Wydawnictwo: Stara Szkoła
Data wydania: 2020-11-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 184
Tytuł oryginału: Vrány
Język oryginału: czeski
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Bestseller z Czech! Kameralna opowieść o świetle i mroku.
W gałęziach starego wiązu zagnieździła się wrona. Wiosną planuje po raz pierwszy zwabić samca. W dużym domu naprzeciwko stoi w oknie dziewczyna z krótkimi włosami. Obserwuje czarną wronę. Przyciska czoło do chłodnej szyby. W dolnym oknie właśnie zapaliło się światło. Przy stole siedzą dziewczyna z długimi włosami, mężczyzna i kobieta. Krótkowłosa dziewczyna wciąż obserwuje wronę. Mogłoby się nawet wydawać, że wrona rozumie to, co widzi.
(fragment powieści)
Dwunastoletnia Basia, jej starsza siostra Kasia oraz rodzice tworzą na pozór typową i szczęśliwą rodzinę. Jednak pod powłoką tak zwanej normalności skrywają się wzajemne pretensje, problemy i brak zrozumienia. Dojrzewająca Basia odkrywa w sobie talent plastyczny, lecz im bardziej próbuje żyć w zgodzie z własną naturą, tym usilniej rodzina ściąga ją ku przeciętności i życiowej bierności.
Czy tak młoda dziewczyna ma szansę ucieczki z życiowej pułapki? Czy jako społeczeństwo wykształciliśmy odpowiedni system pomocy dzieciom? Czy przepaść między córką a rodzicami jest możliwa do przeskoczenia?
Petra Dvořáková, jedna z najważniejszych czeskich pisarek współczesnych, bezkompromisowo porusza ważne tematy społeczne, ubierając je w świetną fabułę. Ta książka to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy pragną znaleźć klucz do świata dziecięcych emocji.
Warto przeczytać. Ciekawa perspektywa i opis zjawiska przemocy ropdzinnej. Lektura wręcz obowiązkowa dla przyszłych i początkującyh rodziców.
Bardzo poruszająca historia. Często widzimy obraz patologicznej rodziny, jako alkoholizm, bicie do tego stopnia, że człowiek nie może się ruszać, narkotyki. Tutaj mamy "normalną" rodzinę. Historia jest krótka, więc sądzę, że każdy powinien ją przeczytać. Moim zarzutem jest miejsce ucięcia historii. W moim odczuciu zakończenie było typowym zakończeniem wywołującym szok, czego ja osobiście nie lubię.
Zwykle nie czytam książek, o których jest głośno i którymi zachwycają się praktycznie wszyscy. W przypadku "Wron" postanowiłam zrobić wyjątek, bo byłam ciekawa tej pozycji.
Bohaterką jest dwunastoletnia Kasia, która na pozór żyje w szczęśliwej, normalnej rodzinie. Jednak rodzina Kasi nie jest szczęśliwa, a raczej patologiczna. W domu panuje przemoc zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Jedyną ucieczką Kasi od tego jest malowanie.
Historia jest do bólu prawdziwa i wiele osób może odnaleźć w niej siebie.
Nie będzie to może moja ulubiona książka, ale na pewno szybko jej nie zapomnę. Nie jest to łatwa lektura i do tego potwornie przygnębiająca. Warto jednak przeczytać.
Książka na długo zapadnie mi w pamięci. Poruszająca historia rodziny w której każdy ma swoje niezaspokojone potrzeby miłości ważności i bliskości. Trudno im się jednak spotkać i o tym porozmawiać. Może dlatego że obawiają się utraty swojej pozycji, a może dlatego że obawiają się że nie zostaną wysłuchani i usłyszani przez osoby ważne. Basia, główna bohaterka, jest targana różnymi sprzecznymi emocjami. Czuję się wciąż nie taka, jakby ją mama chciała widzieć, samotna i odrzucona. I to ona płaci najwyższą cenę za trudności rodziców.
Ta licząca zaledwie 184 strony historia, cieszy się dużą popularnością w mediach społecznościowych, co skłoniło mnie do sięgnięcia po nią. Tytuł jest bardzo wymowny i z pewnością został adekwatnie dobrany, bowiem tytułowe wrony są nie tylko metaforą miłości, dozgonnej wierności oraz szczęścia w małżeństwie. Są również uosobieniem zła, zwiastunem śmierci. Które z nich okazują się najbardziej adekwatne w tym przypadku?
