Nikt nie miał jej tu zobaczyć...
Kiedy emerytka Maggie widzi żaluzje poruszające się we frontowym oknie Caldwellów, zastyga w bezruchu. Jej ulubieni sąsiedzi, Cady i Josh, wyjechali, więc kto kręci się w ich domu?
Ładna młoda kobieta, która otwiera drzwi, opowiada przekonującą historię. Przedstawia się jako Sarah, przyjaciółka Cady. Potrzebowała noclegu, dlatego przyjechała na miesiąc i będzie się opiekować domem pod nieobecność właścicieli. Jest miła i ciepła, więc Maggie wraca do swojego domu, myśląc, że być może zyskała nową znajomą, z którą będzie mogła pogawędzić. Nie może jednak przestać się zastanawiać, dlaczego Cady nigdy nie wspomniała o Sarze.
Maggie nie wie, że po drugiej stronie drzwi Sarah zaczyna panikować. Nikt nie miał jej widzieć na Palmer Street 214...
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2025-08-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: 214 Palmer Street
To, co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej książki, to: chaos. Nawet nie potrafię zebrać myśli, bo szczerze przyznam, że niektóre fragmenty były dla mnie tak niejasne i pomieszane, że aż trudno mi napisać coś sensownego.
Maggie, mieszkanka Palmer Street pewnego dnia zauważa niepokojący ruch w domu sąsiadów, którzy wyjechali na urlop. Okazuje się, że na czas ich nieobecności domem Cady i Josha opiekuje się ich przyjaciółka, Sarah. Maggie nigdy wcześniej o niej nie słyszała, a jest w dość bliskich relacjach z sąsiadami. Nowa lokatorka Palmer Street 214 zaczyna niepokoić się faktem, że została nakryta, bo tak naprawdę...nie powinno jej być w tym domu.
A zapowiadało się tak dobrze! Początek naprawdę mnie wciągnął, zanosiło się na mroczną, hermetyczną, wypełnioną rodzinnymi sekretami historię. Skręciła ona jednak nie w tę uliczkę, w którą powinna i bezskutecznie próbowała wrócić na właściwą ścieżkę, gubiąc się i przy okazji wplątując mnie w swój chaos i pomieszanie z poplątaniem.
Plusem tej książki jest solidne trzymanie się gatunku, jakim jest thriller psychologiczny. Faktycznie, wiele rozgrywa się na poziomie tego, co dzieje się w tej emocjonalnej i psychologicznej sferze. Nie jest to historia wypełniona gwałtownymi zwrotami akcji, ale to akurat mi nie przeszkadza. Największy żal do tej książki mam o to, że za dużo w niej zamętu i wielowątkowości, nad którą autorka chyba nie do końca zapanowała, a może inaczej — nie przekazała jej w klarowny i konsekwentny sposób, przez co bywało nużąco i bezładnie.
Szkoda, że nie było fal, ale nie ma co rozpamiętywać i lecimy dalej.
Od dawna mam słabość do thrillerów psychologicznych, które kuszą mroczną atmosferą, niepokojącymi sekretami i zaskakującymi zwrotami akcji. Uwielbiam, gdy autorzy bawią się atmosferą niepewności, podsuwają mylne tropy i prowadzą czytelnika przez fabułę, w której codzienne życie odsłania swoje mroczne oblicze. Właśnie dlatego sięgnęłam po powieść Karen McQuestion „Tajemnica Palmer Street 214” – obietnica subtelnej gry z psychiką bohaterów i tajemnicy ukrytej za drzwiami niepozornego domu od razu mnie zaintrygowała.
Maggie, emerytka mieszkająca na spokojnej Palmer Street, zauważa nieznajomą kobietę w domu sąsiadów, którzy wyjechali. Sarah przedstawia się jako przyjaciółka właścicieli i zapewnia, że zaopiekuje się domem. Jej uśmiech i uprzejmość uspokajają Maggie, choć ta nie może sobie przypomnieć, by kiedykolwiek o niej słyszała. Maggie nie podejrzewa, że Sarah skrywa mroczny sekret i że jej obecność w tym domu wcale nie jest przypadkowa.
Karen McQuestion zabiera czytelnika na pozornie spokojną, amerykańską ulicę, gdzie wszyscy się znają, a życie toczy się powoli. Za drzwiami domu pod numerem 214 kryje się jednak sekret, który stopniowo wychodzi na jaw. Autorka umiejętnie buduje atmosferę lekkiego niepokoju już od pierwszych stron. „Tajemnica Palmer Street 214” to thriller o niespiesznej, ale sprawnej fabule, pozbawiony przesadnych fajerwerków i gwałtownych zwrotów akcji. Nie funduje czytelnikowi nieustannego skoku adrenaliny, lecz serwuje historię, która stawia na stopniowe budowanie napięcia i obserwację relacji między bohaterami. Jednak w trakcie lektury zaczęło mi brakować tego, co najbardziej cenię w thrillerach psychologicznych – prawdziwej intrygi i nieprzewidywalności. Autorka prowadzi historię solidnie i uporządkowanie, ale dość szybko można odgadnąć, dokąd zmierza fabuła. Rozwiązanie tajemnicy staje się oczywiste, a finał nie zaskakuje i nie wywołuje efektu „wow”.
Nie oznacza to, że powieść nie ma zalet. McQuestion sprawnie buduje napięcie, oddaje atmosferę małego miasteczka i kreśli sympatyczne, choć proste postaci. To lekka, niewymagająca lektura, idealna na wieczór, gdy szukamy czegoś przyjemnego i nieskomplikowanego.
„Tajemnica Palmer Street 214” łączy elementy thrillera psychologicznego z powieścią obyczajową. Karen McQuestion stworzyła ciekawą, sprawnie napisaną historię o lekkim i przystępnym stylu, która nie epatuje dramatycznymi zwrotami akcji, ale angażuje subtelnym napięciem i wiarygodnymi bohaterami. To niespieszna opowieść, która może nie wywoła dreszczy, ale potrafi przyciągnąć uwagę i sprawić, że czytelnik z zainteresowaniem będzie śledził losy bohaterów aż do ostatniej strony. „Tajemnica Palmer Street 214” to thriller, który nie wyróżnia się na tle innych powieści z gatunku, ale może przypaść do gustu czytelnikom, którzy szukają nieskomplikowanej historii z nutką tajemnicy, bez drastycznych zwrotów akcji i szokujących rozwiązań.
No przecież to jest kompletnie bez sensu! Początek był nawet obiecujący, ale im dalej tym gorzej. A już powód, dla którego Sara znalazła się w obcym domu to totalne kuriozum - bo mąż jej czegoś nie powiedział! Ona mu wszystko powiedziała a on jej wszystkiego nie powiedział! Szok, skandal i oburzenie z tym związane doprowadziły do tego, że waniliowa i naiwna Sara w ułamku sekundy przeistoczyła się w szpiega! Ludzie! Ludzie!!! LUDZIE!!!!!
Cała intryga jest tak płaska i przewidywalna, że zmieściłaby się na magnesie na lodówkę. Wskazówki leżą na wierzchu, zamiast być zgrabnie ukryte w fabule. Postaci to całkowicie pozbawione głębi, sztuczne, kartonowe kukły, które rozmawiają ze sobą jak bohaterowie soap-opery skrzyżowanej z warsztatami dla chcących wstąpić na ścieżkę woke. Zero napięcia, zero wciągających momentów - nawet tyciego, tyciuńkiego plot twistu się nie uświadczy. Napisana bez polotu i, mam wrażenie, także bez wyraźnego powodu i chęci.
Życie Skyli było pełne zmian i niepewności. Kiedy spotkała Thomasa, wydawało jej się, że to miłość jak z filmu. W jego ramionach odnalazła poczucie bezpieczeństwa...
Trzymająca w napięciu i pełna emocji powieść, która sprawi, że zaczniesz myśleć o tym, co się dzieje u twoich sąsiadów... W mroźną styczniową noc Sharon...
Przeczytane:2025-09-03, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025,
„Na świecie jest tak wiele zła, że aż dziw, iż żyjemy jak gdyby nigdy nic”.
Uwielbiam zanurzać się w historie, w których mroczna i tajemnicza przeszłość miesza w teraźniejszości bohaterów. Lubię obserwować jak wstydliwe sprawy, które powinny być zapomniane, wracają do nich jak bumerang i to w najmniej odpowiednim momencie. Przed przeszłością nie ma ucieczki, dlatego też zafascynował mnie opis książki Karen McQuestion Tajemnica Palmer Street 214. Co skrywa dom przy Palmer Street? O czym nikt nie powinien się dowiedzieć? Jak dobrze znamy bliskie nam osoby? Czy łatwo jest stracić do kogoś zaufanie?
Palmer Street. Pozornie spokojna i dość luksusowa ulica. Nad jej „bezpieczeństwem” czuwa emerytka Maggie Scott. Zauważyła, że w domu o numerze 214 ktoś przebywa, choć nie powinien, bo jego właściciele wyjechali na cały miesiąc i to ona miała doglądać domostwo. Zaniepokojona poszła wybadać, kto tam przebywa. Drzwi otworzyła jej kobieta, która wydaje się dobrze znać małżeństwo. Jednak to tylko pozory. Sara, bo tak miał na imię intruz, miała swoje plany odnośnie domu i niezwykłą misję, by znaleźć coś, co odpowie na kłębiące się w jej głowie pytania…
Cóż tu się rozpisywać – książka Karen McQuestion to jeden wielki zawód. Szykowałam się na dobrą i emocjonującą lekturę, a dostałam coś, co koło thrillera nawet nie leżało. Nie umiem nawet zbytnio znaleźć pozytywnych stron lektury. Może jedynie to, że czytało się dość szybko i w miarę płynnie. Intryga była szyta grubymi nićmi. Wydarzenia nieprzekonujące, powierzchowni i bez wyrazu bohaterowie, nie jest trudno zorientować się, co się wydarzyło wcześniej, a rozwiązanie tajemnicy wręcz narzuca się samo, bo jest przewidywalne tak bardzo, że aż boli. Czytałam jednak dalej, licząc na to, że Autorka mnie zaskoczy. Płonne to były nadzieje; zero klimatu, zero zaskoczeń, zero zwrotów akcji. Jedyne, co lektura ma aż w nadmiarze to niedokończone wątki, błędy logiczne, drętwe dialogi, sceny, które nie mają żadnego znaczenia dla toczących się wydarzeń. Historia jest słabo dopracowana, chaotyczna, a już kompletnie bez żadnego sensu jest fakt, że wścibska sąsiadka występuje tylko w kilku początkowych scenach, potem już jej postać się nie pojawia, choć na logikę powinna i to jeszcze nie jeden raz. Z nią zarówno fabuła, jak i opis wydawcy nabrałby sensu.
Podsumowując, thriller zapowiadał się bardzo ciekawie, był intrygujący pomysł, ale niestety przerósł on Autorkę i nie potrafiła wycisnąć z niego potencjału. W efekcie otrzymaliśmy dość miałki niby-thriller. Dla kogoś, kto rzadko sięga po ten gatunek Tajemnica Palmer Street 214 może się okazać całkiem przyjemną lekturą, jednak koneserów gatunku po prostu rozczaruje.