Solidna dawka humoru, słowiańskich wierzeń i babskiej przyjaźni!
Kolejny - i nie ostatni - tom bestsellerowego cyklu Kwiat paproci
Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który chętnie pocieszyłby tęskniącą za ukochanym Gosię... Gdy wydaje się, że gorzej być nie może, w okolicy pojawia się tajemniczy myśliwy, który poluje na istoty nadprzyrodzone, a rusałka Sława, przyjaciółka Gosi, znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Tego już za wiele! Mimo że szeptucha zawiodła się na Sławie, żaden mężczyzna nie będzie mieszał się w babską przyjaźń! Gosława pokaże mu, gdzie raki zimują. Choćby miała zginąć (ale wolałaby jednak nie).
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-05-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: Polski
[RECENZJA] Cykl „Kwiat paproci” Katarzyna Berenika Miszczuk
„To nie bajka, tylko legenda. – Jarogniewa uniosła do góry palec wskazujący. – A w legendach zawsze tkwi ziarno prawdy”. – Noc Kupały
Mój maraton z cyklem Kwiat paproci dobiegł końca. Powiem Wam, że otrzymując propozycję zrecenzowania tych książek, nie od razu się zgodziłam. Minęło trochę czasu i dopiero odpisałam na wiadomość. Nie byłam bowiem do końca pewna, czy ta seria przypadnie mi do gustu. Jednak mając gdzieś na uwadze to, że pierwsze spotkanie z twórczością autorki („Obsesja”) zapamiętałam bardzo pozytywnie – choć to był zupełnie inny gatunek literacki – to pomyślałam, że dlaczego nie spróbować? Pomyślałam, że być może autorce pisanie fantastyki wychodzi równie dobrze, jak pisanie kryminałów… i ostatecznie mogę napisać, że tak było.
Zaczynając przygodę z cyklem Kwiat paproci, miałam duże oczekiwania. Wszystko przez te pozytywne opinie, które atakowały mnie zewsząd. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach Szeptuchy, nadal się zastanawiałam nad fenomenem tej książki, bo jakby nie było… nudziłam się, a wszystkie opisy zwyczajnie mnie przytłaczały. Jednak brnęłam dalej, bo nie należę do osób, które tak łatwo się poddają. Dlatego wciąż szukałam, zadając sobie pytanie, co takiego wzbudziło zachwyty wśród czytelników i czy również trafię do grona fanów Cyklu Kwiat paproci?
„Nie można żyć, żałując cały czas czegoś, co się stało bądź nie stało. Trzeba się cieszyć tym życiem, które się ma”. – Żerca
Dlatego nie spodziewajcie się słów, że zatopiłam się w tej lekturze od pierwszych stron, bo tak nie było. Potrzebowałam czasu, aby się polubić z tą historią i jej bohaterami. Powiem wam, że łatwo nie było, ale się udało! I w ostatecznym rozrachunku mogę napisać, że autorka stworzyła fenomenalny cykl, o niesztampowej fabule, w której ukazuje: zabobony, legendy, słowiańskie bóstwa, demony, nadprzyrodzone istoty, czary, wizje, nieśmiertelność, pradawne obrzędy i tradycje, czyli to wszystko, co można śmiało nazwać surrealizmem. I gdzieś pomiędzy znajdującym się trzeźwym spojrzeniem na rzeczywistość, ogromną ilością humoru i wciągającą akcją.
„(…) los lubi być złośliwy”. – Noc Kupały
Autorka skonstruowała nietuzinkowych i zapadających w pamięci bohaterów z krwi i kości, a na przestrzeni czterech tomów, tak bardzo się z nimi zżyłam, że zwyczajnie będę za nimi tęsknić. Uwielbiam Gosię, która, jako wykształcona lekarka ma obsesję na punkcie ochrony przed wszelkimi chorobami i najgorszymi dla niej… kleszczami. Jak również za jej dziecinną naiwność, sceptycyzm i poczucie humoru. Babcię Jagę za umiejętność prowadzenia biznesu Szeptuchy, bo piarowiec z niej bezkonkurencyjny. Jej postać również wywołuje uśmiech na twarzy. No i oczywiście tajemniczy Mieszko Pierwszy, uwielbiany chyba przez wszystkie czytelniczki i prawdą jest, że z męskich bohaterów nikt inny mu nie dorównał. Jest jeszcze wiele barwnych postaci, ale nie będę tutaj każdej z osobna opisywać. Krótko mówiąc są bohaterowie dobrzy i źli. Ci, którzy wnoszą uśmiech i, ci, którzy wywołują łzy. Jednak wszyscy dostarczają do książek, jakiś niezbędny element, bez którego ta seria nie byłaby tak atrakcyjna, bo każdy jest indywidualną jednostką, z osobistą historią oraz o różnych charakterach i sposobie myślenia.
„Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją”. – Szeptucha
W książkach pojawia się też wątek romantyczny, czyli miłość i łączące się z nią zazdrość i zdrada. Jednak nie wychodzą one na pierwszy plan, i nie tworzą historii iście romantycznej w różowych odcieniach i zbytnio przesłodzonej. Dostrzegalna jest też wiedza autorki z zakresu słowiańskich obrzędów czy ziołolecznictwa, widać, jak wiele musiała przeczytać książek o podobnej tematyce, aby oddać w ręce czytelników tak bardzo dopracowaną merytorycznie serię.
"Najstraszniejszy koszmar zmienił się nieoczekiwanie w potyczkę słowną. Potyczek słownych się nie boję. Mam doświadczenie. Przecież ja prawie przez cały czas gadam do siebie". – Przesilenie
Z jednej strony cieszę się, że miałam możliwość przeczytania wszystkich tomów Kwiatu paproci od razu, bez zbędnego czekania kilku miesięcy, aż ukaże się kolejny – z drugiej natomiast nieco żałuję, że dopiero teraz sięgnęłam po te książki. Taką przygodę i emocje z nią związane, które podarowała mi autorka, są ciężkie do opisania, ponieważ żadne słowa nie oddadzą tego wszystkiego, co czuję po skończeniu Kwiatu paproci. Bo pomimo dość opornego, jak dla mnie początku, dalsze losy bohaterów czytałam z wypiekami na twarzy do samego końca.
Reasumując, cykl Kwiat paproci spełnił moje wszystkie potrzeby literackie i jestem pewna, że historia przedstawiona zostanie ze mną na długo. A kiedyś jeszcze sobie ją odświeżę. Z całego serca polecam wszystkim, którzy chcą, choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i wkroczyć w świat starych wierzeń, bóstw i rytuałów. Polecam.
Na początku dzisiejszej recenzji przybliże wam, kim był tytułowy Żerca.
Żerca był nie kim innym jak kapłanem w religii słowiańskiego. Zajmował się wyznaczaniem dat świąt, składaniem ofiar, rzucanie losów, wrażeniem oraz kojarzeniem małżeństw tzw. swaćba*¹. Mam nadzieje, że ten nieco edukacyjny wstęp podobał się wam i nie przynosząc już zapraszam do przeczytania recenzji.
Po nocy Kupały Bieliny nie są już tak spokojną wsią, jaką były dawniej. Swarożyc nieustannie przypomina Gosi o obietnicy, jaką mu złożyła, Mieszko gdzieś przepadł, nie zostawiając żadnej wiadomości i nie daje oznak życia,a Baba Jaga postanawia wyjechać, zostawiając Gosię, by ta poprowadziła jej "interes".
We wsi także pojawia się nowy żerca - Witek, a wraz z nim nowe kłopoty. W lesie zaczynają ginąć słowiańskie bóstwa.
„— Nie wiem, co do niego czuję. Nie wiem, co on czuje do mnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek się tego dowiem. Wydaje mi się, że łączy nas namiętność zdolna wypalić świat do gołej ziemi, że dla siebie bylibyśmy w stanie przelać krew. Nie tylko swoją.”(*²)
AKCJA I FABUŁA
W tej części akcja, fabuła zwalnia, dając chwile wytchnienia po ekstremalnych wydarzeniach w poprzedniej części. Po raz kolejny autorka urozmaica fabułę nową postacią i nowymi ciekawymi wydarzeniami.
STYL I JĘZYK
Niewiele zmienia się pod tym względem, dalej autorka serwuje nam ciekawe i szczegółowe opisy, momentami zabawne dialogi. Dalej używa czasami języka dawnych Słowian, ale w tej części jest tego znacznie mniej, niż w przypadku poprzedniej części.
„Miałam gorącą nadzieję, że nie przyszła mnie zabić."(*³)
POSTACIE
WITEK
Ta postać została wprowadzona na miejsce Mszczuja, kto czytał drugą część, ten wie co stało się z tym bohaterem. Postać Witka jest dość tajemniczą postacią, dowiadujemy się o nim tylko strzępka informacji,wiemy jedynie tyle, że nie akceptuje istnienia bo rusałek, południc i pozostałej reszty bandy bóstw.
Trzecia część serii, była dość spokojną częścią, co moim zdaniem bardzo dobrze wpływa na całość serii. Autorka nie kombinuje, nie szuka na siłę czegoś, czym mogłaby podkręcić sztucznie fabule. Można powiedzieć, że tą częścią szykuje dobry grunt pod ostatnią część serii. Fajną rzeczą jest to, że Miszczuk prezentuje, czy też przybliża nam niektóre obrządki, jakie odprawiono w trakcie ślubu, czy jak wyglądał rytuał płodności. Zachwyca wiedzą na ten temat.
Recenzja pochodzi z bloga http://www.posredniczka-ksiazek.pl/
Katarzyna Berenika Miszczuk swoją pierwszą powieść „Wilk” napisała w wieku 15 lat, trzy lata później opublikowało ją wydawnictwo Muza SA. Jej kolejną powieść „Wilczyca”, za którą autorka została nominowana w 2009 roku do Nagrody Nautilus, wydało wydawnictwo Egmont Polska. Od 2010 roku związana z wydawnictwem W.A.B. oraz Uroboros.
W 2017 roku jej powieść „Szeptucha” otrzymała tytuł Najlepszej Powieści Roku 2016 w kategorii literatura fantasy portalu lubimyczytac.pl
Poprzednie dwie części bestsellerowej już, serii "Kwiat paproci" okazały się nie tylko doskonałą rozrywką, ale i skarbnicą wiedzy o słowiańskich wierzeniach i zabobonach. Miałam wiele szczęścia, ponieważ sięgnęłam po ten cykl tuż przed pojawieniem się na rynku trzeciej części "Żerca". Wiele szczęścia, ponieważ nie musiałam długo czekać na kontynuację, po tak szokującym zakończeniu, jakie zafundowała autorka swoim czytelnikom podczas lektury "Noc Kupały". Miałam oczywiście pewne obawy, czy kolejna część nie okaże się naciągana w porównaniu z poprzednimi, ponieważ sławetny kwiat paproci został zerwany. Po lekturze "Żercy" wiem, że moje obawy były całkowicie bezpodstawne, a książki autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk mogę kupować w ciemno.
Fabuła ku mojemu zaskoczeniu rozkręcała się dość powoli, czasami wręcz rozczarowując swoim tempem. Jako że miałam przyjemność czytać kolejne części serii, jedna po drugiej, emocje związane z wydarzeniami opisanymi w "Noc Kupały" wciąż buzowały, gdy brałam się do czytania Żercy. To było trochę tak jak niespodziewane hamowanie rozpędzonego auta. Mieszko wyjechał, więc wątek romantyczny praktycznie umarł śmiercią naturalną. Pojawił się za to nowy Żerca, który uwaga... Zapałał wielką sympatią do Gosławy. Może coś by z tego było, gdyby Witosław Witka nie okazał się tak strasznie nudnym człowiekiem, całkowicie pozbawionym polotu. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy Gosia została główną oskarżoną w sprawie niewyjaśnionych morderstw istot nie z tego świata, a władca polan postanowił w końcu dołączyć do swojej lubej. Od tej pory akcję śledziłam z żywym zainteresowaniem.
"Istoty nadprzyrodzone nie istnieją. Służą tylko tłumaczeniu zjawisk naturalnych. Nie ma południc. Jest udar cieplny."
Kreacja bohaterów nie powaliła mnie na kolana. Gosia, Mieszko oraz inni znani mi z poprzednich tomów, niczym już mnie nie zaskoczyli i bardziej byłam skupiona na samej fabule. Wewnętrzne monologi głównej bohaterki stały się dość męczące i niestety odebrałam je jako wadę książki. Pojawiło się również kilku nowych bohaterów mniej lub bardziej interesujących. Moim faworytem został chmurnik, bardzo przyjemna postać. Największą niechęcią obdarzyłam, nowego Żercę. W tej roli upatrzyłam sobie Mieszka i może to właśnie przez moje nastawienie tak bardzo nie polubiłam tego bohatera.
Leniwie rozpoczynająca się fabuła, rozkręciła się na dobre gdzieś w połowie książki. Świat zjaw i postaci rodem z horrorów, których próżno szukać na wielkim ekranie po raz kolejny wciągnął mnie swoim niesamowitym klimatem. Zagadka tajemniczych morderstw, mimo że domyślałam się kto za nią stoi, okazała się pobudzać moją ciekawość i kusić rozwiązaniem. Wątek romantyczny, po tak opłakanym początku, również zaczął nabierać rumieńców, gdy Mieszko w końcu wytłumaczył się ze swojego nagłego zniknięcia w bardzo nieodpowiednim momencie.
"Nic się w tym przeklętym lesie nie da ukryć. Na każdym kroku ktoś cię obserwuje. A jak przypadkiem potrzebujesz pomocy, bo - dajmy na to - porwali cię szaleni wyznawcy bogini Mokosz, to nagle nikogo nie ma, nikt nic nie wie, nikt nic nie słyszał."
Zakończenia bywają różne, czasami zachęcają do sięgnięcia po kontynuację. Czasami, gdy dostaniemy odpowiedzi na dręczące nas pytania, nie czujemy potrzeby sięgania po kolejne tomy. Katarzyna Berenika Miszczuk zakończenia swoich powieści opanowała w takim stopniu, że po przeczytaniu "Żercy" czuję się niejako zmuszona do przeczytania ostatniego już tomu przygód Gosławy Brzózki "Przesilenie", którego premiera ma odbyć się na początku przyszłego roku.
"Żerca" jest pozycją, która ma swoje plusy i minusy. Pomimo swoich wad nie jest łatwo "dawkować" sobie przyjemność z jej czytania, ponieważ czyta się ją z zapartym tchem. Magiczny świat opisany przez autorkę wciąga czytelnika, fundując mu niezapomnianą rozrywkę w towarzystwie istot dawno już zapomnianych w naszej kulturze.
Świetna!
Czytało mi się ją chyba najlepiej ze wszystkich części. Teoretycznie nie ma przesadnie dużo akcji i sytuacji zwrotnych, a jednak nie mogłam się oderwać, a teraz będę z niecierpliwością oczekiwać tomu czwartego....
Super. Już chcę czwartą część. No i obowiązkowo muszę odwiedzić Łysą Górę :)
Coraz bardziej podobało mi się to szeptuchowanie. (s. 338)
Kolejny tom serii Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk Żerca przeczytałam migiem. Ciekawiło mnie, co się stało z Gosławą po Nocy Kupały i innymi bohaterami.
Kapłan jest potrzebny każdej społeczności. (s. 52)
W wyniku splotu różnych okoliczności do Bielin przybył nowy Żerca prosto z Krakowa – Witosław Witka. Jest on zbyt praktyczny i pragmatyczny, nieco dziwny jak na żercę oraz na Bieliny i okolice, gdzie bogowie i ich słudzy mają się dobrze, są żywi. Zdaniem Witka istoty nadprzyrodzone nie istnieją – nie ma południc, tylko jest udar cieplny. Ale bogowie istnieją i kształtują życie ludzi, lecz potworów nie tworzą. Z kolei demony są przesądami… W dodatku Witek nie wierzy w większość metod szeptuch. Jednak żerca we wsi musiał być, bo to on odpowiadał za organizację wszystkich świąt, za śluby i pogrzeby i wiele innych rzeczy.
Twoje przeznaczenie jest zapisane w tobie i nawet bogowie nie mogą go zmienić. Musisz podążać swoją ścieżką, nie zważając na nikogo. Musisz być silna. (s. 387)
Gosława przeżyła Noc Kupały i zaciągnęła u Swarożyca dług. Jej kłopoty się nie skończyły, a na nowo zaczęły. Po tym, co się wydarzyło w Nocy Kupały, Gosia stała się trochę niepopularna wśród istot nadprzyrodzonych, nie ma zbyt dobrego PR. W dodatku jakiś tajemniczy myśliwy poluje na owe istoty, a żądne zemsty demony obarczają winą młodą szeptuchę.
Pierwotna kobieca magia, jest w tobie bardzo silna. (s. 315)
Dużo się zmieniło w życiu Gosławy, odkąd przybyła do Bielin. Mieszkańcy ją szanują i traktują jak swoją, przykłada się do nauki, już nie boi się tak przyrody. Chce się cieszyć rytuałami, a nie chorobami, które mogłaby na nich złapać. Jednak dalej pyskuje silniejszym od siebie, w pewnych sprawach jest ignorantką, a nawet czasem nie grzeszy inteligencją. Jej dola kroczy krętą drogą, a ona sama pakuje się w wielkie kłopoty pod nieobecność Baby Jagi, która wyjechała na pielgrzymkę na Ślężę. Bogowie wobec Gosi mają inne plany…
Cały czas się uczysz. Kiedyś będziesz bardzo uzdolnioną widzącą – oznajmił. – Twój talent jest gwałtowny i nieokiełznany jak moje płomienie. Ciężko nad nimi zapanować. (s. 154)
Tytułowy żerca schodzi niejako na dalszy plan, gdyż główna akcja rozgrywa się wokół Gosławy. Sama akcja nie zwalnia, dużo się dzieje złego i dobrego, a to wszystko okraszone jest humorem i strachem. Nie brak bowiem scen, które mogą wywołać ciarki u czytelnika lub go przestraszyć. Autorka w decydujących momentach stopniuje napięcie, a robi to tak obrazowo, że można się na przykład… poparzyć! Ale przecież trwa lato i jest gorąco! Magia miłości działa! Można się domyślić tego i owego, lecz nie umniejsza to radości z lektury napisanej plastycznym i żywym językiem. Tylko zakończenie pozostawia bohaterów i czytelnika w ciemności. I trzeba czekać na kolejny tom Przesilenie.
Niepokojące przeczucia można mieć, ale wizje i rozmowy na jawie z bogami brzmią już podejrzanie. (s. 429)
We wsi Bieliny wszystkie rzeczy wydają się bardziej prawdziwe. Ale odkąd przybyła w te strony Gosława, zaczęły się kłopoty demonów i upirów. Świat słowiańskich bogów wydaje się bardzo ludzki. Powiązania rodzinne, kłótnie, rywalizacja, zbytnia pewność siebie, żądza władzy, szukanie zemsty… – bogom poprzewracało się w głowach od władzy, nawet mają kompleks boga. Pilnują siebie nawzajem i dbają o równowagę w naturze. W tym tomie czytelnik poznaje kolejne demony i ich możliwości. Pojawiają się chmurnik, lotawice, nocnice. Ludowe mądrości zwane przesądami lub zabobonami też znalazły tu swoje miejsce.
Jeśli w coś nie wierzysz, to tego nie ma. (s. 192)
Mnie najbardziej interesowały różne ceremonie, zwyczaje, tradycje. Brałam udział w namaszczeniu żercy, rozplecinach – zamawianiu urody i płodności dla panny młodej, swaćbie, zdawinach, Święcie Plonów. Rytuał płodności zauroczył mnie swoim pięknem, radością, wolnością, naturalnością z wykorzystaniem starej magii. Magia ciała, zamawiania i roślin. Autorka podkreśla, jak ważne jest kultywowanie naszych polskich obrzędów i zwyczajów, obchodzenie świąt zgodnie z polską tradycją (nie amerykańską), szczególnie dotyczy to miast.
Żerca to kolejna powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk o słowiańskich wierzeniach w nieco fantastycznym wydaniu z nielicznymi tym razem retrospekcjami z życia Mieszka, ukazująca świat bogów słowiańskich rywalizujących ze sobą, demonów, ludzi w nich wierzących, w której szeptucha i żerca odgrywają ważną rolę. Jest straszno i śmieszno, i trochę baśniowo. Na pewno słowiańsko, jako drzewiej bywało!
Gosi, mimo licznych niebezpieczeństw, udało się przetrwać Noc Kupały. Została jednak zmuszona, aby zaciągnąć dług u Swarożyca. Czego będzie chciał od niej bóg ognia, można tylko podejrzewać, ale na pewno nie będzie to nic przyjemnego. Mieszko zniknął i nie wiadomo kiedy (i czy) wróci, a w wiosce pojawił się nowy żerca, który wyraźnie chciałby się zbliżyć od dziewczyny. Dodatkowo istotny nadprzyrodzone zaczynają ginąć, a podejrzenia spada na Gosię. Jak bohaterka poradzi sobie w tej trudnej sytuacji?
Błyskawicznie wciągnęłam się w akcję tego tomu. Wydarzenia mkną lotem błyskawicy, Gosia stara się nadążyć za nowinami, nie dać się zabić i wykorzystać oraz zastanawia się, co dalej ze sobą zrobić. Trzeci tom zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, niż ten uprzednio skończony. Historia jest rozplanowana na całą książkę i cały czas dzieje się coś nowego, co sprawia, że nie można sie od niej oderwać (znowu), a dodatkowa zakończenie sprawia, że naprawdę ciężko czekać na premierę kolejnej części. Do tej pory wydarzenia przy końcu książki trochę zwalniały, pozwalały na chwilę oddechu. Tym razem autorka zostawiła czytelnika w momencie niezwykle ważnym, dramatycznym i tylko można sobie wyobrażać, co będzie dalej.
Nowy bohater, młody żerca, który przyjechał zająć miejsce po Mszczuju, to spokojny, sympatyczny chłopak, który chciałby trochę unowocześnić religię i zlikwidować lokalne zabobony. Chwila pobytu w Bielanach pozwoli mu odkryć, że w każdych wierzeniach jest sporo racji i założenia z dużego miasta nie zawsze się sprawdzają, o czym na początku przekonała się Gosia.
Autorka nadal utrzymuje świetny styl, dzięki którym książkę czyta się błyskawicznie, mimo prawie 500 stron tekstu. Niektóre wydarzenia da się przewidzieć, sporo jest jednak takich, które odkrywa się wraz z lekturą.
Nie obędzie się bez romansu, który rozwija się w niespodziewanym kierunku (byłam zaskoczona chyba tak bardzo jak bohaterka), bardzo ważny jest tu Swarożyc, który chciałby aby Gosia została z nim na wyłączność, a sposoby jego motywacji w tym kierunku są niekiedy przerażające. Pojawiają się nowe demony i boginki, które mają bardzo różne nastawienie do bohaterki. Dodatkowo Gosia została sama w roli szeptuchy. To wszystko sprawia, że ten tom stał się dla mnie świetny, zdecydowanie przewyższa poprzedni.
"Żerca" pokazuje, że pisarka ma nadal wspaniałe pomysły, a wena jej nie odpuszcza. Świetnie się czyta, dobrze rozwija nowe wątki, z wypiekami na twarzy chce się poznać dalsze wydarzenia i z wielką niecierpliwością oczekuje na czwarty tom (przy takim zakończeniu!). Jeśli jeszcze nie znacie tego cyklu to koniecznie musicie to nadrobić, bo warto!
Powrotu do przeszłości kolejna odsłona - jak już zaczęłam, to skończę, a co!
Po pierwsze - zdążyłam już całkowicie zapomnieć, o czym to było (to na plus - zupełnie jak bym od nowa czytała). Niestety, ciągle napotykam błędy (proste gramatyczne, interpunkcja - halo, państwo korektorzy, jesteście tam? Daliście ciała!) co naprawdę mi utrudnia czytanie.
Na plus - historia jest wartka. Dzieje się, oj dzieje... upir na upirze ;)
W Bielinach pojawia się nowy żerca - Witek, Mieszko powraca z długiej podróży a Jaga wyrusza na "pielgrzymkę", więc Gosia musi zmierzyć się sama z przygotowaniem wieczoru panieńskiego Bogny i pacjentami Jagi. Ale, że Gosława przyciąga kłopoty jak magnes, nic nie może pójść łatwo. Poza Swarożycem i Mokosz, Gosia musi zmierzyć się z Nocnicami i tajemniczym zabójca demonów.
Żerca jest trzecią opowieścią z cyklu o kwiecie paproci. Zaczyna się niemal tam, gdzie kończy się Noc Kupały. Mieszko wyjechał, Mszczuj został pożegnany. Wieś potrzebuje nowego żercy, a jedyny uczeń Mszczuja niestety niewiadomo, czy kiedykolwiek wróci. W związku z tym dostajemy kogoś nowego - Witka. Początkowo nie wzbudza on szczególnej sympatii szeptuch (kto to widział, by nie pytać szeptuchy o zdanie!) jednak Gosia wzbudza jego szczególne uczucia. Oprócz nowego adoratora pojawia się we wsi także nowe zagrożenie. Tym razem jednak nie demoniczne, lecz zagrożenie dla istot, które nie są już ludźmi lub też maja z "nieludźmi" więcej wspólnego. Gosia oczywiście pakuje się w kłopoty przez swoje kontakty ze Swarożycem. Jej ignoracja i, bardzo często, głupota sprowadzają na nią wiele niepotrzebnego stresu. Na szczęście Jaga także jest taka jak zawsze - szczera, prosta i przecudowna. Potrafi powiedzieć to, co myśli i nie boi się tego. Bardzo stara się wspierać Gosię i czegoś ją nauczyć. Mieszko mimo zazdrości również daje z siebie wszystko, by zaopiekować się ukochaną, która ciągle musi się pchać w kłopoty.
Bardzo podoba mi się seria o kwiecie paproci, mimo przywar głównej bohaterki. Jest to coś, z czym zdecydowanie warto się zapoznać.
Choć na początku cyklu Gosia była jedną z najbardziej irytujących postaci, z jakimi się ostatnio spotkałam, bardzo zyskała na przełomie ostatnich dwóch tomów i w tym momencie właściwie spędza się z nią czas jak z dobrą przyjaciółką. Być może ma na to wpływ wyraźnie zgrabniejszy styl pisania autorki, a może to po prostu fakt zżycia się z tym światem. Na tym etapie historii o wiele bardziej lubi się również Jarogniewę, podobnie jak o Mieszku.
Im dalej w cykl, tym przedstawiane wydarzenia są coraz mroczniejsze. Ogromną rolę odgrywają tu słowiańskie demony, wykorzystane w mistrzowski sposób. Tak samo, jak pogańskie rytuały - czytając o nich, naprawdę zazdrości się bohaterom książki (zwłaszcza niezwykłego wieczoru panieńskiego...), a jednocześnie odkrywa się, jak wiele wspólnego mają one ze współczesnymi, chrześcijańskimi obchodami świąt. Pomimo, iż autorka bardzo rozwleka akcję, a rozwiązanie wątku kryminalnego tego tomu było naprawdę łatwe do przewidzenia, to czas spędzony przy tej powieści uważam za naprawdę udany.
Trzecia część i dalej mi się podoba! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym cyklem.
Pełna absurdu kosmiczna opowieść w stylu Autostopem przez galaktykę. Załoga zebrana z łapanki wyrusza rozklekotanym złomem, by uratować Ziemię przed nadlatującą...
Gratka dla fanek cyku Kwiat paproci! Oto niespodzianka dla fanek cyklu Kwiat paproci, sekretnik dla każdej szeptuchy, a w nim: zabawne psychotesty...
Przeczytane:2020-04-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
Żerca według mnie znacznie różnił się od poprzednich. Działo się tutaj więcej, bohaterowie zachowywali się bardziej dojrzalej i wydarzenia były bardziej straszne. Jak dla mnie to podobało się o wiele bardziej nawet. Dlatego z wielką chęcią zapoznałam się z tą częścią.
Gosia jeszcze bardziej rozwija się ze swoimi zdolnościami. Swoją wiedzę wykorzystuje by ratować bliskich i zrozumieć bogów, którzy cały czas się nią interesują, pomimo rozwiązaniu sprawy z kwiatem paproci. Dziewczyna podczas tych wydarzeń dowiaduje się coraz więcej o swojej przeszłości, a Swarożyc coraz bardziej ingeruje w jej życie. Niezmiernie pomaga jej to, że nareszcie wrócił Mieszko i chce jej pomóc. Zaś jej ukochany był troszkę dziwny. Co chwila zmienia swoje zachowanie i ciężko go czasami było zrozumieć. Jednak dało się go polubić i widać, że Gosia jest dla niego bardzo ważna.
W książce ciągle coś się dzieje i jest pełna akcji i tajemnic. Czyta się ją bardzo szybko i trudno się od niej oderwać. Bardzo podobało mi się to, że rozdziały są krótkie i zasada "jeszcze tylko jeden rozdział" sprawia, że powieść pochłania się jeszcze szybciej i przyjemniej.
Podsumowując, ta seria z każdym tomem jest coraz lepsza i jeszcze więcej się w nich dzieje. To świetna seria, które w inny sposób opowiada o państwie Polskim i słowiańskich demonach, o których tak mało się mówi. Jeżeli lubicie książki, które są pełne akcji, mają wątki mitologiczne, magiczne i pradawne wierzenia z wątkiem miłosnym, to ta seria jest jak najbardziej dla Was!