Lato dobiega końca, a w Czystej Wodzie wciąż iskrzą konflikty. Rafał Skierka walczy ze swoją matką Ireną o zabytkową basztę z polichromią.
Doktor Ina Oleszak próbuje się pozbyć z ośrodka naukowego swego rywala, profesora Biernata. Niespodziewanie znajduje chętnego sojusznika - matkę Poli Zarzyckiej, Gabrielę. Dodatkowo mieszkańcy wioski nie są zbyt pozytywnie usposobieni wobec nowych inicjatyw, które powstają na ich terenie.
Sprawy uczuciowe bohaterek także się komplikują. Narastają nieporozumienia i obawy, a sytuacja staje się napięta. Czy z zakończeniem sezonu wakacyjnego Michalina, Renata i Pola dopłyną do szczęśliwego portu, czy też czeka je gorzkie rozczarowanie? Wiele zależy od pytań, które sobie postawią i odpowiedzi, jakich udzielą. Stawką tutaj są miłość i własne szczęście.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Jeśli pokochaliście Czystą Wodę i jej mieszkańców, to finałowa część „Znaki naszego losu” Agnieszki Krawczyk będzie dla Was pięknym pożegnaniem. A jeśli dopiero planujecie rozpocząć przygodę to zapewniam, że warto, bo to jednocześnie życiowa i ciepła historia, która otula jak koc w chłodny wieczór i zostawia po sobie uśmiech.
I od razu ostrzegam, że dla cyklu „Zwyczajna magia” chronologia ma olbrzymie znaczenie, więc nie zaczynajcie czytać od tej części. To powieść zbyt głęboko osadzona w sieci relacji i wcześniejszych wydarzeniach, by dało się w pełni docenić jej niuanse bez znajomości poprzednich tomów. Tu każdy gest i dialog mają już swoją historię.
A w Czystej Wodzie aż kotłuje się od emocji. I to dosłownie na każdym froncie, rodzinnym, zawodowym i miłosnym. Bohaterowie mierzą się z konsekwencjami wcześniejszych decyzji, niedopowiedzeniami i konfliktami, które narastały przez poprzednie części. A jednocześnie, jak to u Agnieszki Krawczyk, cały czas towarzyszy im natura malowniczych okolic Jeziora Czorsztyńskiego. Piękna, niezmienna, kojąca, która potrafi wzbudzić zachwyt, a nawet onieśmielić.
Cały cykl jest opowieścią o tym, że życiowe ścieżki często prowadzą nas krętymi drogami, czasem przez ból, zawód i poczucie niesprawiedliwości. Ale właśnie te momenty potrafią stać się impulsem do zmiany. Do dostrzeżenia tego, co naprawdę ważne. I do pozwolenia sobie, mimo obaw, na to, co nazywamy szczęściem.
W tej części Autorka pięknie spina wszystkie wątki, nie szczędząc momentów, które wywołują uśmiech, wzruszenie, a czasem tę cichą satysfakcję (również tę złośliwą),kiedy bohaterowie wreszcie trafiają tam, gdzie od dawna powinni być. To finał napisany z ogromną empatią. Autorka pokazuje, że warto dostrzegać „znaki” losu w postaci dobrych, troskliwych ludzi, przypadkowych okazji, ale też własnych błędów, które, jeśli wyciągniemy z nich wnioski, mogą stać się schodami do naszego szczęścia.
Po przeczytaniu została mi ogromna chęć nie tylko, by odwiedzić te piękne okolice, ale przede wszystkim, by zanurzyć się w rześkie wody jeziora o poranku wraz z Renatą i Polą. Niemal namacalnie czuję tę świeżość i energię, którą zyskują na cały dzień pełen wyzwań. Gdyby profesor Biernat, mimo swojej niechęci do turystów, był skłonny pokazać mi ptaki, o których opowiada z taką pasją, byłabym w siódmym niebie. Poczekam, aż Dawid zbuduje obiecane domki na drzewie i z przyjemnością tam pojadę.
Ta część domyka wszystko tak pięknie, że na końcu ma się ochotę tylko westchnąć, uśmiechnąć i polecić całość komuś bliskiemu. Przeczytajcie. Naprawdę. Bo Czysta Woda ma w sobie więcej magii, niż się spodziewacie.
🌺 „𝓩𝓷𝓪𝓴𝓲 𝓷𝓪𝓼𝔃𝓮𝓰𝓸 𝓵𝓸𝓼𝓾” 𝓐𝓰𝓷𝓲𝓮𝓼𝔃𝓴𝓪 𝓚𝓻𝓪𝔀𝓬𝔃𝔂𝓴 🌺
Lato dobiega końca, a w Czystej Wodzie wciąż iskrzą konflikty.
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
Życie potrafi zaskakiwać i niestety często bywa tak, że nasze oczekiwania znacznie różnią się od tego, co sobie wymarzyliśmy. Nie wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli i naszym jedynym zadaniem w takiej sytuacji jest się do tego dostosować lub spróbować w jakiś sposób zmienić to, co przygotował dla nas los. Nawet jeśli nie zawsze jest to łatwe. Życie ciągle nas testuje i wystawia naszą wytrzymałość na próbę. Jednak jak się okazuje każda porażka niesie za sobą ważną życiową lekcję.
W Czystej Wodzie zrobiło się niespokojnie, a emocje wręcz kipią. Bohaterowie kolejny raz stają do walki o własne szczęście, miłość i prawdę. Rafał Skierka zawzięcie toczy walkę o basztę. Ina Oleszak poszukuje sprzymierzeńca, by raz na zawsze pozbyć się z ośrodka naukowego swojego rywala. A Michalina, Renata i Pola mierzą się z porywami serca i burzliwymi emocjami.
Akcja książki rozgrywa się powoli, nie ma tu jakiś porywających zwrotów akcji, ale właśnie to sprawia, że tę historię odbiera się tak emocjonalnie. Otula niczym ciepły koc i wprawia czytelnika w melancholijny nastrój. Bohaterowie są tak wyraziści, każdy z nich został wykreowany w niepowtarzalny sposób. Nie dość, że nie nudzą, to w dodatku są bardzo autentyczni w tym co robią. Autorka zawsze kreuje bohaterów w taki sposób, że czytając mamy wrażenie, jakbyśmy znali ich od lat. Są interesujący, mają swoje wady i tajemnice.
Uwielbiam tę serię za jej cudowną, nieskomplikowaną i nieprzekombinowaną fabułę. Ale również za to, jak wiele cudownych emocji we mnie wywołała. Autorka w niezwykły sposób otula słowem i sprawia, że czytelnik ma ochotę na chwilę się zatrzymać i zastanowić nad pewnymi kwestiami.
Agnieszka Krawczyk stworzyła serię pełną emocji. Poprzez perypetie bohaterów dobitnie uświadamia, że życie ma różne barwy i nie zawsze jest kolorowo. Jednak piękno polega na tym, by się nie poddawać i iść do przodu pomimo przeciwności. Czysta Woda odkrywa prze czytelnikiem harmonię życia. Nie brakuje w niej konfliktów, tajemnic, ale i pokazuje to co dobre, jak miłość i odwaga.
Serdecznie wam polecam wszystkie trzy książki z serii „Zwyczajna magia” 💚 Pokochacie je, tak jak ja 💫
Znaki naszego losu to trzeci i zarazem ostatni tom cyklu Zwyczajna magia Agnieszki Krawczyk. Polecam lekturę poprzednich tomów Całe szczęście świata i Potęga dobrych życzeń, gdyż tworzą one spójną całość połączoną wspólnymi bohaterami, miejscem zdarzeń i powtarzającymi się motywami. Stopniowe poznawanie historii pozwoli w pełni zanurzyć się w świat stworzony przez autorkę i zrozumieć jej przekaz, że ,,Życie czasami jest jak feniks. Odradza się z popiołów naszych błędów" oraz że nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem - spotykani ludzie i sploty wydarzeń w jakich bierzemy udział mają swój cel i znaczenie.
Akcja tego tomu, tak jak i poprzednich, toczy się współcześnie, w fikcyjnej miejscowości Czysta Woda nad Jeziorem Czorsztyńskim. Znane nam już postacie staną przed kolejnymi wyzwaniami i decyzjami. Własność zabytkowej baszty z odnowioną już przez Michalinę i Renatę polichromią nadal jest niejasna. Do sporu o nią pomiędzy Ireną Skierską a mieszkańcami Czystej Wody dołączył syn Ireny Rafał. Kto ostatecznie będzie decydował o przyszłości baszty? Ina Oleszak ima się różnych sposobów, aby zdyskredytować i pozbyć się z ośrodka badawczego zwanego ,,Folwarkiem" profesora Grzegorza Biernata. Czy jej knowania przyniosą efekty? Także w wątkach romantycznych autorka nie szczędzi książkowym parom wzlotów i upadków na drodze do budowania związków. Którym parom uda się wyjść zwycięsko z tych zawirowań losu? Na kartach powieści pojawia się nowa bohaterka Perła Kuczyńska, kuzynka znanego nam Dawida Treli, która ma do odegrania ważną rolę. I ostanie pytanie: Czy zakończenie całej letniej przygody nad Czorsztyńskim Jeziorem, które dla swoich bohaterów zaplanowała Agnieszka Krawczyk jest zgodne z naszymi przewidywaniami?
Autorka w tym tomie kontynuuje tematy z poprzednich tomów. Głównym jest rozwój relacji uczuciowych pomiędzy Grzegorzem i Michaliną, Renatą i Rafałem oraz Polą i Dawidem. Czasem jest to slow burn, a czasem fast burn. Aby ruszyć do przodu i zacząć budować coś trwałego jedni muszą w jakiś sposób rozliczyć się z własną przeszłością, inni z popełnionymi błędami, a jeszcze inni zajrzeć w głąb siebie, aby zrozumieć siebie i swoje potrzeby. Kolejnym tematem są złożone relacje rodzinne, czasem połączone z rodzinnymi tajemnicami. Tutaj przyglądamy się co dzieje się pomiędzy matką i córką (Gabriela i Pola Zarzyckie), macochą i pasierbicą (Michalina i Pola) oraz ojcem i synem (Grzegorz Biernat i Dawid Trela), którzy dopiero niedawno odkryli, że są rodziną. Z kolei Michalina pokazuje nam jak można radzić sobie ze stratą kogoś bliskiego, na nowo odkrywać bliskość z mężczyzną i swoją dalszą życiową drogę. Ale nie tylko ona poszukuje pomysłu na swoją przyszłość. Każdy z bohaterów na swój sposób odkrywa to, co sprawia mu radość w życiu i czemu chciałby się poświęcić. Miejsce akcji jest też okazją do pokazania jeszcze jednego wątku, mianowicie nieufności mieszkańców małych miejscowości wobec obcych i przemian jakie dokonują się w tej relacji z czasem.
Agnieszka Krawczyk z dużym wyczuciem i sugestywnie buduje klimat powieści skupiając się na codziennym życiu i relacjach międzyludzkich oraz problemach zwykłych ludzi w małej społeczności, a także rozwoju uczuć i relacji miłosnych pomiędzy swoimi bohaterami. Autorka, mimo że czaruje magią słowa to nie ubarwia przedstawianej rzeczywistości. Pokazuje cienie i blaski jakie towarzyszą relacjom między ludźmi, konieczność dokonywania wyborów i trudności z tym związane, ból przyznawania się do swoich błędów i niedoskonałości. Udowadnia jak ważne jest zaufanie i że czasem trzeba zaufać po raz kolejny, bo każdy powinien mieć możliwość poprawy i drugą szansę.
Wykreowane przez Agnieszkę Krawczyk postacie są zajmująco i realnie ukazane. Mimo podobieństw każda jest inna i ma swój indywidualny rys osobowości, co czyni ją wiarygodną. Dzięki prezentowanemu zestawowi cech charakteru, zachowań, motywacji, celów i lęków widzimy w nich zwykłych ludzi z ich wadami i zaletami. Jedni są bardziej ciepli i serdeczni inni z kolei obojętni i chłodni. Ważne jest to, że potrafią przyznać się do błędów i zmienić swoje zachowanie. Jedni zyskują naszą sympatię inni nie, ale trudno pozostać wobec nich objętym. Śledząc ich losy poprzez trzy tomy widzimy zmiany jakie się w nich dokonują. Liczne postacie drugo- i trzecioplanowe dodają realizmu opisywanej rzeczywistości oraz wzbogacają fabułę.
Także w tym tomie, tak jak poprzednich, autorka znakomicie prowadzi nas przez różnorodne wątki, opisuje codzienne życie bohaterów w sposób zajmujący i barwny. Jej styl jest lekki i płynny. W narracji i dialogach pisarka używa poprawnego, starannego języka. Dialogi są naturalne i wiarygodne. Fabuła jest spójna i prowadzona jest w sposób ciekawy, choćby ze względu na intrygi i wzajemne animozje czy nieprozumienia między bohaterami.
Umieszczenie akcji utworu w urokliwym miejscu jakim jest Jezioro Czorsztyńskie pozwala na ubarwienie akcji opisami klimatycznych miejsc. Przyroda jest tłem romantycznych scen i tworzy klimat do ważnych scen między bohaterami. Urzekły mnie malownicze opisy przyrody i urokliwych miejsc nad Jeziorem Czorsztyńskim, które ożywały w mojej wyobraźni zachęcając do odwiedzenia ich w rzeczywistości.
Z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów w kolejnych tomach odkrywając dzięki nim złożoność ludzkiej natury, poznając ludzkie słabości i siłę oraz relacje międzyludzkie, które często sami komplikujemy. Wydarzenia z udziałem bohaterów tworzyły barwną mozaikę, w której przeplatały się chwile radości i smutku, sukcesy i porażki, nadzieje i rozczarowania. A zakończenie? No cóż oceńcie sami.
Moim zdaniem warto sięgnąć po książki z cyklu Zwyczajna magia z kilku powodów. Pierwszym jest atrakcyjne krajobrazowo miejsce akcji, które staje się tłem wielu scen i tworzy ich niepowtarzalny klimat. Tematyka poruszana w powieści jest uniwersalna, ale została pokazana w ciekawy, ciepły i wzruszający sposób. Plastyczny i żywy styl, w którym została napisana historia sprawia, że z łatwością przenosimy się w opisywane miejsca i wczuwamy w wydarzenia z udziałem bohaterów. Naturalni i wiarygodni bohaterowie i ich przeżycia budzą w nas żywe emocje. Autorka pokazuje nam magię, którą można odnaleźć w przyrodzie, w innych ludziach i w samym sobie. Myślę, że tak jak ja nie tylko znakomicie zrelaksujecie się i odpoczniecie przy lekturze, ale także znajdziecie tu sporo ciekawych obserwacji o życiu i relacjach międzyludzkich.
Prace nad polichromią w Czystej Wodzie dobiegają końca. Jednak pozostaje jeszcze wiele spraw do wyjaśnienia. Nie każdy jest zadowolony z obecnej sytuacji. Bohaterowie zastanawiają się nad tym co dalej, odkrywając uroki jeziora Czorsztyńskiego i jego okolic. Okazuje się, że to co piękne jest na wyciągnięcie ręki wystarczy tylko się uważniej rozejrzeć.
Ostatni tom serii Zwyczajna magia, musi przynieść rozwiązania niesnasek z poprzedniej części. Jak tam nienawiść i złość aż wylewały się z kartek tak tutaj zaczęło się wszystko powoli uspokajać.
Czasem potrzeba czasu by coś przemyśleć na spokojnie, dostrzec to czego nie widać na pierwszy rzut oka i bez zbędnych emocji podjąć ważne decyzje. Złość, gniew i zemsta nigdy nie doprowadzą do niczego dobrego. Mogą jedynie sprawić,że zostaniemy sami.
Bohaterowie po burzliwej poprzedniej części nareszcie zrozumieli co dla nich ważne, czego pragną i jak ma wyglądać ich dalsze życie.
Każdy musi sam czegoś doświadczyć aby wiedzieć czy mu to pasuje. Tak jak z dziećmi, można mówić stokrotnie - nie dotykaj ognia bo się poparzysz, a ono dopóki samo nie sprawdzi, nie uwierzy.
W powieści jest swojsko i zwyczajnie, smaczku dodają piękne opisy przyrody przedstawione przez autorkę w niezwykle barwny i działający na wyobraźnię sposób, które w zasadzie dobrze znam ale na codzień nie doceniam. Myślę, że wielu z nas łapie się na tym, że nie dostrzega tej cudownej części świata, która jeszcze walczy o to by pozostać naturalną.
Polecam osobom ceniącym dobre powieści obyczajowe.
Życie uwielbia plątać nasze ścieżki, rzucać nam wyzwania, wymuszać zmiany, których wcale nie witamy z otwartymi rękoma. A jednak bardzo często, w ogólnym rozrachunku, te ruchy tektoniczne płyt naszych losów, wychodzą nam na dobre. Choć zazwyczaj kompletnie się tego nie spodziewamy.
,,Znaki naszego losu" to już trzecia podróż do Czystej Wody wraz z bajeczną, a jednak niezwykle życiową, narracją Agnieszki. Choć obserwowanie zmian zachodzących w bohaterach, nawiązywanie przez nich przyjaźni, nieśmiałych porywów serca oraz wszelkich rozterek okazało się znakomitą podróżą, to jednak odczuwam gdzieś w głębi serca delikatny powiew żalu, że czas się z nimi rozstać. Ale tak to już jest, gdy seria trafia do naszej czytelniczej duszy, prawda? Istotnym jest, by cykl ,,Zwyczajna magia" poznawać w odpowiedniej kolejności, by w pełni zanurzyć się w wykreowany świat, rozkochać w naturze i docenić niezwykłą głębię psychologiczną postaci, z jakimi się tu spotkamy. Jak w każdej dobrej pozycji obyczajowej nie zabraknie tu silnego akcentu dotyczącego relacji międzyludzkich, które bywają skomplikowane oraz szerokiej gamy emocji, które targają bohaterami. Te emocje udzielają się także czytelnikowi, i to nie tylko z uwagi na wątpliwości co do tego, czy zagubione w meandrach codzienności postaci odnajdą swój szczęśliwy port, ale także przez różnego rodzaju konflikty, które są ich udziałem. One również dodatkowo skłaniają do refleksji nad człowieczeństwem, wybaczeniem czy istotnymi wartościami w życiu, którymi dobrze jest się kierować - także dla spokoju własnego ducha. Autorka genialnie za pomocą fabuły ukazuje jak ważne jest w życiu posiadanie wsparcia w innych ludziach oraz bycie częścią wspólnoty. Dodatkowo znajdziemy tu wspaniałe, kojące, a jednocześnie działające na wyobraźnię opisy przyrody, jak również ciekawostki ornitologiczne, czy też związane z konserwacją zabytków. Zarówno ta pozycja, jak i cały cykl, niosą ze sobą naprawdę wiele wartości dla czytelnika, i każdy miłośnik literatury obyczajowej zdecydowanie powinien dać sobie szansę na wizytę w tej malowniczej okolicy.
Róża Jabłonowska nie przestaje interesować się historią Ady Nirskiej, międzywojennej warszawskiej artystki rewiowej. Kabaretowa rzeczywistość tej tajemniczej...
Nowe przygody rezolutnej Mai i Ekipy Badaczy! Coś dziwnego wydarzyło się w miasteczku, w którym mieszkają Maja i jej przyjaciele. Ponad lasem zaobserwowano...
Przeczytane:2025-11-23, Ocena: 6, Chcę przeczytać, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku - 100, Literatura obyczajowa,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗠𝗼𝘀𝘁 𝗽𝗼𝗺𝗶ę𝗱𝘇𝘆 𝗷𝗲𝘇𝗶𝗼𝗿𝗮𝗺𝗶
Każda opowieść kiedyś dobiega końca, choć ja nie zawsze jestem na to gotowa. 𝑍𝑛𝑎𝑘𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑙𝑜𝑠𝑢 Agnieszki Krawczyk to dla mnie piękne domknięcie trylogii 𝑍𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑛𝑎 𝑚𝑎𝑔𝑖𝑎, a jednocześnie pożegnanie z bohaterami, których zdążyłam naprawdę polubić. Autorka po raz kolejny oczarowała mnie swoim językiem, pełnym czułości, refleksji i subtelnej magii. Tej historii się nie czyta, przez nią się płynie, a kartki przewracają się same. Nim się obejrzałam, dotarłam do końca ostatniej części. Towarzyszyło mi uczucie lekkiej tęsknoty, jakby zamykały się przede mną drzwi do świata, w którym czułam się dobrze. Tym razem Agnieszka Krawczyk skłoniła mnie do refleksji nad autentycznością i odwagą bycia sobą. Każdy z nas gra jakąś rolę, czasem tę wymarzoną, a czasem taką, którą napisało za nas życie. Ale dopiero wtedy, gdy przestajemy udawać, możemy zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy. W Czystej Wodzie, podobnie jak w prawdziwym życiu, nie brakuje ludzi popełniających błędy czy kierujących się egoizmem, ale to szczerość i otwartość okazują się najważniejsze. To opowieść o marzeniach, które mają szansę się spełnić tylko wtedy, gdy odważymy się zagrać wreszcie samych siebie.
𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑖𝑒𝑛 𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 𝑑𝑟𝑜𝑔𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑖ę𝑔𝑎ć 𝑝𝑜 𝑡𝑜, 𝑐𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑙𝑒ż𝑦 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑜.
Pod koniec lata w Czystej Wodzie atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Rafał Skierka nie odpuszcza i zaostrza konflikt z matką o zabytkową basztę, a doktor Ina Oleszak robi wszystko, by pozbyć się z ośrodka konkurenta. Niespodziewanie znajduje sprzymierzeńca w osobie Gabrieli, matki Poli. Mieszkańcy miasteczka coraz głośniej wyrażają sprzeciw wobec nowych pomysłów, a jednocześnie komplikują się sprawy sercowe Michaliny, Renaty i Poli. Gdy sezon dobiega końca, bohaterki stają przed decyzjami, które zaważą na ich przyszłości i szczęściu. Czy Renacie uda się porozumieć z Rafałem i sprawić, by zlodowaciałe serce mężczyzny odtajało, pozwalając mu spojrzeć łaskawszym okiem na matkę i własną przeszłość?
W Czystej Wodzie pojawia się Perła Kuczyńska, kuzynka Alicji, dawnej ukochanej profesora Biernata. Kobieta wie o nim i o Dawidzie znacznie więcej, niż oni mogliby przypuszczać. Jest pewna siebie, silna i nie zamierza ustąpić miejsca Inie Oleszak, której ego wydaje się większe niż umiejętności zarządzania ośrodkiem. Według Perły, Dawid to człowiek niedojrzały emocjonalnie, który w obliczu poważnych decyzji wycofuje się, traci pewność siebie i widzi same przeszkody. Waha się bez końca, jakby bał się dorosłości i odpowiedzialności, nawet za samego siebie. Woli uciekać, tłumacząc to obawą przed zranieniem. A przecież życie nie szczędzi ciosów, częściej serwuje kopniaki niż prezenty, a mimo to trzeba trzymać się w pionie i z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Ina, choć może pochwalić się tytułem doktora, jest krótkowzroczna i ograniczona. Brakuje jej predyspozycji do zarządzania, bo nie tytuły, lecz umiejętność wykorzystania wiedzy w praktyce decydują o skuteczności. Gdyby zamiast zarozumiałości włożyła w swoją pracę trochę serca, ośrodek mógłby rozkwitnąć i stać się prawdziwą żyłą złota dla uczelni. Ten potencjał widzą wszyscy, oprócz niej. Ina wszędzie dopatruje się spisków i podejrzewa o udział w nich każdego, co tylko potęguje irytację otoczenia. Dodatkowo daje się podjudzać Gabrieli, matce Poli, która wykorzystuje jej nadmuchane ego i zręcznie nastawia ją przeciwko innym. Spotkały się dwie pokrewne dusze, złośliwe, knujące i przekonane o własnej nieomylności.
Pola zaczyna rozważać zakotwiczenie się w tym miejscu na dłużej, ale ma wrażenie, że wszyscy ją wykorzystują. Każdy na swój sposób ją rozczarował i zawiódł. Każdy miał swoje interesy, które próbował realizować jej kosztem, nawet matka, niepotrafiąca powstrzymać się od ingerowania, manipulacji i kombinowania. Duże nadzieje wiązała z Dawidem, ale on zachowuje się jak wieczne dziecko. Kiedy mówi mu, że chce rozpocząć coś własnego, tylko dla siebie, obraża się. Zamiast zaakceptować jej wybory, reaguje urażoną dumą. A przecież byli odrębnymi osobami, dopiero zaczynali coś budować i niczego sobie nie obiecywali na dłuższą metę. Dawid musi zrozumieć, że nie da się łączyć interesów z uczuciami. Michalina chciałaby im pomóc, ale to oni sami muszą dojść do porozumienia, bo są dorośli i nikt za nich decyzji nie podejmie.
Michalina coraz bardziej zbliża się do Grzegorza. Podczas wycieczki z nim po jeziorze poczuła, że to właśnie tu mogłoby być jej miejsce, jej świat. Piękno jeziora o poranku, magia delikatnie skrzącej się wody, niezwykły zapach i kolory, których nie da się porównać z niczym innym. Autorka uraczyła mnie cudownymi opisami, które sprawiły, że miałam ochotę przenieść się w to miejsce i delektować jego pięknem. Ptaki były wszędzie, tak różnorodne, że trudno było od nich oderwać wzrok. Było tu pięknie, jak w innym wymiarze. Kobieta czuła spokój, czułość świata i magię zwykłego dnia. Wreszcie poczuła się odrodzona. Wiedziała już, co ma zrobić ze swoim życiem. Ruszyć do przodu, wyrwać się z zastoju, w którym tkwiła. Nadszedł czas, by pozbyć się tego, co zbędne, i otworzyć na nowe. Zrozumiała w końcu fascynację Grzegorza tym miejscem. Mimo wszystko Michalina i Grzegorz postanowili wyruszyć na Mazury. Profesor przyjął tam ofertę pracy, bo jak sam mówi, ptaki są wszędzie. Nie zamierzał dać się wciągnąć Inie w jej rozgrywki, zauważając, że szkoda na to życia i czasu.
W życiu wszystko jest możliwe. Wystarczy naprawdę chcieć, a można uchwycić i spełnić każde pragnienie. Kiedy wschodzi słońce, następuje rozkwit. Bohaterowie podejmują decyzje, które pozwalają im odrodzić się jak feniks z popiołów. Nadchodzi wieczór pojednania, może nie dla wszystkich, ale właśnie to sprawia, że ta historia tak bardzo mi się podobała. Nie ma w niej sztucznej słodyczy, jest za to prawdziwe życie, w którym ludzie nie zmieniają się nagle i nie stają się dobrzy i empatyczni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie wszystko z przeszłości da się naprawić, ale można to zaakceptować i żyć dalej, bez kłótni i nienawiści. Bo nienawiść wyjaławia i wyniszcza, a kiedy zostaje po niej pustka, trudno ją zapełnić czymś prawdziwym. Łatwiej być złym niż dobrym.
Warto próbować, choć podobnie jak bohaterowie tej powieści, nie wierzę w spektakularne przemiany, przebudzenia i wielkie odkupienia. Wierzę natomiast w małe kroki, bo od czegoś zawsze trzeba zacząć. Jeśli nawet między Rafałem a jego matką nie pojawi się miłość i rodzinne pojednanie, to już sam fakt, że przestaną sobie skakać do oczu, będzie znaczącym postępem. Paulina zaś wolałaby, by jej matką była Michalina, ale rodziny się nie wybiera, rodzinę po prostu się ma. Przyjaciół można wybrać, choć i to nie zawsze się udaje.
To już trzeci tom tej niezwykłej serii. Muszę przyznać, że właśnie ten skradł moje serce najmocniej. Bohaterowie stali mi się bliscy, ich losy nie były mi obojętne, a powrót do Czystej Wody był jak spotkanie ze starymi znajomymi, za którymi zdążyłam zatęsknić. W tej części Agnieszka Krawczyk mistrzowsko splata emocje, konflikty i codzienne troski, tworząc opowieść, która wciąga, ale też koi. Są tu spory i sekrety, trudne wybory i życiowe zawirowania, a jednocześnie obecny jest charakterystyczny małomiasteczkowy spokój, który pozwala odetchnąć. Opisy przyrody wprowadzają harmonię i dają poczucie, że świat na chwilę zwalnia.
𝑍𝑛𝑎𝑘𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑙𝑜𝑠𝑢 to książka, która nie tylko bawi i relaksuje, ale też skłania do refleksji. Agnieszka Krawczyk z niezwykłą delikatnością przypomina, że los jest w naszych rękach, a szczęście zależy od odwagi w podejmowaniu decyzji. Lubię takie historie, pełne ciepła, życiowej mądrości i emocji, które pozostają we mnie jeszcze długo po zamknięciu książki.
Życie często przypomina feniksa odradzającego się z popiołów naszych błędów. Czasem potrafimy podnieść się szybko, innym razem potrzeba na to lat. Błądzić to rzecz ludzka, lecz trwanie w złudzeniach i mylnych przekonaniach potrafi wyrządzić nam największą krzywdę. Zostawiamy za sobą to, co boli, ale przecież z ludźmi, których kochamy, nigdy nie żegnamy się na zawsze. Raczej budujemy między sobą most, by wciąż móc być blisko, nawet jeśli po drugiej stronie czeka już nowe życie. Wraz z tym przychodzi poczucie ulgi i radości z podjęcia właściwych decyzji. Świat wydaje się łagodniejszy, a przyszłość mniej straszna. Odnalezione szczęście staje się dowodem, że po każdym końcu może przyjść początek.