Okładka książki - Wyspa Kawanah

Wyspa Kawanah


Ocena: 4.5 (2 głosów)

„Wyspa Kawanah” to opowieść o ludziach, którzy nie pasują do świata – albo może to świat nie pasuje do nich. Towarzyszy im poczucie obcości, tęsknota za czymś, czego nie sposób nazwać, i melancholia, którą trudno zagłuszyć. Niektórzy próbują – uciekając w narkotyki, w uzależnienia, w morze. Ale ta historia nie jest o ucieczce. Jest o desperackim pragnieniu zrozumienia. O próbie ocalenia kogoś, kto już sam siebie nie potrafi ocalić.

 

Autorka „Księżyców Jowisza” znów prowadzi nas przez światy – dosłownie i w przenośni. To queerowe urban fantasy pełne magii, sekretów i przestrzeni, które nie poddają się logice znanego nam świata. Mamy tu lisy, które potrafią mówić, portale między wymiarami, starożytne rasy i rzeczywistość, która nieustannie się zmienia. Ale to tylko dekoracje. Prawdziwa magia dzieje się gdzie indziej – w relacjach, emocjach, wyborach.

 

„Wyspa Kawanah” to również historia o dojrzewaniu – bolesnym, pełnym przeszkód, często samotnym. Pokazuje, jak trudno dorosnąć w świecie, w którym nie ma się przestrzeni do bycia sobą. Pokazuje przemoc – fizyczną, emocjonalną, ekonomiczną – i ludzi, którzy próbują się jej wyrwać, nie tracąc siebie. To opowieść o queerowości – nienachalnej, naturalnie wplecionej w tło – i o tym, że miłość to miłość. Zawsze.

 

Miłośnicy fantastyki znajdą tu pełnokrwisty świat i dynamiczną, wielowątkową fabułę. Ci, którzy szukają czegoś więcej, odnajdą głęboki wymiar psychologiczny i egzystencjalny. Bo Wyspa Kawanah to także metafora – miejsca, gdzie każdy może w końcu być sobą. Nic więcej. A może właśnie wszystko.



Informacje dodatkowe o Wyspa Kawanah:

Wydawnictwo: Seqoja
Data wydania: 2025-05-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788367935326
Liczba stron: 446

więcej

Kup książkę Wyspa Kawanah

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wyspa Kawanah - opinie o książce

Avatar użytkownika - melkart1
melkart1
Przeczytane:2025-08-10,

Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Ile cierpienia jesteśmy w stanie znieść, aby odnaleźć własne miejsce na świecie? I czy czasem złe wybory nie prowadzą do czegoś dobrego? Na te pytania stara się odpowiedzieć główny bohater powieści J.M.M. Bober, Elwin.


Choć młody, życie już mocno go doświadczyło. Został porzucony przez rodziców i pozostawiony na pastwę swojego wujka alkoholika, hazardzisty i dłużnika. Co więcej, chłopak nie potrafi znaleźć sobie miejsca, ani zajęć, ani nic, co trzymałoby go na tym świecie. Jego jedynym celem zdaje się pozorna, płocha egzystencja, której zakończeniem zdaje się być próba samobójcza. Jednak nieoczekiwanie, również dla niego samego, jego świat wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że ten zdezelowany nastolatek zyskuje sens w życiu, wiarę w siebie i swoje możliwości oraz staje się nadzieją dla innych.

 

 

Filozoficzne rozterki


Przyznam, że początkowo książka J.M.M.Bober mocno mi się dłużyła. Nie byłem w stanie skupić się na jej kolorycie literackim, na tym, co sobą reprezentuje. Zwyczajnie nie potrafiłem się dostosować do świata, który już dawno nie jest moim udziałem. A przecież te dwadzieścia kilka lat temu również byłem nastolatkiem – z problemami, z rozterkami egzystencjalnymi, niepotrafiącym się odnaleźć w świecie skrojonym na inną miarę.


Jako dorosły, odrzuciłem postawę Elwina, być może dlatego, że tak bardzo przypominała mnie. Z tą różnicą, że prawdziwą magię stanowiło tylko moje serce na dłoni. Dopiero w połowie powieści udało mi się zintegrować z książką, poczuć, że to też coś o dawnym mnie. Dalej poszło już gładko.


Powieść nie jest całkiem jednoznaczna. W moim odczuciu, pełno jest tutaj różnych ukrytych znaczeń, podwójnego sensu, ale skrojonego tak, aby każdy z czytelników odkrył coś dla siebie. Podoba mi się również to, że nie mamy wszystkich pytań i odpowiedzi podanych na tacy; że możemy szukać odpowiedzi sami, niezależnie, coraz mocniej zagłębiając się w świat ukazany przez Autorkę.


Warto również zauważyć, że w momencie, gdy docieramy do końca, już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi. Budzi się w nas jakaś nostalgia za dawną młodością, ale i chęć do życia, do zmieniania świata na przekór wszystkim przeszkodom. A tego nie oferuje każdy pisarz.


W powieści tej znajdziemy nie tylko rozterki i wątpliwości głównego bohatera, ale i możliwość bezustannego analizowania, sprawdzania siebie (a jednocześnie tego, co dzieje się w powieści). Mamy możliwość zapoznania się z ludzkimi wadami i zaletami. Jest tu nienawiść, miłość, troska, wyzysk, kombinatorstwo, zło w czystej postaci, ale i nadzieja. A to wszystko skąpane jest w odrobinie niejednoznacznej magii, zapomnianych tajemnic i niejednoznacznych postaci.


Mnie spodobał się również zabieg, nazwijmy go wieloświatów. Wedle Autorki różne światy czy rzeczywistości dzieją się jednocześnie. Czasem się przenikają, czasem kolidują, a czasem istnieją bez świadomości o współistnieniu. Świat naszych wewnętrznych wynurzeń i przemyśleń, czasem bywa równie realny jak to, co dzieje się w świecie rzeczywistym. To trochę tak, jakbyśmy mieli możliwość zajrzenia w głąb własnego umysłu i spojrzenia jak nasze emocje, myśli, odczucia i potrzeby biologiczne ze sobą współistnieją, współgrają lub przeciwnie – jak się wzajemnie wykluczają. Przyznam, że nie zawsze miałem świadomość, co w powieści jest realne, a co dzieje się w umyśle bohatera.

 

 

Przygoda, ale nie za damo


Powieść jest wymagająca dla czytelnika. Zmusza do tego, aby się zatrzymywać, myśleć, odczuwać. Nic nie jest proste, a nawet to, co realne, może okazać się snem. Zazwyczaj powieści czytam w jeden, dwa wieczory. Jednak tym razem nie byłem w stanie nadążyć. Musiałem się zastanawiać, czasem wracać do wcześniej przeczytanych fragmentów. Autorka wymogła na mnie uważność, nachylenie się nad sensem cudzej (i własnej) egzystencji. W jakimś stopniu pozwoliła mi wrócić do dawnych korzeni, do miejsca z którego przyszedłem.


Dlatego sądzę, że „Wyspa Kawanah” będzie fajną przygodą dla ludzi młodych, szukających własnego miejsca na ziemi. Pełnych rozterek, wątpliwości, niepewnych siebie, nie rozumiejących świata dorosłych. Być może powieść ta stanie się drogowskazem, duchowym przewodnikiem, który pomoże im przezwyciężyć własne ułomności, słabości. A może okaże się, że są właśnie waszą siłą? Ale o tym musicie przekonać się sami. Myślę, że naprawdę warto.


Jedyna rzecz, która mocno mnie raziła, to istny wysyp wulgaryzmów. Choć zdaję sobie sprawę, że młodzież używa tego nieprzyjemnego języka, to jednak od pisarza/pisarki oczekiwałbym czegoś subtelniejszego. Wszak inwektywy, nawet jeśli czasem najlepiej oddają chwilowe napięcie, nie są jedyną możliwością uzewnętrznienia wewnętrznych burz, sztormów czy huraganów. Do tej pory nie czytałem książki w której byłoby aż tak wiele przekleństw.

 

 

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ovieca
Ovieca
Przeczytane:2025-07-26, Ocena: 4, Przeczytałam,

Czy to nuda sprawia, że poszukujemy coraz to nowszych pozycji książkowych? Słowa z opisu sprawiły, że zastanowiłam się chwilę nad nimi i okazuje się, że tyle w nich prawdy! Przecież tak wiele razy zastanawiałam się, czy to ja nie pasuje do obecnego świata, czy to świat się zmienił. Koniec końców to nie świat jest zły czy dziwny, a ludzie, którzy na nim żyją.

To dość nieoczywista pozycja, zaskakująca fabuła, przyjemny język Autorki, trochę chyba nowoczesny świat i bohaterowie, którzy rzadko (a może i nie?) można spotkać w realnym świecie. Niczego nie ma za dużo i niczego nie ma za mało. Cieszę się, że wątek uczuciowy był potraktowany po macoszemu – bywa, że miłość przykrywa sedno powieści i wychodzi konkretny klops. Odwaga pisarki w tak sytym użyciu bluzgów absolutnie mi nie przeszkadza, oczywiście spotkałam się z opinią, że te słowa są zbyt natarczywe i zbyt mnogo użyte, ale nie zwróciłam w ten sposób na to uwagi.

Czy znajdziemy tutaj domniemania filozoficzne? Oczywiście! Wiele kwestii musimy sami odkryć. I z jednej strony to bardzo dobry manewr, że sami odsłaniamy karty; analiza tego co czytamy, staje się w sumie chlebem powszednim tej pozycji, a my pozwalamy sobie na skupienie i delektowanie się w sumie tym, co trzymamy w rękach. Stąd też uważam, że to nie jest książka dla każdego – niestety może ona być męcząca dla nieodpowiedniego odbiorcy. Można tę historię porównać do takiego slalomu między jawą a snem. Magiczna wyspa – dość różnorodne otoczenie, trochę sytuacyjne wpadania z deszczu pod rynnę, ewoluowanie myśleniem w kierunku dorosłości i nabierania powagi.

Nie mamy tutaj narzuconego punktu widzenia, sami sobie możemy ukierunkować spostrzeżenia na temat tego tytułu. Pisarka ma fach w dłoni, buduje rewelacyjny klimat i nie zależnie czy się wciągamy od początku, czy w połowie, nie umiemy się oderwać. Z lektury jestem zadowolona, chociaż nie powiem na sto procent czy uda mi się zapamiętać ją na długo. Chwilowo chodzi mi po głowie, ale co będzie dalej, tego nie przewidzi nikt.

Link do opinii

To chyba najbardziej nieoczywista książka jaką w tym roku przeczytałam. Jest niczym huragan, która zmiata z nas wszystkie pozytywne emocje, by pokazać, że piekło nie musi ukazywać się dopiero po śmierci. Objawia się tutaj w ludziach bliskich, którzy potrafią tylko obrażać, bić, wyzywać i wyganiać z domu. To były bardzo przejmujące sceny, które nie tyczyły się tylko jednego bohatera. To było gorsze uczucie niż uderzenie szczeniaka, który ledwo zaczął patrzeć na oczy. Osoby opiekujące się raniły na każdym kroku i ilekroć był ten temat poruszany, to aż chciało mi się krzyczeć. Były jednak i takie momenty, kiedy postać doświadczała ukojenia, bliskości innej osoby w której ramionach mogła się ukryć i w końcu przyjąć pozę dziecka, które się boi. To były sceny poruszające niczym pierwszy przebiśnieg wychodzący z zimnego puchu wśród zamieci. To one dawały nadzieję na pozytywne losy, której trzymaliśmy się do czasu ponownego pojawiania się tych złych. Kolejnym elementem na który zwróciłam uwagę była magia, która objawiała się podmuchem wiatru, wichurą lub magicznym uniesieniem, które spadało na chłopaka znienacka. To coś pojawiało się i znikało, niczym postacie innych ludzi będących widocznych gdzieś w oddali, lecz zanikających w oka mgnieniu. W ten sposób miotano nami na prawo i lewo dostarczając chyba każdego uczucia jakie potrafimy odczuwać. Trudno tutaj też było oddzielić prawdę od wizji chłopca. Niektóre wydarzenia działy się od razu, jakby były dalszym ciągiem, a później wychodziło na jaw, że nie do końca działy się w jego rzeczywistym świecie. To akurat mi się podobało, bo sama nieraz potrafię poddawać wodze fantazji i nie zawsze jest to snem:-) Tak pod koniec to chciałam też zwrócić uwagę na to, że choć cała historia jest miejscami poplątana, to jednak na swój sposób ukazuje przemianę jaka zachodzi w młodym chłopcu. Z myśli samobójczych przechodzi do dostrzegania świata jaki jest naprawdę. Wcześniej jego myśli skupiały się na nieszczęściu, które go spotykało. Później nastąpił przełom i tymi samymi oczyma dostrzegł życie, które wcześniej mu umykało. To było najbardziej wartościową rzeczą, która została tutaj opisana. Cała historia jest godna polecenia, lecz tylko większe urywki bardzo przykuwają naszą uwagę. Druk jest mniejszy, ale i tak myślę, że warto po nią sięgnąć:-)

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy