,,Przerażająco logiczna, wiarygodna i przygnębiająco wizjonerska... Clarke jest mistrzem" - ,,Los Angeles Times"
O losach Ziemi decydują wielkie mocarstwa, a ludzkość z napięciem śledzi wyścig programów kosmicznych USA i Rosji. Gdy jednak człowiek ma już ruszyć na podbój kosmosu, kosmos przybywa do niego - nad największymi miastami planety pojawiają się ogromne statki obcych.
Po okresie niepewności i daremnych próbach oporu sytuacja wygląda obiecująco: przybysze jednoczą państwa, eliminują ubóstwo i przestępczość, zaprowadzają powszechny pokój. Większość populacji jest zadowolona. Tylko nieliczni już mają świadomość, że nadzorcy rodzaju ludzkiego muszą mieć jakiś cel. Pytanie tylko - jaki? I co to będzie oznaczać dla świata?
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-04-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 272
Tytuł oryginału: Childhood's End
Zdecydowanie dla ludzi, którzy nie chcą opisów krwi i lubią bardzo powolną fabułę.
Na Ziemi pojawiają się Kontrolerzy, którzy chcą tylko dla ludzkości wszystkiego, co najlepsze. Dlatego zakazują broni, wygaszają wojny i nie pozwalają na kosmiczne podróże. Nikt ich nie widział, nikt nie wie, jaki mają cel w tym 'poprawie dobrobytu' ludzkości i nikt nie wie, jak to Kontrolerzy robią, że nic nie da się przed nimi ukryć.
Aż w końcu się pojawiają i... i powoli, po kawałku i w niewielkich przeskokach czasowych, poznajmy cały ten plan i rozwój ludzkości pod kuratelą. A gdy już tłumaczą mi, po co to było - nie dowierzam, a raczej nie rozumiem. Dla mnie to bardziej zabójstwo niż rozwój.
Bardzo leniwa książka, taka pogadanka i opisówka świata/czasu. Tytuł adekwatny - w pewnym sensie dzieciństwo się zakończyło, czas wkroczyć w wiek dorosły i przyjąć całe dobrodziejstwo (czy przekleństwo) inwentarza Kontrolera.
Ciekawa wizja, nie powiem, taka inna niż typowe zagłady świata czy złote wieki. Aleee książka taka na raz, przeczytasz, trochę podumasz, jednak żeby znowu przeczytać, to jednak nie ten tytuł.
Wariacja na temat "pierwszego kontaktu" rodem z 1953 roku. Mimo upływu czasu, nie straciła nic na swojej aktualność.
Czy człowiek jest w stanie poradzić sobie z potęgą i bezkresem oraz tajemnicą Wszechświata? A może Gwiazdy nie są dla nas?
PRZEMIANA LUDZKOŚCI
Drugą powieścią, którą Rebis prezentuje nam w swoim cyklu „Wehikuł czasu” jest „Koniec dzieciństwa”. Dzieło może nie tak znane, jak cykl „Odyseja kosmiczna” tego autora, ale równie warta poznania, co on. Bo to kolejny, imponujący trafnością swojej wizji tytuł, którego wpływ na opowieści science fiction widoczny jest po dziś dzień, a który – mimo ponad 65 lat, jakie upłynęły od dnia premiery – wciąż robi wielkie wrażenie. Większe niż współczesne hity tego typu.
Ludzkość chciała podbić kosmos, ale kosmos był szybszy. Gdy trwa wyścig zbrojeń między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, nad największymi miastami naszej planety zawisają statki inwazyjne. Czyżby nastąpił koniec ludzkości? Napięcie i lęk narastają, opór okazuje się daremny, ale wkrótce ludzie odkrywają, że nie ma sensu walczyć z obcymi. Kosmici zaczynają wielką przemianę, jednoczą narody, eliminują wszystkie nękające ludzkość problemy, od głodu zaczynając, na wojnach skończywszy i zaczyna się nowa era. Utopia? Być może, jednak wciąż pozostaje jedno, kluczowe pytanie: jaki właściwie jest cel przybyszów?
