Wielowątkowe śledztwo (dokładnie dwu),szalone pościgi (no jeden, ale za to jaki!),ciekawi bohaterowie (ale znacznie częściej ciekawscy) i dwie dziewczyny z miasta tropiące na wsi groźnego bandytę. Zapraszamy do Podgórkowa, małej mazurskiej wsi, gdzie Mela i Aldona, współwłaścicielki biura detektywistycznego „Melania i partnerzy” toczą nierówną walkę ze zbrodnią wkraczającą do Podgórkowa. Przestępcy mają determinację, siłę, doświadczenie w łamaniu prawa... Bohaterki są nowe w branży i mają do dyspozycji tylko psa i kota, bardziej zainteresowanego jedzeniem i spaniem niż prowadzeniem śledztwa. Bardzo pomocne mogą okazać się również pewne ubrane na kolorowo panie ze sklepu spożywczego. Zbrodnia przez małe „z” ale jednak! Komedia kryminalna przez duże "K".
Wydawnictwo: selfpublishing
Data wydania: 2024-10-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 229
Język oryginału: polski
Miał być spokój, są kłopoty - Artur Kuchta
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania tej książki.
Czytałam już kilka komedii kryminalnych i nadal uważam, że nie jest to gatunek dla wszystkich czytelników. Często jest więcej tej komedii, niż kryminału. Tutaj, to powiem szczerze, że dość ciekawie zostało to poprowadzone.
Akcja toczy się w swoim tempie i dodaje taki element tajemnicy. Pokazuję, że trzeba uważać jak się chce prowadzić własne śledzctwo, bo...Dość często można się wpakować w bagno.
Mamy przedstawione różne punkty widzenia, a dominuje Nasza bohaterka.
Połączenie jej imienia i nazwiska naprawdę mnie rozbawiło. Mela Trela (Melania). Wracając do innych postaci, to nie da się ich nie lubić. Szczególnie przyjaciółkę Meli. Aldona. To jak większość znana nam, przykładowa wiecznie zakochana i energiczna kobieta. Najczęściej przeciwieństwo głównej bohaterki. Spokojnej i planującej wszystko do przodu.
Spodobało mi się to wprowadzenie do każdego rozdziału. Nie tylko podkreślało istotę danego momentu, ale też miało swoje przesłanie.
Historia, która pokazuje, że nie zawsze wszystko jest oczywiste. Pozory często mylą, a przede wszystkim to, że nie wiesz komu możesz zaufać.
Czy polecam?
Tak. To historia, która Cie rozluźni i rozbawi.
Moja ocena 9/10
Cytaty z książki:
" Czy można mieć większego pecha? No chyba, żeby spotkała napastnika twarzą w twarz.
Wtedy kto wie, jak by się to skończyło, może ofiary byłyby dwie. Zadrżała na samą myśl. Zdała sobie sprawę, że kryminały to nie do końca literacka fikcja. Takie sytuacje mogą się zdarzyć każdemu. I zdarzają. Świat jest naprawdę miejscem pełnym niebezpieczeństw!"
"– To panience nie pozostało już nic, tylko kontynuować śledztwo – Lady in Red podsumowała rozmowę. – I oczywiście życzymy powodzenia.
No tak, pomyślała Mela. Teraz została detektywem. Jeśli nie chce zawieść staruszek, to wypada chociaż dobrze udawać, że wciela się w narzuconą odrobinę na siłę i całkiem przypadkowo rolę."
"„Melania i partnerzy” w akcji."
"– Wyposażona jak zwykle – skomentowała Aldona. – Zupełnie jak na wojnę.
– Ba! Bez odpowiedniego przygotowania nie zabieram się do pracy.
Wzięły się do opracowywania planu. Już po kilku minutach rozpoczęły burzę mózgów.
– Co tam nabazgrałaś? – zaczęła burzę Aldona.
– Nie nabazgrałam, tylko napisałam! A to różnica...
– Niech będzie, chociaż bardziej przypomina mi to egipskie hieroglify, a w najlepszym wypadku pismo klinowe. Co masz?
– Pomysł!"
"– Jak to co? Nie słyszałaś? Ma coś do załatwienia – dodała ciszej. – Jeszcze się przekonamy co kombinuje. Masz trawę na spodniach, Mela. Nic z tym nie zrobisz?
– Maskuję się. W razie kolejnej wpadki będzie jak znalazł. Wtopię się w otoczenie jak snajper i stanę tylko kolejnym elementem krajobrazu."
" Upartość to dobra cecha pod warunkiem, że człowiek wie kiedy przestać. "
"– Dzięki. – Mela wcale nie była wdzięczna, ale wypadało wyrazić choć w zwięzły sposób słowa uprzejmości.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odparł wąsaty brunet.
Przyjemność? Mela coraz bardziej cięta była na wędrownego rycerza w szortach. Kto go prosił o pomoc? Co, sama nie umie podnieść niewielkiej paczuszki? A przyjemność, to by miała zjadając jej zawartość. A przez tego typa, który pojawił się nie wiadomo skąd, obejdzie się smakiem. Znalazł się marketowy Don Juan. Jeśli myśli, że Mela da się poderwać na paczkę ciastek to się grubo myli!"
