Marcowe fiołki

Ocena: 5.25 (36 głosów)
Inne wydania:

Dziesięć lat temu Emily miała wszystko. Dziś jej kariera leży w gruzach, a ukochany mąż zabiera z ich mieszkania ostatni karton i odchodzi do innej kobiety. Załamana Emily wyjeżdża na wyspę, na której jako dziecko spędzała beztroskie wakacje. Tu będzie mogła odpocząć, wyleczyć rany.
Ale wymarzony spokój nie trwa długo. Kim jest Jack, tajemniczy artysta, od którego ciotka każe jej się trzymać z daleka? I czemu historia z odnalezionego pamiętnika tak bardzo przypomina Emily jej własne życie?

Informacje dodatkowe o Marcowe fiołki:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2012-02-13
Kategoria: Architektura, kultura, sztuka
ISBN: 9788324016822
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Violets of March

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Marcowe fiołki

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Marcowe fiołki - opinie o książce

Dziesięć lat temu Emily miała wszystko. Dziś jej kariera leży w gruzach, a ukochany mąż zabiera z ich mieszkania ostatni karton i odchodzi do innej kobiety. Załamana Emily wyjeżdża na wyspę, na której jako dziecko spędzała beztroskie wakacje. Tu będzie mogła odpocząć, wyleczyć rany. Ale wymarzony spokój nie trwa długo. Kim jest Jack, tajemniczy artysta, od którego ciotka każe jej się trzymać z daleka? I czemu historia z odnalezionego pamiętnika tak bardzo przypomina Emily jej własne życie?
Link do opinii
Bardzo dobra pozycja http://lubimyczytac.pl/ksiazka/204806/marcowe-fiolki/opinia/35305169
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania87
ania87
Przeczytane:2016-04-16,
Marcowe fiołki, to książka, którą od dawna chciałam przeczytać, aby wyrobić sobie opinię na temat pisarki Sarah Jio. Jestem pod wielkim wrażeniem, a książka po prostu mnie oczarowałam. Dawno tak nie wciągnęłam się w historię, wprost nie szło się od niej oderwać i cały czas zastanawiałam się co będzie dalej, co się na prawdę wydarzyło. Emilly po rozstaniu z mężem, który zabiera wszystkie swoje rzeczy i przenosi się do innej kobiety, postanawia pojechać w odwiedziny do ciotki Bee, która mieszka na malowniczo położonej wyspie.To chyba najlepsze miejsce by dojść do siebie po rozstaniu i poszukać inspiracji do napisania nowej książki. Najciekawsze zaczyna się w momencie gdy Emilly odnajduje w domu ciotki stary pamiętnik opisujący historię prawdziwej, wielkiej miłości Esther i Eliotta. Emilly koniecznie chce się dowiedzieć kim jest/była Esther i jak potoczyły się jej losy. W tej opowieści znajdziemy wszystkie uczucia: prawdziwą, gorącą i wieczną miłość, przyjaźń aż do śmierci, ból po stracie ukochanej osoby, zdradzie. Nie ma co czekać trzeba sięgnąć po książkę i dać się ponieść jej magii.
Link do opinii

Miłość często bywa trudna i skomplikowana ale czy wobec tego można kochać kogoś nieustannie, aż do końca swojego istnienia?


"Miłość jest jak wiatr, nie widzisz jej, lecz ją czujesz..."


Z miłości jesteśmy w stanie zrobić wszystko, lecz nie zawsze podejmujemy właściwe decyzje. Później do końca życia nosimy w sercu ciężar, jakimi są konsekwencje dokonanych czynów...


Czy miłość zawsze jest piękna i kończy się upragnionym happy end'em?

- Żegnaj, Joelu - powiedziałam.  Moje serce chciało ulec, ale mój umysł wiedział swoje. Joel musiał odejść. Wyglądał na zranionego.  - Emily, ja...  Szukał przebaczenia? Chciał spróbować jeszcze raz? Nie wiedziałam. Wyciągnęłam do niego rękę, by nie przedłużał niepotrzebnie tej chwili.  - Żegnaj - powiedziałam, choć wiele mnie to kosztowało. Skinął z powagą i odwrócił się w stronę  drzwi...

 
Emily jest pisarką, która chwilowo przechodzi zanik weny twórczej a jej mąż - Joel- właśnie wynosi z mieszkania ostatni karton ze swoimi rzeczami i wyprowadza się do innej.. nowej kobiety. Nie jest łatwo wziąć się w garść kiedy myślisz, że wszystko straciło sens. Coś się kończy, a coś się zaczyna.. I tak właśnie jest u Emily, która za radą swojej przyjaciółki Annabelli postanawia opuścić wielki, tętniący życiem Nowy Jork i wyjechać do cioci Bee na miesiąc. Jej kierunek to wyspa Banbridge, gdzie jako mała dziewczynka spędzała beztroskie wakacje. Tutaj odnajdzie ukojenie, pozbiera myśli i najważniejsze: Przez ten miesiąc musi odnaleźć siebie na nowo. Jednak spokojna aura nie trwa wiecznie, bo już pierwszego dnia po przyjeździe, Emily odkrywa w jednym z pokoi, czerwony, tajemniczy pamiętnik, który kryje w sobie wydarzenia z 1943 roku. Ciekawość daje za wygraną i każdego dnia zanurza się w jego historii. Co ciekawe, z każdą kolejną kartką ma dziwne przeczucie, że nie jest jej obcy. Plącze on historię Elliota i Esther, której niespełniona miłość może okazać się tragiczna.

 „Wszystko mogło się jeszcze ułożyć, lecz nie mogliśmy się zgrać w czasie. Nigdy nie mogliśmy się zgrać w czasie.” 

Czy uda się jej uchylić rąbek tajemnicy na temat tych ludzi i ich przeszłości, nawet jeśli jej ciotka Bee nie może wydusić z siebie ani słowa?Na wyspie Emily, poznaje przystojnego mężczyznę o imieniu Jack. Jednak ciotka surowo daje jej znać, żeby dziewczyna trzymała się od niego z daleka. Kim jest ten czarujący i zarazem tajemniczy mężczyzna? Dlaczego ciotka tak się zachowuje w stosunku do niego? Czy Emily pokona wszystkie bariery i rozwiąże skrywaną tajemnicę z przeszłości od pokoleń, którą zawiera pamiętnik?


