Nad Sekwaną to seria opowieści o romantycznych, zabawnych, a czasami zwariowanych perypetiach młodych polskich emigrantek w XIX-wiecznej Francji, gdzie szelest pięknych sukien i przepych eleganckich bali miesza się z trudną rzeczywistością wojen, powstań i rewolucji. W życiu każdej z kobiet pojawia się przystojny Francuz, ale droga do jego serca nie jest łatwa. Czy bohaterki wyjdą cało z zawirowań losu? Czy odnajdą szczęście w kraju pachnącym lawendą, luksusowymi perfumami i wykwintną kuchnią?

Cykl Nad Sekwaną otwiera powieść Anny K. Bandurskiej Ostatni list. Spokojne dotąd życie polskiej emigrantki, Teresy, burzy wybuch wojny francusko-pruskiej. Po tragicznej śmierci ukochanego męża kobieta zmuszona jest wyprowadzić się z Angers do niewielkiego miasteczka Amantes, położonego w samym sercu krainy koniaku, otoczonego zewsząd malowniczymi winnicami. Nowe miejsce, jakkolwiek idylliczne i piękne, okazuje się skrywać mnóstwo tajemnic, a im bardziej Teresa angażuje się w ich odkrywanie, tym bardziej naraża się na kłopoty. Kim jest Cécile i co robi jej korespondencja w nowym domu Teresy? Czy przystojny sąsiad, szarmancki baron lub romantyczny nauczyciel pomogą jej na powrót poczuć się piękną i pożądaną? Co kryje list, który trzyma w dłoni – ten ostatni list?
Do przeczytania powieści Ostatni list zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Ostatni list. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Następnego dnia tuż przed zajęciami w szkole Teresa zapukała do gabinetu pani Jonsac. Denerwowała się na tę rozmowę, ponieważ tak naprawdę nie była pewna, o co powinna pytać i na ile może afiszować się ze swoim znaleziskiem. Stanęła, trochę blada, przed biurkiem dyrektorki szkoły.
– Czy mogłybyśmy porozmawiać?
– Ależ oczywiście, proszę usiąść.
Usiadła, ale nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
– Pani Vremont, czy wszystko w porządku? Czy jest pani zadowolona z pracy z młodszą klasą? – zapytała dyrektorka, zaniepokojona jej milczeniem.
– Tak, wszystko jest w porządku – wyszeptała Teresa słabym głosem. – Nie przychodzę tu z żadną skargą czy, nie daj Boże, rezygnacją – zaśmiała się nerwowo.
– A więc? – zniecierpliwiła się pani Jonsac.
Teresa odchrząknęła.
– Co wie pani na temat poprzednich mieszkańców mojego domu? Domu przy 2 rue du Port?
– Z tego co pamiętam, dom przez jakiś czas stał pusty. Przez ostatnie dwa, trzy lata. Trudno mi sobie przypomnieć. Przez jakiś czas mieszkała tam nasz nauczycielka, panna Remy, wynajmowała go także panna Duffand. Wcześniej nikt przez długi czas nie mieszkał tam na stałe.
– A do kogo ten dom należał? W końcu obie panie od kogoś je wynajmowały?
– Z tego co pamiętam, właścicielem był pan Lecroix, zamożny inżynier z Limoges. Był to jego dom wakacyjny, ale nie bywał w nim często. Po jego śmierci to miejsce opustoszało. Słyszałam, że inżynier zmarł bezpotomnie, posiadłość dostał w spadku jego bratanek, ale szybko odsprzedał ją pani mężowi.
– A zanim wynajmowano dom dla nauczycielek, czy mieszkał tam ktokolwiek?
– Nic mi o tym nie wiadomo. Przykro mi. To wzgórze jest odizolowane od reszty miasta, rzadko ktoś się tam zapuszcza. Ja na przykład nigdy tamtędy nie chodzę.
– Czyli jeśli mieszkałby tam ktoś, mało kto zwróciłby na to uwagę?
– Wątpię, by ktokolwiek mógł utrzymać fakt, że tam mieszka, w tajemnicy. W końcu musiałby jeździć do miasta po zaopatrzenie, do lekarza. Zresztą w takim małym mieście plotki szybko się roznoszą. Ktoś w końcu by coś zauważył, zwrócił uwagę na nowego przybysza. Tutaj każdy zna każdego.
– Ale jest taka możliwość? Jeśli ktoś bardzo by chciał, by nie odkryto jego obecności? W końcu po zaopatrzenie można też pojechać do Cognac. Z rue du Port można dotrzeć leśną drogą na jeden z głównych traktów. Nie trzeba przejeżdżać przez Amantes – myślała na głos Teresa.
– Skoro pani tak twierdzi… Ja jednak nigdy nie słyszałam o takim przypadku… Zresztą, po co ktokolwiek miałby się ukrywać przed mieszkańcami Amantes? Jesteśmy przyjazną i otwartą społecznością.
– Nie wątpię… – odparła Teresa z westchnieniem, chociaż miała mieszane co do tego uczucia. Wielu rodziców dzieci, które uczyła, nadal traktowało ją z rezerwą, a jej osoba wciąż budziła sensację na mieście. Na palcach jednej ręki mogłaby policzyć tych, którzy z nią rozmawiali bez jakichkolwiek uprzedzeń. – A czy kiedykolwiek o pani ucho otarło się imię „Cecylia”?
– Cecylia? – powtórzyła pani Jonsac. – Nie, nie wydaje mi się – dodała po chwili namysłu. – Przykro mi.
Teresa wstała powoli, niepocieszona. Nie dowiedziała się zbyt wiele.
– Dziękuję – rzekła, uśmiechając się blado.
– Nie ma za co. Mam nadzieję, że pomogłam choć trochę.
Pani Vremont pokiwała lekko głową.
– Każda informacja się przyda – przyznała, po czym ruszyła w stronę drzwi. – Tereso, dlaczego tak bardzo interesuje panią historia domu?
Kobieta zamarła z dłonią na klamce. Obróciła się powoli w stronę dyrektorki i wzruszyła ramionami.
– Po prostu, z ciekawości. Lubię poznawać historię bliskich memu sercu miejsc.
– Ktoś już kiedyś zadawał mi podobne pytania…
– Tak? Kto?
– Panna Remy, nasza poprzednia nauczycielka.
Teresa przełknęła ślinę. Może rozmowa z panią Jonsac to nie był dobry pomysł.
– Ciekawy zbieg okoliczności… – powiedziała, udając zdziwienie.
– Być może… – zaczęła dyrektorka, wstając powoli od biurka.
– Proszę jednak pamiętać… Jak to mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Czasem lepiej coś sobie odpuścić. Jestem bardzo z pani zadowolona, jest pani wspaniałą nauczycielką. Nie chciałabym, aby coś panią dręczyło tak bardzo jak pannę Remy. Miała niemal obsesję na punkcie tego domu. I widzi pani, w końcu zrezygnowała z pracy.
– Sądzi pani, że miało to coś z tym wspólnego?
– Nie wiem, naprawdę nie wiem. Niech mi tylko pani szczerze odpowie na jedno pytanie: czy coś panią trapi?
– Nie, absolutnie nie.
Dyrektorka spojrzała na Teresę przenikliwym wzrokiem, jakby miała nadzieję odczytać jej myśli.
– Życzę miłego dnia, pani Jonsac. Zobaczymy się później – powiedziała Teresa, chcąc uciec spod przenikliwego spojrzenia kobiety.
– Wzajemnie, Tereso – odparła starsza kobieta, powoli wracając na krzesło za biurkiem. – I proszę na siebie uważać…
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Ostatni list. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