"– Ja i brodacz? Ty i Szwagier? Nie wierzę, podobno dałaś sobie z nim spokój!
– Kto powiedział, że w takiej konfiguracji – sprostowała Aldona.– Biorę brodacza, tamtego już przerabiałam. Co prawda, pomyliłyśmy się, co do niego, ale jakoś mi przeszła ochota na amory z tym osiłkiem.
– A tak wyglądaliście słodko na imprezie w ogródku!
– Było minęło. To chyba nie facet dla mnie – zaprotestowała Aldona.
Mela nie słyszała w jej głosie przekonania.
– A tamten jest dla ciebie? Raz spotkałyśmy go w sklepie. Jeszcze mi ciastka ukradł! – Żartowałam tylko.
– Aldona puściła Meli oko. – Ty mu chyba nigdy tych ciastek nie wybaczysz!"
Recenzja
"Miał być spokój, są kłopoty"
Autor: Artur Kuchta
Jeśli myślicie, że na mazurskiej wsi czas płynie leniwie, a największym zmartwieniem są kretowiska w ogródku, to znaczy, że nie znacie Podgórkowa! 😄
Artur Kuchta w swojej komedii kryminalnej przez duże „K” serwuje nam historię pełną wdzięku, humoru i nieoczywistych zwrotów akcji.
Czytając tę książkę, bawiłam się wyśmienicie i nieraz śmiałam się do łez!
Lekka, przyjemna historia, w której humor i wiejski klimat idą w parze z sympatycznymi bohaterkami i pomysłową fabułą.
To świetny przykład komedii kryminalnej w pełnym tego słowa znaczeniu, przestępcy są wystarczająco niebezpieczni, by wzbudzić emocje, ale jednocześnie zbyt nieporadni, by zepsuć lekki, humorystyczny ton opowieści. Zbrodnia, choć błaha, staje się punktem wyjścia do zabawnych wydarzeń i błyskotliwych dialogów, które nadają historii wyjątkowy urok.
Melania, główna bohaterka, ucieka z miejskiego zgiełku w poszukiwaniu ciszy i równowagi. Jednak zamiast relaksu trafia w sam środek lokalnych plotek, afer i… napadu. Wraz z przyjaciółką Aldoną postanawia rozwiązać sprawę, zakładając biuro detektywistyczne, które bardziej przypomina komediowy eksperyment niż profesjonalną agencję śledczą.
Świeżo upieczone właścicielki biura „Melania i Partnerzy”, próbują rozwiązać sprawę, która z pozoru wydaje się błaha... ale szybko okazuje się, że w Podgórkowie nic nie jest takie, jak się wydaje. Ich działania są pełne improwizacji, nieporadności i szczerych chęci, co czyni je zarówno zabawnymi, jak i niezwykle ludzkimi.
Zamiast profesjonalnego sprzętu mają psa, kota i sporą dawkę determinacji, a do tego wsparcie lokalnych bohaterek, barwnych pań ze sklepu spożywczego, które wiedzą o wszystkich wszystko (i jeszcze trochę więcej).
To książka, która bawi, relaksuje i czaruje klimatem prowincji, gdzie plotka roznosi się szybciej niż sygnał Wi-Fi, a każda rozmowa przy ladzie może być początkiem śledztwa.
Autor z wyczuciem łączy elementy komedii i kryminału. Nie ma tu makabrycznych szczegółów ani ciężkiego klimatu, zamiast tego dostajemy lekką, inteligentną rozrywkę. Dialogi błyszczą humorem, a barwne postacie z Podgórkowa tworzą prawdziwy mikroświat, trochę absurdalny, trochę swojski, a przede wszystkim pełen ciepła.
Styl Artura Kuchty to idealne połączenie błyskotliwego humoru, lekkiego pióra i filmowego tempa akcji. Dialogi skrzą się ironią, a bohaterowie mają w sobie coś, co sprawia, że chce się ich poznać osobiście (albo przynajmniej wypić z nimi herbatę w sklepowym kącie).
„Miał być spokój, są kłopoty” to książka, po której masz ochotę więcej, więcej Meli, więcej Aldony i więcej kłopotów!
Idealna na jesienny wieczór z kubkiem herbaty i kocem, gwarantuję, że uśmiech nie zejdzie Wam z twarzy aż do ostatniej strony.
⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ /5 – za humor, lekkość i niepowtarzalny klimat.
🍂🍂🍂 RECENZJA 🍂🍂🍂
📖 Artur Kuchta – „Miał być spokój, są kłopoty”
@arturkuchta.autor
🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂
" Tym razem oprócz ploteczek o gwiazdach znalazł się też czas na podsumowanie ostatnich wydarzeń. Aldonę rozbawił pomysł Meli, by spróbować swoich sił w detektywistyce – śmiała się do łez. Przestała dopiero, gdy usłyszała propozycję, by zostać pomocniczką wiejskiej pani detektyw. Zgodziła się bez wahania – bo skoro już na wsi ma być spokój, to przynajmniej niech będzie wesoło..."