Moje odczucia po tej lekturze: 


Cała historia toczy się w pięknym miesiącu, gdy wszystko zaczyna budzić się do życia, czyli w marcu. Miałam taki pomysł, żeby codziennie czytać po jednym z rozdziałów, lecz zostałam tak wciągnięta, że pomysł prysł jeszcze szybciej niż się pojawił. Przyznam, że cieszę się, że okładka została poprawiona, gdyż ta powieść w pełni na to zasługiwała. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie mam zastrzeżeń żadnych zastrzeżeń do książki.


Autorka Sarah Jio stworzyła świetną historię, gdzie miłość i rodzinne tajemnice sprzed wielu lat mogą mieć związek z przyszłym pokoleniem. "Marcowe fiołki" przeplatają miedzy sobą dwie historie o miłości; jedna dziejąca się w teraźniejszości, druga zaś rozgrywająca się  w przeszłości, która ukazana jest za pomocą fragmentów z pamiętnika. Z pozoru może wydawać się Nam, że są to dwie różne sytuacje, jednak gdzieś na zakręcie, te dwie historie mają głębszy sens i są ze sobą połączone. Zakończenie w zupełności zaskakuje. Książka nie zostawia po sobie żadnej pustki, chcenia więcej - w zupełności zaspokoiła moją ciekawość.


Czytając tą książkę zaliczyłam kilka nieprzespanych nocy i w zupełności ich nie żałuję, bo czułam się jakbym to ja odkrywała ich przeszłość. I nie tylko, bo dzięki tej książce w pewien sposób odkryłam też siebie. Dostarczyła mi ona, dużej dawki emocji. Przeżywałam z bohaterami wszystko bardzo głęboko, nie odbyło się od wzruszeń.


Pomimo tego, że jest to moja pierwsza książka przeczytana tej autorki, to śmiało twierdzę, że Sarah Jio ma ogromny talent. Doskonale opisana historia, którą można odtworzyć w wyobraźni z każdym najmniejszym szczegółem i poczuć to w pewien sposób na swojej skórze... Zauroczyłam się w każdym miejscu opisanym na wyspie. Kamień sercowy, ogród Evelyn.. - Pokochałam tą powieść! Wciągająca i intrygująca akcja, dobrze skonstruowani bohaterowie, fabuła napisana prostym językiem - Teraz już wiem, dlaczego "Marcowe fiołki" zostały uznane książką roku według "Library's Journal". Zdecydowanie na to zasługują.

W tytule nie przypadkowo pojawia się słowo - fiołki. Nawet one mają swoje "małe" znaczenie. Jakie? Niech to pozostanie słodką zagadką, którą odkryjesz czytając.
 
„ W tym miejscu kończy się moja historia. Kochałam i utraciłam miłość, lecz przynajmniej dane mi było kochać.”

 
Sięgając po "Marcowe fiołki" nie sądziłam, że zostawi ona w moim sercu pewien ślad. Dzięki niej utwierdziłam się jeszcze bardziej w przekonaniu, że miłość nie zawsze bywa piękna i kolorowa jak bajki z Disneya ale jest nieobliczalna, skomplikowana i pomimo tego, że los splata nam różne figle, potrafimy kochać na zawsze.


"Marcowe fiołki" to książka o przeciwnościach losu, trudnych wyborach w życiu, odkrywaniu siebie na nowo, dawaniu sobie jeszcze jednej szansy i przede wszystkim o przyjaźni i miłości, którą na co dzień darzymy bliskie Nam osoby. Gorąco ją polecam, bo ta historia odmieni nie jedno serce.

 

Link do opinii
Za brałam ją jako pierwszą lepszą książkę z biblioteki, bo nie miałam czasu :( Kiedy ją przeczytałam moja reakcja taka: wow!!! Od razu poleciłam mojej młodszej siostrze i jej też się spodobała :) Jednym słowem: POLECAM!
Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2014-11-06,
Czy macie rodzinne tajemnice? Główna bohaterka książki "Marcowe fiołki" jak się okazało miała. Dowiedziała się o niej przypadkiem i próbowała rozwikłać zagadkę. Ciężko jest jednak coś osiągnąć, jeżeli nie masz wsparcia, wprost przeciwnie, robione jest wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw. Jednak determinacja Emily jest tak wielka, że tajemnica ujrzała światło dzienne. Co to za tajemnica, nie zdradzę. Miejcie frajdę z czytania
Link do opinii
Super ksiazka! Lekka, Łatwa i przyjemna
Link do opinii
Emily jest pisarką, która cierpi na niemoc twórczą. Poznajemy ją w momencie, gdy podpisuje dokumenty rozwodowe. Jej mąż - Joel wyznał jej, że kocha kogoś innego i wyprowadził się. Emily chce się zdystansować do sytuacji i wyjeżdża do swojej ciotki Bee na wyspę. Tamtejszy klimat i ludzie mają na nią kojący wpływ. Okazuje się, że pisarka ma do rozwiązania zagadkę związaną z historią jej rodziny. "Marcowe fiołki" czyta się z przyjemnością. Bohaterowie wzbudzają sympatię, historia jest bardzo ciekawa i wciągająca.
Link do opinii
Avatar użytkownika - godmyt
godmyt
Przeczytane:2014-08-31,
"Marcowe fiołki" to opowieść o kobiecie, która myśląc, że straciła wszystko odnajduje swoje miejsce w świecie, sens życia, miłość i wenę. Emily ma już na swoim koncie jedną książkę, która stała się bestselerem, jednak czuję, że nie ma serca by dalej tworzyć. Wyjazd na wyspę, do Ciotki Bee, miał jej pomóc poukładać wszystko i dojść do siebie po rozstaniu z mężem, a okazuje się początkiem czegoś nowego.Podczas wizyty u Ciotki odnajduje pamiętnik, który skrywa tajemnicę dotyczącą jej rodziny. Emily postanawia wyjaśnić sprawę,ale nie obejdzie się bez przeszkód, gdyż nikt nie chcę z nią rozmawiać o przeszłości.Odkrywając tajemnice ukrytą w pamiętniku po drodze spotka prawdziwą miłość,zrozumie zachowania swoich najbliższych, doceni urok wyspy, znajdzie pomysł na nową powieść i postanowi zmienić swoje życie. Opowieść o sile miłości, a także o bardzo trudnych ludzkich relacjach. Powieść czyta się bardzo dobrze, język prosty, fabuła wciągająca, no i tajemnica, która trzyma w napięciu do końca. Warta przeczytania.
Link do opinii
Świetnie napisana historia o odnajdywaniu siebie, o tajemnicach z przeszłości. Porzucona przez męża niespełniona pisarka wyjeżdża do ciotki, by tam odnaleźć spokój. Odnajduje pamiętnik sprzed lat. Do kogo należał? Jakie kryje tajemnice? Wciągająca historia o miłości, namiętności, o błędach, wybaczaniu. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2014-04-30,
O książkach Sarah Jio słyszałam i czytałam niejednokrotnie, zawsze były to pozytywne opinie zachęcające do czytania. Jednak do tej pory nie dane mi było poznać choćby jedną jej powieść... Aż do teraz. Spodziewałam się dobrej lektury, książka już z daleka pachniała "chwilą błogiego odprężenia", ale to co zastałam między jej okładkami sprawiło, że na długo pozostanie w mojej pamięci. Emily Wilson mieszka w Nowym Jorku, jest mężatką (choć już niedługo) oraz autorkę bestsellerowej książki sprzed dziesięciu lat. Aktualnie jej życie to pasmo niepowodzeń. Joel odbiera z ich mieszkania ostatni karton ze swoimi rzeczami i odchodzi do innej kobiety a jego związek z Emily jest już tylko formalnie małżeństwem - do chwili orzeczenia ich rozwodu. Kobieta była rozbita wewnętrznie po wiadomości, że mąż ją opuszcza, jednak nie potrafiła zapłakać nad rozpadem ich małżeństwa. Podczas spotkania ze swoją przyjaciółką Annabelle, Emily podejmuje decyzję o wyjeździe w miejsce, gdzie będzie mogła na nowo poukładać swoje życie, pomyśleć nad przyszłością, przeboleć stratę a może i uronić łzę, by móc wreszcie napisać kolejną książkę. Ostatnio nie miała zupełnie weny twórczej. Jej wybór oazy spokoju pada na małą wyspę Bainbridge w pobliżu Seattle, gdzie mała Em spędzała wakacje u ciotecznej babki Bee. Szczególny klimat wyspy, sympatyczni mieszkańcy, wspomnienia z beztroskiego dzieciństwa oraz urokliwe miejsca dające spokój i wyciszenie były dla kobiety obietnicą lepszego jutra. Postanowiła spędzić na wyspie miesiąc, jednak jak to często w życiu bywa jej plany nie do końca się powiodły... Jak wiele może zdarzyć się w tak krótkim czasie? Emily zatrzymała się oczywiście u stęsknionej Bee i dostała pokój noszący w sobie wielką tajemnicę. Zresztą sama ciocia od wielu lat skrywała takich tajemnic całe mnóstwo. Już w pierwszych dniach pobytu Emily spotkała kilkoro mieszkańców wyspy: starszego pana Henry'ego, młodego Jack'a, Grega czyli swoją miłość z licealnych lat oraz przyjaciółkę Bee - Evelyn. Jednak największą tajemnicą a zarazem niespodzianką był pamiętnik, który Emily znalazła w pokoju, który zajmowała u Bee. Był to notatnik w aksamitnej, czerwonej oprawie zawierający historię pewnej kobiety z 1943 roku. Swoje losy spisuje na jego kartach Esther, której życie nie rozpieszczało. Miała poznać co to miłość, ale i samotność. Miała poznać uczucia, które są dla matki najtrudniejsze. Pod wpływem czego Esther postanowiła spisać swoje życie? Kto mógł sądzić, że kiedyś jej słowa okażą się ważne? Co ma wspólnego życie Esther z życiem Emily? Z każdą kolejną czytaną stroną Em jest coraz bardziej zafascynowana bohaterami opowieści i miłością Esther do Elliota. Dziennik w dość niezrozumiały sposób przypomina kobiecie jej własne życie a mieszkańcy wyspy wciąż coś przed ukrywają... Tajemnicze pojawienie się dziennika w szufladzie szafki nocnej, nagłe zniknięcie zdjęcia z półki w domu Henry'ego, skrywane spotkania Jack'a aż wreszcie słowa Evelyn, by przeczytała cały pamiętnik Esther, by dotrzeć do prawdy... By poznać ją wreszcie całą. Ale jaką prawdę? Czego ma ona dotyczyć? Jak się dowiedzieć wszystkiego kiedy ciocia Bee milczy i na żadne pytanie nie chce udzielić odpowiedzi? Jak bardzo ta tajemnica z przeszłości dotyczy Emily i jej rodziny? I jaką rolę odegrali w niej mieszkańcy Bainbridge? Autorka pisząc "Marcowe fiołki" stworzyła tak naprawdę dwie opowieści: jedną o życiu Emily a drugą - Esther. Dopiero kiedy na samym końcu powieści czytelnik wraz z bohaterką odkrywa, co tak naprawdę wiąże te dwie kobiety i ich historie, możemy mówić o jednolitej akcji. Sama nie wiem co bardziej ciągnęło mnie do lektury... Czy chęć poznania dalszych losów Esther, odkrycia jej tajemnic i dotarcia do prawdy o jej śmierci; czy też może ciekawość dotycząca Emily i faktu kto stanie się obiektem jej nowej, prawdziwej miłości i jak zareaguje na odkryte rodzinne rewelacje. "Marcowe fiołki" to teoretycznie historia skupiająca się na tytułowym marcu, akcja toczy się w tym jednym miesiącu i tylko w momentach dotyczących Esther cofamy się w przeszłość. Uwielbiam takie książki, które prócz bieżących problemów bohaterów przenoszą mnie do życia wcześniejszych pokoleń. Z jednej strony mogę bowiem poznać inne obyczaje, zachowania i inny sposób postrzegania świata. Z drugiej zaś, fascynują mnie powracające nagle problemy z przeszłości. Z mocnym biciem serca próbuję, wraz z bohaterami, odkryć tajemnice, wyjaśnić je i sprawić, by aktualnie żyjący mogli czerpać dobre nauki z życia poprzednich pokoleń. Któż nie lubi bawić się w detektywa i samodzielnie rozwikłać zagadki przeszłości? Kiedy trafiam na świetną książkę, o której wiedziałam że jest warta przeczytania, biję się w pierś i pytam sama siebie - dlaczego tak długo zwlekałam. Przecież "Marcowe fiołki" to nie nowość! Niestety, żeby móc przeczytać wszystkie wymarzone książki musiałabym być bezrobotną singielką, która na dodatek otrzymała ogromny spadek. Ot, pomarzyć można... Życie jest jednak bardziej brutalne i mimo iż mam ogromną ochotę na poznanie innych powieści Sarah Jio, nie potrafię obiecać, że niedługo będę mogła Wam o nich napisać. A przede wszystkim życie to nie książka... A wracając do powieści: jeśli szukacie doskonałej powieści, z genialną fabułą, trzymającą w napięciu akcją, z odrobiną thrillera, łyżką miłości oraz szklanką tajemnic to koniecznie przeczytajcie "Marcowe fiołki". Autorka pięknie uwypukliła każdego z bohaterów, opisała piękno tej maleńkiej wyspy, a całość ubarwiła mnóstwem uczuć i emocji, które obowiązkowo pojawiają się w ludzkim życiu sprawiając, że bohaterowie stają nam się jeszcze bardziej bliscy. "Marcowe fiołki" są debiutancką powieścią autorki, która została uhonorowana przez "Library Journal" najlepszą książką 2011 roku. Nie dziwi mnie to zupełnie. A jeśli dodam, że prawa do publikacji powieści Sarah Jio zostały już sprzedane do 22 krajów, nie powinno Was już być przed monitorami! Pędźcie gdzie tylko możecie, by zdobyć tą książkę - to pięć wciągających bez reszty godzin z fascynującą lekturą.
Link do opinii
To pierwsza pozycja Sarah Jio, po którą sięgnęłam, jednak na pewno nie ostatnia! Od samego początku wchłonęła mnie całkowicie pośród karty swej historii. Miłość, zauroczenie, zazdrość, przyjaźń, zdrada i fascynująca rodzinna tajemnica sprawiają, że powieść Sarah Jio czyta się jednym tchem. To historia uczucia, o którym każdy skrycie marzy, o największej Miłości, dla której człowiek zdolny poświęcić jest niemal wszystko. O Miłości, która nie zna logiki, o potrzebie bycia z ukochanym ponad wszystko. Takiej Miłości się nie wybiera, ona przychodzi sama, nawet gdy jej nie szukamy... ,,Miłość nie była cieplarnianym kwiatem zmuszanym do niechętnego kwitnięcia. Miłość była polnym zielem na poboczu drogi niespodziewanie pokrywającym się kwiatami"...
Link do opinii

