Akademia Sztuk Pięknych. Fragment książki „Złamane Serce w Toskanii"

Data: 2025-09-25 15:22:02 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 17 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Justyna i Radek są parą wiodącą idealne życie. Mają bogatych rodziców, artystyczne marzenia i są w sobie bezgranicznie zakochani. Tworzą idealny związek i są otoczeni miłością. Ich przeznaczenie jest jednak inne - wszystko zmienia się w jednej chwili. To opowieść o szczęściu, złym losie, załamaniu, utraconej nadziei, ale także o dążeniu do celu, wytrwałości i pojawiającej się szansie na rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Czy tym razem się uda? Czy inna kultura, inni ludzie, pasja zdołają uleczyć poranioną duszę?

„Złamane Serce w Toskanii" Rafała Krzysztofa Jaworowskiego grafika promująca książkę

Zapraszamy do przeczytania powieści Rafała Krzysztofa Jaworowskiego Złamane Serce w Toskanii.

– Ciekawa historia nie musi dotyczyć płytkich ludzi ani błahych przeżyć. Złamane Serce w Toskanii to opowieść o młodych, wybitnych jednostkach, która potrafi wywołać ogromne emocje. A przecież wszystko zaczyna się od rzeźbiarki i pianisty – na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, że fabuła dotycząca takich bohaterów może przykuć uwagę! A jednak moja powieść spotkała się z bardzo ciepłym odbiorem i naprawdę spodobała się większości odbiorców. Wydaje mi się, że to również pewnego rodzaju odpowiedź na wiele współczesnych dzieł i dziwny, wręcz patologiczny kierunek we współczesnej literaturze, jaki one reprezentują – mówi w naszym wywiadzie Rafał Krzysztof Jaworowski, autor powieści.

W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Złamane Serce w Toskanii. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Akademia sztuk pięknych

Nazajutrz Ula obudziła się jako pierwsza. Odwróciła się na prawy bok i dostrzegła, że Justyna jest cała odkryta. Przykryła ją, a potem wzięła swój telefon, który leżał na stoliku obok łóżka. Zaczęła przeglądać social media. Nie chciała budzić przyjaciółki, wiedząc, że jest wczesna godzina i że mają blisko do szkoły. Pół godziny później przebudziła się Justyna.

— Czuję się jak wampir. Te promienie słońca tylko mnie drażnią, pospałabym trochę dłużej — ziewnęła i wtuliła się w kołdrę. — Długo już nie śpisz?

— Jakieś pół godziny. Na spokojnie, Justyś, mamy jeszcze sporo czasu. Jak chcesz się zdrzemnąć, to najwyżej za pół godziny cię obudzę.

— Chyba skorzystam z propozycji, za późno wczoraj poszłyśmy spać. Moja głowa cała pulsuje, a muszę mieć siłę, bo po szkole ASP.

Justyna odwróciła się na drugi bok i poszła dalej spać. Poprzedniego dnia dziewczyny siedziały do późna, mimo to Ula czuła się wyspana. Nie potrzebowała wielu godzin snu na pełną regenerację. Za to Justyna była typem śpiocha. Gdy przyjaciółka spała, Ula zdążyła się ubrać. Potem poszła do łazienki. Na korytarzu spotkała mamę Justyny.

— Justyna jeszcze śpi? — zapytała Jagoda.

— Tak, ale zaraz będę ją budziła.

— Dobrze, bo inaczej spóźnicie się do szkoły. W kuchni macie przygotowane śniadanie.

— Nie trzeba było. Same byśmy sobie zrobiły — odpowiedziała Ula, lekko zawstydzona.

— Kanapeczki zrobione przez mamę zawsze smakują najlepiej — uśmiechnęła się Jagoda. — Przekaż Justynce, że wyszłam do pracy. Tylko proszę, nie spóźnijcie się do szkoły.

— Dziękuję za śniadanie i oczywiście przekażę Justynie, że pani poszła do pracy.

Jagoda otworzyła drzwi i wyszła. Stanisława nie było już od godziny. Pojechał wcześniej, bo chciał przygotować się do dzisiejszej rozprawy sądowej jednego z klientów. Gdy Ula wyszła z łazienki, zobaczyła, że Justyna już nie śpi i trzyma telefon w ręku.

— Coś ciekawego w Internecie?

— Wiesz, przeglądam jeszcze, jak wygląda nasza przyszła uczelnia. Jestem bardzo podjarana, że właśnie tam będę studiować.

— Justyś, jeszcze nie wiadomo, czy się tam dostaniemy.

— Dostaniemy! Nie możesz zakładać, że będzie inaczej, bo złe myśli sprawiają, że złe rzeczy się spełniają. Trzeba myśleć pozytywnie! Ja wiem, że będziemy tam studiowały, normalnie spełnienie marzeń. Ula i Justyna słynne artystki. Nie brzmi zachęcająco?

— No brzmi! Wyobraź sobie, że będziemy jak Michał Anioł.

— Nauka u najlepszych profesorów w kraju. Pełne uzewnętrznienie się w sztuce. — Ula aż promieniała na twarzy.

— Jeszcze tylko dotrwać do studniówki, a potem matura. Boże, jak mi się nie chce iść do Konopa — westchnęła Justyna.

— No mnie też, ale najpierw zabierzmy się za kanapki. Jestem taka głodna! Moi rodzice nigdy mi takich śniadań nie robili — żaliła się Ula.

Dziewczyny poszły do kuchni. Justyna zrobiła sobie kawę, a Uli herbatę. Potem usiadły do stołu i zaczęły jeść. Godzinę później spakowały się i wyszły do szkoły.

Piątkowy dzień w szkole szybko minął. Jedynie lekcja matematyki się dłużyła. Około czternastej dziewczyny wyruszyły na dzień otwarty do Akademii Sztuk Pięknych przy ul. Spokojnej 15. Mieścił się tam Wydział Rzeźby — spełnienie marzeń Justyny oraz Uli. Obie potrafiły dobrze malować, ale rzeźbiarstwo było dla nich czymś wyjątkowym. Mogły wtedy w pełni się uzewnętrznić. Na miejscu w holu tłoczyli się studenci oraz profesorowie.

— Boże, ile ludzi! Nie podejrzewałam, że będzie aż takie zainteresowanie — zdziwiła się Ula.

— Ula, uspokój się! Denerwujesz mnie swoim podejściem. Damy radę i będziemy tutaj często bywać za parę miesięcy odpowiedziała pewna siebie Justyna. — Chodź, podejdziemy do tamtego stoiska. Te dwie studentki wydają się sympatyczne.

Dziewczynom podejście do stoiska zajęło trochę czasu.

— Kurka wodna! Jak w autobusie w godzinach szczytu powiedziała Justyna, lekko zdenerwowana. — Ula, wymijaj!

— No próbuję! Nie jest łatwo! — roześmiała się przyjaciółka.

Chwilę później dziewczynom udało się dotrzeć do celu.

— Bardzo wielu chętnych tu macie! — odezwała się Justyna.

— Tak jest co roku — uśmiechnęła się jedna ze studentek.

— Nas najbardziej interesuje rzeźba. Jednak chciałybyśmy wiedzieć, czy jest po tym praca — zapytała Ula.

— Oczywiście, że jest! Zarówno w Polsce, jak i za granicą. Osoby po rzeźbiarstwie często pracują też przy projektowaniu wnętrz, scenografii i modelowaniu 3D — odpowiedziała druga dziewczyna pewnym siebie głosem.

— Czyli możliwości są duże! To super! — ucieszyła się Justyna. — Jakoś modelowanie 3D nigdy mnie nie kręciło, ale zawsze to jakaś alternatywa. W sumie widziałam, że jest sporo ofert w tym kierunku. Zwłaszcza do filmów czy gier. Jednak zagranica i rzeźbiarstwo brzmią podniecająco — dodała rozmarzona.

— Parę naszych koleżanek pracuje obecnie w Hiszpanii albo we Włoszech. Możliwości są ogromne! Zwłaszcza jak zna się języki — powiedziała jedna ze studentek.

— My z Justyną akurat włoski i angielski znamy bardzo dobrze — odparła Ula.

— O, super! A długo zajmujecie się rzeźbiarstwem? — dopytała studentka.

— W sumie prawie od dziecka — uśmiechnęła się Justyna. Najpierw był rysunek, potem malarstwo, a teraz rzeźba. Jakoś najbardziej sprawia nam to przyjemność. Fajne są też takie pomysły jak na przykład na płótnie malarskim tworzenie takiej jakby rzeźby, a potem malowanie w formie obrazu. Czasem, jak patrzymy, jak inni artyści są kreatywni, to aż samemu chce się usiąść do pracy. — Justyna była całkowicie wkręcona, rozmawiając z osobami dzielącymi tę samą pasję.

— Pomysłów w sztuce jest nieskończoność! To, o czym mówisz, to jeden z nich. Ludzie twierdzą, że sztuczna inteligencja nas zastąpi. Jednak tego konceptu, o którym wspomniałaś, sztuczna inteligencja nie zrobi. Rozwój technologii sprawia jednak, że musimy wznieść się na jeszcze wyższy poziom. Jest to coś wspaniałego! Uwalnianie pełni kreatywności. Zwłaszcza że teraz wiele osób potrafi ładnie malować czy rysować, więc konkurencja jest spora. Poziom jest dużo wyższy niż jeszcze parę lat temu. Trzeba szukać niszy i się uzewnętrzniać — powiedziała z przekonaniem studentka.

— Boże! Ja tak samo uważam — dodała podekscytowana Justyna.

— Widzicie, dziewczyny, my, artyści, myślimy podobnie. Rozwój technologii czy konkurencja sprawiają, że możemy stać się tylko jeszcze lepszymi! — dodała druga studentka.

— A profesorowie jacy są? — zapytała zaciekawiona Ula.

— Genialni! Uczą nas w pełni się uzewnętrznić i myśleć abstrakcyjnie, a co najważniejsze, nie ograniczać się, bo przecież to sztuka! Ja uwielbiam lekcje rzeźby z panią profesor! Dzięki niej stałam się prawdziwą artystką. Oni będą was, traktować jak nieoszlifowany diament i krok po kroku będziecie nabierać kształtów.

— Rany! Już nie mogę się doczekać — pisnęła Ula.

Po rozmowie ze studentkami Ula i Justyna poszły jeszcze porozmawiać przez chwilę z wykładowcami. Były pełne podziwu dla wiedzy i pasji profesorów. Rozmowa ze studentkami oraz kadrą dydaktyczną sprawiła jedynie, że jeszcze bardziej nie mogły się doczekać, aż zaczną tutaj studia. Jeżeli wcześniej miały jakiekolwiek zawahania, już się ich pozbyły.

Poszły razem na kawę i ciastko do pobliskiego baru. Usiadły przy jednym z wolnych stolików i zamówiły dwa serniczki oraz dwie latte.

— Boże! Już nie mogę się doczekać, aż będziemy tam studiowały! — powiedziała pełna ekscytacji Justyna.

— Justyś, całą drogę to mówisz! — zaczęła się śmiać Ula, popijając kawę.

— A nie było genialnie? No dla mnie bajka!

— No było! Spokojnie! Jeszcze przed nami studniówka, matura, a potem ASP — odparła Ula, starając się wyciszyć emocje Justyny. — Powiedz mi lepiej, czy chce ci się jutro jechać z Radkiem nad morze.

— Ano tak, jeszcze nie powiedziałam rodzicom, że jadę na weekend. No ale oczywiście, że się cieszę. Muszę teraz nabrać siły, bo zbliża się najtrudniejszy czas — stwierdziła Justyna, delektując się serniczkiem.

— Myślisz, że rodzice będą ci robić problemy?

— Wątpię. Kiedyś już wyjeżdżałam z Radkiem, to dostałam krzyżyk na drogę. Rodzice wiedzą, że Radek jest odpowiedzialny.

— Mnie by pewnie nie puścili. Jednak ja nie mam nikogo, więc nawet nie mogę im powiedzieć, że ich decyzje marnują mi życie. — Ula parsknęła śmiechem.

— Oj, wiesz, czasem się martwią. To też jest miłe takie zainteresowanie.

Dziewczyny spędziły w barze jeszcze godzinę. Potem Justyna pożegnała Ulę i poszła w kierunku mieszkania rodziców. Szła powoli, z uśmiechem na twarzy. W myślach wyobrażała sobie, jak będzie przechadzać się po korytarzach akademii. Już nie mogła się doczekać, aż opuści mury liceum Konopczyńskiego i znajdzie się w miejscu, w którym wszystko będzie ją interesowało, z dala od matematyki, fizyki oraz chemii. Była już pod blokiem, gdy zadzwonił do niej Radek.

— Cześć, śliczna! I jak było na ASP?

— Mega! Jestem tak podjarana, że niewiele brakowało, a Ula zatkałaby mi usta swoją skarpetą. Ludzie super! Dosłownie tacy jak ja.

— Czyli abstrakcyjni — roześmiał się chłopak.

— Dosłownie! Abstrakcyjni to dobre słowo, aby ich opisać, ale wiesz… twórczy. Jak studentki powiedziały mi, że profesorowie będą nas traktować jak nieoszlifowane diamenty i potem nas oszlifują, to normalnie rozgrzało się moje serce. Mam poczucie, że to idealne miejsce dla mnie — opowiadała Justyna.

— No to się cieszę! Ja też podjąłem decyzję. Wybieram się jednak na Uniwersytet Muzyczny. Myślałem poważnie nad teologią, ale kocham pianino i chcę być jeszcze lepszy. Kto wie, może w przyszłości będę częścią większej ekipy. Sam jeszcze nie wiem, czy solo, czy jakiś zespół.

— Dobrze, że nie teologia! Jak byś nas wtedy utrzymał?! uśmiechnęła się Justyna.

Radek na te słowa od razu zareagował śmiechem.

— Potrzebowałem czasu, żeby wszystko sobie poukładać. Cieszę się, że obydwoje wiemy, dokąd zmierzamy — powiedział spokojnym, ale zdecydowanym głosem. — Powiedz mi lepiej, moja kochana, czy jesteś już spakowana?

— W sumie jeszcze nie. Nawet rodzicom nie mówiłam jeszcze, że zabierasz mnie nad morze — roześmiała się Justyna.

— Dobra, to ja kończę, a ty, śliczna, pakuj się, bo podjadę pod ciebie porsche 911.

— Oj tam, oj tam, dla mnie mógłbyś nawet maluchem podjechać! Dla mnie tylko ty się liczysz. Dobrej nocy, mój kochany!

— Kocham cię, Justyś, do jutra!

Dziewczyna trzymała telefon w ręku. Czuła, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiedziała, że ma najfajniejszego chłopaka na świecie, a zaraz będzie studiować na uczelni swoich marzeń i zajmie się rzeźbiarstwem. Weszła z uśmiechem na twarzy do swojego bloku, lekko podśpiewując. Nacisnęła guzik i czekała, aż zjedzie winda. Potem weszła do windy, a gdy drzwi się zamknęły, zaczęła tańczyć ze szczęścia, wygłupiać się do lustra. Po wyjściu z windy zadzwoniła dzwonkiem do mieszkania. Drzwi otworzył tata.

— Justynko, opowiadaj, jak było na ASP — ponaglał zaciekawiony.

Do przedpokoju weszła też Jagoda, ciekawa, co powie córka.

— Bosko! Jest lepiej, niż sobie wyobrażałam. Już nie mogę się doczekać, aż tam trafię! To idealne miejsce dla mnie. Wykładowcy to prawdziwi pasjonaci, a inne studentki mają takiego samego hopla na punkcie sztuki jak ja. Już nie mogę się doczekać tych wielogodzinnych rozmów z nimi o tym, który styl rzeźbiarski jest najlepszy — mówiła podekscytowana dziewczyna.

— Super! To bardzo się cieszymy, że się podobało — powiedziała mama, widząc w oczach córki, że znalazła dla siebie drogę.

— A… bym zapomniała, jutro jadę z Radkiem nad morze i wracam w poniedziałek rano.

— Chyba sobie żartujesz! — powiedział zdenerwowany ojciec. — Przecież w weekend masz dodatkowy angielski i włoski. Jesteś w klasie maturalnej, na zabawę przyjdzie czas po maturze. Jeszcze, że w poniedziałek chcesz wrócić? A szkoła? Po moim trupie!

— Tato, nie żartuj! W poniedziałek to będę o siódmej rano w szkole, bo mamy zamiar w nocy wyjechać — mówiła rozżalona dziewczyna. — No powiedz, mamo, że chyba zasługuję na jeden weekend odpoczynku. Ciągle tylko się uczę i uczę.

— Stasiu, kochany, może puścilibyśmy Justyś, przecież to jeden weekend — poprosiła Jagoda.

— I ty, Brutusie, przeciwko mnie? Przecież to nie czas na zabawę, a na naukę! Chce się dostać na ASP, ale najpierw musi zdać maturę! Czy tylko ja tu trzeźwo myślę?

— Kochanie, weekend nad morzem dobrze jej zrobi! Odpocznie przed najważniejszą częścią roku szkolnego.

— Dziękuję ci, mamo. Widzisz, tato, taki wypad to same plusy — powiedziała z pewnością w głosie Justyna.

— Tak, same plusy… Już to widzę. Jako że wierzę w demokrację, a jest dwa do jednego, więc jedź, tylko nie spóźnij się do szkoły w poniedziałek. I pamiętaj, żeby zadzwonić jutro rano i odwołać zajęcia dodatkowe — powiedział niechętnie ojciec.

Justyna po rozmowie z rodzicami poszła do swojego pokoju. Wyjęła z szafy wielką walizkę i zaczęła się pakować. Zajęło jej to około półtorej godziny. Nie mogła się już doczekać spacerów deptakiem nieopodal plaży z Radosławem za rękę. Usłyszała pukanie do drzwi pokoju. Weszła mama z talerzem pełnym kanapek przygotowanych przez ojca. Dziewczyna podziękowała i położyła jedzenie na stoliku przy łóżku. Mamę zdziwiło, że Justyna bierze tak wielką walizkę, gdy jedzie na dwa dni. Córka szybko wytłumaczyła, że zawartość walizki to rzeczy całkowicie niezbędne, bez których nie opuści mieszkania. Pochwaliła się również, że Radek ma przyjechać po nią porsche 911. Gdy mama wyszła, dziewczyna włączyła laptop i ulubiony serial na jednej z platform streamingowych. Oglądała, zajadając się pysznymi kanapkami. W pewnym momencie zasnęła. Po godzinie do pokoju weszła mama, zgasiła światło, odłożyła laptop i przykryła córkę.

Następnego dnia Justynę obudził dzwoniący telefon. Dziewczyna w półśnie wzięła go do ręki ze stolika. Odebrała, mając jeszcze zamknięte oczy.

— Cześć, śliczna, możesz już schodzić, jestem na dole — powiedział Radek.

Justyna poczuła się tak, jakby trafił w nią piorun. Od razu wstała i zrozumiała, że zaspała, nie nastawiwszy wcześniej budzika.

— Daj mi chwilkę! Zaspałam!

— Spokojnie, zaczekam! Jestem na dole, nie pojadę bez ciebie — roześmiał się chłopak.

Justyna od razu pobiegła w kierunku łazienki, jednak była zajęta przez tatę. Dziewczyna zaczęła nerwowo pukać do drzwi.

— Justyś! Dopiero wszedłem…

— Tato! Zaspałam, wychodź! — mówiła zdenerwowana.

Ojciec po dosłownie dwóch minutach wyszedł z łazienki. Po otwarciu drzwi Justyna szybko weszła do środka, mijając się z tatą. Zamknęła drzwi i zaczęła się przygotowywać do wyjścia. Jeszcze nigdy się tak szybko nie malowała. Tata w tym czasie wziął swoją walizkę i wyszedł z mieszkania. Mamy nie było już od godziny, miała lekcję tenisa w ten sobotni poranek. Dwadzieścia minut wystarczyło, aby Justyna była gotowa do wyjścia. Wzięła walizkę, zamknęła na klucz mieszkanie i zjechała windą. Na dolę spostrzegła swojego tatę oraz Radka.

— Tato, podobno tak się spieszyłeś do kancelarii! A widzę, że się z Radkiem rozgadałeś.

— No rozgadałem się, jak zobaczyłem wasz środek transportu. Miałem kiedyś taki, więc nie darowałbym sobie, gdybym go nie obejrzał.

— Przecież nie mieliśmy porsche!

— Jakie znowu porsche? — zapytał zdziwiony tata, pokazując ręką na stojącego obok nich czerwonego fiata 126P.

Na to odezwał się Radek:

— Justyś, pamiętasz, jak powiedziałaś, że kochałabyś mnie nawet wtedy, jakbym przyjechał po ciebie maluchem? No więc jednak wziąłem tego oto kolekcjonerskiego malucha od mojego taty — roześmiał się chłopak.

Dziewczyna też się roześmiała.

— No to teraz nie wiem, czy nadal cię kocham! A tak poważnie, to spoko. Mam nadzieję, że dojedziemy nim nad morze.

— Dojedziemy, nie martw się — uspokoił ją Radek.

— A on nie jest dla ciebie za mały? Przecież ty taki wysoki jesteś — zaciekawił się Stanisław.

— No trochę jest mały i ciasny, ale uznałem, że to będzie fajna podróż, tak jak kiedyś rodziny jeździły tym cudem technologii.

— No my jeździliśmy! Tylko uważaj, bo wiesz, maluch nie jest taki jak obecne samochody. Staraj się unikać wyprzedzania — roześmiał się Stanisław. — Justyś, a ty pamiętaj, że jak będziecie na miejscu, to masz obowiązek dać nam znać, żebyśmy się z mamą nie martwili.

— Oczywiście, tato! — wykrzyknęła Justyna, salutując.

— Cieszę się, córeczko, że oddajesz hołd swojemu generałowi! — uśmiechnął się Stanisław. — Jedźcie powoli i się nie spieszcie. Nikt was gonić nie będzie, najważniejsze to bezpiecznie dojechać do celu.

— Niech się pan nie martwi. Nie będę szalał! Znam dobrze ograniczenia tego cudeńka — odparł Radek.

Potem Stanisław pożegnał się z córką oraz jej chłopakiem. Justyna swoją walizkę położyła na tylnym siedzeniu. Gdy wsiedli do środka, Radek, zgarbiony, z fotelem maksymalnie odsuniętym do tyłu, ruszył w kierunku apartamentu swoich rodziców.

Książkę Złamane Serce w Toskanii kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

 

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Złamane Serce w Toskanii
Rafał Krzysztof Jaworowski2
Okładka książki - Złamane Serce w Toskanii

Justyna i Radek są parą wiodącą idealne życie. Mają bogatych rodziców, artystyczne marzenia i są w sobie bezgranicznie zakochani. Tworzą idealny związek...

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje