jej duszy także jest coś zarówno z diablicy jak i anielicy.
Jestem ciekawa jak się zakończy cała ta historia, więc oczywiście następnym przystankiem będzie „Ja potępiona”
Duży plus dla autorki za pomysłowość. Cały czas coś się dzieje, akcja nie stoi w miejscu.
? Powrót diabelsko dobrej ekipy! ? Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znowu namieszają w życiu Wiktorii! A wszystko zaczyna się od... prośby przystojnego diabła o odzyskanie jego anielskich skrzydeł. Skrzyżowanie nieba i piekła nigdy nie było tak zabawne! Rozbity związek z Piotrem, trudne wybory między śmiertelnikiem a upadłym aniołem. Podróż do nieba - ponieważ tym razem akcja przenosi się do samego nieba, gdzie czekają nowe wyzwania i nie mniej zwariowani bohaterowie i nowe postacie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i syn szefa w najnowszym maserati - tej historii nie da się ominąć! ?? Niebiańsko-piekielna opowieść, którą musisz przeczytać! ?
Nie wciągnęła mnie, przewidywalna. Nie polecam
Wiktoria odzyskuje pamięć, dzięki Beletowi. Diabeł doprowadza do rozstania Wiktorii i Piotra i wciąga ją w kolejną intrygę. Książka jest lekka, zabawna, wciągająca i zaskakująca. Bardzo mi się podoba przedstawione w książce Niebo oraz możliwość podróżowania między światami. Polecam na poprawę humoru !!!!
Czy myśleliście co może się wydarzyć gdy diabłu zamarzą się anielskie skrzydła? Katastrofa! Zwłaszcza, że tym diabłem jest Azazel, który zapragnął powrotu do Nieba. A pomóc mu może w tym tylko jedna osoba.
Po odwróceniu zagłady świata, do którego o mało co nie doszło w poprzednim tomie, Wiktoria żyje sobie spokojnie nie pamiętaj ając nic z pobytu w piekle. Do czasu, gdy nie zjada jabłka otrzymanego od tajemniczego nieznajomego. Którym okazuje się być przystojny Beleth. Dzięki jabłku Wiktoria odzyskuje pamięć i diabelskie moce.
Muszę przyznać, że ta część jest ciekawsza. Pojawiają się nowe nietuzinkowe postacie, przy których Azazel wydaje się być grzecznym chłopcem. Wiktoria szybko przekonuje się, że nikomu nie może ufać i że nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Dodatkowo ma problem z adorującymi ją facetami. Ta to nie może się od nich odpędzić...
Lektura jest bardzo przyjemna. Mimo tego, że zakończenie jest łatwe do przewidzenia to jednak zaskakuje gwałtownymi zwrotami akcji. Do tego dowcipne dialogi i komizm sytuacyjny. W trakcie czytania nieraz miałam szeroki uśmiech na twarzy. Polecam na poprawę humoru.
Recenzja dostępna również na blogu: https://about-katherine.blogspot.com/2021/03/powrot-do-los-diablos-oraz-gang-anioow.html
Sięgnięcie po książkę "Ja, anielica" było dla mnie niczym powrót do domu i aż nie mogę uwierzyć, że to mówię, bo jeszcze nie tak dawno temu broniłam się rękami i nogami przed tą serią! Już jednak pierwszy tom cyklu o Wiktorii Biankowskiej sprawił, że najzwyczajniej w świecie zakochałam się w tym genialnym świecie wykreowanym przez Katarzynę Berenikę Miszczuk i teraz z zapartym tchem poznaję dalsze losy przedstawionych przez nią bohaterów.
Już na podstawie samego tytuły książki - "Ja, anielica" - możemy spodziewać się, że tym razem akcja powieści będzie odgrywać się w niebie, a w zasadzie w Wyższej Arkadii. Chociaż uwielbiam Los Diablos w Niższej Arkadii, to jednak już od samego początku bardzo chciałam dowiedzieć się, jaką wizję nieba obmyśliła sobie autorka. I wiecie co... Choć niebo, jak to niebo prezentuje się pięknie, to jednak gdybym miała wybór, chciałabym iść jednak do piekła! Chyba zbyt dużo łączy mnie z Wiktorią, bo z tego, co pamiętam, miała podobne zdanie do mojego. W każdym bądź razie i tym razem nie mogło obyć się bez jakiejś szalonej intrygi Azazela oraz Beletha, w którą i tym razem została wplątana Wiktoria. Autorka jak zawsze świetnie poradziła sobie w kreacji tych licznych tajemnic i zawiłości, a to sprawiło, że zwyczajnie nie mogłam oderwać się od powieści.
W książce pojawiły się także liczne nowe postaci, które swoim charakterem z pewnością nie odbiegały od tych poznanych już przez nas w "Ja, diablica". Jedyne, czym byłam troszkę rozczarowana to fakt, że w "Ja, anielica" było bardzo mało Azazela, a nie ukrywam, że jestem jego wielką fanką! Bardzo brakowało mi go na stronach powieści, jednak dodać mogę, że gdy już się pojawił, stuprocentowo wynagrodził mi swoją nieobecność. Jeśli jestem już przy bohaterach to muszę zwrócić jeszcze uwagę na relację pomiędzy Wiktorią, Belethem i Piotrkiem. Autorka cały czas trzyma nas w niewiedzy i nie zdradza do końca, kogo w końcu wybierze Wiktoria. Szczerze miejscami mnie to trochę drażniło, bo bardzo chciałam, żeby Wiktoria w końcu się na kogoś zdecydowała (oczywiście jestem #teambeleth) i gdy już myślałam, że coś tam wiem na ten temat, to bohaterka znów robiła coś, albo dowiadywała się czegoś, co całkowicie burzyło moją koncepcję. Jestem pewna, że całość rozwiąże się przy końcu cyklu, jednak mam też wielką nadzieję, że już w trzecim tomie tejże serii dowiem się, na kogo bardziej stawia Wiktoria.
Podsumowując więc i tym razem nie zawiodłam się lekturą książki z pod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że m.in. przez serię o Wiktorii Biankowskiej stała się ona jedną z moich ulubionych polskich autorek! "Ja, anielica" okazała się genialną kontynuacją, której udało się utrzymać poziom z pierwszego tomu! Jej zakończenie sprawiło oczywiście, że już teraz nie mogę doczekać się kolejnego tomu, który mam wielką nadzieję, jak najszybciej trafi w moje ręce! I chociaż "Ja, diablica" nadal pozostaje, w moim przypadku, na pierwszym miejscu, to "Ja, anielica" mogę uznać za bardzo udaną powieść! A jeśli wy nadal nie możecie zdecydować się na tą serię to cóż mogę więcej powiedzieć... ZDECYDOWANIE POLECAM!
Pierwsza książka dla dzieci napisana przez autorkę słowiańskich bestsellerów! "Kwiat paproci" dla młodszych czytelników. Bohaterowie słowiańscy powracają...
Porywająca, świetnie napisana powieść, w której XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały czas żywe. A wszystko przez...
Przeczytane:2025-10-19,
"Moja pomoc była nieodzowna do wielkich, brudnych spraw, którymi namiętnie zajmowały się ostatnio nadprzyrodzone istoty w moim towarzystwie. Wiktoria Biankowska -supermenka do wynajęcia. Dzwoń, gdy chcesz obalić rząd lub doprowadzić do zniszczenia ludzkości!"
Wiktoria nie pamięta o tym, że była w Piekle. Jej pamięć z tego okresu została wymazana. Teraz, na ziemi wiedzie szczęśliwe życie. W końcu jest z Piotrkiem, chłopakiem, którego od dawna kocha. Tylko jeśli tak, to dlaczego za kimś bardzo tęskni, ale tak naprawdę nie wie za kim? I czy na długo może być spokój? Oczywiście, że nie. Zwłaszcza, jeśli pewne diabły potrzebują jej pomocy.
Beleth i Azazel? Tam gdzie oni są, tam z pewnością są kłopoty. Azazel?. Nie udało mu się Piekle to spróbuje w Niebie. Zarówno on jak i Beleth potrzebują skrzydeł żeby się tam dostać i tak się składa, że właśnie do tego jest potrzebna Wiktoria. Jak przywrócić jej pamięć? Jabłko. Pamiętajcie, żeby nigdy nie przyjmować jabłka od nieznajomego! Cóż, Beleth korzysta również z okazji żeby namieszać jej w związku, bo przecież Wiktoria jest mu przeznaczona, prawda? Jednak nie spodziewa się pewnej małej komplikacji w postaci Piotrka.
