Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 272
Jacek Dehnel. Rocznik 1980. Człowiek renesansu- poeta, prozaik, malarz, tłumacz. Erudyta. Dandys ( kto kiedykolwiek go widział na zdjęciu, wie w czym rzecz). Młody jeszcze człowiek, a operujący językiem polskim jak mało kto. Daj panie Boże, żeby chociaż jedna czwarta polskich tzw. pisarzy posługiwała się tak piękna polszczyzną!
Więc Dehnela „Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya”. I wszystko jasne. Jest ich trzech- Francisco, jego syn Javier i wnuk, Mariano. Książka (co ja piszę- książczyna, 264 strony zaledwie…) jest pieśnią na trzy głosy. Pomysł sam w sobie świetny, bo każdy z nich opowiada swoim głosem swoją historię, a przecież wszyscy wiemy, że punk widzenia zależy… I tak dalej. Między ojcem a synem trwa nieustanna walka, z czasem przeradzająca się w obopólną niechęć, a może nawet nienawiść. Francisco jest zły, bo syn miał być podobny do niego, a jest rozlazły, bezwolny i słaby. Javier nie znosi ojca- jego romansów, witalności, wrzasków (Goya był przecież na pół ślepy i prawie całkowicie głuchy). Mariano uwielbia dziadka, powtarza więc za nim, że jego ojciec jest nic nie wartą miernotą…
Mamy więc opowieść o trzech pokoleniach. Bohaterowie nazywają się Goya ( nie przypadkiem, o czym za chwilę), ale równie dobrze mogliby się nazywać Smith, Wiśniewski, Jacobsen czy Bien Li. Ileż znamy takich rodzin, w których ojciec uważa, że syn powinien robić to, co on; powinien skakać na spadochronie, łazić po górach i pić na umór, a sam syn woli czytać książki, rzeźbić w drewnie albo tłumaczyć japońskie haiku. Ilu wnuków stawia dziadka na piedestale, bo dziadek jest taki fajny- zabiera na ryby, na grzyby i na rower, a ojciec to tylko każe zrobić to czy tamto. Tylko wiecie co? To jest takie błędne koło. Nie dosyć tego, że ta niechęć przenosi się jak wirus z pokolenia na pokolenie. Na dodatek dopiero z upływem czasu widać, że syn z wiekiem zaczyna przypominać swego ojca, a jego syn z kolei za lat kilka przejmie jego nawyki. Bo tak jest urządzony świat…
Jeszcze słowo o tym, dlaczego akurat Goya. Dehnel jest malarzem; malarką jest jego matka. Temat więc nie jest mu obcy. Punktem wyjścia do stworzenia tej historii było twierdzenie, że bodaj największego dzieła Goi- „Czarnych obrazów” , czyli fresków na ścianach Domu Głuchego nad rzeką Manzanares- nie namalował Francisco Goya. Że ich autorem jest jego syn, Javier. Jak było naprawdę- wiedzą chyba tylko ojciec i syn… Faktem jest, że freski robią wstrząsające wrażenie. Absolutne arcydzieło malarstwa. W końcu jakby nie było, malował je Goya. A który- czy to takie ważne? Ważne, że są wspaniałe. I książka Dehnela też.
"Balzakiana", nowa książka Jacka Dehnela, to zbiór czterech minipowieści, zainspirowanych pisarstwem autora "Komedii ludzkiej". Tematem tych historii są...
Kiedy miałem lat sześć, nie chciałem być strażakiem ani żołnierzem, ale gdyby mnie kto spytał, czy chciałbym zostać krytykiem literackim, to z pewnością...