Okładka książki jest dosyć specyficzna. Widzimy twarz najpewniej smutnej kobiety, nad jej głową są czarne skrzydła, być może właśnie tytułowej wrony. Jest matowa w dotyku, posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma białe strony, a czcionka jest dosyć duża. Na początku mamy ilustracje, a każdy rozdział jest zaczynany wstępem dosyć specyficznym, a piórka są nieodłącznym elementem. Czytałam ją w formie elektronicznej, ale mam w domu również wersję papierową. Mam nadzieję, że tak jak w cyfrowej wersji, literówek brak.
Moje pierwsze spotkanie z piórem autorki przebiegło dosyć... specyficznie. Specyficznie - to dobre słowo na całość, co o niej myślę. Bo nie jest to zwyczajna lektura... Czyta się bardzo szybko, nie ma zbyt wielu stron. Jest na tyle lekko napisana, że nie mamy problemów z niczym podczas poznawania kolejnych stron, jedyny problem to treść, a raczej emocje naszej głównej bohaterki. One mogą narobić nam niezłego bałaganu w głowie...
Naszą główną bohaterką jest Basia, która jest dziewczynką z talentem, ale z brakiem zrozumienia w domu. To, że miała swój charakter, temperament oraz dar plastyczny, nie powinno powodować, że będzie traktowana gorzej. Rodzice, a w szczególności matka chciała ją utemperować, ale jakim kosztem? Im bardziej robiąc jej na złość ona pokazywała siebie taką, jaką była... Ja nie twierdzę, że dziecku należy na wszystko pozwalać, jasne, ma swoje prawa, obowiązki, ale nie w taki sposób traktować jak rodzice dziewczynki. Przykro mi się o tym czytało i sprawiło, że czułam żal myśląc o niej, a o matce czy ojcu czułam palącą wściekłość, irytacje - miałam ochotę nimi mocno potrząsnąć, by zastanowili się, co w ogóle robią. A siostra Kasia, wydała mi się taka nijaka, szara myszka, podporządkowana, grzeczne dziecko nie sprawiające kłopotów, ale też poniekąd nie wiem czemu, zdawało mi się, że jest fałszywa. Zamiast nie raz wstawić się za siostrą, po prostu stała, patrzyła, podpowiadała co nieco matce... I była od niej starsza, więc powinna być nieco "mądrzejsza". Także kreacja bohaterów - na plus, bo wzbudzają mnóstwo emocji.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o zakończeniu, które dosłownie rozkłada na łopatki. Ja nie mogłam się pozbierać tak szczerze mówiąc. Tak mnie zaskoczyło, że... Nadal jak o niej myślę, to jestem w szoku. Myślę, że i was zadziwi...
Ogólnie jest to książka, która pokazuje nam przykład na pozór szczęśliwej rodziny, jednak pod przykryciem obserwujemy jak bardzo wszystko jest nie tak, jak nie powinna wyglądać rodzina. Jak problemy rodziców przekładają się na dzieci, gdzie nie ma zrozumienia, a jest rywalizacja i porównywanie. Wiadomo, że każde dziecko jest inne, jednak powinniśmy każde równie mocno kochać, nie porównywać, bo jedno zacznie mówić szybciej, a drugie chodzić i nie jest to żadnym wyznacznikiem i powodem, by krzywdzić drugie z nich.
CAŁE szczęście, że mamy tutaj również postacie, które są dobre i chcą nieść pomoc. Zawsze to jakaś iskierka nadziei dla bohaterki, ale czy będzie miała szansę z niej skorzystać i rozniecić ogień w swoim młodym życiu - musicie już sami się dowiedzieć, czytając tę książkę.
Reasumując uważam, że autorka wykonała kawał dobrej roboty i mimo, że książka nie jest zbyt długa to idealnie pokazuje jak rodzina nie powinna wyglądać, jak nie powinna funkcjonować. Na przykładzie Basi widzimy, jak dziecko odczytuje różne emocje, zachowania rodziców, i jak sama się zachowuje, co myśli, co robi, a co by tak naprawdę chciała i oczekiwała od najbliższych osób. Zdecydowanie jest to trudna lektura, dająca do myślenia. Mnie się spodobała, wiem, że wielu z Was również przypadnie do gustu. Trudna, ale tematyką bardzo ważna. Polecam.
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Data wydania: 2020-11-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 184
Tytuł oryginału: Vrány
Język oryginału: czeski
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Wśród czytelników Wron duże kontrowersje wywołuje zakończenie powieści, otwarte i pozostawiające pole do interpretacji. Co tak naprawdę wydarzyło się w...
Zmęczony konfliktami z przełożonymi oraz stereotypowym myśleniem parafian ksiądz odchodzi z Kościoła i wprowadza się do zaniedbanego domu odziedziczonego...