Maska Atreusza

Sięgając po tą książkę spodziewałam się lekkiej przygodówki. No i w sumie coś takiego dostałam. Powieść przygodowa skrzyżowana z kryminałem. Debora, kustoszka muzeum w Atlancie w środku nocy otrzymuje dziwny telefon. I to w sumie nie jeden. Zaniepokojona wraca do muzeum i odnajduje zwłoki pryncypała, sekretny pokój i na oko bezcenną kolekcję mykeńskiej sztuki. Przy czym szybko okazuje się, że najcenniejszy eksponat został skradziony a wiele osób chce go odnaleźć a w tym celu nie cofnie się przed niczym.
Pomysł na książkę fajny ale gorzej z jego realizacją. Fabuła jest bardzo chaotyczna i nieraz brakuje w niej logiki. Główna bohaterka jest nieciekawa i bardzo naiwna. Jest też masa pobocznych postaci, które właściwie mało wnoszą do całości. Pomysł na to co kryje się w tajemniczej skrzyni też się zmienia. Takie pomieszanie starożytnej historii i tej z okresu II wojny światowej. Na plus, że szybko się czyta. Ogólnie lektura nie zapadnie w pamięci.