Kto sądzi, że na mazurskiej wsi nic się nie dzieje, a życie toczy się w rytmie śpiewu ptaków i kopania kretów – ten z pewnością nie poznał jeszcze Podgórkowa!
Artur Kuchta z humorem i wdziękiem udowadnia, że komedia kryminalna może mieć klasę! Zaskakujące zdarzenia, błyskotliwe dialogi i śmiech częstszy niż trup – brzmi jak idealna lektura, prawda?
Melania, zmęczona miejskim gwarem, szuka ciszy na wsi. Jednak zamiast błogiego spokoju trafia w sam środek plotek, zamieszania i… napadu! Wraz z przyjaciółką Aldoną zakłada biuro detektywistyczne „Melania i Partnerzy” – gdzie partnerami są pies i kot, zdecydowanie bardziej chętni do drzemek niż do śledztw 😸🐶.
Ich śledztwa to pokaz kreatywności i czystej improwizacji. Zamiast sprzętu detektywistycznego – intuicja. Zamiast chłodnej analizy – masa pozytywnej energii. W tle zaś: sklep spożywczy, który staje się centrum wiejskiego uniwersum, gdzie każda rozmowa może stać się początkiem teorii spiskowej.
🔸 Co znajdziesz w tej książce:
✨ Mazurską wieś Podgórkowo – pełną życia, plotek i swojskiego klimatu.
✨ Dwie przyjaciółki z miasta – Melę i Aldonę, które zostają detektywami z przypadku.
✨ Biuro „Melania i Partnerzy” – z psio-kocim duetem o wątpliwej skuteczności.
✨ Dwa śledztwa, włamania i pościgi – nie zawsze z happy endem, ale zawsze z humorem.
✨ Panie ze sklepu spożywczego, które wiedzą wszystko… i jeszcze trochę więcej.
✨ Dialogi pełne błyskotliwości i ironii, przypominające dobre kino komediowe.
✨ Zbrodnię z przymrużeniem oka – lekki kryminał, w którym zamiast mroku króluje śmiech.
✨ Klimat mazurskiej prowincji – ciepły, swojski i nieco absurdalny.
Artur Kuchta z przymrużeniem oka pokazuje polską prowincję – tętniącą energią, plotkami i humorem jak stoisko z pączkami w Tłusty Czwartek. Pani z warzywniaka zna wszystkich i wszystko, a spokój to pojęcie czysto teoretyczne.
To nie jest kryminał, przy którym zarwiesz noc, tropiąc mordercę z czerwoną nicią na tablicy. To raczej książka, przy której złapiesz dystans, pośmiejesz się i zresetujesz głowę.
Styl autora to połączenie lekkości, ironii i codziennego humoru. Czyta się go jak rozmowę z sąsiadką przez płot – tyle że zamiast o pomidorach, rozmawiacie o włamaniu.
„Miał być spokój, są kłopoty” to powieść, po której masz ochotę spakować plecak, pojechać na Mazury i... absolutnie nie szukać żadnych przestępców. No, chyba że z Melą, Aldoną, psem, kotem i paczką drożdżówek w kieszeni.
Mela, bohaterka powieści autorstwa Artura Kuchty wyjeżdża na Mazury, w poszukiwaniu spokoju. Ale, ale. Tytuł tej książki to „Miał być spokój, są kłopoty” i te kłopoty szybko się pojawiają. Sąsiadka dziewczyny zostaje napadnięta we własnym domu. Mela bez wahania rzuca się na pomoc, a później aktywnie angażuje się w poszukiwanie sprawcy. Jak przekonamy się w toku fabuły i Mela, i jej przyjaciółka Aldona – która ją odwiedza i zostaje na dłużej – to ten rodzaj ludzi, który zawsze stąpa „przed szeregiem”. Dziewczyny szybko angażują się w życie lokalnej społeczności, a także mają pomysł na kilka biznesów. Będąc tak aktywnym łatwo wpaść w kłopoty, szczególnie, że ciągle rozglądają się za potencjalnym włamywaczem i nawet znajdują pewne ślady.
Przyznam, że do komedii kryminalnych podchodzę wyjątkowo sceptycznie. To są takie powieści „no rules”. Bohaterowie nie muszą martwić się, aby wszystko było „dopięte na ostatni guzik”, a konsekwencji ich działań czasami w ogóle nie ma przez co i autorom zdarza się fabularna nonszalancja. Nie uchronił się przed tym Artur Kuchta. Ależ mnie denerwowało, że bohaterki wszem i wobec – nawet policji prosto w twarz – opowiadają o tym, że prowadzą agencję detektywistyczną, a jakakolwiek wiedza, pozwolenia itp. Kochane bez tego to wy co najwyżej nadgorliwymi sąsiadkami jesteście, a nie detektywami.
Natomiast chyba taki był plan. Artur Kuchta chciał wykreować bohaterki, które jak nie drzwiami to chociażby kominem wejdą. Dziewczyny łapią „klika srok za ogon”, angażują się w co się da i komu się da pomagają, a swoje pomysły natychmiast wcielają w życie. Takie to nawet na Antarktydzie nie miałby spokoju. Pewnie uczyłby stepować pingwiny, albo coś jeszcze bardziej szalonego. Dzięki takim bohaterkom powieść „Miał być spokój, są kłopoty” jest pełna zabawnych scen, a same Mela i Aldona wzbudzają ogromną sympatię. A czy faktycznie przyczynią się do złapania włamywacza? Tego dowiedzą się wyłącznie ci, którzy przeczytają tę książkę.
Myślę, że Artur Kuchta uchwycił istotę komedii kryminalnej. Jest lekko i wesoło, a przy tym jego bohaterki ładują się w kłopoty, czasami nawet poważne. Nawet taki małostkowy sceptyk, jak ja, musi przyznać, że czytanie powieści jego autorstwa było bardzo odprężające. Czuję, że fani tego rodzaju książek docenią „Miał być spokój, są kłopoty”. Ja bym chciała jeszcze zobaczyć Melę i Aldonę w akcji.
Kiedy człowiek marzy o ucieczce na wieś, myśli o ciszy, spokoju, może jakiejś grządce z marchewką i sąsiadach, którzy życzą „dzień dobry” przez płot. A nie o napadach, dziwnych incydentach i detektywistycznym śledztwie prowadzonym przez dwie przyjaciółki z fantazją większą niż fundusz śledczych FBI. A jednak – w książce „Miał być spokój, są kłopoty” Artura Kuchty dzieje się dokładnie to… i jeszcze więcej!
Mela – bohaterka, która w życiu widziała już niejedno – postanawia zaszyć się w spokojnej mazurskiej wiosce. Niestety, los (a może sąsiedzi) mają wobec niej zupełnie inne plany. Gdy zjawia się Aldona – przyjaciółka, z którą można konie kraść i tropić przestępców – wszystko się zmienia. Gdyby Sherlock Holmes miał takie wspólniczki, Watson byłby zazdrosny. Zakładają biuro detektywistyczne „Melania i Partnerzy” i biorą sprawy w swoje ręce, a miejscowa społeczność wstrzymuje oddech… i zaczyna lepiej zamykać drzwi.
Styl Artura Kuchty to prawdziwa uczta dla wielbicieli inteligentnego humoru. Jego język płynie lekko, zabawnie, a czasem z tak celnie rzuconą ironią, że człowiek nie wie, czy bardziej podziwiać, czy się śmiać. Fabuła, choć z pozoru lekka i komediowa, trzyma w napięciu i wciąga jak najlepszy serial na Netfliksie – z tym, że tutaj zamiast pościgów mamy rozmowy przy kawie i wiejską wersję dochodzenia.
Postacie? Z miejsca można się w nich zakochać. Mela i Aldona są jak ciepła herbata z prądem – niby znajome i miłe, ale z charakterkiem. A otaczają ich mieszkańcy Podgórkowa – tak barwni, że aż chce się tam pojechać i przysiąść w lokalnym sklepie, by podsłuchać kolejną rewelację dnia.
Za fasadą śmiechu i drobnych kryminalnych zawiłości, powieść porusza też ważne tematy: przyjaźń, odwagę, codzienną walka o dobro (nawet jeśli chodzi tylko o zaginione słoiki ogórków 😉). To książka, która udowadnia, że życie potrafi zaskakiwać, a detektyw tkwi w każdym z nas – trzeba mu tylko dać powód (albo przynajmniej zagadkę do rozwiązania).
To kryminał, który nie straszy, ale bawi. To też opowieść o tym, iż nawet wśród jezior i lasów może się dziać więcej niż w centrum Warszawy. Jeśli potrzebujesz resetu, śmiechu i kilku niecodziennych postaci – ta książka to idealny wybór. A jeśli masz sąsiadkę, która wszystko wie pierwsza – lepiej trzymaj się jej blisko. Może to wasz pierwszy wspólny śledczy krok?
Tą książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Artura. Dziękuję. Nie znałam go wcześniej, ale okazało się to usprawiedliwione, bo to jego debiutancka książka. Przyznam, że jeszcze czegoś podobnego nigdy nie czytałam. To naprawdę inne podejście, które ma pewne niedociągnięcia, ale to oczywiście moje wrażenia.
Mela i Aldona to przyjaciółki, które trafiają razem na Mazury do Podgórkowa. Pierwszego dnia Mela prawie staje się świadkiem napadu na swoją sąsiadkę. Okazuje się, że w Podgórkowie działa szajka złodziei. Żeby zabić czas, Mela i Aldona otwierają agencję detektywistyczną. Planują znaleźć mężczyznę, który okradł staruszkę z sąsiedztwa.
Od tej pory dziewczyny co rusz wpadają w jakieś większe lub mniejsze kłopoty, ale także pomagają okolicznym mieszkańcom.
Czy agencja detektywistyczna pomoże w złapaniu sprytnych złodziei?
To była ciekawa historia, choć troszkę niedopracowana.
Po pierwsze działo się tu naprawdę dużo i akcja mknęła zdecydowanie za szybko. Wg mnie wątki były zbyt wypłaszczone. Gdyby Artur pochylił się nad każdym i go ładnie rozciągnął, dopracował i ubarwił, powstałaby naprawdę ciekawa historia.