Dvorakova stworzyła kameralną opowieść rodzinną, do której nikt z ulicy nie ma występu, pełną prawdy o rzeczywistości, o której się głośno nie mówi, a która może się dziać tak blisko nas, kiedy pozorom za zamkniętymi drzwiami pękają szwy i wyłazi wszystko to, co skrzętnie stara się ukryć przed innymi, bądź samemu nie zauważać. Ciepły dom? Doskonała rodzina? Idealne małżeństwo? Świetni rodzice? Szczęśliwe dzieci? Dla wielu dorosłych i dzieci dom nie jest miejscem bezpiecznym, w którym znajdują spokój i schronienie, ale miejscem lęku, cierpienia, ciągłego zagrożenia oraz wzajemnych pretensji. Taki właśnie jest dom rodziny Lundek. Postawy poszczególnych członków tej rodziny przywołują obraz różych form i przejawów przemocy (słowna, fizyczna, emocjonalna, molestowanie), działających na zasadzie domina. Petra nie skupia się na ukazaniu ich problemów na tle pokoleniowym, które jak wiadomo przez wzgląd na różnice dotyczace zmieniających się ideałów, wartości, przekonań, celów, mogą stanowić źródło konfliktów i niezrozumienia. Poza zwykłymi problemami dorastającej nastolatki, np. związanymi ze zrozumieniem zachodzących w ciele zmian, poszukiwaniem własnego stylu, odnalezieniem się wśród rówieśników, poszukiwaniem drogi rozwoju, dorzuca problemy w domu: bycie tą gorszą córką, która jest wszystkiemu winna, nic nie robi w domu, a jej osiągnięcia i zainteresowania są nie ważne. W tej rodzinie nie kraczą tak, jak wrony, które w ten sposób przekazują sobie informacje o niebezpieczeństwach, czy inne wiadomości. Ich głównym problemem, rodzącym agresję jest m.in. brak radzenia sobie z własnymi emocjami, wzajemne pretensje, brak wsparcia, zrozumienia, czy wspólnego rozwiązywania problemów. Autorka daje również do myślenia nad schematami mającymi uchronić dzieci przed przemocą i zapewnić im ochronę. Zadać sobie pytanie, czy środki prewencyjne są skuteczne i wystarczające? Przecież każde dziecko rodzi się z innymi potrzebami, a niektóre z nich to poczucie bezpieczeństwa, rodzicielska miłość, stabilność i wsparcie w realizacji marzeń i planów w domu i poza nim, więc powinniśmy robić wszystko, aby im to dać. Ciekawym zabiegiem jest dwuosobowa narracja przedstawiająca przebieg wydarzeń i ich widzenie oczami dwunastoletniej Basi oraz jej matki, którą najzwyczajniej w świecie ma się ochotę udusić. Bohaterowie są stworzeni tak, że każdy może interpretować powody ich zachowania patrząc przez własny kalejdoskop wpojonych zasad, moralności, przekonań. Kolejno odkrywane karty pokazują, iż przemoc w rodzinie, niezależnie od tego, czy jesteśmy jej bezpośrednimi ofiarami czy świadkami, wywiera negatywny wpływ na każdego jej członka. Zakończenie w moim odczuciu pozostawia wiele pytań, jak i możliwości interpretacji. Popieram zdanie, że to książka współcześcnie ważna, a przez wzgląd na krótką formę, mnogośc tematów, które po jej przeczytaniu można omówić, mogłaby zostać wpisana do kanonu lektur. Być może niektórym pozwoli szerzej otworzyć oczy na otoczenie, przyjrzeć się sobie i własnej rodzinie, czy przestać się bać poprosić o pomoc. Mimo że czegoś mi w niej zabrakło, ale nie do końca potrafię określić czego, jestem przekonana, że trafi zarówno do młodego, jak i do dojrzałego czytelnika.
Wśród czytelników Wron duże kontrowersje wywołuje zakończenie powieści, otwarte i pozostawiające pole do interpretacji. Co tak naprawdę wydarzyło się w...
Przeczytane:2022-12-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Pedras Dvorakowa uchodzi nie tylko w swoim kraju, ale również za granicą za bardzo ważną pisarkę oraz scenarzystkę, poruszającą w swoich tekstach wiele współczesnych problemów społecznych. Dużo miejsca w swoich tekstach poświęca również funkcjonowaniu rodziny, także tej dysfunkcyjnej.
Zdobywczyni prestiżowej nagrody Magnesia Litera. Nie zawsze pracowała zgodnie ze zdobytym wykształceniem – kończyła kierunek filozoficzny na Uniwersytecie Masaryka w Brnie.
W swoim tekście pt. „Wrony” porusza wiele ważnych społecznie tematów. Opisując życie rodziny składającej się z matki – bibliotekarki, ojca – który do końca nie wiadomo, gdzie pracuje, oraz dwóch córek Kasieńki – starszej, Basi – młodszej pokazuje jak funkcjonuje dysfunkcyjna rodzina, jakie jest jej miejsce w społeczeństwie oraz jak niewielkie wpływ maja obcy ludzie – w tym nauczyciele, na to, co się dzieje w domu.
Z jednej strony obserwujemy cykl życia wrony; od momentu, kiedy zbiera patyczki i inne materiały na budowę gniazda, przybycie samca, proces przyciskania się do siebie, narodziny dzieci, ich pierwsze nieśmiałe próby lotu. A na końcu opuszczenie gniazda.
Z drugiej strony obserwujemy powolne rozpadanie na pozór dobrze funkcjonującej rodziny. Oboje rodzice mają pracę, a dzieci codziennie uczęszczają do szkoły, przynosząc z niej dobre stopnie. Wiadomo, że zdarzają im się mniejsze, lub większe potknięcia, ale na ogół nauczyciele nie mają się do czego przyczepić. Nauczyciele w szkole wprawdzie od czasu do czasu dostrzegają drobne sygnały, świadczące o tym, że coś z pewnością jest nie w porządku, ale albo próbują straszyć matkę dzieci opieką społeczną, albo „dają się przekonać”, że w domu ich wychowanki nie dzieje się nic złego.
Kobieta, co bez trudu da się dostrzec od początku, jest despotką. Wszystko musi być zrobione dokładnie tak, jak sobie życzy. Jeśli nie, próbuje rozwiązać problem krzykiem i „napuszczaniem „ własnego męża na młodszą córkę. Jest też naiwna, bo nie od dziś wiadomo, że ludzie koloryzują, zwłaszcza jeśli chodzi o własne rodziny, chcąc wypaść korzystniej w oczach innych ludzi. Tymczasem kobieta wierzy, że u innych jest tak idealnie (nasłuchała się takich historyjek w pracy) i sama chce zaprowadzić takie porządki, żeby u niej było podobnie. Wydaje się, że lubi swoją pracę, choć szefowa jest bardzo podobną do niej despotką. Przeszkadza jej zachowanie pani kierownik, ale w domu zachowuje się dokładnie tak samo.
Kiedy przez kilka dni jej nie ma, bo wyjeżdża na szkolenie, w domu jest dużo przyjemniej i spokojniej.
Jej mąż, Wacław, kiedy przychodzi z pracy, chce mieć tylko święty spokój i od razu zalega na kanapie. Nic go nie interesuje. Nie jest ciekaw, jak radzą sobie w szkole jego córki. Jednocześnie, gdy jego żona krzykiem zmusza go do działania, mocno bije po pupie młodszą córkę. Tylko raz próbuje przeciwstawić się żonie i zamiast zbić córkę, wychodzi na tak długo, aż wszyscy zasną. Długotorowo jest to jednak mało skuteczne. Zaczyna się również niebezpiecznie zachowywać w stosunku do swojej młodszej córki; dotyka ją w intymnych miejscach, wchodzi do łazienki bez pukania, kiedy córka się kąpie i leje ją po gołej pupie, albo „mizia ją tak, jak mamę”.
Kasieńka – starsza córka – wydaje się być wzorem cnót. Często dokucza młodszej, ale są i takie dni, kiedy obie świetnie się bawią. Jest przeciwieństwem młodszej siostry – jest bardzo porządna i zawsze chętna do pomocy. Nigdy nie trzeba jej o nic prosić. Zawsze robi to, co trzeba. Zachowaniem zaczyna przypominać nieco swoją mamę, zwłaszcza w chwili, kiedy fuczy na siostrę albo na nią donosi. Ma talent plastyczny, ale nie tak wielki jak siostra. Z tego powodu też jej dokucza.
Basia – młodsza siostra – wydaje się być główna bohaterka tej opowieści. Bardzo utalentowana, ale zamknięta w sobie dziewczynka, która wyraża swoje uczucia i emocje poprzez sztukę, w tym przypadku obrazy. Nie potrafi funkcjonować we własnym domu. Ciągle ma obawy – nie bezpodstawne – że za chwilę ktoś na nią nakrzyczy albo dostanie tęgie lanie od taty. Jej matka traktuje ją zupełnie inaczej, niż starszą córkę, jest mniej wyrozumiała, bardziej stanowcza, wymagająca oraz wybuchowa. Basia nie umie z nią spokojnie rozmawiać. Kiedy tylko zaczynają ze sobą mówić, od razu wybucha jakaś awantura albo choćby sprzeczka. Matka nie rozumie Basi, ani jej talentu plastycznego. Ciągle podkreśla dobrość, posłuszeństwo i wyjątkowość Kasi. Basia ciągle denerwuje matkę swoim zachowaniem, choć w gruncie rzeczy nie robi nic złego.
To ona obserwuje rodzinę wron ze swojego okna, powoli zaczynając się w jedną z nich zmieniać.
Autorka pozwala się wypowiedzieć kilki swoim postaciom. Dzięki temu niemal każdej sytuacji możemy się przyjrzeć więcej, niż z jednej strony, co pozwala nam na szersze przyjrzenie się temu całemu zjawisku, tym złym rzeczom, które dzieją się w tym domu. A dzieje się ich naprawdę mnóstwo. Odnoszę wrażenie, że autorka nie odkryła przed czytelnikami wszystkich kart. Być może chciała, żeby niektóre rzecz zostały niedopowiedziane. Osnute tajemnicą.
Ta historia również pokazuje, jak małą siłę przebicia ma szkoła. Nie tylko w Polsce, jak i za granicą. Jak nie potrafi dotrzeć do pojedynczych ludzi, udzielić im odpowiedniej pomocy, służyć dobrą radą, czy pocieszyć. Albo udaje, że wierzy we wszystko, co opowiadają rodzice, albo straszy pomocą społeczną. A brzmi to tak, jak nauczyciele najbardziej na świecie chcieli usłyszeć, że w domu wszystko jest dobrze i nikt nie potrzebuje ich interwencji i pomocy. Jednocześnie w myślach rodzice – a przynajmniej matka – krytykują stan czeskiej szkoły, skupiając się na takich rzeczach, jak: bałagan i duszność w gabinetach nauczycieli oraz ich ubogie wyposażenie.
Tak, jak Polska szkoła nie jest w stanie przekonać większość rodziców, że wszystko, co robi, robi dla dobra ich dzieci, tak ten sam problem ma szkoła w Czechach opisana przez autorkę. Rodzice są od samego początku podejrzliwi, nastawieni na obronę w razie ewentualnego ataku, z przyklejonym uśmiechem na ustach informują nauczycieli, że w domu wszystko dobrze. Jeśli w szkole jest problem, to jest to problem nauczycieli, a nie rodziców.
Wygląda na to, że jest to nie tylko obraz polskiego społeczeństwa, ale dużej ilości państw.
Zakończenie daje czytelnikom nadzieję, że Basi udało się wyrwać z patologicznego środowiska i podążając za swoim talentem dokoła mnóstwa fantastycznych rzeczy, osiągnęła sukces, stała się bogata i sławna. Co mogło przydarzyć się pozostałym członkom rodziny – nie wiadomo. Patrząc na ich charaktery, to na bank nic dobrego ich nie spotkało.
Choć powieść była naprawdę króciutka – 120 stron. Świetnie mi się ja czytało. Autorka płynnie i bardzo sprawnie posługuje się językiem, choć w tym przypadku jest to pewnie również zasługa tłumacza, który świetnie się spisał. Chętnie przeczytałbym, co wydarzyło się dalej.
Bohaterowie są jak najbardziej trójwymiarowi i bardzo ludzcy. A tło – mimo że wąskie – doskonale zobrazowane.