Codziennie go okłamuję. Fragment książki „Saga wołyńska. Wojna"

Data: 2022-07-29 13:34:50 | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Nadchodzi rok 1939. Ustabilizowane życie Marty, Nadii, Wissariona i Andrzeja nagle legło w gruzach. Tymczasem dla Marcela Lemańskiego wybuch wojny jest szansą na opuszczenie murów więzienia. Okupacja sowiecka a potem niemiecka odciska na bohaterach głębokie piętno, zaś ukraińscy nacjonaliści, kibicujący Trzeciej Rzeszy, liczą na utworzenie niepodległego państwa. Ich zawiedzione nadzieje i gorycz porażki doprowadzają do tragedii, która kosztuje życie tysięcy niewinnych ludzi. Różne postawy, dylematy moralne i skrajne emocje a wreszcie nieustanny lęk towarzyszą bohaterom od pierwszego dnia wojny i malują obraz ponurej rzeczywistości Wołynia i Lwowa.

Obrazek w treści Codziennie go okłamuję. Fragment książki „Saga wołyńska. Wojna" [jpg]

Do lektury powieści Joanny Jax Wojna – drugiego tomu cyklu Saga wołyńska – zaprasza Skarpa Warszawska.

W tej barwnej mozaice nikt nie jest szczęśliwy, każdy płaci za popełnione grzechy i za marzenia, których nigdy nie uda się spełnić.

- recenzja powieści „Saga wołyńska. Wojna"

W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Saga wołyńska. Wojna. Dziś prezentujemy kolejną odsłonę tej historii:

2.

Orliczyn, 1939

Nawet gdyby Nadia chciała udawać radosną i szczęśliwą, Wissarion i tak wiedziałby, że oszukuje. Znał ją lepiej niż ktokolwiek inny. Tym razem jednak nie zamierzała zbyt długo się wygłupiać, bo miała problem i musiała komuś o nim powiedzieć.

Przywitała się z Wiszą czule, a potem odsunęła od niego i podeszła do okna. Wpatrywała się w klepisko przed domem, po którym dostojnie chodziły kury i jeden dumny kogut. Przygryzła wargę, a potem wyznała szybko:

– Nie mogę zajść w ciążę…

Wissarion podszedł do niej i ponownie oplótł ją ramionami.

– Przykro mi – odparł cicho.

Najpewniej powiedział to jedynie kurtuazyjnie, bo w duchu cieszył się z takiego obrotu spraw. Pozwolił, żeby wyszła za Andrzeja Osadkowskiego, ale gdyby urodziła mężowi dzieci, Wissarion przeżyłby to bardziej niż ich ślub.

– Andrzej chce, żebyśmy pojechali do Krakowa, do takiego specjalnego lekarza, który powie mi, dlaczego tak się dzieje – wydukała.

– To dobrze, Nadio. Widać Andrzejowi zależy na tobie i na tym, byście stworzyli prawdziwą rodzinę. – Kolejny raz wyczuła w głosie mężczyzny fałszywe tony.

– Nie w tym rzecz, Wissarionie. Ja się boję tego, co powie ten doktor.

– Nie trać nadziei, kochanie. – On naprawdę nie rozumiał zdenerwowania Nadii.

– Wisza, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Nikołajewce, zaszłam w ciążę. Z Grigorijem. Ani on, ani ja nie byliśmy z tego powodu szczęśliwi, więc Woroszyłow zawiózł mnie do lekarza, do Szepetówki, a ten pozbył się dzieciaka. Boję się, że to z tego powodu nie mogę teraz być brzemienna. Nasłuchałam się dość, by wiedzieć, jak może się skończyć spędzanie płodu.

Uścisk Wissariona momentalnie zelżał. Odsunął się od niej, a potem usiadł na łóżku i zasłonił dłońmi twarz. Wiedziała, że każda wzmianka o tym potworze Woroszyłowie doprowadzała chłopaka do szału, ale ona naprawdę nie miała pojęcia, co powinna zrobić. A przede wszystkim obawiała się reakcji Andrzeja, gdy ten pozna powód, dla którego wciąż byli bezdzietnym małżeństwem.

Usiadła obok niego i zaczęła płakać. Wisza jednak nie przytulił jej kolejny raz, tylko wycedził:

– A ty beczałaś za tym bydlakiem jak za najczulszym kochankiem.

– Nieprawda – żachnęła się. – Po prostu wydawało mi się, że jeśli on umrze, ja zaraz po nim, bo nie będzie nikogo, kto zdoła mnie nakarmić.

– Pewnie, ja nigdy nie potrafiłem o ciebie zadbać – jęknął.

– Wtedy nie miałeś jak. Nie byłeś partyjnym kacykiem, a chłopcy w brygadach nie zarabiali tyle, by móc wyżywić kilka osób. A ty miałeś do wykarmienia jeszcze rodziców i braci. Poza tym dobrze wiesz, że gdybym odeszła od Grigorija, twoja kariera w brygadzie skończyłaby się z dnia na dzień – powiedziała ciepło.

– Przepraszam… – szepnął. – Powiesz mężowi?

– Nie chciałabym, żeby poznał moją przeszłość. Do tej chwili wstydzę się tego, co robiłam. Wiem, że nie miałam wówczas wyboru, ale czy ktoś, kto nigdy nie głodował, byłby w stanie mnie zrozumieć? Ty mi wybaczyłeś, bo się przekonałeś, co to znaczy być naprawdę głodnym.

– Tobie wybaczyłem, ale sobie wciąż nie potrafię. To przeze mnie musiałaś rozkładać nogi przed tym cuchnącym potworem, to przeze mnie nie możesz mieć teraz dzieci…

– Nie mów tak, Wisza. – Nadia pogłaskała go po dłoni.

– A tak poza tym, Nadio, dobrze ci z Andrzejem? – zapytał i popatrzył na nią.

Jego ciemne oczy ciskały gromy, mimo iż starał się, by jego głos był ciepły i życzliwy.

– Andrzej to dobry człowiek, ale chwilami mam wrażenie, jakby nie pasowało mu to, że jestem Ukrainką. Wiesz, we Lwowie dzieją się różne rzeczy, niekiedy Ukraińcy z OUN-u dopuszczają się aktów terroru i coraz więcej Polaków patrzy na nas wilkiem. Tym bardziej że na salonach ciągle mówi się o wojnie. I o tym, że jeśli Niemcy naprawdę na nas napadną, Ukraińcy staną po ich stronie.

– Co za bzdura! – prychnął Wissarion. – Tysiące Ukraińców, mieszkających na tych ziemiach i posiadających polskie obywatelstwo, służy w wojsku polskim.

– Ale Andrzej mówił, że Niemcy finansują OUN. Tak jak wcześniej Ukraińską Organizację Wojskową.

– Od kiedy znasz się na polityce? – zapytał bez złośliwości.

– Odkąd mam męża oficera i chodzę na różne rauty i spotkania. Teraz gdy powstał Fundusz Obrony Narodowej, we Lwowie ciągle coś się dzieje. Jakieś występy, bale, odczyty… A to wszystko, żeby uzbierać jak najwięcej pieniędzy. Polski znam coraz lepiej, a głucha nigdy nie byłam. W szkole dostawałam dobre stopnie, nie jestem też taka głupia, jak myślisz. Jednak wciąż mam wiele braków i to chyba także irytuje mojego męża.

– Nigdy tak o tobie nie myślałem. Że jesteś głupia… Wissarion się zdenerwował. – Martwię się tylko, że te paniczyki będą patrzeć na ciebie jak na wroga za każdym razem, gdy komuś wybiją w oknach szyby.

– Ja bardziej obawiam się reakcji Andrzeja… A jeśli mnie zostawi? – zapytała żałośnie.

– Wiesz, że moje ramiona zawsze są dla ciebie otwarte. Cokolwiek zrobisz.

Popatrzyła na niego. I wciąż nie ufała, że gdyby naprawdę tak się stało, spędziłby z nią resztę życia.

– Dobrze, że jesteś, Wissarionie, jednak teraz tym bardziej miałabym wątpliwości. Pewnego dnia zechcesz mieć dzieci, a ja być może nigdy nie będę mogła ci ich dać.

– Każdy mężczyzna chciałby wybudować dom, posadzić drzewo i spłodzić potomka. Ale mnie wystarczysz ty. Uśmiechnął się smutno.

– Przytul mnie, proszę.

– A jeśli… Jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli? – zapytał, a jego oddech zrobił się szybszy.

– Oboje byśmy się źle z tym czuli. I jeszcze bardziej tęsknili za sobą. Poza tym mój mąż nie zasłużył, bym potraktowała go w podobny sposób. Dzisiaj bądź mi bratem i najlepszym przyjacielem.

– Masz rację, Nadio. – Zdjął z niej wytworny kapelusik, pogłaskał po włosach, a potem mocno przytulił. – Jak pojedziesz do tego doktora, to porozmawiaj z nim i wyznaj szczerze, co cię strasznego spotkało. Andrzej nie musi wiedzieć, dlaczego masz problem z wydaniem potomstwa na świat.

– Boże… – jęknęła. – Znowu będę musiała go okłamać.

– A kiedy jeszcze nie powiedziałaś mu prawdy? – zainteresował się Wisza.

– Gdy przyjęłam jego oświadczyny, gdy opowiadałam mu o tobie… właściwie codziennie go okłamuję. On wciąż pyta, czy jestem szczęśliwa, a ja każdego dnia powtarzam, że bardzo.

– A nie jesteś, Nadio? – zapytał czule.

– Wisza, to nie mój świat. Swoją edukację zakończyłam, gdy miałam dwanaście lat, a przez następne trzy lata walczyłam o przetrwanie. Polski znam już dobrze, ale nie potrafię zachować się na eleganckich przyjęciach, a kiedy jego znajomi na mnie patrzą, odnoszę wrażenie, jakbym miała paskudne znamię na ciele.

– Dajże spokój, Nadeńko. Oni ci zazdroszczą. Mężczyźni, bo marzą o takiej żonie, a kobiety, bo chciałyby wyglądać tak jak ty. Jesteś prześliczna… A teraz gdy nabrałaś krągłości, niejedna wielka aktorka chciałaby się z tobą zamienić fizjonomią.

– Piękno z czasem powszednieje… A my z Andrzejem? Niekiedy musi mi tłumaczyć świat i rzeczy, które są dla niego oczywiste. A ja wciąż nie rozumiem, dlaczego niektórzy polscy studenci nękają Żydów albo z jakich powodów Ukraińcy tak strasznie nienawidzą Polski, jeśli mają w niej tak dobrze. Wiele się nauczyłam przy mężu, a jednak przy nim albo jego znajomych wciąż czuję się jak niewyedukowana prostaczka. Co gorsza, ten świat wcale mnie nie pociąga i nie fascynuje.

– Pewnie dlatego, że nigdy nie mieszkali pod rządami bolszewików. A Żydzi… Ich wszyscy mają dosyć. Nadio, ty nawet nie wiesz, jak wielkie postępy zrobiłaś. Mówisz jak wielka pani, która od dzieciństwa miała prywatnych nauczycieli.

– Ech… Jakby ci ludzie tak pożyli w Nikołajewce albo Charkowie przez miesiąc, od razu doceniliby, co mają. Polscy robotnicy ciągle strajkują i protestują, bo nie chcą pracować przy robotach publicznych, a ja w Nikołajewce wiele bym dała, żeby choć takie zajęcie podłapać. Tak, to prawda, nabrałam pewnej ogłady, ale chyba musiałabym się narodzić na nowo, by nie czuć skrępowania we lwowskim towarzystwie.

Spędziła z Wissarionem całe przedpołudnie, a miałaby ochotę zostać z nim o wiele dłużej, i nie tylko dlatego, że wciąż była do niego przywiązana jak pies. Po prostu on jeden ją rozumiał i akceptował. Przed nim nie musiała udawać kogoś, kim nie była.

Wiedziała, że powinna już wracać do domu teściów, bo pani Osadkowska zamierzała tego dnia wyprawić uroczysty obiad dla całej familii, a przy okazji omówić ich wyjazd do Krakowa. Andrzej był podekscytowany podróżą do miejsca, które bardzo lubił, ale ona drżała na samą myśl o tym wypadzie. Owszem, ciekawiło ją to miasto, gdzie podobno było najpiękniej w całej Polsce, ale to właśnie tam zamierzali z Andrzejem odwiedzić pewnego profesora, który miał zaradzić ich problemowi.

Jej mąż potrafił wybaczyć jej bardzo wiele. Braki w edukacji i etykiecie, godziny ciszy, kiedy myślami odpływała do gorących nocy spędzonych z Wissarionem Zinowjewem, ale czy byłby w stanie przyjąć ze spokojem fakt, że kiedyś była już brzemienna? Czy on, chłopak wychowany w zamożnej rodzinie, w której dzieciakom nie brakowało nawet ptasiego mleka, zrozumiałby jej położenie? Nie miała pojęcia, czy Andrzej by to pojął i za nic w świecie nie chciała się o tym przekonać.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Saga wołyńska. Wojna. Powieść Joanny Jax kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Saga wołyńska. Wojna
Joanna Jax2
Okładka książki - Saga wołyńska. Wojna

Nadchodzi rok 1939. Ustabilizowane życie Marty, Nadii, Wissariona i Andrzeja nagle legło w gruzach. Tymczasem dla Marcela Lemańskiego wybuch wojny jest...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje