Po dziesięciu latach życia z manipulującym i kontrolującym Krzysztofem Emilia nie ma przyjaciół i znajomych, a na wiecznie krytykującą matkę nie może liczyć. Gdy wstaje od wigilijnego stołu i wychodzi w cichą noc, wie, że do domu nie wróci.
Postanawia zacząć życie od nowa. Rozwija swoją działalność logopedyczną, wynajmuje pokój. Zaprzyjaźnia się z dopiero co poznanymi ludźmi: Andrzejem - samotnie opiekującym się córką, Tereską - która odeszła od męża, Arturem - o dramatycznej przeszłości, i paroma innymi Wrocławianami. Każde z nich ma jakąś opowieść, własną traumę do przeżycia i drogę do przebycia. Spragnieni uczuć i bliskości innych osób organizują comiesięczne spotkania nawiązujące do wigilii i... rozwiązują swoje problemy.
Krzysztof śledzi, osacza i nie odpuszcza. Czy Emilii uda się od niego uwolnić? Kim jest Aneta, jej nowa pacjentka? Kto rzucił cegłą w dom Artura? Dlaczego z rodziną to najlepiej tylko na zdjęciu?
Dwanaście miesięcy to długo czy krótko, by zmienić swoje życie?
Magda Knedler - autorka blisko trzydziestu powieści, które zapewniły jej między innymi nominację do Bestsellera Empiku, nagrodę w plebiscycie Książka Roku 2020, organizowanym przez portal Lubimy Czytać, oraz nagrodę Radia Wrocław Kultura. Pisze głównie powieści historyczne i obyczajowe. Z wykształcenia filolożka i logopedka. Uwielbia stare dokumenty, malarstwo i polską fonetykę. Interesuje się biblio- i bajkoterapią, czyli uzdrawiającą mocą tekstów.
Wydawnictwo: Zwierciadło
Data wydania: 2025-11-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 312
Dom rodzinny kojarzy się z ciepłem, opieką, tolerancją, ale co jeśli taki nie jest? Jeżeli jest zupełnie odwrotnie?
Emilia w dzieciństwie doświadczyła rozwodu rodziców, przez matkę została odizolowana od ojca, którego nie dopuszczała do dziewczynki. Sama traktowała córkę bardzo chłodno, ciągle krytykowała, zarzucała wszystkie niepowodzenia. Emilia urodziła się w wigilię i ten dzień co roku miał być radosny, jednak nigdy taki nie był. Matka i bliska rodzina ciągle mieli pretensje o wszystko, wyśmiewali i wtrącali się w życie dziewczyny. Pewnej wigilii Emilia nie wytrzymała już ciągłych nacisków na jej osobę i uciekła do mężczyzny, z którym od jakiegoś czasu się spotykała. Krzysztof to zamożny lekarz. Zapewniając Emilię o swoim uczuciu stopniowo ją odsuwał od znajomych, by móc bardziej wpływać na jej życie. Kobieta z początku tego nie dostrzegała, tak bardzo była zmanipulowana przez partnera, jednak doszło do tego, że każda nawet najbardziej błaha decyzja była podejmowana przez Krzysztofa...
Po dziesięciu latach wspólnego życia, stłamszenia, odizolowania od ludzi, a także zazdrości, Emilia w wigilijny wieczór ucieka w ciemną noc, by wreszcie coś zmienić...
Bardzo piękna, poruszająca historia, która swoim przekazem wnika głęboko do świadomości czytelnika, budząc wielkie emocje. Powieść niesamowicie ważna, trudna, a jednak ogromnie prawdziwa, pokazująca sytuacje i problemy zdarzające się w realnym świecie. Fabuła książki opowiada o życiu w przemocowym związku, manipulacji i dręczeniu przez najbliższych. Historia zaczyna się w wigilię, która kojarzy się z rodzinnym szczęściem, kończy również w okresie świątecznym. Jednak to co się dzieje przez pełny rok budzi mnóstwo skrajnych uczuć, wyciska łzy. Wyjątkowa powieść, pokazuje jak traktowanie w dzieciństwie może wpłynąć na dorosłe życie. Autorka stworzyła ambitną postać, która pomimo trudnej przeszłości potrafiła dokonać wielu pozytywnych rzeczy. Opowieść zawiera w sobie również pozytywne wątki, wywołujące uśmiech. Gorąco polecam
❤🔥„Tam,gdzie jest miejsce przy stole” jest życiową powieścią o piętnie uzależnionienia partnera,by mieć całkowitą kontrolę nad nią.Sposób działania przez niego przynosił spadek wartości bohaterki i odcięcie jej od znajomych,aby nie mieć w nikim wsparcia.Postać Emilii jest dowodem na to,że trzeba być konsekwentnym i uciec,by nabrać oddechu do życia według własnych zasad.Jej relacja z Krzysztofem nie tylko były przepełniona manipulacją,ale także jego chorą kontrolą!Staje się On stalkerem,który nie godzi się z ucieczką Emilii.Różnymi sztuczkami chce być blisko niej i wymusić na niej powrót.
❤🔥Powieść jest wspaniałą opowieścią o sile kobiety,który wreszcie potrafiła powiedzieć „dość”.Tym pokazała,że chce Wigilię spędzić z osobami na których można liczyć,a nie z rodziną,która krytykuje a nie potrafi wesprzeć.Daje ona nadzieję innym,by nie bali się żyć z dala od przemocy i na swoich zasadach.
❤🔥Poznani inni bohaterowie w tej powieści zmagają się z problemami jak np. agorafobią,straszeniem czy samotnym tacierzyństwem.Każde z nich niesie na barkach swoje problemy,by zacząć żyć.
❤🔥„Tam,gdzie jest miejsce przy stole” to historia,która uczy i przestrzega przed toksycznymi związkami i pokazuje,że warto postawić na siebie!Warto walczyć, uciec i żyć tak,jak tego chcemy!
❤🔥Świetna opowieść,która bardzo polecam 📖
Muszę przyznać, że książka ta mnie oczarowała nie tylko jako czytelnika, ale też jako psychologa.
To książka o odnajdywaniu siebie po trudnych przeżyciach, ale napisana mądrze. Ukazuje zarówno ogrom emocji z jakimi musi się mierzyć osoba, która w końcu powiedziała dość. Odkrywa też cały mechanizm przemocy psychicznej i że czasami z zewnątrz jej nie widać. Autorka z dużą prawdziwością pokazuje jak ta manipulacja pokazuje się najpierw w małych rzeczach, by w końcu zawładnąć całą osobą.
W książce tej znajdziemy różnych bohaterów po przejściach, z zaburzeniami lękowymi, po przemocy fizycznej czy psychicznej, często samotnych i niezrozumianych, którzy w końcu tworzą paczkę przyjaciół i akceptują siebie takimi jakimi są. Dzięki temu że są razem i robią wigilię dla ludzi dziwnych czują swoje wzajemne wsparcie.
Ta książka nie tylko wzrusza, ale także inspiruje i daje nadzieję, że każdy zasługuje na swoje miejsce przy stole (takim przy którym czuje się dobrze),będąc sobą, z własnym bagażem doświadczeń. Natomiast jeśli coś nam nie służy warto jednak zaryzykować i to zostawić by poszukać szczęścia gdzie indziej, mimo trudów z jakimi będzie trzeba się zmierzyć.
Dziś chcę Wam zaproponować książkę, którą nie tylko się czyta, ale którą się przeżywa. Opisana historia zatrzyma Was na chwilę, pozwali pomyśleć o tym, gdzie w naszym życiu naprawdę jest miejsce i czy potrafimy je zająć. Taka właśnie jest powieść Magdy Knedler „Tam, gdzie jest miejsce przy stole”. To historia o odzyskiwaniu siebie, o cichym buncie przeciwko lękowi, o sile, która rodzi się z bólu i nadziei.
Sięgnęłam po tę książkę, bo wiem, że Magda Knedler nigdy nie pisze byle jak. To nie jest moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, bardzo cenię ją za emocjonalną prawdę, subtelność i niezwykłą wrażliwość, z jaką kreśli ludzkie losy. Jej styl to połączenie subtelnej poezji z codzienną prozą w sposób delikatny, ale potrafiący uderzyć prosto w serce. A tytuł tej powieści? Niby prosty, ale ile w nim znaczeń… „Tam, gdzie jest miejsce przy stole”, czyli tam, gdzie ktoś na nas czeka, gdzie można być sobą, bez strachu, bez udawania. Okładka ciepła, przytulna, a jednocześnie niosąca cień melancholii, od razu sugeruje, że będzie to książka o emocjach, które mają swoje blizny.
Emilia, główna bohaterka, po dziesięciu latach życia w toksycznym związku wstaje od wigilijnego stołu i po prostu… wychodzi. Bez krzyku, bez dramatów z cichą determinacją, która wydaje się silniejsza niż jakiekolwiek słowa. Zaczyna nowe życie od zera. Wynajmuje pokój, rozwija swoją pracę jako logopedka, uczy się na nowo ufać ludziom. Spotyka Andrzeja, Tereskę, Artura, ludzi zranionych, ale nie złamanych. Wspólnie tworzą coś niezwykłego. Tworzą małą społeczność, w której każdy ma swoje miejsce przy stole. Ich comiesięczne spotkania, pełne prostych gestów i rozmów, stają się symbolem bliskości, której wszyscy tak bardzo potrzebują.
Ale przeszłość nie odpuszcza. Krzysztof, były partner Emilii, śledzi ją i osacza. Napięcie narasta, a czytelnik zadaje sobie pytanie, czy Emilia naprawdę zdoła się od niego uwolnić? Kim jest tajemnicza Aneta, jej pacjentka? I co kryje się za cegłą rzuconą w dom Artura? Każdy z tych wątków to odrębna historia, spleciona w jedną. Historia o ludziach, którzy pragną tylko spokoju i zrozumienia.
Podczas lektury towarzyszyły mi wiele emocji, czasem złość, czasem wzruszenie, a czasem ciepły uśmiech, gdy bohaterowie uczyli się zaufania. Knedler potrafi sprawić, że czytelnik staje się częścią opowieści, jakbym sama siedziała przy tym stole, słuchała historii innych i szukała w nich kawałka siebie. Autorka z mistrzowską precyzją pokazuje, że nawet po największym życiowym upadku można się podnieść, jeśli tylko ktoś poda rękę.
Najbardziej urzekło mnie to, jak prawdziwie została przedstawiona droga Emilii, bez przesady, bez patosu, ale z ogromnym realizmem. To opowieść o tym, że czasem trzeba odejść, żeby wrócić… do siebie. O tym, że „rodzina” to nie zawsze więzy krwi, ale ludzie, którzy widzą w nas coś więcej niż błędy i przeszłość.
„Tam, gdzie jest miejsce przy stole” to książka, która zostaje w sercu na długo po ostatniej stronie. To powieść o odwadze, o odnajdywaniu swojego głosu i o tym, że zawsze jest ktoś, kto czeka, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiemy. Polecam tę historię każdemu, kto szuka w literaturze prawdy, emocji i nadziei. Bo może właśnie dzięki niej odnajdziesz swoje własne miejsce przy stole.
Przeczytaliście już najnowszą powieść Magdy Knedler? Ja właśnie przewróciłam ostatnią stronę i muszę się z Wami podzielić tymi emocjami! ❤️🩹 To nie jest typowa, słodka opowieść wigilijna, ale piękna i poruszająca historia o odzyskiwaniu siebie i sile przyjaźni.
📖 O czym jest ta książka?
Główna bohaterka to Emilia Tarczyńska, która po 10 latach życia w związku z manipulującym i kontrolującym Krzysztofem, w wigilijny wieczór podejmuje odważną decyzję. Wstaje od stołu i odchodzi na zawsze 🚪💔 Jej droga do odbudowywania życia we Wrocławiu nie jest prosta, ale spotyka na niej ludzi z podobnymi bagażami doświadczeń: samotnego ojca Andrzeja, Tereskę, która odeszła od męża, czy Artura z trudną przeszłością. Razem tworzą małą, wspierającą się wspólnotę, która comiesięczne spotkania przy stole czynią swoim rytuałem 🕯️
😍 Co mi się niesamowicie podobało?
Głęboki psychologizm 🧠 Autorka z ogromną wrażliwością i realizmem portretuje wewnętrzne rozterki bohaterów oraz mechanizmy przemocy psychicznej. To książka, która skłania do refleksji i… wzrusza 🥹 To przede wszystkim opowieść o przebaczeniu (sobie i innym) oraz o tym, że rodzina to nie zawsze więzy krwi, a ludzie, przy których czujemy się bezpieczni i chciani 🏠 Mimo poruszania trudnych tematów, książka emanuje ciepłem i wiarą w to, że nawet po najgorszej burzy może wyjść słońce ☀️
Idealna na przedświąteczny czas!
🧩 Dla kogo jest ta książka?
Dla wszystkich,którzy szukają w literaturze nie tylko rozrywki, ale też głębi i autentycznych emocji. Dla tych, którzy wierzą, że na nowy start i prawdziwą przyjaźń nigdy nie jest za późno 🙏
Magda Knedler po raz kolejny dostarczyła mi lektury, którą się nie tylko czyta, ale którą się przeżywa. Polecam z całego serca! ❤️ To piękny i mądry "comfort book" 🤗
Moja ocena: 10/10 🌟
BRUNETTE BOOKS
Podczas Wigilii, która powinna być dniem szczęścia, miłości i dobroci, Emilia nie wytrzymuje i opuszcza Krzysztofa, z którym była od dziesięciu lat w toksycznym związku oraz nieustannie krytykującą ją matkę. Od teraz nie ma nikogo do kogo mogłaby się zwrócić. Została jej praca jako logopeda i chęć zmiany. Powoli nawiązuje nowe znajomości i tym razem sama wybiera z kim chce się spotkać. Podczas roku wiele może się wydarzyć, ale czy to wystarczająco dużo czasu aby dokonać radykalnych zmian i zacząć nareszcie żyć w szczęściu?
Wiele pochlebnych opini i recenzji czytałam o książkach autorki, dlatego postanowiłam sama sprawdzić czy te zachwyty są słuszne. Otóż, tak...są one jak najbardziej zasłużone. Powieść opowiada o ludziach, którzy żyją w strachu, trauma towarzyszy im na każdym kroku, przeżyli coś, czego zwykły człowiek nie zrozumie. I tylko w otoczeniu sobie podobnych, czyli także w jakiś sposób skrzywdzonych, znajdują zrozumienie i oparcie. To historia o wychodzeniu z bańki strachu, pajęczyny jaką przez lata oplatali bohaterów, ich bliscy. Walce o swoje szczęście, tworzenie własnej rodziny złożonej nie z tych powiązanych więzami krwi ale ludzi obcych. Napisana w sposób nie pozwalający się od siebie oderwać. Powtarzałam sobie, jeszcze tylko strona,jeszcze tylko do końca rozdziału i tak, szybko doszłam do zakończenia.
Przepełniona wieloma trudnymi i przytłaczającymi emocjami ale i niosąca nadzieję. Sprawiająca, że aż chce się uważniej rozejrzeć, zastanowić i żyć tak aby cieszyć się z każdego dnia oraz dawać radość innym, nawet jeśli: "-Masz rysę. Jak każdy(...)". Czytajcie lub słuchajcie, bardzo polecam. Wydanie również zasługuje na pochwałę, piękne barwione brzegi i grubość stron stają się idealną, elegancką propozycją na prezent dla każdego książkoholika.
Emilia w Wigilię obchodzi urodziny. Mieszka tylko z matką, bo ojciec zostawił je i wyjechał za granicę. Nie lubi świątecznych dni, nie potrafi przeciwstawić się rodzinie mamy, która ciągle z niej kpi i szydzi. W końcu pęka i odchodzi, decyduje się na ten krok, bo ma gdzie - prosto w ramiona Krzysztofa.
Zaczyna nowy etap. Po chwilowej euforii, okazuje się, że wpadła z deszczu pod rynnę. Starszy od niej mężczyzna, przystojny i bogaty dentysta nie traktuje jej dobrze. Emilia jest inteligentna i wykształcona, a jednak dziesięć lat tkwi w dysfunkcyjnej relacji. Nie może liczyć na wsparcie i szacunek partnera, niestety nie umie żyć w pojedynkę, być samowystarczalną i zaryzykować. I znowu - do czasu. Tym razem nie ma planu...
Nie ma przyjaciół, Krzysztof skutecznie odciął ją od wszystkich. Próbował ją od siebie uzależnić, sprawić, by nie potrafiła sobie bez niego poradzić. Na szczęście jest ktoś, kto orientuje się w sytuacji, wyciąga do niej pomocną dłoń. Powoli zaczyna stawać na nogi - wynajmuje pokój, rozwija się zawodowo. Jednak przeszłość tak łatwo nie odpuszcza.
Kogo spotka na swej drodze? Jaki naprawdę okaże się ojciec, z którym odnowi kontakt? Z kim się zaprzyjaźni? Czy Krzysztof w końcu odpuści?
Ehhh, tyle emocji niesie ten tytuł, że skończyłam czytać kilka dni temu i nadal zbieram myśli. Mam wrażenie, że ta słodko-gorzka, piękna historia, towarzyszy mi tuż obok. Myślę o nieustannym lęku dręczącym niektórych, o walce o wolność, o złych doświadczeniach blokujących odczuwanie radości, ale też o wspaniałych przyjaźniach, wsparciu i wybaczaniu... Mimo trudnych tematów czuję komfort i ukojenie, bo jednak uważam, że jest to powieść o uzdrowieniu, łamaniu stereotypów, szukaniu własnej drogi i odzyskiwaniu samego siebie.
Bardzo podoba mi się pomysł wigilijnych miesięcznic, uwielbiam spotkania, wspólne biesiadowanie. I zgadzam się - każdy powinien mieć miejsce przy stole - wśród osób życzliwych, wyrozumiałych, lojalnych, wspierających. W takim miejscu, w którym można być sobą.
Język Magdy Knedler jest piękny, kojący i wysublimowany. Subtelny i obrazowy jednocześnie. Przez opowiadane przez nią historie po prostu się płynie...
Jak często nie dostrzegamy, że możemy żyć inaczej - pełniej, lżej, naprawdę żyć? Emilia przez lata nie widziała nic poza klaustrofobicznym światem wykrojonym pod dyktando partnera. Jej życie toczyło się w niebycie: bez własnych potrzeb, bez głosu, bez prawa do czegokolwiek. Aż do tej jednej wigilijnej mroźnej nocy, kiedy postanowiła powiedzieć ,,dość". Dziesięć lat wspólnego życia wyszło razem z nią - w jednej sukience i w jednych pantoflach. Mogła odejść wcześniej, mogła wybrać inaczej... ale przecież teoretycznie wszyscy ,,możemy wszystko".
Na swojej drodze Emilia spotyka ludzi, którzy - choć poznani przypadkiem - okazują się dla niej światłem. Każde z nich dźwiga własną historię, własną stratę, własne blizny. To zbiór dusz połamanych, ale nie złamanych. Ofiary przemocy, porzucenia, zdrady, upokorzeń. Ludzie, których życie gdzieś poturbowało, a mimo to znajdują w sobie przestrzeń, żeby podać komuś rękę.
I nagle z tych przypadkowych spotkań rodzi się wspólnota - prosta, ciepła, pełna cichej troski. Comiesięczne ,,wigilie", rozmowy, które zszywają rozdarcia, i poczucie, że nie trzeba być silnym samemu. Bo w relacjach chodzi właśnie o to: o dobre serca wokół. O akceptację drugiego człowieka, nawet kiedy nie rozumiemy jego wyborów. O czas, który dajemy sobie nawzajem, by razem szukać światła w miejscach, które kiedyś były tylko cieniem. Bo przez życie naprawdę nie da się przejść samotnie.
To powieść, która pokrzepia i oczyszcza. Jest jak oddech po długim milczeniu. Niesie w sobie świąteczne przesłanie, ale nie jest słodką historią - raczej przypomnieniem, że nigdy nie jest za późno, by powiedzieć: chcę żyć na własnych zasadach. To książka o nowych początkach, o tym, że czasem jeden krok - nawet ten zrobiony w mroźną, wigilijną noc - może poprowadzić nas w stronę życia, którego się nie spodziewaliśmy.
Magda Knedler po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać o człowieku tak, że czytelnik widzi w nim cząstkę siebie. Jej historia zostaje w sercu jak ciepło bijące od domu z otwartymi na oścież drzwiami - tego, do którego zawsze możesz wrócić i w którym naprawdę jest dla Ciebie miejsce przy stole.
Czy można naprawdę zacząć wszystko od nowa - nie uciekając, ale świadomie wybierając siebie? Czy po latach życia w cieniu kogoś innego można odnaleźć odwagę, by wreszcie usiąść przy własnym stole, a nie przy cudzym?
,,Tam, gdzie jest miejsce przy stole" Magdy Knedler to historia, która nie tylko wzrusza - ona dotyka najdelikatniejszych miejsc w człowieku. To nie jest książka, którą się po prostu czyta. To książka, którą się czuje - od pierwszej do ostatniej strony.
Emilia, główna bohaterka, w pewien wigilijny wieczór wstaje od stołu i wychodzi. Nie z kaprysu. Nie z impulsu. Wychodzi, bo wie, że jeśli zostanie, to przestanie istnieć. Po dziesięciu latach życia z manipulującym partnerem nie ma przyjaciół, wsparcia ani nawet wiary, że można żyć inaczej. Ale wychodzi - w ciszę, w chłód, w nieznane. I to właśnie ta scena, tak spokojna i jednocześnie tak dramatyczna, otwiera powieść, która jest jednym z najbardziej prawdziwych i emocjonalnych portretów kobiecego przebudzenia, jakie ostatnio czytałam.
Nowe życie Emilii nie jest łatwe. To nie bajka o szybkim szczęściu, tylko opowieść o codziennym budowaniu siebie z kawałków. Kobieta wynajmuje pokój, rozwija swoją działalność logopedyczną i spotyka ludzi, którzy - podobnie jak ona - próbują odnaleźć sens po życiowych katastrofach. Andrzej, samotny ojciec. Tereska, która też uciekła od męża. Artur, z przeszłością, o której trudno zapomnieć. Każde z nich niesie w sobie ranę, ale razem tworzą coś wyjątkowego - wspólnotę opartą na zrozumieniu i bliskości, a ich comiesięczne spotkania przy stole stają się symbolem ciepła, którego nikt z nich wcześniej nie miał.
Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Krzysztof - były partner Emilii - zaczyna ją śledzić, osaczać, próbować złamać. I choć fabuła chwilami przypomina thriller psychologiczny, to przede wszystkim pozostaje intymnym zapisem walki o wolność emocjonalną. Knedler nie szuka tanich wzruszeń. Zamiast tego daje nam emocje czyste, nieupiększone - takie, które potrafią boleć, ale i uzdrawiać.
To, co najbardziej urzeka w tej historii, to sposób, w jaki autorka pokazuje proces wychodzenia z przemocy emocjonalnej. Nie ma tu moralizowania ani patosu. Jest cisza, codzienność, małe gesty i słowa, które stają się ratunkiem. Emilia nie jest bohaterką z plakatu - jest kobietą z krwi i kości, z lękami, z niepewnością, z pragnieniem, by wreszcie poczuć się ,,w domu". A Magda Knedler potrafi sprawić, że czytelnik czuje się, jakby siedział obok niej, przy tym stole, słuchał historii, w których odbija się jego własne życie.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią subtelności. Jej język jest poetycki, ale nigdy przesadny. Potrafi jednym zdaniem oddać więcej niż inni w całych rozdziałach. Każde słowo ma znaczenie, każda scena - emocjonalny ciężar. W tej prostocie jest coś kojącego, jakby między wersami autorka szeptała: ,,Nie jesteś sam. Twoje miejsce przy stole wciąż na ciebie czeka."
,,Tam, gdzie jest miejsce przy stole" to książka o odwadze i powolnym odzyskiwaniu siebie. O ludziach, którzy z poranienia tworzą wspólnotę. O tym, że rodzina to nie zawsze ci, z którymi łączy nas krew, ale ci, którzy dają nam spokój. Czytałam ją powoli, z ołówkiem w ręku, zaznaczając zdania, które chciałam zapamiętać - i wiem, że wrócę do niej nie raz.
Ocena 10/10 - za emocje, za prawdę, za to, że po zamknięciu książki człowiek ma ochotę zadzwonić do kogoś bliskiego i po prostu zapytać: ,,Masz dziś dla mnie miejsce przy stole?"
W pewien wigilijny wieczór Emilia czuje, że ma dość kontrolującego, stosującego przemoc psychiczną partnera i jego matki. Wstaje od stołu i wychodzi. Już kiedyś to zrobiła, w takim sam dzień odeszła z rodzinnego domu, w którym toksyczna matka i jej rodzina pastwili się nad nią. Wybrała meżczynę, starszego od siebie, wykształconego, opiekuńczego. Była przekonana, że przy jego boku czekają na nią same dobre rzeczy. A jednak znów ucieka, nad morze. Na pustej plaży może dać upust emocjom, wykrzyczeć wszystko. I zacząć nowe życie, a to dzięki znajomym, którzy zaoferują jej wolny pokój w swoim mieszkaniu, pomogą odebrać rzeczy z mieszkania i znaleźć własny kąt, namówią na terapię. To nie będzie łatwy rok dla bohaterki, były partner będzie próbował nią manipulować, prześladować, wzbudzać poczucie winy. Wolność jaką zdobyła nie zawsze przyniesie ulgę. Pojawi się też pustka i trudność samodzielnego życia, nie ekonomiczna ale psychiczna. Prócz determinacji, by wreszcie samej decydować o swoim życiu, wsparciem dla Emilii są osoby poznane na terapii. Ich historie, odwaga, by wyjść z toksycznej, przemocowej relacji. Buduje rodzinę z wyboru. Grupę, która jest akceptująca, kochająca, wspierająca, dająca siłę. Bo rodzina jest nam potrzebna. Taki jest mężczyzna, który pojawia się w jej życiu i jego rodzina. Ludzie otwarci, gotowi wesprzeć ją i jej przyjaciół. I wreszcie przyjdą święta podczas których poczuje, że tam gdzie jest, jest jej miejsce przy stole.
To nie jest cozy book, fabuła ociekająca lukrem, że świateczny czas to samo szczęście. Czasem to moment konfrontacji, nie tylko z własnym związkiem, w którym nie jest dobrze. Czara goryczy się przelewa.
Mówi nam autorka, że wiele osób by odeszło ze złych związków, ale nie mają dokąd, nie mają nikogo kto by ich przyjął i wsparł. Warto mieć oczy i serca otwarte.
Tajemnica, miłość i szansa na nowy start. Wyjątkowa powieść na zimowy wieczór! Początek grudnia. Kami przekracza próg poniemieckiego domu, który...
Opowieść o miłości, szaleństwie i zarazie Spinalonga zrobiła na nim ogromne wrażenie. Wracali tam z Agą kilkakrotnie, bez celu, po prostu pomilczeć. Żadne...