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/05/koniec-dziecinstwa-arthur-c-clarke.html
Jest wiek XXII. Ziemska cywilizacja staje w obliczu zagłady - ku naszej planecie zmierza planetoida nazwana imieniem bogini zniszczenia kali. Ludzkość...
Wiele lat po spotkaniu olbrzymiego, opuszczonego statku kosmicznego Obcych - Ramy, do Układu Słonecznego przybywa kolejny pojazd, który staje się domem...
Przeczytane:2019-06-11, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"Człowiek nie jest już sam."
Cudowne powroty do klasyki gatunku, przywołujące miłe wspomnienia i nadające nowe ujęcia dziełom. Wizjonerskie idee, na spełnienie jednych wystarczy cierpliwie poczekać, natomiast inne zaskakują pospiesznym urzeczywistnieniem. Ukazanie aspektu nieograniczoności wyobraźni, frapujące szybowanie myśli człowieka, prawdopodobieństwo zaistnienia tego, co początkowo wydaje się nierealne.
Przyjemnie podąża się tropem przewidywań i przeczuć, ubranych w zajmującą, ale mało skomplikowaną intrygę i interesujący kolorystycznie klimat przyszłości. Wyłapujemy zbieżności ze współczesnością, dostrzegamy niepokojące rozwinięcie wcześniejszych obaw, lub z uśmiechem patrzymy na to, co wydawało się zwykłą zabawą w podróż w czasie, a przybrało znamiona powszedniości. Wyjątkowo lekka i przystępna narracja swobodnie ogniskuje na zawartych w książce przesłaniach, śmiało dokonujemy ciekawych interpretacji, pozostajemy z materiałem do refleksji. Niespiesznie, z niedopowiedzeniami i zawieszeniami akcji, angażując czytelnika, dając mu czas i przestrzeń na własne spostrzeżenia.
Powieść napisana w połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, w powojennych latach, podczas wyścigu zbrojeń dwóch supermocarstw i zatrważającej groźby wybuchu nowego konfliktu militarnego. Przesiąknięta spojrzeniem na interakcje międzykontynentalne, ale w aspekcie atmosfery i skupienia uwagi, a nie uwzględniania w scenariuszu zdarzeń. Mało koncentruje się na technologii, choć na pewne smaczki trafimy, za to wspaniale skupia się na człowieku, jego wizji rozwoju, moralnych odniesieniach, znaczenia z punktu widzenia nieskończoności kosmosu. Zachwycają nieszablonowe rozwiązania fabularne, stawianie na szeroką perspektywę, intelektualne zataczanie kręgów, niekonwencjonalne zakończenie, tak dalekie od hollywoodzkich wzorców, że chociaż posępne i ostateczne, to w pełni doceniamy jego innowatorski kunszt.
Nagle flotą wielkich statków pojawiają się przybysze z kosmosu, z niewyobrażalnie potężną wiedzą i superinteligencją. Znana ludziom historia kończy się. Obcy jednoczą i cywilizują Ziemian, dają planetarną gwarancję pokoju i dobrobytu, ale nadszedł kres dotychczasowej niezależności. Zwierzchnicy wydają się wykazywać absolutną znajomością natury ludzkiej, sami zaś pozostają w cieniu tajemnic i enigmatycznych odpowiedzi. Ale czy wprowadzany latami Złoty Wiek jest faktycznie tym, co ludzkość potrzebuje najbardziej? Czy podnosząc znacząco standard życia i zmieniając hierarchię potrzeb Obcy nie ingerują w osobowość gatunku ludzkiego, jego pęd ku zdobywaniu wiedzy i poznawaniu wszechświata? Dlaczego mimo ogromnych wad i ułomności poprzedniego porządku świata następne pokolenia wciąż do niego tęsknią? Jaki jest prawdziwy cel przybyszów z kosmosu, czym się kierują i co zyskują? I na koniec, może jednak lepiej, abyśmy wciąż pozostali sami, gdyż "gwiazdy nie są dla człowieka"?
bookendorfina.pl