"Marcowe fiołki" Sarah Jio to przepiękna opowieść o miłości, która nie dość, że przetrwała próbę czasu i przeróżne przeciwności losu, to na dodatek odmieniła losy wielu osób na przestrzeni kilkudziesięciu lat. To historia, która dogłębnie wzrusza i wzbudza tak wiele emocji, że nie sposób wyrazić ich słowami. To jedna z tych opowieści, które już na zawsze pozostają w sercach czytelników. Klimatyczna, ciepła, taka, którą pragnęłoby się przeżyć samemu. To powieść, do której jeszcze nie raz wrócę i którą już w tym momencie gorąco Wam polecam. Dawno nie dane mi było czytać tak cudownej opowieści o miłości, tak prawdziwej, że aż boli.

Historia rozpoczyna się niezbyt przyjemnie. Po wielu wspólnie spędzonych latach od Emily odchodzi jej mąż Joel. Zostawia ją dla innej kobiety. Nie zostało jej już nic. Po sukcesie swej pierwszej i jedynej powieści, cierpi na niemoc twórczą. Nie ma do opowiedzenia już żadnej historii. A teraz na dodatek została sama. Postanawia wyjechać z Nowego Jorku, odpocząć od tego wszystkiego, zaleczyć rany i być może odnaleźć coś, co nada sens jej dalszemu życiu. Wybór pada na wyspę Bainbridge, gdzie nadal mieszka jej cioteczna babka Bee, a na której w czasach dzieciństwa przeżywała szczęśliwe chwile. Nie ma pojęcia, że ta decyzja już na zawsze odmieni nie tylko jej życie, ale również wielu innych osób. W domu swej krewnej Emily odnajduje tajemniczy ni to pamiętnik, ni to dziennik w czerwonej oprawie, którą nadgryzł już ząb czasu. Historia w nim opisana pochodzi z początków lat 40 XX wieku i ku zdziwieniu Emily bardzo przypomina jej własne życie. Tylko dlaczego? Do kogo należał ten pamiętnik? I dlaczego najbliższa przyjaciółka Bee nalega, aby dziewczyna przeczytała go do końca? Czemu uważa, że ta historia ma wielkie znaczenie i że Emily zasługuje na to, by poznać prawdę? Prawdę, ale o czym? W międzyczasie Emily poznaje sympatycznego Jacka, od którego Bee każe jej się trzymać z daleka. Wręcz na to nalega, ale oczywiście nie podaje żadnego powodu, dla którego dziewczyna miałaby jej posłuchać... O co tu chodzi? Kim jest Jack? Co takiego zrobił, że Bee traktuje go w taki sposób? Czy Emily uda się uzyskać odpowiedzi na wszystkie dręczące ją pytania?

"Wyspa mojego dzieciństwa przetrwała niejedną burzę, lecz teraz wydawała mi się pogrążona w ciemnościach pełnych sekretów." (s. 247)

Niesamowita historia. Im dłużej czytałam, tym trudniej było mi się od niej oderwać. A pod koniec serce tak mocno mi biło, że miałam wrażenie, iż wyskoczy z mej piersi. Ze wzruszenia... Z nadmiaru emocji targających mną podczas lektury. Z chęci poznania, jak zakończą się losy bohaterów tej powieści. Już na samym początku wspomniałam, że ta książka jest wyjątkowa. I to najprawdziwsza prawda. Jest niezwykle klimatyczna. Wyruszając wraz z Emily na wyspę Bainbridge miałam wrażenie, jakbym sama się tam nagle znalazła. Autorka w niezwykły sposób opisuje miejsca, które widzą bądź odwiedzają jej bohaterowie. Domy położone blisko morza. Piasek pod stopami i muszelki wyrzucone na brzeg. Sercowy Głaz. Miejsca spotkań towarzyskich, jak i urokliwe zakątki skrywane w sekrecie tylko dla tych, których obdarzyło się prawdziwą miłością. Przechadzając się brzegiem morza wraz z Emily wyczuwałam w powietrzu zapach soli oraz delikatność wiatru szumiącego gdzieś tam cichutko. Ale nie tylko o tym Sarah Jio potrafi pięknie pisać. Ma prawdziwy dar opisywania ludzkich uczuć, targających nimi emocji. Czułam to, co oni. Widziałam zmieniający się wyraz ich twarzy zależny od sytuacji, w której się znaleźli. Odczuwałam smutek i ból, kiedy działa im się krzywda. To doprawdy coś niezwykłego. Dawno nie miałam do czynienia z tak silnym przekazem i doborem słów. Autorce udało się stworzyć niepowtarzalną historię miłosną, która łączy pokolenia. Opowieść pełną tajemnic skrywanych od wielu lat, które warto poznać krok po kroku, powolutku, niespiesznie, wraz z główną bohaterką. To historia o tym, że przed przeszłością nie da się w żaden sposób uciec. Prędzej czy później do nas powróci, a wówczas uderzy z taką siłą, że prawie zwali nas z nóg. Opowiada o poświęceniu, doznanych krzywdach, zazdrości, nieporozumieniach prowadzących do nieszczęśliwego biegu wydarzeń, niespełnionej miłości oraz takiej, która przetrwa mimo wielu przeciwności losu, poszukiwaniu sensu w życiu, odnajdywaniu siebie i własnego miejsca na ziemi. To niezwykła książka z udziałem niezwykłych bohaterów, którym dane było przeżyć niezwykłą historię. Taką, która mało komu się przydarza. Taką, która na zawsze pozostaje w ludzkich sercach i pamięci. Taką, do której chce się wracać i wracać, i wracać...

"Miłość nie była cieplarnianym kwiatem zmuszonym do niechętnego kwitnięcia. Miłość była polnym zielem na poboczu drogi niespodziewanie pokrywającym się kwiatami," (s. 285)

"Marcowe fiołki" Sarah Jio przez długi czas gościły na listach bestsellerów "The New York Times" oraz okrzyknięte zostały najlepszą książką roku według Library's Journal. I absolutnie mnie to nie dziwi. Ta historia w pełni sobie na to zasłużyła. Książa od dziś znajdować się będzie na półce z moimi ulubionymi powieściami. A jeśli chodzi o Sarah Jio to bardzo bym chciała jak najszybciej przeczytać pozostałe jej dzieła. Jeśli są choć w połowie tak dobre jak "Marcowe fiołki" - biorę w ciemno.

"Żeby pisać w ten sposób trzeba najpierw poznać, czym jest miłość i ból po jej stracie." (s. 66)

Moja ocena: 6/6
recenzja z mojej strony: http://magicznyswiatksiazki.pl/przedpremierowo-marcowe-fiolki-sarah-jio-recenzja-411/

Link do opinii
Po przeczytaniu recenzji zapowiada się że dość ciekawa i smutna. Muszę przeczytać.
Link do opinii
Większość kobiet lubi czytać romanse. Takie powieści są pewnego rodzaju odskoczą od szarej codzienności, nudnego partnera, czy problemów w pracy. Ja także uwielbiam książki o miłości. A jeśli na dodatek spowite są pewną tajemnicą sprzed lat, to jestem prze-szczęśliwa. Ostatnio w moje ręce trafiły ,,Marcowe fiołki'' Sarah Jio, znanej pisarki, blogerki i dziennikarki. Autorka współpracuje m.in. z "Real Simple", "Redbook", "O", "The Oprah Magazine", "Glamour", "Marie Claire" i "Health". Ponadto pisze artykuły dla magazynów o jedzeniu, zdrowym odżywianiu, dietach, sporcie, rozrywce, podróżach, zakupach i psychologii. Wracając jednak do powyższej lektury, przez długi czas gościła na listach bestsellerów ,,The New York Times" oraz została uhonorowana nagrodą ,,Library's Journal" za najlepszą książkę 2011 r. Czy jest to wyróżnienie pełni zasłużone? Zanim potwierdzę, bądź zaprzeczę, najpierw kilka słów o treści. Emily jest pisarką, lecz od pewnego czasu cierpi na niemoc twórczą. Pierwsza i jedyna powieść zakończyła się spektakularnym sukcesem. Niestety brak weny twórczej sprawia, że jej kariera wisi na włosku. To nie koniec kłopotów. Joel, ukochany małżonek, po wielu wspólnie spędzonych latach odchodzi do innej kobiety. Zrozpaczona Emily idzie za radą swojej przyjaciółki i wyjeżdża na miesiąc z Nowego Jorku do swojej ciotki Bee, zamieszkującej uroczą wyspę Bainbridge u brzegów Seattle, aby w ciszy i spokoju odpocząć od ostatnich bolesnych wydarzeń. Już pierwszego dnia, w jednym z pokoi dziewczyna nieoczekiwanie znajduje tajemniczy pamiętnik w czerwonej oprawie z 1943 roku. Wiedziona ciekawością postanawia go przeczytać. Dzień po dniu coraz bardziej zagłębia się w jego treść, która nie wiedzieć czemu brzmi jakoś znajomo. Jest to opowieść o tragicznej, niespełnionej miłości Esther i Elliota. Kim byli ci ludzie? Ciocia Bee milczy na ten temat jak grób. Tymczasem Emily poznaje czarującego Jacka, z którym zaczyna się spotykać. Jej krewna nie jest zbytnio zadowolona. Wręcz ostrzega, aby trzymała się z daleka od tego mężczyzny. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego Bee tak wrogo nastawiona jest do Jacka? I czy uda się dziewczynie poznać rodzinny sekret z pamiętnika skrywany od wielu pokoleń? Jestem zachwycona, oczarowana i zakochana w tej książce. Już dawno żadna powieść nie wzbudziła we mnie tyle emocji i wrażeń. Nie sposób wyrazić tego słowami. Trzeba samemu przeczytać, aby poczuć to, co ja. ,,Marcowe fiołki'' to niezwykła, klimatyczna, barwna, cudowna, poruszająca opowieść o miłości, poświęceniu, zazdrości, szaleństwie, demaskowaniu rodzinnych tajemnic, o powrocie do przeszłości, o wskrzeszaniu pamięci, poszukiwaniu sensu życia oraz o odkrywaniu siebie i swojego miejsca na ziemi. To jedna z tych wyjątkowych książek, których tak łatwo się nie zapomina. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Chłonęłam sercem jej piękno niczym cudny ,,nektar bogów''. Absolutnie wyjątkowa pozycja w każdym calu. Osadzona we wspaniałej scenerii małego nadwyspiarskiego miasteczka fabuła znakomicie współgra z jej historią. Obrazowość i siła plastycznych opisów, co rusz zaskakiwała mnie swoją płynnością. Wystarczyło na chwilę zamknąć oczy i już mogłam ujrzeć w wyobraźni wyspę Bainbridge, domek przy plaży, piasek pod stopami lub muszelki wyrzucone na brzeg. Niesamowite doznania. Poczułam całą sobą, że jest to niezwykłe, magiczne miejsce. Wątek główny utworu oscyluje wokół odkrywania przez Emily prawdy dotyczącej zagadkowych zapisków z 1943 roku. Kim byli Esther i Elliot? Czy w jakiś sposób należeli do rodziny Bee? Zdradzę tylko, że ich burzliwy, namiętny związek rzutował cieniem na teraźniejszość wielu osób, które nie potrafiły zamknąć wrót czasu rozpamiętując bolesne momenty ze swojego dawnego życia. Co się takiego kiedyś strasznego wydarzyło? Nasza bohaterka stopniowo krok po kroku odkryje wszystkie elementy tej układanki, które doprowadzą ją do zaskakujących wniosków. Jakich? Tego musicie dowiedzieć się sami. Nie zabraknie także obszernego wątku miłosnego. Będziemy świadkami rodzącego się uczucia pomiędzy Emily i Jackiem, jednak ich zażyłe relacje wcale nie będą usłane różami, wręcz przeciwnie. Pojawią się pewne zgrzyty, nieporozumienia i fałszywe wnioski, które przyczynią się do podjęcia pochopnych decyzji. Czy uda im się wszytko naprostować? A może nie są sobie pisani? Ciekawym smaczkiem są tytułowe kwiaty. Co oznaczają i dlaczego są takie ważne? Napiszę jedynie, iż wiąże się z nimi wspaniała, niepowtarzalna historia. Duży plus należy się także za kreacje bohaterów. Zarówno pierwszo- jak i drugoplanowe postacie opisane są bardzo wyraziście, szczegółowo i naturalnie. Każdy charakteryzuje się zupełnie czymś innym, toteż ,,pominięcie" któregokolwiek z nich jest praktycznie niemożliwe. Ich losy w mniejszym bądź większym stopniu przeplatają się ze sobą nawzajem, uzupełniają lub duplikują. Podoba mi się również lekki, swobodny styl autorki oraz umiejętność wyrażania i opisywania ludzkich myśli, zachowań, uczuć i emocji. Razem z głównymi bohaterami doświadczałam smutku, rozczarowania, frustracji, wzruszenia, radości lub euforii. Od dawna tak mocno nie współodczuwałam. Mam ochotę wykrzyczeć całemu światu- czytajcie ,,Marcowe fiołki''! To prawdziwy klejnot, który koniecznie trzeba mieć w swoim bibliotecznym skarbcu. Dzięki tej książce uświadomisz sobie, że nie można uciec przed przeszłością- ona jest naszą częścią i prędzej czy później powróci ze zdwojoną siłą. Ponadto zrozumiesz, że ,,wielka miłość przetrwa czas, cierpienie i odległość. Nawet gdy wszystko wydaje się stracone''. Od teraz należę do swoistego fan-clubu Sarah Jio, dlatego zamierzam przeczytać wszystkie jej dzieła dostępne w Polsce (Dom na plaży, Jeżynowa zima, Kameliowy ogród). Tymczasem wszystkich bez wyjątku zapraszam do powyższej lektury. Gwarantuje, nie będziecie zawiedzeni.
Link do opinii
Sarah Jio swoją książką p.t. ,,Marcowe fiołki" udowadnia, że lekka kobieca powieść obyczajowa może być niesamowicie ciekawa i wciągająca. Główną bohaterką jest Emily, którą poznajemy w momencie rozwodu, spowodowanego miłością jej męża do innej kobiety. By poukładać sobie myśli i odprężyć się, bohaterka wyjeżdża na wyspę do swojej ekscentrycznej ciotki. Na miejscu zastaje ją pewna tajemnica sprzed lat, która jest związana z jej rodziną. Sekret ten, ukrywany przez jej ciotkę i inne starsze osoby, dotyczy szalonej miłości dwojga ludzi w latach 40'. Kto z bohaterów sprzed lat jest dziś znanych Emily? Rozwiązanie zagadki jest dla niej o tyle ważne, że może również wyjaśnić jej nie do końca poprawne relacje z matką. Dodatkowo główna bohaterka poznaje na wyspie przystojnego Jacka. Jednak dlaczego ciocia wydaje się go nie lubić? Powieść mówi wiele o miłości, o różnych jej odcieniach, o tym, że potrafi być tragiczna w skutkach i o tym, że trzeba koniecznie pozwalać na wyjaśnienia partnera i nigdy nie podejmować decyzji o zerwaniu pod wpływem impulsu. Uwielbiam historie z tajemnicą sprzed lat. Sarah Jio bardzo starannie poprowadziła fabułę w sposób, który przez cały czas intryguje nie pozwalając oderwać się od lektury. Minusem ,,Marcowych fiołków" jest jeden przypadek bardzo naciąganego zbiegu okoliczności, ale w porównaniu do ogromu przyjemności spędzania czasu z tą powieścią, jest to do wybaczenia. Polecam! Już rozglądam się za kolejnymi tytułami autorki.
Link do opinii
Ciekawa historia.. z jednej strony współczesna kobieta zmagająca się z problemem niby banalnym, a jednak bardzo trudnym czyli z rozwodem i totalnie złamanym sercem..decyduje się rozpocząć od nowa na wyspie ze swojego dzieciństwa.. z drugiej strony tajemnicza historia z odnalezionego pamiętnika.. wciąga i pozwala się rozmarzyć ;) To opowieść o miłości, która nawet po 60 latach ma wpływ na główną bohaterkę i jej sąsiada Jacka. Poznajemy dwie różne historie miłosne..aby na koniec przekonać się, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko ;) Coś na jesienny wieczór przy kawce ;) Polecam serdecznie!
Link do opinii
"Marcowe fiołki" to przyjemna lektura na letnie dni. Ciekawie przeplecione ludzkie losy, cicha, nadmorska mieścina to wszystko czego trzeba. Bardzo podobało mi się w tej książce wplatanie fragmentów pamiętnika. Dawało to obszerny i niejednostronny obraz wydarzeń. Odkrywanie zagadek przeszłości i radzenie sobie z nimi to główne tematy tej powieści. Wciągająca i zaskakująca. Pełna wzruszeń i zakazanych uczuć. Polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dayna15
dayna15
Przeczytane:2019-01-12, Ocena: 6, Przeczytałam,

Przepiękna historia destrukcyjnej miłości, która mimo wielu przeciwności, przetrwała lata. Młoda autorka jednej książki, po trudnym rozwodzie wyjeżdża do ciotki na wyspę, by tam w spokoju leczyć zranione serce i podjąć próbę napisania drugiej książki. W swojej sypialni odkrywa fascynujący pamiętnik, opisujący historię Esther i Elliota, dwojga kochanków i ich sekretnej miłości. Pełen tajemnic pamiętnik wciąga i nieuchronnie zbliża Emily, główną bohaterkę, do prawdy o przeszłości jej rodziny. Na wyspie przeżywa również swoje miłosne uniesienia, doświadcza ogromnej straty i odnajduje siebie. 

Sarah Jio potrafi pisać książki, które chwytają za serce, historie bohaterów są realistycznie przedstawione, a po zakońćzeniu książki od razu ma się chęć na kolejną.

Link do opinii

Małżeńskie życie Emily wali się, kiedy mąż decyduje się odejść do kochanki. Pakuje on walizki i opuszcza ich dom, a kobieta zostaje sama, zadając sobie pytania: "co poszło nie tak?". Decyduje się wyjechać do ciotki Bee aby odreagować i przemyśleć wiele spraw. Pewnego dnia znajduje pamiętnik niejakiej Esther, która opisuje historię swojej burzliwej miłości do Elliota. Emily zaintrygowana owym pamiętnikiem odkrywa różne rodzinne tajemnice...

 

Pamiętam jak kilka lat temu książka "Marcowe fiołki" pojawiła się w sklepach. Jej opis z tylnej okładki nie kazał mi przestać o niej myśleć i długo nosiłam się z zamiarem jej kupienia. Pewnego dnia jakaś siła odepchnęła mnie jednak od jej zakupu. Zamiast tego sięgnęłam po... inną książkę Sarah Jio (wtedy nowość) "Dom na plaży". Dzisiaj dziękuję tej tajemniczej sile, która nakazała mi zakup owego "Domu na plaży"...

 

Gdybym miała krótko opisać wrażenia jakie zostały we mnie po lekturze tej książki, to określiłabym to następująco:
- niezły początek, kilka pierwszych rozdziałów interesujące,
- do połowy nudne opisy zakupów, życia codziennego etc.,
- od trzynastego rozdziału zwiększenie zainteresowania czytelnika, zwroty akcji,
- na pięć rozdziałów przed końcem wzrastające napięcie ale też przewidywalność,
- końcówka nudna i mało porywająca, znów opisy zakupów i niewiele wnoszące dialogi.

 

Około końca pierwszej połowy myślałam, że autorka wykończy mnie opisami robienia zakupów przez Emily, nudnymi rozmowami z Bee i jeszcze nudniejszymi randkami głównej bohaterki z dwoma mężczyznami. Doszło do tego, że bardziej mnie zaczęła interesować historia z pamiętnika Esther i Elliota, którą autorka wtrącała na chwilę. Rzadko się zdarza, żeby poboczna historia czytana przez główną bohaterkę była ciekawsza od samych losów tejże...

 

Obok wyżej opisanych nudnych fragmentów i wlokącej się akcji, do minusów dodałabym też literówki oraz przewidywalność. Od połowy książki niemal za każdym razem, gdy na jaw wychodziły jakieś nowe fakty, ja już się domyślałam, czego będą owe fakty dotyczyły.

 

Mówiąc ogólnie fabuła nie porwała mnie tak, jak myślałam, że mnie "porwie" po zapoznaniu się z opisem z okładki. Jak dla mnie jest dość pokręconą historią, do tego niezbyt interesującą. Czytanie "Marcowych fiołków" momentami było męczące, choć z racji gatunku powinna być lekką obyczajową książką.
Jakby tego było mało - bohaterowie są antypatyczni. Głównej bohaterki Emily nie da się lubić. Tak samo jeśli chodzi o jej zwariowaną przyjaciółkę Annabelle (ich dialogi wręcz mnie irytowały). Sama Emily kilkakrotnie wydawała mi się być naiwną kobietą. Nie polubiłam też ciotki Bee ani niejakiego Jack'a. Jedyną postacią (poza parą z pamiętnika: Esther i Elliotem) którą polubiłam był Greg. Niestety jego wątek jest bardzo krótki. Powiedziałabym nawet, że nie dokończony, zupełnie jakby autorka zapomniała, że pisała o takiej postaci.
Choć rzecz dzieje się na wyspie (Bainbridge), ja wcale nie poczułam tu tego wyspiarskiego klimatu.

 

Czy polecam?
Jeżeli lubicie czytać o zakupach jakie uczyniła główna bohaterka, chcecie się dowiedzieć ile zapłaciła za kawę w szpitalu (co do centa), wytrzymacie kaprysy Emily oraz nie będą Wam przeszkadzały niewiele wnoszące dialogi z wierzącą w siłę imion Annabelle to jest to książka dla Was.
Jeśli koniecznie chcecie przeczytać coś tej autorki i wymagacie poruszającej historii, z intrygującymi tajemnicami z przeszłości; romantycznej, która z każdym rozdziałem nie kazałaby Wam odejść od książki; a na koniec chcecie aby ta historia żyła w Waszych głowach jeszcze długi czas później - to sięgnijcie najpierw po "Dom na plaży".

 

Widzę po ocenach i opiniach, że jestem w dużej mniejszości. Cóż, wyłamię się i z żalem uznaję tą książkę jako słabą.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2013-04-19, Ocena: 6, Przeczytałam,

Uwielbiam powieści, w których wyjaśnienie zagadek przeszłości stanowi motto życia bohaterów. Taką, pełną niespodzianek, książką okazały się „Marcowe fiołki” Sarah Jio.
 
Autorka bestsellerowej książki – Emily Wilson po rozstaniu z mężem postanawia wyjechać z Nowego Jorku aby odwiedzić swoją ciotkę Bee mieszkającą na wyspie Bainbridge nieopodal Seattle. Tam właśnie, w domu nad oceanem, dziewczyna pragnie odreagować rozstanie, zdystansować się i być może rozpocząć nowe życie. Przed wielu laty Emily jako mała dziewczynka często przebywała u ciotki spędzając na wyspie wakacje. Z czasem jednak wyjazdy te ustały i kobieta z radością przyjmuje zaproszenie osiemdziesięcioletniej Bee. 

Po przyjeździe na wyspę Emily spędza sporo czasu z ciotką, poznaje jej najlepszą przyjaciółkę Evelyn oraz innych mieszkańców Bainbridge, a wśród nich młodego mężczyznę o imieniu Jack, który intryguje ją już od pierwszej chwili. Niespodzianki jakie zgotowała jej przeszłość odsuwają na dalszy plan osobiste problemy związane z rozwodem. Wyjaśnianie rodzinnych tajemnic sprzed lat pochłania Emily bez reszty. Przeszłość wydaje się być podobna do rozsypanych puzzli, w dodatku niekompletnych, z których początkowo trudno ułożyć właściwy obrazek. Niestety ciotka Bee nie jest skłonna do zwierzeń, ale Emily z pomocą starego pamiętnika powoli dopasowuje elementy całej układanki.

 

Czy bohaterce uda się wyjaśnić rodzinne sekrety? Jakie tajemnice skrywa przeszłość? Kim jest dosyć tajemniczy Jack? Czego Emily dowie się o samej sobie?

 

Mnóstwo jest takich pytań, ale odpowiedź na nie znaleźć można jedynie w książce. Nadal pozostaję pod dużym wrażeniem tej lektury. Fabuła powieści została bardzo dobrze skonstruowana, bije z niej ogromna dbałość o szczegóły. Zróżnicowane sylwetki bohaterów, prosty, ale sugestywny język oraz coraz szybsze tempo akcji powodują, że od książki trudno się oderwać. Z powieścią „Marcowe fiołki” spędziłam naprawdę wspaniałe chwile i mogę ją szczerze polecić miłośnikom prozy obyczajowej, w której przeszłość nieustannie splata się z teraźniejszością, a odkrywanie starych rodzinnych sekretów wychodzi na pierwszy plan. Wraz z bohaterką odnosimy wrażenie, że historia może się powtórzyć i należy zrobić wszystko, aby zmienić jej bieg. W powieści znajdziemy też nastrojowe nadmorskie klimaty, wielką miłość, prawdziwe niespodzianki oraz naprawdę zaskakujące zakończenie.

Aby ostatecznie zachęcić czytelników do lektury „Marcowych fiołków” przytoczę piękny i wymowny fragment zaczerpnięty z pewnego listu zamieszczonego w książce:

 

„Zostawiam Cię z moją refleksją na temat miłości, która nasunęła mi się po doświadczeniu wielu porażek: wielka miłość przetrwa czas, cierpienie i odległość. Nawet gdy wszystko wydaje się stracone, prawdziwa miłość trwa nadal. Teraz już o tym wiem i mam nadzieję, że Ty również.”

Link do opinii
Avatar użytkownika - beatrycze66
beatrycze66
Przeczytane:2019-01-15, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Karmelek3
Karmelek3
Przeczytane:2016-06-19, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Marcowe fiołki
Sarah Jio0
Okładka ksiązki - Marcowe fiołki

Najlepsza książka roku według Library’s Journal Dziesięć lat temu Emily miała wszystko. Dziś jej kariera leży w gruzach, a ukochany mąż zabiera...

Dom na plaży
Sarah Jio0
Okładka ksiązki - Dom na plaży

Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje ci serce. Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne. W życiu Anne wszystko było zaplanowane. Wystawne...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Izabela i sześć zaginionych koron
Krzysztof P. Czyżewski
Izabela i sześć zaginionych koron
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy