Absolutna perełka fantasy dla wszystkich, którzy pokochali takie seriale, jak Dobre miejsce i Lucyfer
Laszlo Zebul to osiemsetletni demon i najmniej wydajny pracownik Działu Zarządzania Klątwami piekielnego korpo. Jest między innymi strażnikiem klątwy ciążącej na rodzie Drakefordów, ale woli opalać się na Ibizie, sączyć martini i naciągać frajerów na Manhattanie. Nowy szef daje mu sześć dni na poprawę, inaczej skończy marnie.
Dziewiętnastoletnia Maggie Drakeford jest obciążona klątwą i skazana na życie w wiosce zabitej dechami. Dziewczyna cierpi, widząc, jak klątwa powoli zamienia jej ojca w potwora. Przyszłość jej rodziny rysuje się ponuro, ale wtedy pojawia się Laszlo z wieścią, że mają sześć dni na zdjęcie klątwy. Czy Maggie może zaufać przystojnemu Laszlowi? Jasne, że nie. Ale nie może też przepuścić okazji do uratowania rodziny, nawet jeśli jej przewodnikiem miałby być demon.
Bohaterowie wyruszają w szaloną podróż przez Nowy Jork, Liechtenstein, Zurych i Rzym. Z pozoru lekka przygoda przekształca się w morderczy wyścig z czasem i poszukiwanie rozwiązania tajemnicy, która rozwścieczyć może nawet samego Lucyfera.
Czarny humor, kapitalne dialogi i hollywoodzki rozmach - The Witchstone to diabelnie dobra rozrywka!
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 628
Tytuł oryginału: The Witchstone
"Budzimy w ludziach nadzieję, po czym usuwamy im dywan spod nóg. Kusimy śmiertelników. Zwodzimy ich. Nakłaniamy do niecnych czynów. I tak raz za razem. Właśnie na tym polega praca demona"
Laszlo to demon, który jest strażnikiem klątwy ciążącej na rodzie Drakefordów. Cóż, nie da się ukryć, że nie przykłada się do swojego zadania. Ale kto by się spodziewał, że kiedyś mogą go z tego tytułu dosięgnąć konsekwencje? A tak się na nieszczęście dla niego dzieje. Jednak mężczyzna otrzymuje szansę. Ma 6 dni żeby się poprawić. Czy to okaże się wystarczające? Z kolei życie Maggie jest zdominowane przez klątwę. Klątwę, która również zaczyna ją coraz bardziej dotykać. Codziennie obserwuje, jak bardzo niszczy ona jej ojca. Obserwuje to, kim się staje. Smutne to, prawda? Dziewczyna nie ma żadnego wpływu na to w jaki sposób jej życie się potoczy. Bardzo pragnie wyrwać się z ojczystego domu i studiować. A nie jest to możliwe. Wszystko jest zdominowane przez przekleństwo, które wisi nad rodem. Dlatego nie ma co się dziwić, że dziewczyna korzysta z propozycji Laszlo, który oferuje jej pomoc. Tylko czy jego propozycja jest szczera? Może ma swoje własne ukryte zamiary?
Książka wzbudziła moją ciekawość od pierwszych stron. Byłam bardzo ciekawa tego, w jaki sposób historia zostanie przedstawiona, zwłaszcza, że jest to dosyć cegiełka. Z pewnością jest to książka, w której nie brakuje przygód. Maggie wraz z bratem i Laszlo wzruszają w podróż pełną niebezpieczeństw, napięć i magii. W podróż, która staje się również dla rodzeństwa czasem, kiedy poznają całkiem nowe rzeczy. Wyruszają przez Nowy Jork, Lichtenstein i aż po Rzym. Maggie, która zawsze pragnęła wyrwać się z miasteczka jest to czas, gdzie może choć trochę poznać inny świat. Z pewnością nie jest to zwykła misja. Istotny jest czas, a tego czasu jest naprawdę bardzo mało, bo tylko 6 dni, żeby pozbyć się klątwy. W tym czasie muszą zdobyć pewne wyjątkowe przedmioty, które są potrzebne do tego, żeby odprawić rytuał. Nie pomaga również to, że w dziewczynie coraz bardziej odzywa się klątwa. Czy ich przygoda zakończy się sukcesem?
"Z doświadczenia wiem, że wielkie problemy prowadzą często do jeszcze większych możliwości"
Maggie, Laszlo i Kluska to ciekawa ekipa. Od razu wzbudziła moją sympatię. Trochę jednak dziwiła mnie naiwność dziewczyny, bo jednak dosyć łatwo uwierzyła w dobrej intencje ze strony Laszlo. Faktycznie, początkowo była do tego sceptycznie nastawiona, ale dosyć szybko się to zmieniło. Dlaczego ktoś, to ma zadanie stać na straży klątwy chce pomóc ją ściągnąć? Dziwne prawda? Z drugiej strony, nie ma co się dziwić, bo jak istnieje chociaż cień w szansy, że to jest możliwe to dlaczego nie spróbować? Żadne jednak z rodzeństwa nie podejrzewa, że demon ma swój własny plan. Czy uda mu się go zrealizować? A może towarzystwo, irytujących dla niego towarzyszy, zmieni jego zdanie? Laszlo jest to chyba najbardziej ciekawa postać, bo jednak od początku wydawało się, że nie jest to osoba, która w jakikolwiek sposób będzie potrafiła sama cokolwiek zrobić. A jednak mnie zaskoczył, bo nie raz udało mu się wpaść na dosyć inteligentny pomysł i znaleźć rozwiązanie dla sytuacji. To ekipa, która wydaje się, że coraz bardziej do siebie się zbliża. Maggie mimo początkowej niechęci wobec demona zaczyna go coraz bardziej lubić. Ale czy demon czuje to samo?
" - Nie zostawimy cię, Laszlo.
- A to czemu? Uważasz, że jestem osłem.
- Owszem - przyznała Maggie. - Ale naszym osłem"
Książka toczy się w swoim własnym, powolnym tempie. Bohaterzy często podejmują dosyć ryzykowne działania. Nie brakuje niebezpieczeństwa. Nie tylko ze strony różnych dziwnych tajemniczych istot, ale również ze strony kogoś innego. Jak okazuje się, ktoś krok za krokiem za nimi podąża i nie ma dobrych zamiarów. Przez cały czas czuć aurę tajemniczości i mroku. To co mnie zaskoczyło podczas lektury to to, że nie spodziewałam się, że pojawią się również momenty, które rozśmieszą. A to wszystko dzięki Laszlo, bo jest to dosyć komiczna postać. No powiedzcie, demon który boi się duchów i ma swoją terapeutkę? Brzmi śmiesznie, prawda?
Wraz z rozwojem historii pojawiają się coraz to nowsze i przede wszystkim ciekawe okoliczności. Okazuje się, że za klątwą coś się kryje. Czyżby ktoś przy niej coś mieszał? Dlaczego? Ponadto, okazuje się że jest coś więcej, a historia zaczyna się skupiać nie tylko na tym wątku. Ostatnie sto stron to emocje i zaskoczenie. Nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji i to mi się naprawdę bardzo podobało.
"The Witchstone. Klątwa Drakefordów" to książka, z którą bardzo przyjemnie spędziłam czas, ale uważam że równie dobrze mogłaby być trochę mniej obszerniejsza.
Z pewnością jest to bardzo fajny pomysł na historię. Polecam, miłego!
The Witchstone. Klątwa Drakefordów” to powieść fantasy, która w nietypowy sposób łączy klasyczne motywy magicznej klątwy z nowoczesnym światem pełnym biurokracji, absurdów i moralnej dwuznaczności. Chociaż ta opowieść opiera się na znanym schemacie ratowania rodziny i przełamywania przekleństwa, sposób jej poprowadzenia okazuje się czymś znacznie bardziej złożonym i nieoczywistym.
Głównym bohaterem powieści jest Laszlo, demon z ośmiowiekowym stażem, ale bardzo niską skutecznością zawodową. Demon, który teoretycznie powinien budzić grozę lub przynajmniej respekt. W praktyce to nieudolny urzędnik piekielnego korpo, bardziej zainteresowany własną wygodą niż losem ludzi, których dotknęły jego zaniedbania. Jego lenistwo i egocentryzm wystawione zostają na próbę, gdy dostaje ostatnią szansę na poprawienie statystyk dotyczących klątw, za które odpowiada. Szybko okazuje się, że nawet demon z problemami z zaangażowaniem potrafi wykrzesać z siebie determinację, pod warunkiem, że gra toczy się o jego własny tyłek. Obok Laszlo pojawia się Maggie, dziewiętnastoletnia dziewczyna z małej, odizolowanej społeczności, której życie zdominowała klątwa rzucona na jej ród. Maggie to postać wyraźnie obciążona emocjonalnie, ale też zaskakująco trzeźwo myśląca. Nie jest typową „wybraną” ani bohaterką idealną. Jej relacja z Laszlo opiera się na wzajemnej nieufności, szorstkiej współpracy i ironii. Obok nich występuje też młodszy brat Maggie, Klusek, który pełni rolę swoistego łącznika między emocjami bohaterów a groteskową rzeczywistością świata przedstawionego.
W ciągu zaledwie sześciu dni bohaterowie przemierzają pół świata w poszukiwaniu sposobu na złamanie przekleństwa. Sama klątwa nie jest tylko pretekstem do podróży, stanowi spoiwo całej fabuły, ale też metaforę wielopokoleniowego cierpienia, przekazywanego jak dziedziczna choroba. Autor przedstawia efekty klątwy w dosadny i momentami obrzydliwy sposób, z cielesnymi deformacjami, poczuciem wykluczenia i degeneracji, które prowadzą do prawdziwej desperacji. Wątek podróży przez współczesne miasta, jak Nowy Jork, Zurych czy Rzym, kontrastuje z magicznymi elementami i piekielną biurokracją. Ta niecodzienna mieszanka sprawia, że fabuła przypomina czasem grę fabularną – zadania do wykonania, przedmioty do zdobycia, zagadki do rozwiązania, przeciwnicy do pokonania. Dzięki temu tempo jest szybkie, a kolejne rozdziały mają dynamiczną strukturę, pełną akcji, dialogów i nagłych zwrotów.
Humor w książce to osobna kwestia. Jest to czarny, miejscami bardzo mocny humor, balansujący na granicy dobrego smaku. Czasem bawi, czasem zaskakuje, bywa też niewygodny, ale trudno zaprzeczyć, że jest elementem wyróżniającym tę opowieść. To nie jest książka, która stara się przypodobać każdemu, jej styl narracji i język są na tyle charakterystyczne, że można ją albo pokochać, albo kompletnie nie zrozumieć jej tonu. Na uwagę zasługuje również sposób, w jaki autor ukazuje świat demonów i zarządzanie piekłem, jako korporację opartą na raportach, targetach i wydajności. Zarządzanie klątwami podlega tu takim samym regułom jak dział HR w dużej firmie. Ta satyra na współczesną rzeczywistość pracy i efektywności sprawia, że powieść jest w pewnym sensie komentarzem społecznym, nieco przefiltrowanym przez groteskę i magię. Nie wszystko jednak wypada w powieści idealnie. Długość powieści, chociaż dobrze rozplanowana, może być odczuwalna, zwłaszcza że akcja rozgrywa się w zaledwie kilka dni. Trudno też jednoznacznie zidentyfikować docelowego odbiorcę. Z jednej strony książka ma cechy młodzieżowego fantasy, z drugiej porusza bardzo dorosłe i niepokojące tematy.
Mimo tych zastrzeżeń „The Witchstone” jest lekturą, która zostaje w pamięci. To nietypowa opowieść fantasy, która nie idzie utartymi ścieżkami. Zamiast klasycznych bohaterów i wyraźnie zarysowanego dobra i zła, dostajemy świat szarości moralnych, wypaczonej nadziei i bohaterów, którzy niekoniecznie są godni zaufania, ale właśnie przez to są bardziej ludzcy (nawet jeśli są demonami). Powieść nie unika kontrowersyjnych treści i balansuje momentami na granicy przesady, mimo to tworzy spójną, emocjonalnie angażującą opowieść. Nie oferuje prostych odpowiedzi, ale stawia pytania o wolność, dziedziczenie win i możliwość zmiany. Będzie trafnym wyborem dla każdego, kto szuka czegoś świeżego, z nietypową dynamiką i niejednoznacznymi bohaterami.
The Witchstone. Klątwa Drakefordów.
Historia opowiada o rodzinie która od wieków jest przeklęta, oraz o demonie który tą klątwą się opiekuje. Maggie jest córką Drakefortów. Wie co oznacza życie z klątwą, od lat obserwuje jak jej ojciec zamienia się w potwora. Sama też zaczyna odczuwać jej istnienie. Gdy pewnego dnia przychodzi do nich Laszlo, twierdząc, że jest strażnikiem ich klątwy i chce pomóc im ją zdjąć, Maggie gotowa jest zrobić wszystko, żeby w tym pomóc. Jest tylko pewien problem, Laszlo jest typem demona który zamiast pracy, woli się bawić i kombinować. Czy w związku z tym dziewczyna może mu ufać?
Od pierwszej strony książka mnie kupiła. Mimo swojej grubości książkę czyta się lekko i łatwo. Postacie są przezabawne, odważna dziewczyna z charakterem i przystojny demon cwaniaczek. No jak dla mnie przecudny duet, polubiłam ich odrazu. Myślę, że są to jedne z wzorów postaci jakich szukam w książkach. Sama historia równie mocno mnie zachwyciła, ich podróż, przygody, wszystko było spujne i zachęcające do dalszwgo czytania. Bardzo polecam.
Kto jest fanem serialu "Lucyfer"?
Łapka w górę, książka będzie w sam raz dla Was!
Ależ ja się na niej świetnie bawiłam!
Wydawać by się mogło, że to książka stricte młodzieżowa ale powiem Wam, że jest dużo nawiązań pikantnych i nieco prz3mocy więc no raczej 16+ minimum.
Nie mniej jednak, jest grzechu warta.
Laszlo ma 800 lat i jest demonem.
Dość specyficznym, trzeba mu to przyznać.
Maggie jest obciążona klątwą, która zbiera swe żniwo coraz szybciej, tym samym odbierając jej i jej rodzinie szansę na normalne życie.
Czym jest ta klątwa?
Na czym polega?
Jak ją powstrzymać?
Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w treści.
Ogromna doza poczucia humoru, cięte riposty, przygoda i podróż a także fantastyka sprawią, że czytanie będzie niezwykle barwne i przyjemne.
Razem z naszymi bohaterami wybierzemy się w podróż pełną niebezpieczeństw, tajemnic, sekretów i nadprzyrodzonych stworzeń.
Intrygi będą tutaj na porządku dziennym, sprawiając, że nie znajdziecie ani chwili na nudę.
Od początku do końca zostałam wessana w tę przygodę i nie chciałam przestać.
Po zakończeniu, w którym autor zostawił sobie otwartą furtkę, mam cichutką nadzieję, że powstanie jeszcze kontynuacja.
Ciekawa jestem co tym razem spotkałoby Laszla, czy Maggie zacznie wymarzone studia?
Szczęście, że jestem dosyć odporna psychicznie na różne obrzydliwe rzeczy, bo momentami było... nieprzyjemnie.
Ta książka to połączenie fantastyki ze współczesną literaturą młodzieżową, które jest tak ze sobą zgrane, że nie zobaczycie nieścisłości.
Postacie są wykreowane bardzo dobrze, mają charakter, charyzmę, poznajemy niektóre ich myśli a także możemy obserwować ich przemianę.
Moją sympatię zyskał Klusek, Laszlo w sumie też chociaż nie powiem, autor zaserwował nam taki plot twist, że przez chwilę byłam wręcz czerwona z oburzenia by później dostać ukojenie ale do samego końca zastanawiałam się już, czy z którejś strony nadejdzie cios czy jednak będzie całkowity happy end.
Zwrot akcji mnie zaskoczył, bowiem gdy już myślałam, że stało się to co się stało, to autor zakręcił znów 180 stopni i boom!
Niespodzianka!
Polecam gorąco!
Jak tylko przeczytałam pierwsze rozdziały, w których w piekle zarządzony został audyt, wiedziałam, że dalej będzie tylko lepiej! Kiedy wykresy dc&r (doczesnego cierpienia i rozpaczy!) lecą na łeb na szyję, a rodzina objęta klątwą od ponad 400 lat, straciła już wszelką nadzieję, to może oznaczać że.... Strażnikiem ich klątwy jest jakiś niekompetentny obibok! Laszlo, demon III stopnia i strażnik klątwy Drakefordów nigdy nie przejmował się specjalnie swoimi przeklętymi, ale kiedy w wyniku audytu, ląduje na dywaniku u nowego przełożonego i dostaje tydzień na poprawienie statystyk, będzie musiał w końcu zabrać się za swoją robotę. A jak wiadomo, nic tak nie winduje wskaźników dc&r jak wzniecenie nadziei na to, że klątwę można zdjąć, a potem zduszenie tej nadziei w ostatnim momencie! Czyż to nie istnie diaboliczny plan? Dwudziestoletnia Maggie i jej brat Klusek nie byli dotąd świadomi, że ich klątwa ma jakiegoś strażnika. Kiedy więc Laszlo odwiedza ich w ich domku w środku Wiedźmiego Lasu, ich rodzice rzucają sobie zaniepokojone spojrzenia, a Maggie ze zdumieniem odkrywa, że może nie wszystko w kwestii klątwy jest przesądzone. Jednakże wygląda na to, że przy ich klątwie ktoś kiedyś chyba grzebał. W folio brakuje rytuału niezbędnego do zdjęcia przekleństwa, a materiały, które trzeba zgromadzić, są wysoce problematyczne do zdobycia. Nie zraża to jednak Maggie, która usilnie chce pomóc swojemu ojcu, który już w wyniku klątwy niemal zupełnie zmienił się w potwora, a I u siebie zauważyła już przejawy jej działania. Wraz z Laszlo wyruszają w tournee po Nowym Jorku, Liechtensteinie, Zurychu i Rzymie, a Klusek postanawia zabrać się jako pasażer na gapę :)
Autor w naprawdę absorbujący sposób prowadzi fabułę i pakuje bohaterów w przeróżne przygody! Sam rajd przez Nowy Jork i Europę dostarcza sporej ilości wrażeń, a jak do tego dołożymy jeszcze poznawanie kolejnych tajemnic związanych ze światem demonów, magii, knucia i intryg to mamy przed sobą ponad 600 stron bardzo przyjemnej rozrywki. Nie do końca przemawia do mnie sposób w jaki klątwa domagała się zaistnienia kolejnych pokoleń Drakefordów, ale ostatecznie klątwa to klątwa, rządzi się własnymi prawami. Muszę przyznać, że finał tej historii jest niezwykle spektakularny i dość zaskakujący, ale też pozwala mieć nadzieję, że autor wepchnie tych bohaterów w kolejne tarapaty!
PS. Taki Aligator produktywności (Productivity Gator(TM)) też by mi się od czasu do czasu przydał ?
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem MustRead.
Gdybyś miał/a tylko sześć dni na zdjęcie klątwy, która powoli zamienia twoich bliskich w potwory - komu zaufałbyś bardziej: demonowi z problemem z dyscypliną czy własnym instynktom?
Zadaję Ci to pytanie nie bez powodu - bo ,,The Witchstone. Klątwa Drakefordów" Henry'ego H. Neffa nie tylko rozkręca pełnokrwiste fantasy z demonicznym przytupem, ale zmusza też do zastanowienia się nad tym, komu właściwie jesteśmy w stanie oddać stery własnego losu, kiedy wszystko zaczyna się walić.
Ta książka zaskoczyła mnie już od pierwszych stron. Bo kiedy słyszę: ,,800-letni demon urzędnik z piekła, który woli drinki na Ibizie niż pracę", myślę sobie - okej, będzie zabawnie. Ale nie spodziewałam się, że ta historia trafi mnie również prosto w serce.
Poznajcie Laszlo Zebula - typowego pracownika korpo z wypaleniem zawodowym, tylko że z piekła rodem. Piekło w tej książce to nie ogień i siarka, ale biuro pełne absurdalnych procedur, deadline'ów i szefów, którzy rzucają cię na głęboką wodę z miną w stylu ,,rób albo giń". No i Laszlo ma sześć dni, żeby odczynić klątwę ciążącą na rodzie Drakefordów. W przeciwnym razie... zniknie. Bez glory, bez splendoru. Po prostu z hukiem w nicość.
Z drugiej strony mamy Maggie - dziewiętnastoletnią bohaterkę, która zamiast martwić się szkołą czy randkami, obserwuje, jak jej ojciec stopniowo zamienia się w potwora. Klątwa nie oszczędza nikogo z jej rodu. Objawy są przerażające, ale jeszcze gorsza jest świadomość: że wciąż jesteś sobą, ale twoje ciało już nie należy do ciebie.
Maggie i Laszlo nie mają nic wspólnego. Ona - zdeterminowana, odważna, z duszą wojowniczki. On - cyniczny, zmanierowany, z ironicznym komentarzem na każdą okazję. A jednak to właśnie ta nietypowa para wyrusza w szaloną podróż przez Nowy Jork, Rzym, Liechtenstein i Zurych, by odnaleźć sposób na przerwanie klątwy. Czas goni, demony depczą im po piętach, a każdy kolejny trop prowadzi do jeszcze bardziej pokręconej zagadki.
W trakcie tej podróży książka przechodzi płynnie od czarnego humoru rodem z ,,Lucyfera", przez błyskotliwe dialogi ? la ,,Dobre miejsce", aż po naprawdę emocjonalne momenty, w których nie sposób nie poczuć ciężaru rodzinnego dziedzictwa, strachu i nadziei. Były momenty, w których wybuchałam śmiechem, by kilka stron dalej zamarzyć o tym, żeby przytulić Maggie i powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze.
Czy Henry H. Neff stworzył nową ikonę urban fantasy? Mam takie wrażenie. Laszlo to postać, którą się kocha i nienawidzi jednocześnie, a Maggie to absolutna perełka - żadna tam księżniczka w opałach, tylko bohaterka, której chce się kibicować do ostatniej strony. I choć fabuła momentami skręca w groteskę, to właśnie ten balans między absurdalnością a dramatem czyni tę historię tak unikalną.
,,The Witchstone" nie jest tylko książką o demonach i klątwach. To opowieść o odkupieniu, o tym, jak trudno zawalczyć o siebie, kiedy cały świat patrzy na ciebie jak na problem, i o tym, że czasem nawet najbardziej nieprawdopodobny sojusz może zmienić bieg historii.
Więc jeśli szukasz powieści z pazurem, humorem ostrym jak brzytwa, ale też emocjonalnym ładunkiem, który zostaje z Tobą długo po zamknięciu książki - koniecznie sięgnij po ,,The Witchstone. Klątwę Drakefordów". Ja już tęsknię za Laszlem. Choć za nic nie oddałabym mu duszy. No... może za martini.
Zysk jest kuszący, nawet jeśli droga do niego wiedzie przez oszustwo.
Rodzina Maggie Drakeford od pokoleń mieszka w niewielkiej wsi w stanie Nowy Jork i od dawna nie wie, jak to jest żyć zwyczajnie.
Jej rodzice nie martwią się o długi, o utratę domu ani o wizyty opieki społecznej, która mogłaby odebrać im dzieci ze względu na fatalne warunki mieszkaniowe.
Nie -- ich sytuacja jest znacznie gorsza.
Wszystko przez klątwę -- demoniczną, a właściwie wiedźmią -- rzuconą jeszcze w XVII wieku.
Początkowo objawiała się jako wstydliwa choroba, coś w rodzaju trądu czy świerzbu. Z czasem jednak ewoluowała, zmieniając dotkniętych nią ludzi w potwory o zdeformowanych ciałach, pozbawionych ludzkich cech. Ich umysły pozostały jednak nienaruszone -- świadome swojego cierpienia.
Laszlo Zebul, urzędnik Piekielnego Stowarzyszenia Strażników Klątw, ma osiemset lat i uważa, że struktura, dla której pracuje, dawno już utonęła w biurokracji. Na domiar złego, stery w wydziale przejmuje nowy szef, który uznaje Laszlo za nieefektywnego.
Klątwy, którymi miał się opiekować, nie sieją już odpowiedniej rozpaczy -- a to jest poważny problem.
Zebul otrzymuje ultimatum: jeśli w ciągu sześciu dni (w końcu Lucyfer nie lubi niedzieli) nie zdejmie klątwy ze swoich podopiecznych, zostanie unicestwiony -- ostatecznie i nieodwracalnie.
Pozbawiony wyboru, Zebul trafia do domu Maggie i jej rodziny. Początkowo wszyscy są wobec niego sceptyczni, nie wierząc w jego dobre intencje. Jednak dziewiętnastoletnia Maggie, u której już zaczęły się objawiać symptomy klątwy, chwyta się choćby najdrobniejszej nadziei.
Wraz z bratem Georgem wyrusza w niebezpieczną podróż przez Nowy Jork, Liechtenstein, Rzym i Zurych, by walczyć o swoje życie i marzenia.
Jak zakończy się ta historia?
Jaką relację stworzą wysłannik piekieł i śmiertelniczka?
---
Jakie to było dobre!
Dawno już się tak nie uśmiałam i nie wzruszyłam.
Podczas lektury miałam wrażenie, że Laszlo mógłby spokojnie wyjść prosto z serialu Lucyfer (kocham i serial, i Toma Ellisa z jego obłędnym akcentem), a Maggie śmiało konkurować z moją ukochaną Mercedes Thompson.
Tu nic nie jest oczywiste -- im dalej w historię, tym ciekawiej!
,,The Witchstone" to dla mnie połączenie klimatu Lucyfera z magią Fantastycznych zwierząt z uniwersum Harry'ego Pottera, przeniesione do współczesnego świata, podane z rewelacyjnym humorem i błyskotliwymi dialogami.
Ta powieść mnie absolutnie pochłonęła.
To historia o odkupieniu, o sile przyjaźni i o odwadze, potrzebnej, by zmierzyć się ze swoimi demonami -- zarówno tymi dosłownymi, jak i metaforycznymi.
Jeśli szukasz fantasy z duszą, pełnego barwnych przygód, inteligentnego humoru i nietypowych bohaterów -- ,,The Witchstone" będzie dla Ciebie idealne!
Druga część fantastyczno-przygodowej trylogii o niezwykłych perypetiach Maksa i Davida. Koledzy ze szkoły podejmują wielką wyprawę, by odnaleźć Księgę...
Ostatni tom przygód Maksa, obdarzonego niezwykłym darem i walczącego z demonami, oraz jego przyjaciół i śmiertelnych wrogów. Pół roku po oblężeniu czarodziejska...
Przeczytane:2025-05-24, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Kocham książki o magii, kocham książki o wiedźmach. Jednak gdy do tego dodamy
demony, piekło i wiedźmy, to jestem zachwycona.
Przed chwilą skończyłam “The Witchstone. Klątwa Drakefordów” autorstwa Henry’ego H Neffa, która ukazała się nakładem wydawnictwa MustRead.
Ta książka jest genialna, że ciężko było mi po niej sięgnąć po jakąś fantastykę, więc zajęłam się lekkimi romansami. Cięte riposty, słowne przepychanki między osobą, która dzierży na swoich barkach klątwę a sarkastycznym i pewnym siebie demonem, który tak naprawdę guzik wie i guzik umie. Chyba że mówimy o kradzieżach czy oszustwach, w tym nie ma sobie równych.
Do tego świat, jaki skonstruował autor, jest tak świetny, że ciężko było mi się od niego oderwać i brakowało mi go tuż po zakończeniu książki. Wszystko tu do siebie pasuje, lekkość, a zarazem ciężkie wybrzmienie niektórych wątków. Do tego nie możemy zapomnieć, że mamy do czynienia z demonami, będzie obleśnie, tego możecie się spodziewać. Niekiedy nawet było lekko przerażająco, ale ja zawsze byłam cykorem. Pisząc w skrócie- jestem zachwycona i bardzo wam ją polecam, jednak znacie mnie. U mnie nie ma nic w skrócie.
Laszlo Zebul to demon, który … cóż, nie jest ani wydajnym, ani pracowitym biurokratą, który pracuje w Biurze Zarządzania Klątwami, jest za to leniwy i przebiegły. Jednak i na niego przychodzi w końcu kres, a raczej na jego brak zaangażowania w klątwę Drakefordów, której jest strażnikiem. Głównym celem strażnika klątwy jest sycenie się z nieudanych prób zdjęcia klątwy. Jednak Laszlo ma inny plan na demoniczne życie. Woli się obijać.
Maggie Drakeford zbliża się do wieku, w którym to ona ma przejąć bolesną i dokuczliwą klątwę swego roku. Pierwsze objawy już zaczynają się pojawiać na jej skórze, gdy niespodziewanie puka do jej domu młody mężczyzna.
Kolejna rzecz, którą lubię w książkach to humor. Im więcej go, tym lepiej. “The Witchstone. Klątwa Drakefordów” jest pełna humoru, co zachwycało mnie za każdym razem, jak się uśmiechałam podczas lektury tej powieści. Do tego humoru dodajmy jeszcze motyw drogi, coś, co jest trudnym motywem do wprowadzenia do książki, ponieważ trzeba przez cały czas czytelnika zachęcać do dalszego czytania, nie zanudzać szczegółami, a jednocześnie przedstawić na tyle ciekawych elementów, by czytelnik czuł, że uczestniczy w tej drodze, wraz z bohaterami. Autorowi się to udało, przez co jeszcze ciężej było mi się od niej oderwać.
Motyw drogi nie jest tu rozciągnięty, ponieważ nasi bohaterowie ścigają się z czasem. Każde ziarenko piasku zbliża ich do czegoś, czego nie chcą i usiłują rozwiązać zagadkę przed przesypianiem ostatniego ziarenka piasku w klepsydrze.
Autor oparł swoją powieść na kontrastach, nie tylko między bohaterami, ale również ich wewnętrznymi cechami osobowości. Laszlo wydaje się być leniwym demonem, jednak są chwile, w których pokazuje coś na kształt serca. Ta sama sprawa ma się z Maggie, jest skomplikowana, a zarazem prosto określa to, do czego dąży.
Żeby nie było za słodko, muszę ponarzekać. Największym minusem tej książki jest to, że się skończyła. Z przyjemnością zatopiłabym się w kolejny tom, a najlepiej nie jeden, jednak niektóre historie, może zasługują tylko na jeden tom, by pozostać zapamiętane na długo.
Zdecydowanie nie mogę zapomnieć o Klusku, aka Panu Naleśniku. Wnosi do tej historii swoje trzy grosze i wkrada się do serca czytelnika pełną parą.
Jest to książka trochę dziwna, zdecydowanie zabawna i jak dla mnie- must read tego roku.
Dziękuję bardzo za książkę do recenzji wydawnictwu Must Read i czekam na kolejne takie perełki, które pojawią się pod skrzydłami tego wydawnictwa.