Po drugie, bohaterki Melania i Aldona są dorosłymi kobietami. Jednak ich zachowanie czasem niestety temu przeczy. Dziewczyny są odrobinę zbyt infantylne i łatwowierne, przez to wpadały w coraz to nowe kłopoty.
Po trzecie, język jakiego używa Artur jest wg mnie zbyt wyniosły i poważny, który totalnie nie pasuje do lekkiej formy tej książki.
Poza tym uwielbiam gdy w książkach oprócz ciekawej fabuły, znajduje mnóstwo emocji, których mi tutaj brakowało.
Wiem, że trochę znalazłam tych minusów, ale tak to odczuwam i uważam, że jeżeli Artur popracuje nad tym, to kolejna książka będzie naprawdę świetna. Bo jak już wspominałam, sam pomysł na fabułę jest naprawdę dobry. Ale to oczywiście moje odczucia i zachęć Was do wyrobienia sobie swojego zdania.
Artur, dziękuję Ci za egzemplarz do recenzji. Przepraszam jeżeli w jakikolwiek sposób sprawiłam Ci przykrość swoją recenzją. Mam nadzieję, że jeszcze przeczytam nie jedną Twoją książkę.
Polecam
Przeurocza historia, która rozbawi Cię do łez.
Mela – początkująca projektantka stron internetowych – w poszukiwaniu wytchnienia wyjeżdża do domu na Mazurach. Szybko dołącza do niej przyjaciółka Aldona, uciekająca przed krwiożerczym gniewem swojej mamy. Napaść rabunkowa na leciwą sąsiadkę skłania młode przyjaciółki do podjęcia śledztwa w tej sprawie. Czy sielskie dotąd Podgórkowo może spać spokojnie?
Autor podarował nam niezwykle urokliwą, relaksującą i barwną opowieść. Czyta się ją lekko i z niekłamaną przyjemnością. Wyczyny dziewczyn oraz żarty sytuacyjne wielokrotnie unoszą kąciki naszych ust do góry, a czasami wywołują gromki śmiech. Często w tego typu historiach postaci oraz wydarzenia są przerysowane a humor mocno naciągany, tutaj na szczęście nie ma to miejsca.
Aldona i Melania to wielce sympatyczne i przedsiębiorcze bohaterki. Ich energia oraz rozliczne pomysły aż rozsadzają książkę. Na pewno nie można się z nimi nudzić, pytanie tylko czy można się przy nich czuć bezpiecznie? 😊 Ich przyjaźń jest serdeczna, choć momentami zabarwiona lekkimi złośliwościami.
Wielki plus dla Autora za kwieciste postaci drugoplanowe. Kolorowe Ladies ze sklepu przy drodze oraz raper Benek bez ostrzeżenia rozgościli się ze swymi przyległościami w mojej wyobraźni.
Podgórkowo stało się centrum wszechświata. Zbrodnie, pościgi, dywersje a w końcu też miłość wywróciły życie mieszkańców do góry nogami.
„Miał być spokój, są kłopoty” to książka idealna na pochmurny dzień, na chandrę, na długą podróż pociągiem. Czytelnik bawi się nią niczym kot pluszową myszką, cieszą się jej ciepłem, serdecznością z rozbawieniem odkrywając kolejne tajemnice Podgórkowa.
Za książkę dziękuję serdecznie samemu jej Autorowi 😊
@arturkuchta.autor
(...) Lubicie sięgać po debiuty?
Jeśli tak to polecam wam przezabawną komedię kryminalną autorstwa Artura Kuchty "Miał być spokój, są kłopoty".
Mela postanawia wyjechać do domku sezonowego rodziców, do małej mazurskiej wsi Podgórkowo. Kobieta zawsze marzyła, by zamieszkać na wsi. Jednak jej wyobrażenia o wiejskim spokoju i sielance już od pierwszej chwili pobytu legły w gruzach. Bo tam gdzie Mela, tam kłopoty.. a gdy jeszcze dołączyła do niej przyjaciółka Aldona... Obie kobiety, pod wpływem niedawnego włamania do sąsiadki Meli oraz do jej domu, postanawiają założyć biuro detektywistyczne i samodzielnie poprowadzić śledztwo, by uchwycić bezczelnego złodziejaszka. Ale to co odkrywają w toku prowadzonych działań, zaczyna je pomału przerastać. A przecież nie samym śledztwem człowiek żyje.. Za chwilę otwarcie nowego marketu, festyn..
"Miał być spokój, są kłopoty" to pełna humoru, lekka komedia kryminalna, z którą nie ma czasu na nudę. Akcja zmienia się z minuty na minutę. Autor zabiera czytelnika do bardzo ciekawej wsi Podgórkowo, w której nic się nie ukryje przed czujnym okiem trzech starszych pań, których punktem dowodzenia staje się miejscowy sklepik. Muszę pogratulować panu Arturowi świetnie wykreowanych postaci. Każdy bez wyjątku, wnosi do tej historii coś , bez czego byłaby ona nie pełna. Po za tym zabawne dialogi, wpadki, humorystyczne sytuacje, tworzą niesamowity koloryt powieści, którą czyta się jednym tchem. Zauroczył mnie jej klimat i liczę na kontynuację...
Książka idealna do tego, by spędzić miło czas, dostarczyć sobie rozrywki i zobaczyć czym jest siła przyjaźni i międzyludzkich relacji. Jak razem można stawić czoła nawet najgroźniejszym bandytom ( no może nie, aż tak groźnym 🤭) , uratować wiejski sklepik przed bankructwem czy rozkręcić własny biznes ( nawet nie jeden). A w tym wszystkim jeszcze znaleźć czas na pyszne ciacha i kawusię. No jednym słowem lektura obowiązkowa!!
Niestety książka ma tylko wydanie elektroniczne, więc akapit na temat okładki i wydania mogłabym pominąć. Nadmienię tylko, że przedstawia kobietę o pomarańczowych włosach. Nie wiem dlaczego, ale okładka ta przypomniała mi o książce "Rudowłosa ze Starych Babic". Ebook posiada kilka literówek, ale nie przeszkadzają one w lekturze.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Jak sam o sobie pisze, recenzowana dziś książka jest jego debiutem powieściowym, a więc nic dziwnego, że wcześniej nic nie obiło mi się o uszy. Pokusił się o książkę w gatunku komedii kryminalnej, co jest naprawdę trudnym zadaniem. Trzeba mieć poczucie humoru, ale i umieć zarazić nim czytelników. Kryminał - a więc musi być zagadka, śledztwo i tak dalej. Jak wyszło autorowi? O tym już poniżej.
Czyta się dosyć szybko, zdania są proste, nie skomplikowane. Nie zajęła mi zbyt wiele czasu, zresztą posiada niewiele ponad dwieście stron. Rozdziały są dosyć krótkie i jest ich sporo. Można powiedzieć, że każdy rozdział opowiada o coraz to nowszych losach naszej głównej bohaterki.
Mela i Aldona... Celowo piszę o nich dwóch na raz. Są to dwudziestolatki z hakiem, a więc nie jest to młodzież. Bardziej już dorosłe dziewczyny, no, ale właśnie, dziewczyny, nie kobiety. Czytając tę książkę odnosiłam wrażenie, że nie są to kobiety, ani nawet dziewczyny, a dziewczynki. Ich zachowanie totalnie nie odzwierciedlało ich lat. Drogi autorze, może były one bogate, ale ja nie wyobrażam sobie nie mieć w tym wieku pracy, by nie zarabiać. Za co żyć i opłacać rachunki? Ja wiem, że wynajdują sobie różne prace, ale... nie są one zbyt dochodowe. Myślę, że gdyby były faktycznie małymi dziewczynkami, czy nawet piętnastolatkami, wcale nie zdziwiło by mnie ich zachowanie. Mogłyby np., przyjechać do babci na wieś, na wakacje i już byłoby to inaczej. Tutaj jednak raziło mnie to w oczy.
Dzieje się bardzo dużo. Bym mogła powiedzieć, że za dużo. Co rusz coś nowego wydarza się w Podgórkowie lub Aldona i Mela moją nowe pomysły. Może są czytelnicy, którzy lubią taką bardzo, bardzo dynamiczną opowieść, ja też lubię, ale nie aż tak. Wszystkie sprawy są błahe, a gdyby tak była jedna lub dwie, ale bardziej rozbudowane? Owiane tajemnicą, grozą, ale i okraszone humorem? Moim zdaniem tak byłoby lepiej.
Niemniej jednak pewne jest to, że nie będziecie się nudzić i nie zaśniecie nad książką, bo co rusz pojawia się nowy wątek.
Pojawiło się tutaj wiele zdrobnień i moim zdaniem, było ich ciut za dużo - ale to może tylko mnie się tak wydaje. I jest jeszcze coś, co mnie ugryzło niesamowicie.
Czy praca jako kelner jest tak wyróżniająca, że widać po człowieku, że pracuje jako kelner? Bo zachowuje się jak kelner poza pracą... Otóż sama byłam kelnerką i nie wiem, czy to ktoś musiałby mi nakleić łatkę na czoło, bo nikt nie zwrócił mi uwagi, że zachowuje się jak typowy kelner... Czym się wyróżnia? Savoir-vivre?
Nie określiłabym tej książki jako kryminał, a prędzej jako powieść przygodowa. Z nutką humoru. Autor niestety wybrał trudne gatunki, w szczególności thriller/kryminał, a ja co nieco czytam w tym temacie. Jako, że jest to połączone z komedią, też ma mocnego rywala, bo uważam, że Alek Rogoziński jest naprawdę top of the top i ciężko go przebić, przynajmniej mnie przekonuje jego styl.
Wiem też, jak trudno napisać książkę, swoją pierwszą i ją wydać. Wiem, że trzeba przechodzić i potykać się o różne przeszkody, opinie, gusta. Że nie każdego zachwyci, że nie każdego zaintryguje. Nasz polski rynek wydawniczy non stop jest zalewany przez nowości, gdzie przebijają się przeważnie znani już autorzy lub ci dobrze reklamowani. Sama jestem pisarką i wiem, jak jest ciężko dlatego też dałam szansę tej książce.
Warto jednak zaznaczyć, że Kuchta świetnie pokazał nam, jak wygląda życie na wsi. Dla mnie to nic dziwnego, bo sama mieszkam na wsi, ale dla osób z miasta może to być dziwne. Dziwne zachowanie ludzi, że każdy o każdym wie, plotki roznoszące się prędkością światła, i tak dalej. Myślę, że osoby mieszkające w większych metropoliach zobaczą, jak to jest na wsi. Oczywiście nie mówię, że w każdej tak jest, aczkolwiek ja aktualnie mieszkam w trzeciej wiosce i za każdym razem jest tak samo. Nawet nie znasz danej osoby, ale ona wie o tobie wszystko. :)
Nie jest ona idealna, nie oszukuję Was. Pokazałam Wam, co mi w niej nie gra, poddałam pomysł, co można byłoby zmienić na przykład w kolejnej powieści. Moim zdaniem jest dobra, ale do kryminału dużo jej brakuje, jako tako ten humor jest, czasami mnie śmieszył, czasami nie. I na pewno zmieniłabym kategorię pozycji, na powieść przygodową.
Jeśli poszukujecie lekkiej, krótkiej książki na jeden wieczór to zachęcam Was do sięgnięcia. Nie spodziewajcie się nie wiadomo czego, bo jest to prosta opowieść. Jako przerywnik od trudnych pozycji będzie idealna. Teraz wieczory mamy dość długie, więc śmiało możecie ją przeczytać. Niestety nie ma wydania papierowego, a szkoda, ale teraz sporo ludzi jest nowoczesnych i czytają na czytnikach czy telefonach - więc jeśli taka forma Wam odpowiada to czemu nie. :)
Decyzję czy sięgnąć czy nie pozostawiam Wam. :)
Czego oczekujesz od dobrej komedii kryminalnej? Ja, wartkiej akcji, dobrego humoru i ciekawej, wciągającej zagadki kryminalnej. W tej powieści wszystko to znalazłam.
" Bo na wsi to cisza i spokój, nic się nie dzieje" chciałoby się rzec, ale nie w Podgórkowie, uroczej mazurskiej miejscowości i nie z głównymi bohaterkami. Zwariowanymi, młodymi dziewczynami, które mają niebywałą zdolność do: po pierwsze pakowania się w kłopoty, po drugie : wymyślania kolejnych biznesów. A włamania do domu spokojnej emerytki, mieszkającej po sąsiedzku, rozpoczyna lawinę niebywałych zdarzeń.
Humor. To coś co wyróżnia tę lekturę. Oj, nie łatwo mnie rozbawić. A tutaj coraz wybuchałam śmiechem. Z pewnością wpływ miały na to wartkie dialogi i poczucie humoru poszczególnych bohaterów.
Wielkie brawa dla autora za znajomość wiejskiego życia. Mentalność tamtejszych mieszkańców, ich relacji i opisów wydarzeń, w tym szczególnie wiejskich atrakcji. Sama mieszkam na wsi, stąd środowisko jest mi znane, dlatego szczególnie doceniam wiedzę autora i cenne spostrzeżenia ukryte na kartach fabuły.
No i to co w powieści kryminalnej jest najistotniejsze. Wątek kryminalny. Tu wciąga od pierwszej chwili, rozwija się, budząc zaciekawienie czytelnika, aby na koniec zaskoczyć go swoją nieprzewidzialnością.
Jednym słowem ta komedia kryminalna, to taka zabawna i lekka lektura, która na pewno pozwoli Wam się zrelaksować i oderwać od szarej rzeczywistości.
To kto z Was ma ochotę na wyprawę do Pagórkowa oraz zabawę w detektywów? Podejmujecie rękawicę rzuconą przez autora i spróbujcie odkryć tajemnice tej małej miejscowości i rozwiązać kryminalną zagadkę?
Główna bohaterka Melania Trela, postanowiła na pewien czas przenieść się z dużego miasta do małej miejscowości na Mazurach, aby odpocząć od codziennego zgiełku i hałasu. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i przeniosła się do letniskowego domku rodziców w Podgórkowa.
Na miejscu jednak zamiast wymarzonego spokoju czekał na nią ,,napad po sąsiedzku" czyli mieszkająca po sąsiedzku staruszka zostaje napadnięta i ograbiona ze swojej skromnej emerytury.
Mela wraz ze swoją przyjaciółką Aldoną ( która również potrzebuje odetchnąć na Maurach). Zakładają nieoficjalne, lecz dość poważane we wsi biuro detektywistyczne i pomagają lokalnym mieszkańcom coraz bardziej wsiąkając w życie w tym miejscu.
Podczas sprawdzania tropów kobiety są świadkami rozmowy dwóch zbirów, gdzie pada nazwisko lokalnego policjanta jako ich współpracownika. Sprawy się komplikują, bo od tego momentu kobiety nie wiedzą komu mogą tak naprawdę ufać.
Samym śledztwem człowiek nie żyje więc nasze bohaterki biorą udział w wiejskim festynie, jednej bójce- chociaż tu ich udział ogranicza się do sprawdzania sytuacji z zza krzaka i wielkim otwarciu wiejskiego supermarketu - które to wydarzenie budzi u mieszkańców skrajne emocje.
Sympatyczna historia z lekko zwariowaną historią, która sprawi, że można się zrelaksować :) Bardzo lubię takie lektury zwłaszcza po czymś ciężkim.
Mela wyjeżdża do małej mazurskiej wsi,aby odpocząć...ale...bardzo szybko wszystko się komplikuje ?. Napad na starszą panią, włamanie, tajemnicze rozmowy miejscowych...
Czy Mela rozwiąże tą coraz bardziej zagmatwaną zagadkę? Kto jej pomoże? A kto tylko będzie udawał, że chce pomóc? Co knuje Szwagier? Kim jest Spyrka?
Jest ciekawie i zabawnie ? Polecam ?
Co powiecie na komedie kryminalną?
Jesteście na tak, to zapraszam Was do przeczytania recenzji książki ,,Miał być spokój, są kłopoty" Artur Kuchta.
Książka jest w formie eBook i jednocześnie jest debiutem autorki.
Melą przeprowadza się do małej Mazurskiej miejscowości, licząc na spokój i brak kłopotów. Jednak czy będzie jej to dane.
Czasem lubię sięgnąć po komedie kryminalną, zwłaszcza gdy mam przesyt ciężkich książek. Tak, więc otrzymałam lekka historię Meli i jej przyjaciółki, które prowadziły detektywistyczne śledztwo w sprawie napadu na sąsiadkę. Historia napisana jest lekkim oraz przystępnym językiem, że spora dawka humoru, cały czas coś się dzieje i nie ma czasu na nudę, chociaż miałam chyba z dwa momenty gdzie przytłoczyły mnie zbyt długie opisy. Bardzo polubiłam bohaterki zarówno Mele i Aldonę, po prostu nie da się inaczej. Jeśli lubicie komedie kryminalną to ta książka jest idealna na poprawę humoru i długi jesienny wieczór.
A Panu Arturowi gratuluję udanego debiutu i życzę napisania jeszcze wielu ciekawych książek.
Niezobowiązująca lektura, idealna na weekendowy wypad - proszę bardzo.
"Miał byś spokój, są kłopoty" Artura Kuchta to moja pierwsza styczność zarówno z twórczością autora, jak i komedią kryminalną. Książka, a dokładnie mówiąc ebook, gdyż w tej formie jest dostępna w sprzedaży, miała swoją premierę końcem listopada 2024 roku.
W książce zdecydowanie dużo się dzieje. Wszystko z udziałem dwóch młodych kobietek, które stojąc na progu dorosłego życia mają głowę pełną pomysłów i pomimo pierwszego doświadczenia pracy zawodowej, wciąż szukają pomysłu na siebie. Nic nie staje na przeszkodzie, by projektując strony internetowe móc jednocześnie być detektywką, osobą od promocji, doradcą a w zasadzie to wszystkim czego się tylko zapragnie. Dlatego wraz z pojawieniem się w mazurskim Podgórkowie Meli i jej przyjaciółki owa mała "wsi spokojna" zostaje dosłownie rozruszana. Poszukująca spokoju Mela już pierwszego dnia staje się świadkiem rabunku, kiedy bandyta pojawia się także w jej domu, dziewczyna postanawia wziąć śledztwo we własne ręce, rozkręcając galimatias jakich mało.
Lekka książka, przy której idzie się uśmiechnąć, przy której nie trzeba wytężać umysłu a po prostu pójść nurtem opowieści wykreowanej przez autora. Myślę, że takie książki w odpowiednim momencie są potrzebne. Choć samą tą mazurską opowieść pewnie szybko zapomnę, to jednak w danej chwili dostarczyła mi rozrywki.
Przeczytane:2025-12-01, Ocena: 4, Przeczytałam,
Miał być spokój są kłopoty
Historia opowiada o Meli, która pewnego dnia chce spełnić swoje marzenia i w związku z tym przeprowadza się do małej miejscowości o nazwie Podgórkowo, w którym jej rodzice mają sezonowy domek. To tam na skutek kilku zdarzeń do Meli wprowadza się Aldona i we dwie postataniają założyć firmę detektywistyczną. Czy cudowna mała społeczność miasteczka i dwie zakręcone kobiety to przepis na dobrą książkę?
Powiem tak, książkę czytało się super, wesoła, zabawna, faktycznie momentami się uśmiechnęłam ( jestem raczej czytelnikiem nie wyrażającym za bardzo emocji w trakcie czytania), postacie bardzo mi się podobały, ale czegoś mi brakowało. Miałam takie wrażenie, że jak odłożyła bym książkę na kilka dni to by mnie nie ciągnęło żeby po nią chwycić i dowiedzieć się jak to się kończy. Mimo że jak już zaczynałam czytać to super sie bawiłam, to uczucie te nie było na tyle silne, żeby zostać mi w głowie po skończeniu książki. Dlatego jak najbardziej polecam książkę jeżeli szukacie czegoś lekkiego i zabawnego na wieczór, ale nie potrzebujecie nic co zajmie wam głowę.