To kolejny tom przygód Wiktorii i demonów i tak samo ciekawy jak pierwszy. Piekło się troszeczkę zmieniło, ale Wiktoria cieszy się z powrotu. Nie ma co się jej dziwić, w końcu pstryknięciem palca może posprzątać w domu czy wyczarować sobie ubrania. Fajnie, prawda? Ba, dodatkowo otrzymuje dosyć entuzjastyczne pozwolenie od samego Szatana. Przywódca Piekieł z wielką przyjemnością pozbędzie się dwóch demonów, których obecność zawsze gwarantuje chaos i kłopoty. Wynik? Cała ekipa ląduje w Arkadii. A tam? Świat jest przedstawiony bardzo ciekawie i wcale nie jest tam tak nudno jakby mogło się wydawać. Wszyscy otrzymują pozwolenie na pobyt tymczasowy, a Wiktoria ma okazję spotkać się z osobami, których dawno nie widziała. Tylko byłoby to dosyć zaskakujące, gdyby nie wpakowali się w kłopoty, prawda? Cóż, Wiktoria jako osoba posiadająca Iskrę Boże cieszy się dosyć dużą popularnością i nie da się ukryć, że wiele z chęcią skorzystałoby z jej umiejętności. Nie mija dużo czasu, aż pakuje się w kłopoty. Okazuje się, że w Niebie też są ci źli. Niespodzianka! Ale anioły nie są wcale takie dobre, a też mają swoje plany. Moroni, anielska wersja Azazela, tylko zdecydowanie troszeczkę nudniejsza. Ma pewien plan, a do tego jest mu potrzebna Wiktoria. Ona i Piotrek mają zdobyć pewne przedmioty, a pomóc ma w tym Beleth. Ciekawy trójkąt, prawda?
To lekka, przyjemna lektura. Idealna na jeden wieczór. Nie brakuje też momentów, w których można się pośmiać. Jest niebezpiecznie, nie brakuje zagrożeń czy zwrotów akcji. Wiele się dzieje, bo okazuje się, że każdy chce coś uzyskać. Do tego za bohaterami ruszył dosyć poważny pościg. Tutaj? Pełno układów. Nie ma ani chwili spokoju. Cóż, to zdecydowanie Beletha tu najwięcej. Oczywiście, jego obecność jak zawsze gwarantuje śmieszne momenty i z pewnością nie ma nudno, ale jednak momentami trochę mnie irytował jego nachalny stosunek wobec Wiktorii. Jest to zagadkowa postać, bo z jednej strony mówi, podkreśla jak bardzo kocha bohaterkę, a z drugiej strony tak naprawdę nie wiadomo czy to jest prawda. Trzeba jednak przyznać, że nigdy się nie poddaje w zdobyciu jej serca, a raczej w próbach zaciągnięcia jej do łóżka. Nie da się ukryć, że jego zachowanie początkowo irytowało, ale zdecydowanie i tak jest moim najbardziej ulubionym męskim bohaterem. Nie lubię Piotrka, nie lubię Piotrka od pierwszego tomu i zdecydowanie jestem team Beleth. A Wiktoria? Jest rozdarta. Czuje coś zarówno do Piotrka, jak i demona. Nawet w pewnym momencie podejmuje pewne ważne decyzje dotyczące życia osobistego, ale jakie to decyzje?
"- Czy gdybym nie potrafiła stworzyć wam skrzydeł, to i tak zwróciłbyś mi pamięć?
- Może zabrzmi to pusto i tandetnie, ale nie wiem. Chciałbym, żebyś była szczęśliwa. A skoro znalazłaś szczęście u boku tego nieudacznika...
- Kłamiesz
- Oczywiście, że kłamie. Czego innego się po mnie spodziewałaś? Jesteś moja, piękna Wiktorio. Jak mógłbym oddać taki skarb innemu? I to na dodatek takiemu niedojdzie jak ten cały Piotr?"
Im bliżej końca tym jeszcze więcej się dzieje. Wizja zagłady świata, a w środku kto? Wiktoria. Jak to się wszystko skończy? Co zaskakujące, to nasza bohaterka nawet otrzymuje nieoczekiwaną propozycję pracy. Cóż, kto wie może kiedyś skorzysta?. Miłego!