Opowieść o miłości, przyjaźni, a przede wszystkim o sile bezinteresownej życzliwości, która w magicznym okresie świąt najsilniej dochodzi do głosu.
Pewnego zimowego wieczoru Małgorzata znajduje zagubionego psa. Nie bardzo wie, co z nim zrobić, prowadzi go więc do sklepu zoologicznego. W ten sposób przecinają się drogi trzech kobiet: Małgorzaty, która przyprowadziła psa; Beaty, kupującej właśnie karmę dla kota, i Alicji, pracownicy sklepu. Wspólna troska o los zwierzaka jednoczy kobiety.
Pies ląduje u Małgorzaty, bo tylko ona może go zabrać do domu, ale wszystkie kobiety z wielkim zaangażowaniem poszukują jego właściciela. Okazuje się, że jest nim czteroletni chłopiec, który wraz z ojcem mieszka w małym górskim miasteczku. Zbliża się Boże Narodzenie i kobiety postanawiają odwieźć zwierzaka do domu. Tym łatwiej jest im podjąć tę decyzję, że żadna nie spodziewa się ciepłych i rodzinnych świąt - Małgorzata pokłóciła się z mężem, Alicja nie chce spotykać się z ojczymem i macochą, a Beata ma dość pytań rodziny o swojego byłego.
Wydawnictwo: 0
Data wydania: 2025-10-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
To opowieść idealna nie tylko na zimowe wieczory. Udowadnia, że magia Świąt to przede wszystkim siła ludzkiej życzliwości, że nie trzeba wszystkiego planować, a wręcz przeciwnie - zaakceptować, że życie jest nieprzewidywalne...
Fabuła zaczyna się prosto: zagubiony pies łączy drogi trzech zupełnie różnych kobiet: Małgorzaty, Beaty i Alicji. Każda z nich ma swoje powody, by unikać zbliżających się Świąt - kłótnie, rodzinne zawirowania i bolesne wspomnienia. Jednak wspólna misja, czyli odwiezienie zwierzaka do jego czteroletniego właściciela w małym górskim miasteczku, staje się dla nich nieoczekiwaną terapią. Okazuje się, że bezinteresowna pomoc potrafi odmienić nie tylko los psa...
Opowieść o miłości i przyjaźni nie jest przesłodzona, a bohaterki mierzą się z realnymi problemami. Ich wspólna podróż pełna jest niespodziewanych zwrotów akcji i zabawnych momentów. To przede wszystkim piękna historia o sile kobiecej solidarności, o wychodzeniu ze strefy komfortu i o tym, że najlepsze prezenty, jakie możemy sobie dać, to dobroć i zrozumienie.
Kasia Bulicz-Kasprzak ma dar pisania o sprawach ważnych w sposób lekki, płynny i niezwykle wciągający. Jej styl jest jasny i rzeczowy, bez zbędnych ozdobników, ale jednocześnie pełen ciepła i emocji. Autorka potrafi kreować postaci, z którymi natychmiast się zżywasz. Te historie czyta się błyskawicznie, a Jej przyjazne pióro sprawia, że nawet trudniejsze tematy, jak samotność, choroba czy trudne rodzinne relacje, stają się przystępne i niosą nadzieję.
Muszę jeszcze wspomnieć o sposobie przedstawiania zwierzaków - Autorka nie traktuje ich jako tła czy rekwizytów, lecz jako pełnoprawnych bohaterów, obdarzonych własnymi uczuciami, historiami. Jej pióro charakteryzuje się głęboką empatią, pokazując świat zwierząt z ogromną wrażliwością. Dzięki temu, opisy zwierzęcych postaci są wiarygodne, poruszające i sprawiają, że czytelnicy natychmiast się do nich przywiązują. Potrafi w subtelny sposób oddać złożoność więzi z człowiekiem, podkreślając przesłanie o bezwarunkowej miłości i lojalności.
Znam „pióro” autorki, ale ta powieść po prostu wbiła mnie w fotel. Dwa dni nie myślałam o niczym innym tylko o tym, żeby znaleźć chwilę i kontynuować czytanie.
Jest to piękna i bardzo wzruszająca opowieść o tym, że magia świąt nawet w najbardziej prozaicznym świecie ludzi ma ogromną moc.
Przypadkowe spotkanie trzech kobiet, o różnych osobowościach, w różnym wieku i o różnych sytuacjach materialno-rodzinnych połączył w jedną wielką przyjaźń zagubiony, zmaltretowany zmęczeniem i długą wędrówką pies. Pies, który właśnie szukał swojego małego przyjaciela.
To fikcja literacka, ale jest tutaj właśnie świątecznym cudem, który doprowadził do tego że empatia i odpowiedzialność za czyjś los w połączeniu z pewnego rodzaju buntem własnego życia i może z odrobiną dobrego egoizmu sprawiły, że życie nabrało dla trzech kobiet zupełnie innego wymiaru. To co było miesiąc wcześniej najważniejsze, spadło do rangi „jakoś to będzie”. Nagle okazało się, że tak naprawdę prawdziwą wartością życia jest zupełnie coś innego.
To cudowna powieść ukazująca wielką przyjaźń znalezioną zupełnie przypadkowo, przyjaźń zbudowaną na szczerości, na zwierzeniach, na wyrzuceniu z siebie toksycznych myśli i zadających ból wspomnień.
To również piękna opowieść o odpowiedzialności, o miłościach, które potrafią pokonać wszystkie przeciwności. O miłości rodzicielskiej, o miłości dojrzałej i o miłości młodzieńczej.
Myślę, że pięknie opisane zimowe krajobrazy zarówno te górskie jak i te miejskie, pozwolą niejednej osobie zatęsknić za takim prawdziwie śnieżnym Bożym Narodzeniem.
Ciekawi bohaterowie (a właściwie głównie bohaterki ?) zabawne dialogi, wzruszające sytuacje i bardzo ciekawa, nietuzinkowa fabuła, to coś obok czego nie można przejść obojętnie i bardzo się cieszę, że ta książka do mnie trafiła, bo myślę, że w obliczu kolorowych świątecznych okładek mogłabym nie zwrócić uwagi na tę, pewnego rodzaju magiczną.
Moim zdaniem to jedna z najpiękniejszych książek świątecznych. I chociaż prawie całą książkę przepłakałam, no może nie całą, ale więcej niż połowę, to z pewnością kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Czy muszę dodawać, że POLECAM ją CAŁYM SERCEM właśnie teraz w okresie przedświątecznym?
Prawnego zimowego wieczorku Małgorzata znajduje zagubionego psa.Nie bardzo wiedząc,co zrobić,prowadzi go do sklepu zoologicznego. W ten sposób przecinają się drogie trzech kobiet:Małgorzaty,która przyprowadziła psa ,Beaty,kupującej właśnie karmę dla kota i Alicji pracownicy sklepu. Wspólna troska o los zwierzaka jednoczy kobiety-z zaangażowaniem poszukują właściciela psa Wikiego .Okazuje się,że jest nim czteroletniej chłopczyk Bruno,który wraz z ojcem Robertem mieszka w małym górskim miasteczku. Kobiety postanawiają odwieźć chłopcu zwierzaka do domu na święta. Tym łatwiej podjąć tę decyzję,że żadna nie spodziewa się ciepłych i rodzinnych świąt. Małgorzata pokłóciła się z mężem. Alicja nie chce spotkać się z ojcem i ciotkomacochą,Beata ma dość pytań rodziny o byłego..
Jest to pogodna,zabawna opowieść o miłości ,przyjaźni,A przede wszystkim o sile bezinteresownej życzliwości,która w magicznym okresie świątecznym najsilniej dochodzi do głosu.
Bo możesz mieć wszystko na świecie,ale jeśli nie masz choć jedynej bliskiej osoby, to nie masz nic.
Po raz kolejny odwiedzamy Tynczyn, wieś nad brzegiem Huczwy, by poznać dalszy ciąg opowieści inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami. Gdy wielki świat martwi...
Skończyło się lato, w ogrodach zakwitają zimowity. Lecz choć w powietrzu czuje się jesienny chłód, serca kobiet z Różanej pełne są gorących...
Przeczytane:2025-11-06, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2025,
Pewnego zimowego przedświątecznego dnia Małgorzata znajduje zagubionego psa. Nie bardzo wie, co powinna z nim począć, więc prowadzi go do sklepu zoologicznego. W ten sposób spotykają się drogi trzech kobiet. Każda z nich ma swoje życie, swoje problemy: Małgorzata, która przyprowadziła psa pragnie idealnych Świąt, ale najbliższa rodzina chce wyłamać się z jej planów, Beata, która kupowała karmę dla swojego kota bezskutecznie walczy z samotnością oraz mająca trudną sytuację rodzinną pracownica sklepu, Alicja. Trzy kobiety łączą siły by pies odnalazł swojego opiekuna. Okazuje się nim czteroletni chłopiec, który wraz z ojcem mieszka w małym górskim miasteczku. Tuż przed samym Bożym Narodzeniem trzy kobiety wyruszają w długą podróż by odwieźć zwierzaka do jego domu.
Nie boję się tego powiedzieć... Jestem wielką fanką książek zimowo- świątecznych. Mogę sobie obiecywać, że nie będę po nie sięgała... Mogę sobie obiecywać, że kolejnym razem postaram się je ograniczać, ale, gdy najdzie czas przedświąteczny, moje mentalne hamulce puszczają i wtedy z chęcią sięgnęłabym po wszystkie książki, które ukazały się w tym okresie na rynku wydawniczym. A czego nie lubię w takich książkach? Przesłodzonej fabuły i błahych problemów typu mała liczna prezentów czy dań na stole... Takie problemy działają na mnie niczym płachta na byka. Czy spotkałam się w z tymi problemami w Magicznej podróży? Nie! Na szczęście jej bohaterowie nie wymiotowali tęczą... nie mdleli na widok nie do końca posprzątanego domu, za małej ilości dań czy prezentów. Bohaterowie Magicznej podróży mieli prawdziwe problemy, które nie koniecznie są poruszane w książkach zimowo-świątecznych. Autorka postanowiła opowiedzieć o samotności. Takiej prawdziwej samotności, która odbiera radość. Samotności fizycznej... samotności pośród innych ludzi... Magiczna podróż to także lektura, która opowiada o rodzinnych tajemnicach i wybaczaniu. To lektura opowiadająca więzach, które nawiązujemy z innymi ludźmi. Magiczna podróż mówi, że święta to nie tylko prezenty, wystawne dania i cała ta otoczka, która jest miła, ale bez prawdziwej głębi jest zwykłą wydmuszką.
Magiczna podróż to lektura ważna. Poważna. Taka, która dotyka wszystkich strun naszego serca. To książka, po którą warto sięgnąć.